Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

X

Słońce powoli zachodziło, pojedyncze promienie przedostawały się przez budynki, które mijała Emma w drodze do kawiarni. Zanim ruszyła z podwórka zgadała się przez telefon z jej starym przyjacielem Felixem. Dawno się nie widzieli od czasu zakończenia collegu, wiadome jej było tylko, że osadził się w okolicach Brooklynu jako informatyk w jednej z prestiżowych firm.

Ubrała swoje przeciwsłoneczne okulary, które miały dodać uroku jej stylizacji i wysiadła z samochodu przy kawiarence.

Rozglądała się za postacią, która ponoć miała przyjść na spotkanie w czerwonej bluzie z kapturem i zwykłych jeansach. Emma uśmiechnęła się na tę myśl przypominając sobie dawnego znajomego.

-Em? - zapytał ktoś zaraz obok jej ramienia. Emma spojrzała energicznie w stronę głosu i zobaczyła sylwetkę z opisu Felixa. - O matko, to ty - powiedział podekscytowany.

Felix był wysokim brunetem o szerokim, białym uśmiechu i piwnych oczach. Miał niespotykanie bardzo zaraźliwy uśmiech. Emma kochała patrzeć na jego szczęście malujące się na twarzy. Prócz wyróżniającego się uśmiechu, posiadał kilka tatuaży na ramionach i jeden na szyi z datą urodzin jego dziadka Taylora. Odziedziczył po nim spryt. Delikatnie ciemniejsza karnacja idealnie dopasowywała się do jego subtelnie wyrobionych mięśni w ramionach.

-Felix, czy ty kiedykolwiek przestaniesz się cieszyć niczym zniewieściały homoseksualista? - zapytała z chichotem blondynka i zmierzwiła delikatnie jego burzę włosów na głowie.

-Oh no dobrze wiesz, że już tego nie wyleczę, chociażby w stosunku do twojej osoby. - zaśmiał się.

-Zastanawia mnie jeden fakt, dlaczego i od kiedy rozjaśniasz swoje włosy? - zapytał wędrując wzrokiem po jej końcówkach i maczając herbatnik w swoim kubku herbaty.

-Mama.

- Oh. - westchnął wiedząc o czym mowa. Mama Emmy nie była święta, zła też nie, problemem był jej "niewinny", lub "nieświadomy" perfekcjonizm i ułożenie. Było to dla Emmy denerwujące, lecz z czasem brania leków, regularnych wizyt u psychologa, postanowiła odpuścić. Czuła, że to z jej strony słabe podejście, ale w tamtej chwili wyżej stawiała swoje zdrowie psychiczne. Oczywiście po zmianie leków jej podświadomość zadziałała, a ona zaczęła martwić się w myślach, że przez to będzie słabsza. W końcu nie bez powodu prosiła swojego byłego lekarza o mocniejsze leki. Felix conieco wiedział o Emmy uzależnieniu, mimo wszystko wspierał ją, natomiast jej podejścia do samej siebie nie do końca.

-W takim razie, opowiadaj, dobrze ci się żyje tutaj? - zapytał, zauważalnie zmieniając temat.

-Dobrze. - mruknęła blondynka.

-Okej. Jest coś nie tak. Em, dobrze wiesz, że możesz mi powiedzieć co się dzieje. - powiedział z widocznym zmartwieniem na twarzy.

-Nie wiem co powiedzieć, wiesz. - westchnęła i zaśmiała się ponuro. - Wolałabym ci to pokazać, niżeli opowiadać.

-Rozumiem. Gdzie mieszkasz?

-Jakoś godzinę drogi stąd. The Village.

-Fajni sąsiedzi? - zapytał poruszając zabawnie ciemnymi brwiami i oparł się łokciami o stół.  Emma uśmiechnęła się.

-Niezbyt dobrze ich znam, wiem tylko o kilku.

-Szef dobrze wynagradza? - zapytał szybko a Emma prawie zakrztusiła się swoją kawą. Zdecydowanie zbyt często ludzie ją zaskakują. Zmarszczyła brwi, a gdy już miała zaprzeczać Felix zrobił minę mówiącą "wiedziałem" i popatrzył beznamiętnie na kubek mieszając monotonnie ciecz w środku. Emma kiwnęła głową w zrozumieniu i czekała na kontunuację jego przesłuchania, którego nie miała szans zakończyć, ponieważ nigdy jej to nie wychodziło. Taki był po prostu Felix. Emma cieszyła się wewnątrz siebie, że Felix nie grał złego policjanta. Szczerze mówiąc, Felix nie był ani złym ani dobrym. Felix był niczym psycholog.

-Nie docenia cię? Czy wysyła liści z podtekstami?

-Nic z tych rzeczy. - a Felix będąc zamyślony odruchowo zrobił wędrówkę po drugim planie zaraz za blondynką.

-Wywalił cię?

-To nie tak..

-To co ty tutaj jeszcze robisz? Dlaczego nie wrócisz do rodzinnego miasta? - zapytał jakby to było oczywiste co Emma powinna zrobić, gdyby była spłukana, a tak wcale nie było.

-Ojciec robi mi przelewy choć raz na miesiąc, tak na dobry start. Póki co, mam się dobrze. A szef, owszem chciał mnie wywalić z pracy, ale bardziej mi pomógł. A biorąc pod uwagę tę okoliczność, że nasi rodzice się znają, niezbyt wypada mu wywiązać się z aktualnej umowy.

-Mówisz, że się ustawiłaś uwodzicielko, co? Jaka to umowa? - Emma przez jego słowa poczuła ukłucie na myśl tego co między nimi zaszło. Zbyła te myśli szybko i zastanowiła się. Właściwie, to żadnej umowy nie było między Chrisem a nią. Przynajmniej nie na piśmie. Emma odchrząknęła.

-Moj szef zaoferował mi nową opiekę, a umowy tak naprawdę nie ma.. - Felix skrzywił minę.

-Czekaj, co?

-Pomaga mi z własnej dobroci.. tak jakby. - brunet odstawił kubek z wyraźną miną, że mu się coś nie podoba.

-Emma, czy ty na pewno nic mu nie dajesz wzamian? Oczywiście, to trochę źle, że nie dajesz, ale dajesz mu coś?

-Twierdzisz, że z nim sypiam? - zapytała marszcząc brwi.

-Nie skąd - przewrócił oczami. - W ogóle to tak nie wygląda..

-Nie, Felix. To znaczy, może do czegoś doszło, ale to nie ma znaczenia.

-Do czego?

-Nieważne, ma teraz narzeczoną. - mruknęła żałośnie Emma, a Felix zaśmiał się, ale zdążył zakryć usta dłonią.

-Przepraszam cię Emma, ale ciebie za przypałowość w życiu nigdy bym nie osądził.

-Skończ już proszę. - powiedziała sprawdzając swoje policzki wierzchem obu dłoni, ponieważ podejrzewała, że zaczęła się rumienić. Felix kochał żarty, internet to jego drugie życie. Możnaby powiedzieć, że lubi się wcielić w rolę Hanny Montanny, a na boku jest tylko nudnym informatykiem.

-W takim razie, on ci się podoba?

-Nie. - zaprzeczyła natychmiast. Emma nie słynęła z łamaczki serc, to ona była nieustanną romantyczką.

-Nie dziwię ci się, niemałe pieniądze kręci..

-Felix, albo odezwała się twoja gejowska strona osobowości, albo masz o mnie złe zdanie. - powiedziała odchylając się do tyłu na oparcie krzesła i wyczekiwała na jego odpowiedź. Była coraz bliżej myśli, że Felix mógł pracować na stronach internetowych, typowych dla napalonych facetów..

-Dlaczego tak na mnie patrzysz? 

-Jesteś gejem?

-Co?

-Jesteś homoseksualny? - zapytała  jaśniej i obserwowała dokładnie twarz bruneta. Zauważyła jeden mało szczególny ruch na jego twarzy, konkretniej zmarszczkę na czole, która uwydatniała się przy najmniejszym ruchu brwi. A Felix miał w zwyczaju ruszać swoją brwią, gdy kłamał.

-Nie wierzę..

-Dobrze wiesz, że to nieprawda. - powiedział widocznie naburmuszony.

-Dobrze wiesz, że nie umiesz kłamać. - prychnęła blondynka.





-Cóż sądziłem, że będzie to typowe mieszkanko dla artystów, z widocznymi śladami po poprzednich artystach, a tu taki apartamencik. Hu, hu, hu, nie ma co.. powiedział rozglądając się po mieszkaniu Emmy. Blondynka uśmiechnęła się niezauważalnie. Oczekiwała, że poczuje się raźniej podczas, gdy Felix będzie obok, a biorąc po uwagę zwrot akcji sprzed godziny, Emma nie miała wątpliwości. Mogła być bezpieczna.

-Zasługa pracowników ojca. - powiedziała zostawiając swoją torebkę przy wieszaku.

-Nigdy nie pomyślałbym, że osoba, która ma praktycznie wszystko czego jej potrzeba, nie będzie skąpa i egoistyczna. Ty to zmieniłaś, gratuluję. - powiedział podchodząc do wysepki w kuchni i wyjął z szuflady korkociąg. Kupił jedno z jego ulubionych win po drodze pod pretekstem zbyt długiej przerwy od wspólnego picia.

-Ależ proszę bardzo. - powiedziała z uśmiechem na twarzy i zaczęła sprzątać kanapę. Musiała w końcu wysprzątać ten bałagan.

-Hej, masz tutaj laptopa ze sobą? - zapytał opierając się o wysepkę.

-Nie za bardzo. A czego potrzebujesz?

-Coldplay. - powiedział, a Emma uśmiechnęła się na wspomnienie jej lat collegu. Proszę, tam przy telewizorze znajdziesz coś podobnego. - poradziła układając poduszki.



-" 'Cause it's too cold

For you here and now

So let me hold

Both your hands in the holes of my sweater"- Emma i Felix śpiewali i tańczyli po mieszkaniu śmiejąc się do siebie, a Felix co jakiś czas obkręcał Emmę wokół własnej osi. Wchodzili na łóżko, na kanapę skacząc jak dzieciaki. Nic nie miało w tej chwili znaczenia dla Emmy, ponieważ chciała przeznaczyć ten czas dla siebie i dla swojego dobrego przyjaciela. Śpiewała najgłośniej jak mogła, aby Felix w końcu docenił jej starania, ponieważ jak sam powiedział "Emma ma zbyt cichy głosik do śpiewania".

W chwili gdy Emma weszła na barierkę schodów do sypialni pisnęła podślizgując się o szalik. Wylądowała na swoim boku. Syknęła z bólu, mimo to śmiejąc się. Felix pojawił się zaraz obok niej przerażony.

-Żyjesz prawda? - powiedział delikatnie potrząsając jej ramionami i schylając się, aby wyczuć jej oddech. Zatkał jej nos i pokręcił głową.

-Za dużo cukru, mademoiselle. - stwierdził zwracając się do niej z akcentem i wyprostował się. - Wstawaj, na ciebie już pora.

-Wyganiasz mnie? - zapytała smutnym głosem.

-Tak, do łóżka. - mruknął i pociągnął ją za ręce do góry. - A teraz ładnie się położysz.

-Oczywiście, Daddy. - westchnęła wspinając się kilka schodów wyżej do sypialni.

-Do pokoju, młoda damo! - powiedział podniesionym głosem, a Emma czym szybciej znalazła się w pokoju. Położyła się na łóżku, a za chwilę mogła zauważyć ciszę i brak Felixa. Przestraszona podniosła się, aby oprzeć się swoimi łokciami pod boki.

-Felix?! - zawołała.

-Idę już, idę. - mruknął mierzwiąc swoje włosy.

-Pomyślałam, że wyszedłeś. - mruknęła bardziej do siebie z przerażeniem w głosie.

-Idź już spać. - powiedział kładąc się obok i zakrył się kocem.

-Dobranoc. - mruknęła i położyła ostrożnie swoją głowę na poduszce dając sobie czas na sen.







-Kruca fiks! - krzyknął z dołu Felix.

-O nie. - szepnęła do siebie Emma, będąc już obudzoną z kołotaniem serca.
Krzyk Felixa o 7 rano mógł oznaczać tylko jedno. Emma obawiała się, że brunet jak zawsze będzie w łazience zaraz po obudzeniu, bo tak mu się zdarzało po lunatykowaniu w nocy. Blondynka będąc przyzwyczajona do takiej sytuacji wyszła z pokoju wpierw ubierając na siebie koc i szczelnie niczym naleśnik się nim owijając zeszła na dół po schodach.

Zastała tam bruneta stojącego w drzwiach, który w chwili zejścia na dół Emmy uchylił szerzej drzwi dla osoby, która stała za progiem.

-A co ty tutaj robisz? - zapytała zdezorientowana.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro