Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

r/Kiedy pomyślałeś, że już po tobie, ale jednak przeżył*ś?

W którym momencie pomyślałeś: "Na pewno już po mnie!", jednak udało Ci się wyjść z tego cało?


#1

Co prawda nie jest to historia z pierwszej ręki, jako, że przytrafiło się to zanim pojawiłam się na tym świecie. Moja mama wybrała się z kolegą na przejażdżkę kabrioletem. Jednak gdy znaleźli się na skrzyżowaniu, kierowca stracił panowanie nad pojazdem... Na ich nieszczęście akurat przejeżdżał tamtędy duży samochód ciężarowy, i wjechali prosto pod jego przyczepę. Moją mamę uratowało to, że w porę się schyliła, niestety -jej kumpel nie zareagował w porę. Został zdekapitowany, a w przypadku mamy skończyło się ,"jedynie" na odłamkach szkła wbitych w skórę głowy, i mocnej traumie. Założono jej ponad 200 szwów, ale przynajmniej przeżyła... Często myślę o tym, jak niewiele brakowało, żebym w ogóle się nie urodziła.


#2

Mój chłopak obudził mnie krótko po tym, jak przysnęło nam się w pokoju, w którym tlił się ogień. Po tym, jak zwaliliśmy się na podłogę i nie mogliśmy znaleźć drzwi, które były tuż nieopodal, zaczęliśmy powoli odpływać.. Miałam wrażenie, że siedzę w rozgrzanym do czerwoności piekarniku i zaraz będzie po mnie. Położyłam więc głowę na podłodze, myśląc o tym, że nigdy więcej nie zobaczę już mojego syna. Poczucie, że uchodzi z ciebie życie jest okropne i nieznośnie się dłuży, mimo że to tylko chwila... Gdyby nie to, że mój chłopak jakimś cudem znalazł telefon na podłodze i zdołał wezwać pogotowie, to faktycznie byłby to nasz koniec. Straż pożarna zjawiła się na miejscu w ciągu zaledwie dwóch sekund, ale pojawił się problem - drzwi wejściowe. Na szczęście w jakiś sposób dostali się na górę, a my doczołgaliśmy się do nich ostatkami sit. Zabrali nas prosto na oddział oparzeń, ponieważ nie wiedzieli nawet, w jakim jesteśmy stanie. I przysięgam, tamtego dnia przez nasz pokój przewinął się chyba cały szpital.. Byliśmy jednymi z nielicznych, którzy wyszli cało z takiej opresji, w dodatku cali czarni od dymu.


#3

Opowiem Wam moją własną historię, która idealnie wpasowuje się w temat... W 2016 roku wracałem do domu z imprezy o 2:00 w nocy. Świadomie podjąłem decyzję, żeby jechać przez miasto, zamiast wybrać autostradę, która prowadzi przez obrzeża. W taki sposób zaoszczędziłem 10 minut, lecz nie było dane mi się tym nacieszyć... Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że skazuję samego siebie na śmierć. Jechałem trójpasmówką tuż przed centrum handlowym, aż tu nagle jakiś pijany idiota z lewego pasa postanawia skręcić w kierunku galerii. Znajdowałem się wtedy na pasie środkowym, tak więc było już za późno na zatrzymanie się... Z prędkością 104 km/h zderzyłem się z jego autem. Pamiętam jak przez mgłę, że krzyknąłem, "cholera!", próbując utrzymać kontrolę nad pojazdem. Jeszcze zanim straciłem przytomność udało mi się zjechać na pobocze. Poduszka powietrzna i pas bezpieczeństwa doprowadziły do pęknięcia mostka, co ostatecznie sprawiło, że zemdlałem. Nie czułem się jednak, jakbym się dopiero co wybudził", a raczej jakbym po prostu odzyskał ostrość widzenia i przełączył się na tryb świadomości". Ale niestety... zanim odpłynąłem zdążył mnie przeszyć NAJOKROPNIEJSZY ból jaki kiedykolwiek czułem. Bolało mnie całe ciało - od stóp do głów, dosłownie każdy centymetr. Pomyślałem sobie wtedy: Jestem martwy". Kiedy już doszedłem do siebie, uderzył mnie żar silnika, zupełnie jakby cały samochód stanął w ogniu. Przekonany, że za sekundę wszystko wybuchnie, usiłowałem wysiąść. Drzwi ani drgnęły - były wciśnięte w bok auta od uderzenia... Wtedy właśnie zacząłem panikować. I to dzięki adrenalinie udało mi się zaprzeć o siedzenie pasażera, i kopać w drzwi tak długo, aż się otworzyły. Wszyscy policjanci, sanitariusze, a nawet pomoc drogowa, byli w głębokim szoku, że wyszedłem z tego praktycznie bez szwanku. Faktycznie - był to cud, że skończyłem zaledwie ze złamaniem i kilkoma ranami. Itak oto otarłem się o śmierć..


#4

Byłem wtedy w ostatniej klasie liceum, a klub uczniowski, którego byłem częścią, pod koniec roku zorganizował wycieczkę na plażę. Był to raczej spontaniczny i totalnie nie oficjalny wypad - żadnych nauczycieli ani zezwolenia dyrekcji. I to ja, wraz z kilkoma innymi uczniami, doznałem ,zaszczytu" sprawowania opieki nad wszystkimi. Oczywiście byłoby zbyt cudownie, gdyby wszystko poszło zgodnie z planem. Po kilku godzinach przedniej zabawy ktoś podbiegł do mnie, mówiąc, że trzech młodszych członków klubu porwał prąd, i nie są w stanie wrócić na brzeg. Akurat złożyło się tak, że zarówno ja, jak i dwóch innych starszych uczniów mieliśmy doświadczenie w pływaniu - dlatego też nie zwlekając ani chwili dłużej, ruszyliśmy im na pomoc. Moi koledzy złapali dwóch dzieciaków w opałach, po czym odholowali ich równolegle do brzegu. Ja nie miałem tyle szczęścia... Chłopak, którego ratowałem wpadł w panikę i pociągnął mnie za sobą na dno. Do dziś pamiętam jak krzyczałem, aby ktoś sprowadził ratownika, jednocześnie próbując utrzymać nas obu na powierzchni. Jednak po kilku minutach (które ciągnęły się w nieskończoność) zacząłem opadać z sil, a na horyzoncie nie było nikogo, kto mógłby nas uratować. Do moich płuc zaczęła napływać woda, a nogi atakowały skurcze. Gdy prąd zaczął nas odciągać coraz to dalej od brzegu, nie mogłem pozbyć się myśli: "Cholera, za chwilę obaj zginiemy". Na całe szczęście, jeden z uczniów na plaży zauważył, że mamy kłopoty i zawiadomił kilku surferów. Wtedy już wiedziałem, że jesteśmy ocaleni. Podpłynęli do nas najszybciej jak potrafili, wciągnęli na przednie części swoich desek i zabrali z powrotem na brzeg. Już zawsze będę wdzięczny tym nieznajomym, którzy narażali własne życie tylko po to, aby ratować obcych ludzi!


#5

Za dzieciaka często bawiłem się z rodzeństwem w chowanego. Pewnego razu wpadłem na .genialny" pomysł, żeby ukryć się w bagażniku samochodu. Chciałem zostawić małą szparę, lecz przez przypadek przymknąłem go za bardzo i się zatrzasną... Całe zajście miało miejsce jeszcze zanim zaczęto montować klamki do otwierania bagażników od wewnątrz- tak więc kompletnie utknąłem. Wokół panowała ciemność, tak więc mój umysł sam zaczął wariować, podpowiadając mi, że za chwilę umrę. Zacząłem krzyczeć o pomoc tak głośno, jak tylko potrafiłem, w międzyczasie kopiąc w tylne siedzenie, żeby je złożyć. Prawdopodobnie nie minęło więcej niż 5 minut, zanim ktoś mnie usłyszał i wypuścił, ale miałem wrażenie, że spędziłem tam całą wieczność. Do dziś jestem przekonany, że to właśnie przez tę sytuację nabawiłem się klaustrofobii. Do dziś czuję ogromny lęk przed przebywaniem w małych, ciasnych i ciemnych pomieszczeniach - i unikam tego jak ognia!


#6

Jednym z najbardziej surrealistycznych doświadczeń w całym moim życiu była sytuacja, która miała miejsce, gdy wybrałem się na rower. Jechałem po ciemku chodnikiem obok bardzo ruchliwej drogi. W pewnym momencie uderzyłem w coś - do dziś nie mam pojęcia, co to było - i upadłem wprost na ulicę. Gdy już czułem, że lecę, zobaczyłem jak droga rozświetla się od reflektorów auta tuż za mną. Natomiast kiedy uderzyłem o asfalt, po prostu zamknąłem oczy, bo wiedziałem, że nie ma szans, abym w porę zszedł z drogi. Tymczasem mijają sekundy, a ja nadal żyję -co jest?! Rozejrzałem się dookoła, a ku mojemu zdziwieniu - ulica była pusta, podczas gdy wcześniej roiło się tu od samochodów. Całe zajście miało miejsce ponad 20 lat temu, i tak naprawdę dalej nie dowierzam, że żyję. Fakt, możliwe, że wydawało mi się, że widzę światła, ale jednego jestem pewien -DROGA NIE BYŁA PUSTA. Tym bardziej, że jest to główna ulica w dużym mieście, i nawet w środku nocy panuje tutaj spory ruch. Była to pierwsza z wielu podobnych sytuacji, które sprawiły, że często zdarza mi się kwestionować rzeczywistość..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro