Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VII

-Emilio razem ze mną podróżował. Gdy wylądowaliśmy w Nowe Delhi, Eliza zaraz na lotnisku pobiegła do restauracji. Zapytana przeze mnie, dlaczego nie poczeka, abyśmy zameldowali się w hotelu, powiedziała, że bardzo chciała spróbować indyjskiej herbatki. Jej mina, gdy dostała brytyjską herbatkę była przezabawna.

-Antonio, to jest już takie stare.. - powiedziała kręcąc głową zawstydzona Eliza.

-Wiem, ale nadal tak samo się czerwienisz odkąd pierwszy raz to opowiedziałem to twoim rodzicom. - powiedział rozbawiony mąż Elizy.

Antonio był Hiszpanem, jednak ich najmłodszy syn Chris odziedziczył urodę po Elizie. Byli bardzo wesołą rodziną, jedynie Chris był ponurą duszą. Emma tłumaczyła sobie, że to przez pracę, ponieważ nie chciała się zagłębiać w jego osobowość. Ojciec bruneta był wysoki, trzeba było to przyznać. Siwe włosy delikatnie pochłaniały jego ciemno brązowe włosy dodając mu lat.

-Tamten mężczyzna naśmiewał się z mojego akcentu. - burknęła Eliza.

-Oh, Elizo, każdy natychmiast rozpozna cię po twoim akcencie, nawet gdybyś starała się go z całym sił ukryć.

Eliza była uroczą Brytyjską Kobietą. Kochała swoje pochodzenie, ale często chciała się od niego odciąć, jak sama tłumaczyła. Kiedyś gdy podróżowała razem z mężem, została niemiło potraktowana przez jednego mężczyznę z hotelu, co jej zapadło głęboko w pamięć.

-Emmo, a twoi rodzice gdzie mieszkają? - zapytała Eliza, gdy Antonio zajął się otwarciem butelki wina.

-Um, Karolina Południowa. - powiedziała przełykając łyk soku pomarańczowego.

-O, mam tam znajomego. Raz miałem okazję z nim robić interes. - pochwalił się Antonio. - Emmo, skosztujesz mojego wina?

-Z przyjemnością. - powiedziała posyłając mu skromny uśmiech.

-Chris, twoja przyjaciółka jest bardzo przyjemną kobietą w rozmowie, jak to się stało, że dopiero teraz mam szansę ją poznać? - zapytał się syna. Chris siedział okryty kocem i przebrany w domowe ubrania. Wyglądał kompletnie inaczej. Niczym chłopak nadal edukujący się na studiach.

-Antonio. - zwróciła mu uwagę żona, mając na myśli skierowane pytanie do syna.

-Co? - powiedział nachylając się nad tacą z kieliszkami. Sprawnie nalał wina do każdego naczynia.

-Emma, jest moją pracownicą. - wyjaśnił ojcu brunet.

-Co to ma znaczyć, Christopher? - zapytał z powagą w głosie syna odstawiając butelkę wina na stół. - Muszę przyznać, że jestem zawiedziony. - skomentował to popijając winem. Posłał w stronę Emmy oczko oznaczające, że tylko zażartował.

-Opowiedz mi Emmo, coś o swoich rodzicach. Twoja mama musi być urodziwą kobietą, skoro jej córka spodobała się mojemu synu. - Emma zawstydzona przygryzła wargę chcąc się roześmiać. Antonio mówiąc komplement na temat matki Emmy pocałował swoją żonę w skroń, tak, aby nie czuła się źle. Serce Emmy zalało ciepło na ten widok i uśmiechnęła się szeroko z iskierkami w oczach.

-Moja mama z zawodu jest kucharką, co kocha robić, lecz ze względu na zawód mojego ojca, jednie spełnia się w domu przy wychowywaniu młodszego rodzeństwa i sporządzaniu coraz to nowszych potraw. Robi świetne torty. - uśmiechnęła się, będąc dumna ze swojej rodzicielki.

-Wydaje mi się, że nie spełnia się w domu. - przerwał Chris.

-A to dlaczego?

-Każda kobieta chce się czuć wolna, nie lubi być na smyczy. - powiedział nie wzruszony.

-Skoro kocha swoją rodzinę i chce dla niej jak najlepiej, to dlaczego miałoby to być wykluczone, w tym, że się nie spełnia?

-Ponieważ swoje hobby bardziej traktuje jako obowiązek, wówczas wtedy nie jest to już jej hobby.

-Skoro lubi to robić, a wychodzi to każdemu na dobre, dlaczego uważasz, że się nie spełnia? - powiedziała patrząc na niego. Gdy zaczął się z nią sprzeczać, jej serce bardzo to zabolało.

-A co robi twój papa, jeżeli mama pracuje w domu? - zapytał, przerywając synowi Antonio. Emma zrozumiała fakt, iż zauważył między nimi narastający konflikt.

-Tata ma własną firmę, prowadzi inwestycje, udziela się w radzie miasta, lubi to co robi.

-Możesz mi przypomnieć jak masz na nazwisko? - poprosił Antonio.

-Turner.

-Twój tata to Benjamin Turner?

-Dokładnie.

-Mówiłem Elizo? Skądś znam to nazwisko! - powiedział radośnie przytulając żonę ramieniem. - O nim mówiłem wcześniej. Jak się ma mój przyjaciel?

-Cóż, praca, praca, praca.

-Cały Ben. Muszę do niego zadzwonić, chciałbym się z nim spotkać! - powiedział biorąc kolejny łyk wina.

-Jaki świat jest mały. - westchnęła Eliza biorąc łyk napoju.

-Myślę, że będziemy się już powoli zbierać, Antonio. - mruknęła Eliza. - jestem tak słaba.. - Emma domyślała się, iż wino musiało tak wpłynąć na stan Elizy.

-Posprzątam. - powiedział Chris wstając razem z matką.

-Dobrze synku. Em, nie musisz sprzątać. - zwróciła się do blondynki, gdy ta zbierała już powoli talerze na tacę.

-Zrobię to z przyjemnością pani Elizo, dużo mi pani pomogła, więc to tyle ile mogę się pani odwdzięczyć. - uśmiechnęła się do niej. Emma o dziwo nie była słaba. Wypiła mało i cieszyła się z tego faktu. Zwykle w jej towarzystwie przyjaciół, wszyscy pili ile mogli. Zdecydowanie bardziej pasowało jej towarzystwo rodziny Smith.

-Dobranoc kochani. - mruknęła całując syna w skroń i uczepiła się ramienia męża.

Gdy wszyscy się już zebrali, została ona sama z brunetem. Westchnęła na myśl, że ten wieczór już się nigdy nie powtórzy. Chciała go jak najlepiej zapamiętać i nie psuć do chwili zakrycia się kołdrą.

-Jesteś inna. - powiedział Christopher patrząc na nią z delikatnie zmarszczonymi brwiami.

-Jestem sobą, Chris. - powiedziała schodząc po schodkach z pełną tacą.

-Nie wydaje mi się. Zmieniasz się z chwili na chwilę. Jakbyś była tutaj po to, aby wykorzystać wszystko co dobre.

-Co masz na myśli? - powiedziała powoli się domyślając o co mu może chodzić.

-Korzystasz z tego co ci dajemy, żeby potem nazywać nas za plecami okropnymi ludźmi, w tym mnie.

-Jesteś nie poważny mówiąc takie rzeczy.

-Jestem szczery.

-Do bólu. - powiedziała w zamiarze zakończenia rozmowy z nim, gdy już byli w kuchni. Tylnie drzwi domu były otwarte, więc nie musieli pokonywać długiej drogi do kuchni, która była zaraz po przekroczeniu progu domu. Emma westchnęła odstawiając tacę i nalała sobie z czajnika czystą wodę do szklanki. Czuła suchość w ustach, a woda na to była najlepszym rozwiązaniem.
Gdy Christopher wkładał naczynia do zmywarki, Emma wyszła jeszcze na chwilę na zewnątrz. Pragnęła spojrzeć ostatni raz na gwiazdy tego wieczoru. Wokół był spokój, jedynie ledwo słyszalny w tle ruch uliczny.

-Już popatrzyłaś? - zapytał za plecami Emmy brunet. Ta automatycznie się do niego odwróciła widząc, że chłopak stoi w drzwiach w zamiarze zamknięcia ich. Przestraszona natychmiast popędziła do wejścia widząc jak Chris zamka jej drzwi przed nosem.

-Christopher, otwórz. - powiedziała pukając.

-Nawet mi się nie śni. - usłyszała cichy głos zza drzwi.

-Dobra. - westchnęła i wróciła na taras.

Mimo iż ciemno otaczało ją całą, gdy siedziała samotnie na kanapie, wcale jej to nie przeszkadzało. Było jej tak dobrze. Nikt jej nie widział, nie słyszał. Przekręciła głowę w stronę słyszanych kroków po tarasie i wciągnęła z sykiem powietrze, gdy poczuła dłoń na swoim udzie. Była mocna, a uścisk zapowiadał, iż ręka danej osoby nie zamierza się nigdzie ruszyć. Nie widziała dużo, jedynie delikatne cienie padające od strony księżyca. Była pełnia. Coś co najbardziej lubiła w nocy. Niestety nie mogła się na niczym skupić, gdy poczuła jak dłoń sunęła wyżej w stronę jej biodra podnosząc materiał jej białej sukienki do góry. Wystraszona chwyciła za materiał trzymając sukienkę w jednym miejscu na nodze. Nie dane było jej się skupić na trzymaniu falbanek w jednym miejscu, ponieważ poczuła coś ciepłego i wilgotnego na swoim ramieniu. Zamknęła oczy na to miłe uczucie i westchnęła.

-Emmo, nie panujesz nad tym. - usłyszała pomruk do jej ucha, w chwili, gdy jej sukienka podsunęła się wyżej. Ta czując chłodny podmuch na jej ramieniu przygryzła wargę, aby nie westchnąć. Natychmiast założyła nogę na nogę o trzeźwych myślach.

-Christopher. - szepnęła.

-Nie bój się. - usłyszała ponownie. I znowu poczuła ciepły dotyk na jej szyi spacerujący po niej w żółwim tempie. Ciepło i szorstkość mieniły się nawzajem wprawiając Emmę w szaleństwo. Nawet nie zauważyła kiedy uczucie tak ją zajęło, iż jej sukienka była podwinęta, a czyjaś dłoń w takim samym tempie spacerowała po jej talii. Westchnęła na ukłucie w zagięciu szyi. Nie panowała nad tym, zgodziła się z tymi słowami. W ostatniej chwili zahamowała jęk wydobyty z jej ust, gdy poczuła ciągnięcie za delikatną skórę w szyi. Westchnęła, gdy nie czuła już żadnego dotyku na jej ciele. Spojrzała za siebie, a tam już nikogo nie było. Cała rozgrzana wróciła do domu, gdy drzwi zastała otwarte i cicho zamknęła je, tak aby nie robić niepotrzebnego hałasu. Gdy wspinała się na swoje piętro po schodach zerknęła na pokój, którego drzwi kilka dni temu otworzyły się, gdy chciała opuścić ten dom. Świeciło się tam światło, więc z wahaniem zajrzała do środka.

-Coś się stało, Emma? - zapytał Chris, gdy ta wychyliła głowę zza ściany by spojrzeć w prawo.

-Nie nic. - powiedziała w zamiarze odejścia.

-Nie odchodź.

-A mam coś tu do roboty? - zapytała marszcząc brwi.

-Po prostu usiądź tutaj. - powiedział pokazując dłonią na krzesło na przeciwko niego. Brunet siedział przy biurku z laptopem. Emma w poszukiwaniu zegara na ścianie rozejrzała się po pokoju.

-Pracujesz o 21?

-Coś w tym złego? - zapytał zamykając komputer.

-No tak. Jesteś u siebie, powinieneś odpocząć od pracy. - wyjaśniła siadając za biurkiem.

-Dziś wykluczone. - powiedział opierając się o oparcie krzesła biurowego. - Jesteś zarumieniona, coś się stało? - zapytał przygryzając wargę. Blondynka jak na zawołanie schowała swoje policzki za włosy. Brunet wstał z krzesła i przeszedł obok biurka opierając się na nim obok kobiety. - Myślę, że to ktoś wywołał.

-Wątpię. - skomentowała patrząc na swoje sandałki. - Czasem tak mam.

-Czasem? - powiedział unosząc jedną brew. - Ukrywasz coś przede mną? - powiedział poważnym tonem. Emma uniosła swój wzrok do góry patrząc na niego jak się uśmiecha, drżąc ze śmiechu.

-Ej, co jest z tobą, jesteś strasznie czerwona. - powiedział pochylając się nad nią i łapiąc ją za podbródek. Zmusił ją tym do ukazania jej ciepłych i czerwonych jak pomidor policzek. Ta unikając jego wzroku wędrowała nim wszędzie, byle nie na niego. Była w jednej chwili zła na siebie, za to, że pozwoliła się ponieść odczuciom. - Obraziłaś się?

-Nie. - szepnęła, że względu na uczucie chrypki w głosie.

-Co masz na szyi?

-Oh, nic.

-Podobało ci się? - zadał kolejne pytanie sprawiając, że spojrzała na niego. Było to bezpośrednie pytanie, które ją zraniło. Aby nie pokazać tego, jak była na siebie zła wstała z krzesła w zamiarze wyjścia.

-Dobrano..

-Noc. - powiedział ciągnąc ją za rękę taką siłą, że uderzyła o jego klatkę piersiową. Poczuła zapach przyjemny dla jej nozdrzy. Wody kolońskiej. Aby nie odbiła się spowrotem od niego, została przyciągnięta do niego za talię i przyciśnięta ponownie do jego ciała.

-Co ty robisz?

-To na co miałem ochotę już dawno. - powiedział obejmując jej policzek dłonią, nachylił się patrząc w jej oczy, spojrzeniem prosząc o pozwolenie. Emma bez wyrazu patrzyła na to co robi, dopóki nie poczuła jak brunet złącza ich usta w czułym pocałunku.

Odruchowo dotknęła dłońmi jego ramion, a ten ku jej zaskoczeniu podniósł ją przepasając jej nogi wokół tułowia. Pisnęła cicho na ten czyn. Nie myśląc zbyt długo nad tym co się dzieje, sama pogłębiła pocałunek jak i ze wzajemnością. Poczuła zimno na jej plecach, gdy została oparta o ścianę. Westchnęła, gdy dłoń bruneta wsunęła się pod jej materiał sukienki ściskając jej wcięcie w talii. Nie czuła długo zimna, ponieważ chwilę później poczuła, że Christopher gdzieś ich zanosi i oświeca światło w innym pomieszczeniu.

Pisnęła gdy zimna ciecz spotkała się w kontakcie z jej rozgrzaną skórą na ramionach. Zrozumiała, że są pod prysznicem. Mężczyzna przyszpilił ją do ściany wpijając się mocniej w jej usta. Ta z braku powietrza przerwała ich pocałunek. Jej emocje wariowały w środku, gdy brunet zaczął schodzić pocałunkami po szyi w stronę dekoltu.

-Chris. - szepnęła czując jak jej sukienka jest tuż przemoczona do suchej nitki. W jej głowie krążyło tysiąc myśli, które się zwiększały z każdą minioną minutą. Rozpraszający dotyk mężczyzny nie pozwalał jej na trzeźwo myśleć.

-Hm? - mruknął zaprzestając.

-Musimy to w tej chwili zatrzymać. - powiedziała zdyszana. Ten kiwnął głową ze zrozumieniem pozwalając jej dotknąć nogą ziemii. Stanęła na nogach przed nim czując jak jej materiał się do niej lepi. Spojrzała na siebie.

-No to prysznic mam już z głowy. - pomyślała.

Mężczyzna był tak samo mokry. Emma wyszła spod prysznica wyjmując suchy ręcznik z szafki i podała brunetowi poskładany materiał. Odchrząknęła zasłaniając się rękoma, by zwrócić uwagę mężczyzny. Ten kiwnął ponownie głową w milczeniu i owinięty opuścił pomieszczenie. Emma szybko zdjęła mokre ubrania i osuszyła się ręcznikiem owijając go wokół ciała. Osobnym ręcznikiem owinęła włosy i wyszła z pomieszczenia. Po jego opuszczeniu zorientowała się, że jest w jego pokoju a on ubrany już w suche ubrania ponownie siedział za biurkiem.

-A więc, dobranoc. - mruknęła dotykając jego ramienia i wychodząc cicho z pokoju, zamknęła za sobą bezdźwięcznie drzwi. Sama nie potrafiła zrozumieć, co właśnie zaszło między nimi. To co dziś się wydarzyło, jest pewna, że tak łatwo nie wymaże z pamięci.

Ledwo weszła do pokoju i usłyszała telefon dzwoniący. Aby nie robić hałasu w domu szybko rzuciła się na łóżko i odebrała.

-Emma Turner, słucham?

-Masz przerąbane.









Ostatnie rozdziały mają mało wyświetleń, ale widzę, że znalazło się kilka osób, które zainteresowane opowiadaniem, co mnie cieszy. Niestety nie mam ostatnio czasu na pisanie rozdziałów, a ostatnie dwa były pisane pod rząd, co mnie okropnie zmęczyło. Mam nadzieję, że znajdzie się więcej czytelników. Do zobaczenia w następnym rozdziale, moi drodzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro