Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

62

Witam w nowej serii talksów pod tytułem:

"Wielki powrót padawana Qui-Gona i migreny Windu"

1/10

Zapraszam do czytania!

...

Początek kłopotów.

Mace: *chodzi po sali Rady* już dawno powinni tutaj być...

Kit: *obserwuje go* ale czym ty się tak stresujesz Mace?

Mace: mam po prostu przeczucie Fisto... Coś się dzisiaj wydarzy. I to dotyczy...

Plo: *wchodzi do sali* Qui-Gona i Obi-Wana. Też to czuję. *siada na swoim miejscu* dwa miesiące temu wylecieli na misję na Zewnętrzne Rubieże... Tydzień temu urwało nam się łącze, zaś teraz to dziwne przeczucie nie daje mi teraz spokoju...

Shaak Ti: teraz? Drogi mistrzu Plo, ty akurat siedzisz jak na szpilkach odkąd tylko wylecieli...

Plo: *prycha* nie odkąd wylecieli...

Ki-Adi-Mundi: w sumie to nie dziwię się... *zakłada nogę na nogę* prawie za każdym razem gdy mistrz Jinn wraz ze swoim padawanem opuszczają świątynię, dzieją się dosyć... Interesujące rzeczy. Tym razem jednak ten brak kontaktu jest dosyć martwiący...

Cin: *wbiega do sali*

Mace: *staje w miejscu* co jest Drallig?

Cin: *bierze głębszy wdech* Statek Jinna i Kenobiego, trochę pokiereszowany... *bierze kolejny wdech* Strażnicy widzieli jak ląduje....

Kit: *śmieje się* komuś tu kondycja spadła...

Cin: nie śmiej się dzieciaku... *opiera się o ścianę* ja tu od Dex'a biegłem jak tylko zadzwonili do mnie strażnicy z wiadomością, że przylecieli...

Plo: hmmm... Coś mi tutaj nie pasuje... Skoro Cin zdążył tutaj przybiec od Dex'a po otrzymaniu informacji o powrocie Jinna i Kenobiego... A oni tutaj jeszcze nie przyszli...

Mace: *zakłada ręce* czyli, że coś musiało się stać. Jinn nie znosi składania raportów więc załatwia to na samym początku by potem mieć wolne... Coś tu jest nie tak.

Ki-Adi-Mundi: *wyjmuje datapad i wysyła do kogoś wiadomość. Zaraz słychać powiadomienie* na szpitalnym ich nie ma...

Cin: *wyjmuje swój datapad i szybko pisze do strażników* moi chłopcy ich widzieli, weszli do świątyni. *marszczy brwi* dziwnie... Jinn był w płaszczu i w kapturze, więc nie widzieli w jakim był stanie, a Kenobi go za rękę prowadził.

Mace: *kręci głową* nie podoba mi się to... Zupełnie.

*Drzwi się otwierają*

Obi-Wan: *wchodzi nieco wystraszony, prowadząc Jinna za sobą* umm... Dzień dobry. *kłania się*

Qui-Gon: *robi to samo i śmieje się cicho pod nosem*

Mace: darujmy to sobie, mam złe przeczucie, co się stało?

Obi-Wan: umm... Ciężko mi to wytłumaczyć ale... *zdejmuje kaptur z głowy Jinna*

Gdy kaptur opadł z głowy Jinna, Rada ujrzała nie jego dobrze znany wygląd a... Głowę młodego chłopaka, o ściętych na jeżyka włosach, z padawańskim, długim warkoczykiem opadającym na jego prawe ramię. Jedynie jego oczy, te ciepłe, a zarazem rozbawione niebieskie tęczówki pozostawały takie same jak na codzień, więc wiadomym było, iż na pewno był to Qui-Gon Jinn.

Ki-Adi-Mundi: t-to... Niemożliwe.

Qui-Gon: dzień dobry *uśmiecha się* ale nie rozumiem co jest niemożliwe mistrzu Mundi...

Ki-Adi-Mundi: ale... Przecież ty... *patrzy na nich*

Qui-Gon: ah... Już rozumiem. Ja sam nie mam pojęcia gdzie jest mistrz Dooku, chociaż ten tutaj przystojny rudzielec stwierdził, że spotkam go już tutaj. Eh... Myślałem, że czasy kiedy zapominał o mnie lub jak był zły to po prostu mnie gdzieś zostawiał, się skończyły, ale jednak nie... Tak więc przylecieliśmy ale... *marszczy brwi* jeśli mogę spytać... Gdzie jest reszta Rady Jedi?

Obi-Wan: *kręci głową z lekko zaróżowionymi policzkami* on nic nie pamięta mistrzowie... Jest na etapie... No... Padawaństwa.

Mace: *marszczy brwi* ale... Jak?

Obi-Wan: nie mam pojęcia mistrzu Windu. My... Rozdzieliliśmy się w trakcie misji i znalazłem mistrza Jinna już w takim stanie..

Qui-Gon: *zdezorientowany* emm... Już kilka razy ci mówiłem Obi, ale nie jestem mistrzem. Jestem jeszcze padawanem i... *jego wzrok pada na Plo Koona*

Plo: *przeciera twarz, wpatrując się w podłogę*

Qui-Gon: *szturcha Obi-Wana i szepcze* ej!

Obi-Wan: *zdziwiony, też szepcze* co?

Qui-Gon: *szepcze* kim jest ten cholernie atrakcyjny Kel-Dor?

Obi-Wan: *krzywi się* to mistrz Plo Koon...

Qui-Gon: ...Ma kogoś?

Obi-Wan: zachowuj się mis... To znaczy Qui-Gon!

Qui-Gon: *przewraca oczami ale zaraz uśmiecha się zalotnie do Koona*

Plo: *zerka na niego* em... Cóż... Qui-Gonie, ile masz lat?

Qui-Gon: dziewiętnaście mistrzu *uśmiecha się*

Ki-Adi-Mundi: oo nieee... *pociera dłonią wysokie czoło* o nie, nie, nie...

Kit: mistrzu Mundi?

Ki-Adi-Mundi: ja wiem co to oznacza... Dziewiętnastoletni Qui-Gon... Wybaczcie mi, ale... Radźcie sobie sami. Ja już swoje przeszedłem! Do widzenia i niech moc ma was w swojej opiece *wychodzi szybko*

Mace: nie wiem dlaczego, ale już czuję nadchodzącą migrenę...

*słychać głośny tupot*

Shaak: mam dziwne wrażenie mistrzu Windu, że to nie jest migrena...

Dorosły Nexu: *wpada do sali przez co większość obecnych ucieka pod ściany*

Qui-Gon: Pusiaaaaa! *z uśmiechem podbiega do Nexu i zaczyna je miziać* no prosiłem abyś została na statku... Patrz jak ich wystraszyłaś malutka... No no...

Pusia: *liże roześmianego Jinna i daje mu się głaskać jak zadowolone kociątko*

Mace: JINN!!!! *łapie się zaraz za głowę, czując jej ból*

Qui-Gon: ups... Przepraszam *wzrusza niewinnie ramionami i dalej zajmuje się stworzonkiem*

Cin: *schodzi powoli z pleców Kita na które wskoczył* musimy go jak najszybciej przywrócić do normalnej postaci... To dopiero kilka minut, a już bardzo dobrze rozumiem dlaczego mistrz Mundi stąd uciekł...

Shaak: ale ty nie uciekniesz... Musimy sobie z tym poradzić.

Kit: tiaa... *poprawia swoją szatę* Ale póki co, wiem co powinniśmy zrobić na samym początku. Jest na tym świecie tylko jeden na tyle silny człowiek, który jest w stanie nam pomóc.

Obi-Wan: *wstaje z podłogi, na którą zostać przewrócony przez wtargnięcie Nexu* kto taki? Mistrz Yoda?

Plo: oj nie drogi Obi-Wanie... Nie mistrz Yoda. *wyjmuje komunikator*

Obi-Wan: to... Kto w takim razie jeśli mogę wiedzieć?

Rada Jedi, chórem: mistrz Dooku.

Obi-Wan: ohm... Ale... Co takiego mistrz Dooku potrafi co nam pomoże?

Mace: *opada na swój fotel* jest to jedyny człowiek w galaktyce który potrafi ogarnąć Qui-Gona, tak więc módl się Kenobi do wszystkich świętości świata, by łaskawie odebrał od nas i zechciał nam pomóc

Qui-Gon: *entuzjastycznie* yeeey! Mistrz Dooku!

Mace: *ponuro* tak... "Yeeey"

Qui-Gon: *siedzi na brzuszku Nexu* Kiedy przyleci? Gdzie on jest?

Shaak: *spokojnym głosem* już niedługo tutaj będzie Qui-Gonie... A teraz może... Zabierzesz stąd swoją nową... Przyjaciółkę?

Qui-Gon: *robi słodkie oczka* a mogę iść z Pusią do dzieciaków z przedszkola? Pokochają ją!

Mace: *zrezygnowany* uhhh... Cokolwiek. Drallig, Kenobi. Pilnujecie go.

Cin: co?! Dlaczego ja?!

Mace: bo ci tak każę. Nie dyskutuj.

Cin: *prycha*

Qui-Gon: *z uśmiechem wychodzi razem z Pusią. Przy wyjściu, odwraca się nieco i puszcza do Plo Koona oczko, po czym wychodzi z Nexu*

Obi-Wan: *wzdycha ciężko, kłania się bez słowa przed radą i wybiega za nim*

Plo: ...

Shaak: dalej uważa cię za atrakcyjnego mistrzu Plo. Zawsze to jakiś... Pozytyw...

Cin: *wychodzi za nimi mamrocząc pod nosem wyzwiska pod adresem Windu*

Kit: mamy... Przerąbane.

Mace: no brawo. Nie domyślił bym się bez ciebie Fisto. Dzwońmy już do tego Dooku... Im szybciej do nas przyleci, tym lepiej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro