Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

53


Witajcie moi drodzy!

Z okazji 1 września, wrzucam kilka talków, tak na poprawienie humoru :)

Dzisiaj mamy rozdział pod tytułeeem...

Mały Koon i padawan Jinn, czyli w skrócie - Plo ma crusha!

Miłej zabawy :)

...


Qui-Gon: *pomaga jednemu z opiekunów grupy*

Plo: *wpatruje się w niego oczarowany*

Mały Mace: ej... *szturcha Koona* żyjesz?

Plo: em... T-tak...

Mace: *patrzy na Jinna, potem spogląda na Plo* zakochałeś się czy jak? Patrzysz na niego już chyba z godzinę!

Plo: *spanikowany* c-co? N-Nie! J-Ja nie...

Mały Cin: *uśmiecha się diabelsko* QUI-GON! PLO POTRZEBUJE TWOJEJ POMOOOOOOCY!

Qui-Gon: jasne! Zaraz do was podejdę chłopcy!

Plo: *przerażony, spanikowany i zły jednocześnie* nienawidzę was. Nienawidzę was, nienawidzę!

Cin: ej... *niewinnym tonem* Ja ci tylko pomagam! Jak kolega!

Mace: a ja nawet nic nie zrobiłem! Wszystko na mnie! Jak zwykle! *foch*

Qui-Gon: *podchodzi do nich* co tam się zadziało?

Plo: *spanikowany zaciska rączki na kredkach i spuszcza wzrok, zawstydzony*

Mace: *dalej ma focha*

Cin: em... Booo... Plo chciał abyś mu pomógł w kolorowaniu! Tak! Bo on... Nie wie do końca jak to pokolorować! A się wstydzi zapytać!

Qui-Gon: jasne, nie ma problemu *uśmiecha się ciepło i siada na podłodze* z czym masz problem Plo?

Plo: *cichutko* t-ty.. Naprawdę chcesz mi pomóc? *unosi wzrok*

Qui-Gon: no jasne, że tak! *łapie za kredki* uwielbiam kolorowanki. To od czego zaczynamy? *uśmieszek*

Plo: *serduszko mu szybciej bije i bierze się za kolorowanie z Jinnem*

Cin: *z uśmieszkiem wraca do kolorowania*

Mace: *przewraca oczami. Foch trwa*

Qui-Gon: *nie odrywając wzroku od kolorowania* nie fochaj, bo ci tak zostanie

Mace: *prycha. Agresywnie koloruje kolorowankę z kaczorkiem*

***

Plo: *zgubił się w świątyni. Siada przy ścianie bliski płaczu*

Qui-Gon: *akurat tamtędy magicznie przechodzi. Zauważa Koona* hej... Plo, tak? Co ty tutaj robisz?

Plo: *unosi główkę. Widząc Jinna, zawstydza się* p-pamiętasz moje i-imię?

Qui-Gon: ależ oczywiście.. *klęka przy nim* a więc? Czy coś się stało? Jesteś dosyć daleko od swojej grupy...

Plo: z-zgubiłem się... *spuszcza wzrok*

Qui-Gon: chodź. *wstaje z podłogi* odprowadzę cię...

Plo: s-serio? *unosi błyskawicznie główkę*

Qui-Gon: tak *uśmiecha się ciepło* daj mi rękę i idziemy

Plo: *powoli wstaje i niepewnie bierze Jinna za rękę*

Qui-Gon: *rusza powoli, aby Kel Dor za nim nadążył*

Plo: *w myślach* O MOCY ON MNIE TRZYMA ZA RĘKĘ! ODDYCHAJ! ODDYCHAJ! NIE ZRÓB NIC GŁUPIEGO! TYLKO SIĘ NIE WYWAL! NIE PRZY NIM! WDECH, WYDECH

Qui-Gon: *słysząc doskonale jego myśli jedynie się uśmiecha i idzie dalej*

Jakiś czas później...

Opiekun: Plo, umyj proszę ręce!

Plo: nie! Nie ma mowy! Nie zgadzam się! *ucieka*

***

Qui-Gon: *przytula się z Tahl*

Plo: *przechodzi tamtędy i staje w miejscu, widząc to* oh... *czuje ból w serduszku*

Cin: ej Plo! Co jest? *podchodzi do niego. Widzi to samo. Jego oczy mają coś w sobie z wygłodniałej bestii* musimy się jej pozbyć!

Plo: c-co?

Mace: to co słyszałeś. *staje obok nich*

Plo: M-Mace? Co... Ale tak nie wolno!

Cin: e tam. Jesteś naszym kumplem, musimy ci pomóc!

Plo: *zdziwiony spogląda na Windu*

Mace: *wzrusza ramionami* jako jedyni mnie lubicie. Nie mam chyba wyboru

Cin: *uśmiech* i to się rozumie!

Plo: a-ale jak wy to...

Cin: ciiii *uśmiecha się diabelsko i zaciera ręce* zostaw to mnie.

Plo: n-no dobrze, n-niech wam będzie... Pozbądźmy się jej

Cin: muhahahaha *szatański śmiech*

Miesiąc później

Tahl: *wchodzi do świątynii cała ubłocona* mam dość! Ktokolwiek to robi, zginie w męczarniach!!!

Qui-Gon: *podchodzi* skarbie? Co się... Ouh

Tahl: mam tego po uszy! Robactwo w pokoju, żaby w butach, pułapki w ogrodach, wiadra zimnej wody spadające na mnie z nienacka, atak dzikich lothalskich kotów, teraz to... Mam tego dosyć Jinn! Niech ja tylko dorwę... *słyszy cichy śmiech. Wściekle spogląda w bok* A WAM CO TAK WESOŁO?!

Mace: *stoi niewzruszony. Unosi jedynie brew*

Plo: *chowa się za Mace'a*

Cin: *śmieje się głośno, leżąc na podłodze*

Tahl: czekaj... To oni! Tak to oni! Ta trójca zawsze była gdy coś mi się działo! Ja wam zaraz... *idzie do nich wściekłym krokiem*

Cin: bantha podoo! *szybko zrywa się z podłogi i chowa za Windu*

Mace: *zaciska rączki w piąstki*

Qui-Gon: Tahl! *szybko staje przed chłopcami, osłaniając ich* zostaw te biedne i niewinne dzieci w spokoju!

Tahl: *wściekła* jakie niewinne?! Nie widzisz, że oni są jacyś podejrzani?!

Qui-Gon: przestań krzyczeć, tylko ich straszysz! Znam ich, to bardzo grzeczne dzieci. Idź się umyj i ochłoń.

Tahl: *warczy* ja im tak nie odpuszczę

Qui-Gon: *łagodnie* idź... Proszę

Tahl: *przewraca oczami. Odchodzi*

Qui-Gon: *klęka przed trójcą, zmartwiony* przepraszam was za nią bardzo, Tahl bywa... Wybuchowa. Wszystko z wami w porządku?

Mace: *wzrusza ramionami* dałbym jej radę.

Qui-Gon: *śmieje się cicho* tak, tak Mace. Cin? Wszystko dobrze?

Cin: tak, jest okey! Dzięki Qui! *wychodzi zadowolony zza Mace'a*

Qui-Gon: *z leciutkim uśmiechem* nie ma za co... Plo?

Plo: *zagląda wystraszony zza Windu. Ma wyrzuty sumienia*

Qui-Gon: ojeju... *wzdycha cicho* chodź tu do mnie Plo, nie bój się...

Plo: *bardzo powoli podchodzi do Jinna, nie wiedząc czego się spodziewać. Jest jeszcze bardziej wystraszony*

Qui-Gon: *tuli delikatnie Koona* no już, już... Nie ma się czego bać, mały. Wszystko jest dobrze. Tahl ochłonie i wybiję jej z głowy pomysł, że to wasza wina. Spokojnie, będzie dobrze

Cin: *uśmiecha się, zadowolony*

Plo: *stoi, spanikowany. Wreszcie wtula się w Jinna mocno, nie chcąc go puszczać*

Qui-Gon: *śmieje się cicho* taak, już dobrze Plo. Przy mnie możesz czuć się bezpiecznie

Plo: *szcześliwy, dalej tuli się do Jinna*

Cin: *ciesząc się szczęściem przyjaciela, rzuca się na Windu i tuli go mocno*

Mace: *próbuje odkleić od siebie Dralliga* zostaw... Zostaw!

Cin: *piszczy* ja już przygotowuję mowę na ich ślub!

Qui-Gon: co? *unosi brew*

Plo: *wtula główkę w Jinna, zawstydzony*

Cin: *niewinnie* niiiiiic *chichocze cicho*

***

Qui-Gon: *chodzi po korytarzu rozmawiając z Tahl*

Plo: *podbiega do niego i ciągnie go za rękaw. Jest podekscytowany przez wizję, której doznał rano*

Qui-Gon: taak? *zerka w dół* o co chodzi, mały?

Plo:  *wesoło* kiedyś będziesz moim mężem!

Qui-Gon: emm.... *kompletne zdezorientowanie* słucham?

Tahl: *patrzy wściekle na malucha*

Plo: *zestresowany wzrokiem dziewczyny* z-znaczy... Jeden z chłopców bawi się z wężem!

Qui-Gon: c-co?! Gdzie?! Już tam biegnę! Tahl, chodź! Jeszcze skrzywdzą małego wężyka! *biegnie*

Tahl: *przewraca oczami. Spogląda na Koona* mam cię na oku, młody. *idzie za Jinnem*

Plo: ups...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro