58
Wykrywacz kłamstw.
Qui-Gon: *wchodzi z niewinnym uśmieszkiem na spotkanie ze przyjaciółmi, taszcząc na plecach worek*
Plo: *tasuje karty do gry* co ty tam masz Qui?
Qui-Gon: *uśmiecha się dumnie* nie uwierzycie co wygrałem w zakładzie...
Mace: *unosi kompletnie zdegustowany wzrok na niego* niech zgadnę... *popija sok pomarańczowy* coś zupełnie nieprzydatnego?
Cin: *unosi brew* kolejne zwierzę?
Plo: dziecko może?
Qui-Gon: *przewraca oczami* ha ha ha... Zabawne. Jak będziecie tacy to ominie was zabawa!
Mace: zaczynam się martwić co on tam przytaszczył... *szeptem do Koona* jak myślisz, uda mi się stąd zwiać?
Plo: *cicho* raz już próbowałeś... Od tego czasu przecież Qui zaczął zamykać okna na kłódki na nasze spotkania... Nie ma bata, oknem nie uciekniesz. A jeśli chodzi o drzwi, to nie da ci wyjść... Więc nie.
Mace: *wzdycha ciężko, zrezygnowany* no to co tam masz?
Qui-Gon: *entuzjastycznie* wariograf! Wygrałem od chłopaków ze służb...
Cin: war... Co? *unosi brew*
Mace: *poważnym, rzeczowym tonem* wariograf jest to urządzenie do wykrywania kłamstw, Drallig...
Cin: *uśmiecha się wrednie* już mi się podoba...
Qui-Gon: to taka... Podstawowa wersja. Czyli jak któryś z nas skłamie to zacznie piszczeć jak astromech po przejściach...
Cin: *jego diabelski uśmiech się poszerza*
Plo: *mamrocze* mam co do tego złe przeczucia..
Mace: *cicho* ...Ja też...
Qui-Gon: oj no co wy? Macie jakieś grzeszki i się boicie? *unosi brew*
Cin: chętnie je poznam...
Mace: nie. Nie, nie, nie. Jesteśmy przykładnymi Jedi i nie mamy żadnych grzeszków na sumieniu.
Qui-Gon: *łapie się za boki* żadnych, żadnych?
Mace: *kiwa głową, poważny* żadnych, żadnych.
Qui-Gon: *klaszcze* cudnie! Nie mam pewności czy on działa, więc przetestujemy to na "Panu Przykładnym Jedi!"
Mace: *przerażone spojrzenie* s-słucham?
Cin: oj nie bój się Maaace *klepie go po ramieniu z tym samym wrednym uśmiechem* nie będzie tak źleeee...
Plo: *kręci głową* mam złe przeczucia. Bardzo złe...
Jakiś czas później...
Mace: *siedzi niepewnie na krześle, podpięty do urządzenia. Bierze głębokie wdechy*
Cin: *siedzi obok z notesem pełnym prywatnych pytań do Windu, które zdążył spisać*
Plo: *leży na kanapie w ponętnej pozie z włączoną kamerą*
Qui-Gon: *z zamyśloną miną* dooobraaa... Chyba już wszystko podłączone... Tak mi się zdaje. *uruchamia urządzenie* dobra... Najpierw sprawdźmy czy działa. Przedstaw się na początku...
Mace: *z lekka zestresowany i niepewny* Um... Nazywam się Mace Windu...
Urządzenie: *milczy*
Qui-Gon: *kiwa głową* dobrze, czyli działa... A teraz walnij jakąś kompletną głupotą.
Mace: a-ale... Co mam powiedzieć?
Cin: *przewraca oczami* no coś głupiego no! Typu "Całowałem się z siostrą Qui-Gona"
Mace: *unosi brew* ...Serio?
Qui-Gon: *zniecierpliwiony* no dawaaaj... Przecież i tak nie mam siostry. Wal.
Mace: *wzdycha ciężko, nie wierząc że to robi* całowałem się z siostrą Qui-Gona...
Urządzenie: *milczy*
Mace: *unosi brew, już w cholerę zestresowany* em...
Cin: *rozdziawia się*
Qui-Gon: huh... Dziwne *uderza w urządzenie* coś musi być chyba nie tak podłączone. Weź powiedz coś innego... Na przykład, że nazywasz się Drallig.
Mace: *syczy* ty to zawsze coś spartolisz Jinn... Ugh... Mam na nazwisko Drallig..
Urzadzenie: *piszczy na całą świątynię*
Qui-Gon: ...
Cin: *robi duże oczy*
Plo: *spada z kanapy, wypuszczając z dłoni kamerę*
Qui-Gon: *zakłada ręce, przestając się uśmiechać* weź... Weź powtórz to pierwsze jeszcze raz...
Plo: Qui...
Mace: *czując zagrożenie w mocy* c-całowałem siostrę Qui-Gona?
Urządzenie: *cisza*
Cin: *drapie się po karku* no no... Co się nie chwaliłeś, że masz siostrę? Haha... Ale sytuacja... *zerka na Jinna niepewnie*
Mace: *stara się uwolnić*
Qui-Gon: *patrzy na Windu, przypominając z wyglądu wściekłego sitha*
Plo: *w szoku* Qui... Qui oddychaj...
Qui-Gon: *syczy* Mace... Całowałeś moją siostrę? *patrzy mu w oczy*
Mace: *odpina się szybko od wszystkich kabelków* mówiłeś, że nie masz siostry!!!
Qui-Gon: *wściekły* WYCHODZI NA TO ŻE JEDNAK MAM! DOTYKAŁEŚ MOJĄ SIOSTRĘ!!!
Plo: *doskakuje do Jinna* Qui... Oddychaj... Oddychaj...
Mace: *spanikowany ucieka*
Qui-Gon: JA CIEBIE ZAMORDUJĘ WINDU! *aktywuje miecz i biegnie za nim sprintem, wyrywając się Koonowi*
Plo: no to się probiło... Jinn! *biegnie szybko za nim*
Mace: *z oddali* Qui! Ja to wytłumaczę! Qui! Przyjacielu!
Qui-Gon: *na całą świątynię* ZARŻNĘ CIĘ JAK KACZKĘ NA ŚWIĘTA!!!
Cin: *zszokowany tym co się stało. Mamrocze* o cholera, Windu całował się z siostrą Jinna...
Cin: *unosi brew* Windu całował się... Z kobietą?
Cin: *zażenowany* ja nawet nie dotykałem żadnej kobiety...
Kamera: *dalej wszystko nagrywa*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro