Chapter 10
- Masz te zdjęcia? - Zapytałem Irwin'a, gdy tylko wszedł do mojego domu. Starałem się robić wszystko, by tylko nie myśleć o wczorajszym telefonie i o Raven. Tylko jak mam nie myśleć o Raven, kiedy za chwilę będę miał do obejrzenia komplet jej zdjęć?
Przestraszyłem ją. Krzyczałem na nią, a ona płakała.
- Uh, um, tak chodziłem za nią prawie cały dzień. Sporo tego. - Powiedział i podrapał się po karku. Podniosłem do góry brwi i czekałem, aż raczy mi dać to, o co go prosiłem.
- Pokaż to do cholery. - Wysyczałem, a on podniósł do góry ręce w geście obronnym.
- Jezu, Calum zluzuj gacie. Może na początku zaparzę ci meliski? - Powiedział, a ja zgromiłem go wzrokiem. Irwin, nie pomagasz. Nadal mam rozszarpane nerwy, a facet jeszcze bardziej pogarsza mój stan.
Przestraszyłem ją.
- Tę twoją meliskę, to możesz sobie wsadzić w dupę. - Odpowiedziałem przez zaciśnięte zęby, a on zacmokał teatralnie i pokręcił głową na boki.
Płakała, bo na nią krzyczałem.
Ciągle jedno i to samo chodzi mi po głowie. W kółko i w kółko jakiś słaby głosik mówi te zdania, przez co nie mogę zapomnieć widoku płaczącej dziewczyny.
- Okres? - Zapytał Ashton, a ja byłem już na skraju wytrzymania. Okej, to przecież mój przyjaciel, nie chce dla mnie źle.
- Spóźnia mi się - odpowiedziałem, obracając to wszystko w żart, a chłopak się zaśmiał. Czyli mi się udało.
Potem rzucił na stół dużą, brązową kopertę, w której na pewno było to, co chciałem.
Otworzyłem ją i wysypałem wszystkie zdjęcia, niedbale przejeżdżając po nich ręką, by je rozłożyć w różnych miejscach.
Wtedy Irwin zaczął pokazywać poszczególne zdjęcia i mówić kiedy je zrobił i co one przedstawiają. Patrzyłem na każde z osobna, chcąc wyłapać każdy najmniejszy szczegół.
Przez ciebie płakała.
- ... A tu wyszła z tej kawiarni z jakimś chłopakiem. Sprawdziłem to potem. To Isaac, nie ma sie czego bać... - Spojrzałem na zdjęcie i od razu rozpoznałem na nim chłopaka, który wczoraj pocałował Raven. ,,Nie ma się czego bać...", czyli to co wczoraj zrobił naprawdę było nieszkodliwe?
Ale pocałował ją. Jak może być nieszkodliwy?
Może to nic nie znaczyło?
Krzyczałeś na nią, a ona płakała.
- Skąd ta pewność? - Spytałem, mając mętlik w głowie. Wyładowałem na niej moją złość, a ona była niewinna.
- Po prostu to wiem. To ten jej przyjaciel. - Odetchnąłem głęboko.
Odrzuć wszystkie uczucia. Odrzuć je.
Płakała przez ciebie. Krzyczałeś na nią.
- Okey. Dobra robota. - Powiedziałem chłopakowi i położyłem mu rękę na plecach, którą szybko z tamtąd zabrałem, bo cała się trzęsła. Dlaczego?
- Nawet dobrze sie bawiłem. Niezła jest.
- Słucham?
- Dziewczyna. Śliczna. No i seksowna. - Powiedział uśmiechając się lekko, a ja zacisnąłem dłonie.
- Zamknij się jeżeli nie chcesz dostać w twarz.
Ona płakała.
- Ohoho coś ty się taki nerwowy zrobił, Hoodie? Nie martw się, nie będę się mieszał. Ale co cię tak na nią napadło? Po co ci te wszystkie informacje? Nigdy tak nie robiłeś.
Człowiek aparat jak zwykle w chuj spostrzegawczy.
- Tak tylko... Nieważne. Nie interesuj się. - Odpowiedziałem, dalej przeglądając zdjęcia. Były naprawdę dobre. Wziąłem marker, po czym schowałem do tej koperty informacje o dziewczynie i kilka zdjęć, które już przejrzałem. Zamknąłem szczelnie kopertę i napisałem na niej markerem ,,R.B".
- No dobra. - Odpowiedział, a ja już prawie o nim zapomniałem. Mruknąłem tylko ciche ,,mhm" i oglądałem kolejne zdjęcia, pisząc na nich z tyłu potrzebne informacje.
- Hoodie? - Zapytał Ash, a ja już wiedziałem o co mu chodzi.
- Tak, załatwiłem ten cholerny placek. W kuchni na stole. Cały twój. - Oznajmiłem i wziąłem kolejne zdjęcie, na którym dziewczyna biegała. Odwróciłem fotografię na drugą stronę i zanotowałem to, co wcześniej przeczytałem na kartce z informacjami od Ashton'a: ,,Często biega. Poniedziałki, środy, piątki"
- Woohoo! - zawołał ucieszony chłopak i pobiegł do kuchni.
Krzyk. Płacz. Twoja wina.
- HOOD, JEZU KOCHANY ON JEST OGROMNY CHŁOPIE JESTEŚ NAJLEPSZY. - Usłyszałem krzyk Irwin'a z dołu i prawie udało mi się uśmiechnąć.
- Smacznego, Irwin. - Powiedziałem, tak by usłyszał i zostałem sam z myślami, które w kółko powtarzały jedno i to samo.
Twoja wina. Krzyk. Płacz. Twoja wina. Przez ciebie. Ból. Krzyczałeś. Płakała. Przez ciebie. Strach. Płakała przez ciebie. Boi się. Krzyczałeś na nią.
I jak się teraz czujesz? Zadowolony?
Nie, nie jestem zadowolony. Ja wogóle się nie czuję.
***
Cześć i czołem. Nowy rozdział! Mam nadzieję, że wam się podoba i zostawicie coś po sobie!
Dużo miłości x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro