61
Zastępstwo.
Mistrz Cin Drallig jest w kropce i musi znaleźć opiekuna dla padawana. Jego nogi mogą zaprowadzić go tylko w jednym kierunku...
Cin: *idzie przez korytarz z padawanem u boku* nie wierzę, że to robię...
Padawan: ummm... Powinienem się bać mistrzu?
Cin: nieee... Skąd. Będzie dobrze, na pewno *staje przed drzwiami i puka* on nie jest taki zły, będzie dobrze... Na pewno... Tak...
Padawan: ummm...Teraz to mistrz uspokaja siebie czy mnie?
Cin: nas oboje. *słyszy kroki* mam nadzieję, że masz coś na sobie bo z dzieckiem jestem!!!
Qui-Gon: *otwiera drzwi, jest ubrany* a za kogo ty mnie masz trollu co? Ja nago drzwi nie otwieram i... Co to za biedne stworzenie?
Cin: to jest mój padawan i wcale nie jest biedny.
Qui-Gon: *prycha* jak nie, z własnej woli by przy tobie nie stał!
Padawan: *unosi brew*
Cin: *wzdycha ciężko* i dlatego nie chciałem tutaj przychodzić... Jinn mam sprawę
Qui-Gon: przyszedłeś z tym do odpowiedniego człowieka *opiera się nonszalancko o framugę drzwi*
Cin: nie sądzę... Ale innego wyjścia nie mam. Muszę wyjechać, a nie mam z kim zostawić młodego. Po spotkaniu z Mace'm ma traumę, latanie z Plo doprowadziło go do wymiotów, Kit ostatnio uczył go pływać zrzucając go z wysokości do morza pełnego jakiś dziwnych glonów przez co miał uczulenie, więc zostałeś mi ty. Zajmiesz się nim pod moją nieobecność? W miarę odpowiedzialnie?
Qui-Gon: pewnie, że tak! Mały, dobrze wiesz, że przy mnie mu włos z głowy nie spadnie!
Cin: ugh... Mam nadzieję. Tak więc... Do zobaczenia. Powodzenia życzę i... Odwagi. *odchodzi*
Padawan: *zerka na Jinna niepewnie. Pod nosem* mam złe przeczucia co do tego...
Qui-Gon: no to ten... Nazywam się Qui-Gon Jinn, to tak z podstawowych rzeczy, które powinieneś wiedzieć, chociaż już pewnie o mnie sporo słyszałeś... Jestem tutaj dosyć znany
Padawan: ummm... Nieeee?
Qui-Gon: *unosi brew* ...No jak to nie?
Padawan: nie słyszałem za wiele. Jedyne co wiem, to tyle co powiedział mi mistrz Drallig.
Qui-Gon: to znaczy..?
Padawan: *wzrusza ramionami* że jest mistrz tym dziwnym przyjacielem mojego mistrza do którego nie powinienem się zbliżać.
Qui-Gon: *prycha* też mi coś. Ale tak, oczywiście, jak bieda to do Qui-Gona... *kręci głową* Ale dobra, mniejsza o to... Idziemy na piwo?
Padawan: ...Ja... Mam czternaście lat.
Qui-Gon: no i..?
Padawan: no i nie mogę pić piwa! Jestem jeszcze dzieckiem!
Qui-Gon: ouh... A jakiś taki wyrośnięty jesteś... *roztrzepuje jego włosy* ale no dobra, to na kawę. Ja dzisiaj nie piłem i chętnie przejdę się na miasto. A poza tym, trzeba ciebie rozruszać młody bo na sztywniaka wyrośniesz.
Padawan: *zirytowany poprawia swoje włosy* ugh... Mistrz Drallig powiedział, że mistrz może mi pomóc coś przećwiczyć. Niedługo mam egzaminy i...
Qui-Gon: *zakłada ręce* za kogo ty mnie masz synu, co?
Padawan: umm... Słucham?
Qui-Gon: słoneczko, ja jestem Qui-Gon Jinn... O mocyyy... *załamuje ręce* Dobra, ciebie trzeba naprawdę rozruszać. Egzaminy? Aniołku, a wtyki w strażnikach to ty nie masz?
Padawan: co?
Qui-Gon: *przewraca oczami* te wasze pokolenie jest jakieś mało sprytne... No wtyka w strażnikach. Za moich czasów zawsze dowiadywaliśmy się co będzie na egzaminach dzień przed od strażników i się uczyliśmy. Tak przeleciałem całe szkolenie, wiem co mówię...
Padawan: ale ja... Nie znam żadnej wtyki...
Qui-Gon: ughhh... *bierze się pod boki* Dobra, robimy dzisiaj tak młody. Lecimy na miasto, kawusia, coś do żarcia i wracamy tutaj. Dralligowi wciśniesz, że ćwiczyliśmy... Coś. Wymyślisz sobie coś, na mądrego chłopaka wyglądasz, wiesz co robić... No a ja dowiem się co tam na ten egzamin ci szykują. Pasuje?
Padawan: ale... To nie jest przypadkiem nielegalne?
Qui-Gon: *łapie się za głowę* o mocy, mam nadzieję, że mój uczeń nie będzie kiedyś takim nudziarzem... Powiedzmy, że jest to po prostu drobne uproszczenie.
Padawan: a Jedi przypadkiem nie powinien...
Qui-Gon: ciiiii *przykłada mu palec do ust* ciiiii. Szkolenie Jedi to najlepsze lata twojego życia, nie można tylko się uczyć. Masz okazję, to z niej korzystasz. Zaufaj mi, wiem co robię. Tak więc, kierunek - miasto! *rusza, ciągnąc go za sobą*
Padawan: *mamrocze* teraz już wiem dlaczego mistrz Drallig kazał mi się od niego trzymać z daleka... Czemu oni wszyscy są porąbani?!
Qui-Gon: *słyszy to i przewraca oczami* pobędziesz parę lat w tym zawodzie to zrozumiesz. *klepie go po ramieniu* lecimy dzieciaku. Zapamiętuj to co mówię i uznaj to za lekcję, skoro tak lubisz się uczyć. I wierz mi, podziękujesz mi niegdyś za nauki, które dzisiaj otrzymasz!
Padawan: ...I kolejna trauma przede mną...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro