39
Qui-Gon: *wstaje wcześniej, by zrobić Obiemu śniadanie i przygotować mu ubranka*
Obi-Wan: *po przebudzeniu podchodzi do Qui-Gona* mistrzuuuu...
Qui-Gon: hmmm?
Obi-Wan: ja mam już dziewiętnaście laaat... *tuli się do Jinna, zaspany jeszcze. Mamrocze* jestem za stary na to byś robił mi jedzenie i przygotowywał ubranie...
Qui-Gon: *tuli mocno Kenobiego* oj Obi, dla mnie zawsze będziesz moim małym, rudowłosym aniołkiem *głaszcze go po głowie* i nigdy nie będziesz na to za stary...
Wiele lat później...
Obi-Wan: *śpi jak zabity po ciężkiej misji w łóżku*
Duch Qui-Gona: *pojawia się w jego pokoju. Na szybko i po cichu szykuje mu śniadanie, przygotowuje czyste ubrania, po czym podchodzi do łóżka Kenobiego, przykrywa go szczelniej kocykiem, całuje w czoło i znika*
Obi-Wan: *uśmiecha się przez sen*
Tak jak obiecałam, dzisiaj dwa talki ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro