Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

47

Seria talków pod tytułem "AU, w którym Obi-Wan jest biologicznym synem Qui-Gona"

Cała seria dedykowana NekoMlekoKiss

5/10

...

Obi poznaje dziadków

Qui-Gon: *wchodzi do pokoju Dooku* mamo, tato!

Dooku: *unosi brew, powstrzymując się ledwo od uśmiechu*

Jocasta: awww...

Qui-Gon: Znaczy... *peszy się, lekko się czerwieniąc* mistrzu i mistrzyni...

Jocasta: co tam u ciebie Qui? *uśmiecha się do niego*

Dooku: o co chodzi padawanie?

Qui-Gon: chciałbym wam kogoś przedstawić! I nie jestem już padawanem!

Dooku: *przewraca oczami* Dobrze, skoro chcesz.

Qui-Gon: *z uśmiechem wybiega z pokoju. Po chwili wprowadza do niego dziecięcy, niebieski wózek*

Dooku: *bierze głęboki wdech, pocierając twarz* co ty znowu adoptowałeś? Czy po raz kolejny zechce mnie to zjeść? Co to jest? Nexu? Smok Krayt? A może coś na wymarciu i wielce groźnego? No nie wiem, może wampę przytargałeś?

Jocasta: *podchodzi do wózka i zagląda do środka. Uśmiecha się delikatnie* ojejuuu...

Dooku: oj tak, "ojeju". Nie czekaj... *zakłada ręce* czy ty znowu popierasz jego pomysły adoptowania wszelkich żałosnych form życia?

Jocasta: to dziecko...

Dooku: dziecko! No właśnie, dziecko! Najbardziej niebezpieczne... *marszczy brwi* Czekaj co?

Qui-Gon: *z uśmiechem wyjmuje z wózeczka malutkie, śpiące w najlepsze niemowle. Dumnie* to mój synek. Nazywa się Obi-Wan.

Jocasta: o mocy, jaki on słodki.. Czy mogę...? *wyciąga ręce w jego stronę*

Qui-Gon: *kiwa głową, podając bardzo ostrożnie Obi-Wana*

Jocasta: *bardzo ostrożnie go trzyma, tuląc do siebie. Cichutko* on jest taki maleńki...

Qui-Gon: oj tak, maleńki, ale kiedyś wyrośnie na wielkiego mistrza Jedi, mówię wam

Dooku: *milczy, wpatrując się w dziecko*

Qui-Gon: *zerka na niego* mistrzu..? Czy wszystko dobrze?

Dooku: *podchodzi nieco bliżej, wpatrując się w chłopczyka* t-to... Twój syn?

Qui-Gon: tak, mój.

Dooku: podobny nawet... *wpatruje się dalej w malucha*

Qui-Gon: *podchodzi do niego* chciałbyś może go potrzymać? *uśmiecha się*

Dooku: j-ja? Może lepiej... Nie.. Jeszcze mu coś zrobię, to nie najlepszy pomysł.

Qui-Gon: *kładzie jedną z dłoni na ramieniu Dooku* hej, mistrzu... Mnie nigdy nie skrzywdziłeś. Byłeś, a raczej dalej jesteś najlepszym opiekunem jakiego mogłem mieć. Ufam ci i wiem, że przy tobie Obi-Wan jest bezpieczny.  *uśmiecha się do niego ciepło*

Dooku: *odwzajemnia niepewnie uśmiech* dobrze... Może spróbuję.

Jocasta: *podaje bardzo ostrożnie Obi-Wana dla Dooku*

Dooku: *bardzo niepewnie trzyma malca, wpatrując się w niego*

Qui-Gon: na spokojnie mistrzu... Na spokojnie *ustawia poprawniej dłonie Dooku* w razie czego jestem tuż obok.

Dooku: *kiwa głową*

Obi-Wan: *leniwie otwiera oczka, ziewając cichutko. Po chwili, widząc że to nie tatuś go trzyma, szeroko otwiera oczęta*

Dooku: *szepcze* witaj maleńki... Nie musisz się mnie bać, choć może dla ciebie nie wyglądam zbyt miło...

Obi-Wan: *milczy, wpatrując się w niego swoimi niebieskimi oczętami*

Dooku: *lekka panika* on się zaraz popłacze...

Qui-Gon: nie popłacze, spokojnie *trzyma dłoń na ramieniu mistrza*

Obi-Wan: *uśmiecha się leciutko do Dooku i wyciąga rączkę w stronę jego twarzy. Bardzo delikatnie paluszkami dotyka jego podbródka*

Dooku: *uśmiecha się delikatnie* masz rację Jocasto... Jest słodki

Jocasta: *szybko robi im zdjęcia* będzie dla potomnych... Mistrz Jedi Dooku z dzieckiem...

Dooku: poprawka. Z wnukiem

Qui-Gon: *stara się nie pisnąć. Uśmiecha się cały czas*

Dooku: spokojnie mały Obi-Wanie. Nie pozwolę cię nigdy nikomu skrzywdzić. Jestem przecież twoim dziadkiem i będę się tobą opiekować *buja delikatnie chłopczyka* a jeśli ktokolwiek zechce ci coś zrobić, to po prostu poodcinam mu nóżki, rączki i takie tam *całuje malucha w czółko*

Obi-Wan: *chichocze cichutko*

Dooku: jestem z ciebie dumny. *spogląda na Jinna* synu...

Qui-Gon: *z uśmiechem wtula się w bok swojego mistrza* kocham cię tato...

Dooku: ja ciebie też maluchu. Jinniątko również *puszcza oczko do Obi-Wana*

Obi-Wan: *piszczy wesoło*

Jocasta: awww... Jak rodzinnie

Qui-Gon: bez ciebie nie, mamo *przyciąga Jocastę do rodzinnego przytulasa* teraz jest komplecik *niewinny uśmieszek*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro