Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#4 Każdy książę potrzebuje swojej księżniczki

Jego twarz zaczęła się niebezpiecznie zbliżać do mojej. Nagle się przebudziłam z oszołomienia i odepchnęłam go od siebie w momencie, gdy nasze usta już się prawie ze sobą stykały. Przez mój nagły ruch chłopak się zachwiał i wpadł do jeziora.

-Nie zbliżaj się do mnie, dupku. - warknęłam i zaczęłam odchodzić w kierunku mojego motoru.

-Pożałujesz tego, księżniczko! -usłyszałam jeszcze za sobą jego zdenerwowany głos, ale postanowiłam go zignorować.

****
-Co ty jeszcze tu robisz? - zapytałam zmęczonym głosem, gdy weszłam do mojej sypialni i ujrzałam Andrew.

-Martwiłem się o ciebie, gdzie ty się podziewałaś? - zapytał z troską.

-Byłam się przejechać, chciałam pobyć chwile sama i pomyśleć - westchnęłam głośno i położyłam się na łóżku obok przyjaciela.

-W środę wypada... -przerwałam mu.

-Tak.

-Nie martw się będę z tobą, ale laska, nie możesz się dziś tym przejmować, zabieram cię na imprezę. - oświadczył, nie pytając mnie nawet o zdanie i wyszczerzył się.

-Nie chcę mi się.- mruknęłam z niechęcią.

-Kim jesteś i co zrobiłaś z moją BFF? - zapytał z udawanym przerażeniem, specjalnie podkreślając określenie użyte na końcu zdania, przez co zaczęłam się z niego śmiać.

-Jesteś debilem.

-Za to mnie uwielbiasz. - puścił mi oczko, a ja bezradnie pokiwałam głową.

-Dobra, powiedz mi lepiej w co ja mam się ubrać?

-Jest! Idziemy! - wykrzyczał, a w jego oczach pojawiły się iskierki radości.

-Już się tak nie podniecaj. -zachichotałam.

****
Ubrana byłam w czerwony, przyległy crop top, czarne, obcisłe rurki i tego samego koloru ramoneskę. Do tego założyłam czarne szpilki z czerwoną podeszwą i złotą biżuterię. Włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Makijaż jak zazwyczaj miałam dość mocny, w szczególności podkreślający oczy i usta.

Spod mojego domu pojechaliśmy taksówką i po zaledwie dziesięciominutowej podróży, znaleźliśmy się pod klubem. Gdy weszliśmy do środka, mijając przed tym kolejkę dzięki naszym znajomościom, poczułam bardzo dobrze mi znany odór alkoholu, potu i dymu papierosowego. Nie zważając na innych ludzi przecisnęłam się przez gromadę spoconych "tancerzy" i dotarłam wraz z Andrew do baru. Wypiliśmy po kilka przeróżnych drinków, po czym wspólnie ruszyliśmy na parkiet. Na początku przez cały czas tańczyłam z moim przyjacielem i nie odstępowaliśmy się na krok, kilka razy poszliśmy spożyć jeszcze alkohol i w ten sposób mijał nam czas. W pewnym momencie musiałam skorzystać z toalety, więc zostawiłam na chwilę Andrew samego, uprzedzając go przed tym. Jak wróciłam z ubikacji okazało się, iż mój towarzysz aktualnie tańczy z jakąś rudowłosą pięknością. Nie chciałam mu przeszkadzać, więc zaczęłam samotnie poruszać się w rytm muzyki. Wczułam się w słyszane rytmy i po prostu dałam się ponieść tańcu. Czułem na sobie palące spojrzenie nieznanych mi osób, ale nie czułam się skrępowana, pewnie dzięki alkoholu płynącemu w moich żyłach i pewności siebie. Nagle poczułam duże, ciepłe dłonie na moich biodrach, przez co odrobinę się spięłam. Zrzuciłam ręce tej osoby i starałam się dalej tańczyć nie przejmując się obecnością tego kolesia za mną. Niestety gościu był natarczywy i powtórzył swój ruch. Nie wiem czy wiecie, ale ja nie należę do osób cierpliwych... Odwróciłam się do mężczyzny i nie patrząc kim on jest uderzyłam z prawego sierpowego. Przez siłę uderzenia jego głowa odchyliła się w bok, a on zatoczył się do tyłu. Po chwili, złapał się za nos, z którego zaczęła sączyć się czerwona ciecz. Nie miałam ochoty patrzeć dalej na tego gościa, więc odwróciłam się na pięcie i skierowałam w stronę wyjścia z klubu. Straciłam chęć na dalsze imprezowanie. Chciałam jeszcze poinformować mojego przyjaciela o moim wyjściu, ale nie wzięłam telefonu z domu, więc postanowiłam go poszukać.

Niestety po około dwunastu minutach poszukiwań nigdzie nie mogłam go znaleźć, a zamiast tego po raz kolejny zachciało mi się siku. Byłam zmuszona pójść po raz drugi do tego ohydnego kibla, no trudno...

Po wypróżnieniu się umyłam dłonie, przemyłam delikatnie twarz wodą i wyszłam z pomieszczenia. Nie miałam zamiaru szukać już Andrew, więc od razu skierowałam się do wyjścia i pieszo ruszyłam w stronę mojego domu. Na szczęście nie byłam na tyle pijana, więc wiedziałam co się dzieje dookoła mnie. Po chwili spacerku zaczęły mnie okropnie boleć stopy, przez co przystanęłam na chwilę i zdjęłam szpilki. Usiadłam na ławce, która była niedaleko miejsca mojego postoju i zaczęłam rozmasowywać obolałe stopy.

-Może pomasować ci nóżki? - usłyszałam męski głos za sobą, przez co podskoczyłam ze strachu.

Obróciłam się w stronę nieznajomego i okazało się, że jest to ten debil, Noah. Westchnęłam głośno i bez słowa wstałam z ławki i ruszyłam w kierunku mojego domu.

-Ej! Poczekaj no! Ja tu jestem miły, oferuje pomoc a ty mnie tak po prostu olewasz? Nie bądź taka chamska. - powiedział z wyrzutem i już po chwili szedł obok mnie.

-Och dziękuje, że książę oferuje pomoc, ale podziękuje. - odpowiedziałam przesłodzonym głosikiem.

-Wiesz... Każdy książę potrzebuje swojej księżniczki, więc czy chciałabyś nią zostać? -wybuchnęłam śmiechem na jego słowa i poważny ton głosu.

On zdecydowanie nie jest trzeźwy...Spojrzałam na niego jak na idiotę (którym jest).

-W twoich snach, Romeo.

-W moich snach robimy o wiele ciekawsze rzeczy -uśmiechnął się cwaniacko i poruszył znacząco brwiami, przez co znowu zaczęłam się śmiać.

-Jesteś skończonym idiotą.

-Może... Ale mam to. -zza pleców wyciągnął flaszkę wódki i wyszczerzył się.

-I co zamierzasz to sam wypić? -zakpiłam.

-Nie. Zapraszam panią na wspólne delektowanie się o to tym napojem - uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów.

-Raczej odmówię - wzruszyłam ramionami.

-No weź... - uśmiechnął się zachęcająco, a ja dopiero teraz zwróciłam uwagę na jego spuchnięty i zaczerwieniony nos.

-Co ci się stało? -zapytałam jakby... zaniepokojona? Sama nie wiem czemu tak zareagowałam przecież mogłam to po prostu olać.

-Chciałem potańczyć z taką super laską na imprezie, przez co dostałem od niej w ryj, a teraz ryzykuje po raz drugi w ciągu dnia oberwaniem i staram się ją namówić na wspólne picie. - obydwoje zaczęliśmy się śmiać. -Muszę przyznać, że masz dobre uderzenie.

-Trzeba się jakoś bronić przed takimi typami jak ty. - zachichotałam -Wiesz... Chyba powinieneś jechać z tym do szpitala -wskazałam na jego twarz.

-Spokojnie, to nie popsuje mojej urody. -odrzekł pewnie.

-Masz racje, już nie da się jej zaszkodzić -zaśmiałam się.

-Wiem, że kłamiesz skarbie. - puścił mi oczko.

-Mylisz się kochany. - odpowiedziałam słodziutkim głosikiem.

Kochany? Serio? Co ja wygaduję...

-Chodź ze mną się napić. -zmienił nagle temat i uniósł delikatnie jeden kącik ust ku górze.

Zgodzić się czy nie?

Przygryzłam delikatnie wargę i odpowiedziałam...


★★★

Rozdział poprawiony przez @Magiagala  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro