Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

65

Seria talksów pod tytułem:

"Wielki powrót padawana Qui-Gona i migreny Windu"

4/10

Zapraszam do czytania!

***

Porwanie.

Quinlan: *wraca do świątyni szybkim krokiem, poprawiając swoje dredy*

Obi-Wan: *mija się z nim* cześć Vos... Czekaj. *marszczy brwi* Vos!

Quinlan: *odwraca się* jaaa?

Obi-Wan: tak ty! Gdzie Qui-Gon? Podobno razem gdzieś wyszliście

Quinlan: *wzrusza ramionami* został na mieście.

Obi-Wan: *unosi brwi* zostawiłeś Qui-Gona samego?

Quinlan: nom.

Obi-Wan: co jest z tobą nie tak?!

Quinlan: jenyyy Obi. Nie spinaj się, wszystko jest w najlepszym porządku. *wkłada dłonie do kieszeni* on jest starszy od ciebie jakby nie patrzeć. Poradzi sobie, nie traktuj go jak dziecko.

Obi-Wan: a skąd ty niby wiesz, że sobie poradzi?!

Quinlan: został w dobrych rękach *śmieje się*

Obi-Wan: co... Co ty masz na myśli?

Quinlan: no byliśmy w tym klubie nie... No i był tam taki ziomek. Całkiem przystojny, to trzeba powiedzieć. No i on cały czas wpatrywał się w Qui-Gona, z którego, no tutaj się na mnie nie obraź, ale szczerze całkiem niezła dupa jest. Jakbym wolał facetów to...

Obi-Wan: *pstryka mu przed oczami* Vos, Vos! Do rzeczy!

Quinlan: a tak. Pogadali sobie, pogadali aż Jinn powiedział, że z nim idzie. No to się pożegnaliśmy i ja kiedy wydałem wszystko to co miałem wróciłem tutaj.

Obi-Wan: czekaj... ZOSTAWIŁEŚ QUI-GONA SAM NA SAM Z JAKIMŚ OBCYM FACETEM?! CZY TOBIE TOTALNIE JUŻ ODBIŁO?! QUI-GON TO JEDI! WIESZ ILU MA WROGÓW?! A CO JEŚLI MU COŚ ZROBIĄ?!

Quinlan: oj no nie spinaj się tak! Nikt młodego Jinna nie pozna! A poza tym pewnie chcieli się zabawić czy coś *wzrusza ramionami* na to mi wyglądało.

Obi-Wan: tobie wszystko na to wygląda! Biegnę ratować mojego mistrza! *wybiega ze świątyni. Zaraz jednak wraca* Vos, gdzie wy w ogóle byliście?! Szybko! Potrzebuję informacji!

Quinlan: w tym klubie, gdzie pracuje ta cycata barmanka o której ci ostatnio opowiadałem. Wiesz ta, z którą wtedy..

Obi-Wan: dobra, nie ważne! Już wiem chociaż gdzie. A ten facet? Pamiętasz jego wygląd? Tylko szybko!

Quinlan: ciemno było ale coś tam chyba pamiętam... *zamyśla się* hmmm... Miał długie, ciemne włosy... Takie ciemne ciemne, w sensie że czarne. Albo prawie... Coś w ten deseń.

Obi-Wan: Vos... *przeskakuje z nogi na nogę* szybciej!

Quinlan: a no i miał taką charakterystyną bliznę na policzku! Tego się nie da zapomnieć! Coś jakby takie kółko. Może to znamię było? Albo...

Obi-Wan: *blednie* a-albo znak po wypaleniu?

Quinlan: ooo no! Tak jak zwierzęta się znakuje! To było takie idealne kółko!

Obi-Wan: *szepcze przerażony* t-to Xanatos.

Quinlan: Xana... Co?

Obi-Wan: ty się jeszcze pytasz co?! *łapie mocno za ramiona* Xanatos! Drugi uczeń Qui-Gona! Ten który go zdradził! Poprzysiągł mu zemstę! Ten który więził MNIE!

Quinlan: em...

Obi-Wan: ten zły!

Quinlan: aaaa ten Xanatos!

Obi-Wan: *puszcza Vosa i łapie się za głowę* o n-nie... On przecież Qui-Gona zabije o ile go rozpoznał! Nie... On na pewno go rozpoznał!

Quinlan: ale jesteś pewien, że to on? Co Xanatos robiłby w klubie?

Obi-Wan: nie wiem, ale to coś na pewno złego! A teraz przepraszam *przepycha się i biegnie wgłąb świątyni*

Quinlan: a ty dokąd?!

Obi-Wan: do mistrza Plo Koona! Muszę sprowadzić pomoc!

Quinlan: jenyy... Czekaj na mnie! *biegnie za nim*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro