r/EntiltedParents #1
Miejsce dla bąbelka
Około rok temu zdiagnozowano u mnie nowotwór jamy nosowej drugiego stopnia. Guz był dość duży, ale na szczęście nie rozprzestrzenił się na inne tkanki. Na początku musiałem poddać się agresywnej chemioterapii, żeby zmniejszyć jego masę.
W trakcie leczenia dopadło mnie silne łysienie i wypadła mi większość włosów, w tym brwi i rzęsy. W końcu zacząłem nosić perukę, bo nie chciałem wyglądać jak skinhead/neonazista (mam ponad metr dziewięćdziesiąt i jestem dość umięśniony, więc podejrzewałem, że ludzie mogliby mnie tak odbierać).
Pewnego dnia po długiej sesji chemioterapii postanowiłem pojechać do domu autobusem. Jest tylko jeden, który kursuje ze szpitala do okolicy, w której mieszkam, więc nie miałem wyboru. Był strasznie zatłoczony.
Przez chemioterapię czułem się naprawdę gównianie, więc poprosiłem jakiegoś mężczyznę w średnim wieku, żeby ustąpił mi miejsca. Był bardzo wyrozumiały i zgodził się bez żadnego problemu (dzięki stary, jeśli to czytasz). 2 przystanki później weszła typowa mamuśka, urocza wielorybica z fryzurą typu ,,żądam rozmowy z kierownikiem" i około 12-letnim dzieckiem.
Po chwili zorientowała się, że autobus jest przepełniony i zaczęła szukać wolnego miejsca. Zauważyła mnie i pomaszerowała w tę stronę(lub, w jej przypadku, próbowała przepchnąć się między siedzeniami i przesuwała innych pasażerów na bok).
Wiedziałem, że mam przechlapane niemal od razu, kiedy ją zobaczyłem. Stanęła obok i zaczęła rozmowę. Oto jak ona wyglądała:
Mamuśka: Hej, mógłbyś zwolnić miejsce mojemu dziecku?
Ja: Masz na myśli mnie?
Mamuśka: A kogo innego?
Ja: Och, przepraszam, ale jestem w drodze ze szpitala i-
Mamuśka: (przerwała mi) Tak samo my (to bzdura-przystanek, na którym wsiadła, był już kilka kilometrów od szpitala). Mój synek właśnie złamał nogę i jedziemy prosto z izby przyjęć (jej dziecko stało obok niej, bez żadnego podparcia, wyraźnie zakłopotane).
Ja: On stoi obok pani zupełnie samodzielnie.
Mamuśka: Nie rozumiesz CHŁOPCZE (mam 21 lat), moje dziecko POWINNO móc usiąść.
Ja: Szanowna Pani, przepraszam, ale właśnie wróciłem z sesji chemioterapii w szpitalu. Muszę usiąść i trochę odpocząć (następnie przesunąłem nieco perukę, żeby zobaczyła moją łysą głowę).
Ta walnięta baba zaczęła się na mnie wtedy wydzierać
Mamuśka: NIE WYMYŚLAJ WYMÓWEK I WSTAŃ Z TEGO P@$&DOLONEGO SIEDZENIA,TY P@$&RZONY NEONAZISTO!!
W tym momencie byłem już porządnie zdezorientowany. Nie wiedziałem co powiedzieć, a dzieciak próbował uspokoić matkę, bo zwróciliśmy na siebie uwagę całego autobusu. Wtedy ona chwyciła mnie i próbowała podnieść z siedzenia. Przytrzymałem się na tyle mocno, że na szczęście nie upadem. Nagle zjawił się jakiś starszy facet, mój wybawiciel.
Starszy facet: ZAMKNIESZ SIĘ, GŁUPIA KROWO?I?
Mamuśka: WIESZ, Z KIM TY ROZMAWIASZ?!?
Starszy facet: (lodowatym tonem) Przestań rzucać się na innych pasażerów albo będziesz miała ze mną do czynienia. Poza tym każdy głupi by zauważył, że chłopak ma raka.
Mamuśka: NIE, JEST TYLKO P@$&DOLONYM NEONAZISTĄ.
Starszy facet: On nie ma BRWI, kretynko!
To chyba naprawdę uraziło tę babę, bo obróciła się i uderzyła starszego gościa w twarz. Byłem kompletnie zszokowany i nie wierzyłem w to, co się właśnie wydarzyło. Zresztą podobnie jak reszta autobusu. Jej syn za to wygląda, jakby żałował, że w ogóle się urodził. Po chwili facet się odezwał i miałem wrażenie, że karma czasem wraca.
Starszy facet: Dobrze, podsumujmy. Nękanie podróżnych w autobusie, naruszenie nietykalności cielesnej pasażera, a teraz napaść na funkcjonariusza. Ma Pani bardzo poważne kłopoty.
Starszy gość wyciągnął wtedy odznakę, kazał jej zostać na miejscu i złapał za telefon. Po krótkiej rozmowie oświadczył, że jest aresztowana. Nie mogłem w to uwierzyć. Facet był cholernym gliną. W tym momencie mamuśka była blada jak ściana. Autobus właśnie stanął, więc próbowała uciec, jednak inni pasażerowie zagrodzili jej drogę(dzięki temu dostała kolejny zarzut o stawianie oporu przyaresztowaniu). 3 przystanki później na tę babę i jej syna czekał radiowóz.
Dzieciak zdążył powiedzieć, że jest mu przykro z powodu zachowania matki. Bardzo mu współczułem (to nie jego wina, w końcu nie wybieramy sobie rodziców). Starszy facet został, żeby ze mną porozmawiać i zapytał, czy chcę wnieść oskarżenie (na co z przyjemnością przytaknąłem)i spisał oświadczenie. Był na tyle uprzejmy, że pozwoli mi rozwiązać wszystko przez telefon, więc nie musiałem przychodzić na komisariat w celu przesłuchania.
Ostatecznie rozwydrzona mamuśka dostała karę pozbawienia wolności(wydaje mi się, że w wymiarze kilku miesięcy) i prace społeczne. A ja, w zamian niezłą historię do opowiedzenia i, ostatecznie, trochę satysfakcji.
Właśnie teraz jadę tym samym autobusem do domu. Przed chwilą wyszedłem ze szpitala po badaniach kontrolnych, które przypomniały mi o tamtym wydarzeniu. Przyjaciel, siedzący w tej chwili obok mnie, powiedział, że powinienem to tutaj wrzucić. On, tak samo jak ja, też nie mógł uwierzyć, że tacy ludzie istnieją. Wygląda jednak na to, że po mojej historii już w to nie wątpi. Powinienem również wspomnieć, że operacja przebiegła pomyślnie, a w listopadzie zostałem uznany za wolnego od raka. Moje włosy również powoli odrastają i nie muszę już nosić peruki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro