Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#2 Czy ja Ci wyglądam na grzeczną dziewczynkę?

W mediach Andrew!

-Co o nim wiesz? -zapytałam Andrew, gdy wszyscy razem siedzieliśmy na stołówce.

-Noah Simmons, dwadzieścia jeden lat, przeprowadził się kilka dni temu z Kalifornii. Mieszka z trzema przyjaciółmi w apartamencie na... -zaciął się.

-Dobra, nie ważne gdzie. Wiesz czy zostaje na stałe i będzie regularnie pojawiał się na wyścigach?

-Z tego co mi wiadomo to na oba pytania odpowiedź brzmi, tak.

-Dobra, dzięki. Ludzie, ja się zbieram. - uśmiechnęłam się do nich i wstałam ze swojego miejsca.

-Gdzie znowu się wybierasz? - zapytała lekko poirytowana Jessica.

-Nieważne. - mruknęłam i uśmiechnęłam się porozumiewawczo do Andrew.

****
Po drodze do miejsca, w którym jestem trzy razy w tygodniu o tej samej porze, zatrzymałam się w pobliskiej kawiarni i postanowiłam zamówić moją ulubioną kawę.

-Dzień dobry, co podać? -zapytał chłopak o zielonych oczach i z burzą idealnie ułożonych do góry, brązowych włosów. Jego usta były pełne w delikatnym odcieniu różu, a policzki pokryte małym rumieńcem. Jego uroda ukazywała, iż ma pochodzenie włoskie, bądź Hiszpańskie. Był dość wysoki, ale nie jakoś bardzo umięśniony, lecz nie myślcie sobie, że był to jakiś spaślak, wręcz przeciwnie. Był on szczupły, a kości obojczykowe lekko mu odstawały.

-Poproszę mocne espresso. - uśmiechnęłam się miło i od razu położyłam na ladę odliczoną ilość pieniędzy.

-Widzę, że jesteś już obeznana nawet ile kosztuje, zgaduje że często je u nas kupujesz. - zagadał ze słodkim uśmiechem, a w jego głosie dało się słyszeć charakterystyczny akcent.

-No tu masz racje. - puściłam mu oczko.

Zabrał się za przygotowywanie mojego napoju, a ja obserwowałam każdy jego ruch.

-Nie przyglądaj się tak, bo przez to zrobię najgorszą kawę w moim życiu. - zaśmiał się cicho.

-A co, peszę cię? - tym razem to ja zachichotałam.

-Oj tak, zaraz się zarumienię - ponownie ten słodki chichot.

-Dobrze, już nie patrzę. -zakryłam oczy dłonią, lecz nadal zerkałam na niego przez szpary między palcami.

-Wiesz, że nie ładnie tak kłamać? - spojrzał na mnie z uniesioną brwią, na co wybuchnęłam śmiechem, gdyż wyglądał komicznie.

-Nie mogłam się oprzeć.

-Proszę twoja kawa- puścił mi oczko.

Zauważyłam na jego policzkach delikatne rumieńce przez co na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

-Dziękuję...

-Charlie - dokończył za mnie

-Beth - podałam mu dłoń, a on ją uścisnął -Do zobaczenia, Charlesie - powiedziałam kierując się do wyjścia.

-Do zobaczenia, Bethany.

****
Z torbą przewieszoną przez ramię wkroczyłam do wielkiej sali z lustrami, gdzie odbywały się zajęcia baletowe. Nie mówcie tylko, że nie mogę tańczyć baletu z powodu mojego wyglądu, czy tego jak się zachowuje w szkole czy może dlatego, że biorę udział w nielegalnych wyścigach. Tu jestem kompletnie kimś innym, odkrywam swoją drugą naturę. Na te dwie godziny pozbywam się wszelkich kolczyków, moich ciemnych ubrań i złego charakteru. Przez chwile jestem kimś innym i lubię tą osobę, ale wiem także, że nie mogłabym pokazać ludziom tej wrażliwości i spokoju, które się we mnie ukrywają, bo by mnie zniszczyli. Jedyną osobą, która wie o mojej pasji to Andrew. On także ukrywa w sobie talent, o którym tylko i wyłącznie ja wiem.
Ubrałam się w czarne body, jasne rajstopy, a na nogi założyłam pointy (są to baletki z usztywnieniami na końcach). Włosy związałam w koka. Zdjęłam wszystkie kolczyki, które miałam założone i zmyłam mocny makijaż.

Balet tańczę już od jedenastu lat. Gdy miałam zaledwie osiem lat moja mam zaprowadziła mnie na pierwsze zajęcia, to ona mnie do tego zachęciła, gdyż przez długi okres swojego życia była baletnicą. Czasami jak miałam jakieś problemy w domu, uciekałam do opuszczonej sali sportowej, która była niedaleko mojego starego domu i po prostu zaczynałam tańczyć. Przez niektóre problemy byłam bliska skończeniu z tym, ale udało mi się przetrwać i nie mam zamiaru odpuszczać.

****
Po powrocie do domu marzyłam tylko o kąpieli i łóżku. Moje nogi umierały, stopy były zmasakrowane przez pointy, znajdowały się na nich różne bąble, pęcherzyki i gdzieniegdzie była pozdzierana skóra. Będąc w łazience, przejrzałam się w lustrze. Z mojej twarzy można było wyczytać zmęczenie, ale także satysfakcje z tego co robię. Nie potrafiłabym rzucić baletu. Opuszkami palców dotknęłam lekko skóry za uchem, gdzie znajdował się malutki tatuaż, baletnicy. Jest to mój ulubiony tatuaż, którego nigdy nie będę żałować. Uśmiechnęłam się sama do siebie i po chwili byłam już zanurzona w gorącej kąpieli.

****
-Ale chyba mi nie powiesz, że on nie jest przystojny?! -oburzyła się Jessica.

-Eh... No jest przystojny, ale co z tego? -zapytałam z lekką irytacją.

-To, że możecie być razem - powiedziała z podekscytowaniem. Niestety, ale shippowała mnie i Noah Simmons aka Dupka.

-Jak Ci się tak bardzo podoba, to sama się z nim umów -wytknęłam jej język.

-Ja już mam chłopaka- puściła mi oczko.

-Ach, no tak Max byłby zazdrosny. -poruszyłam zabawnie brwiami, na co lekko się zarumieniła, przez co wraz z Andrew zaczęliśmy się z niej śmiać.

Mimo, że nasza paczka jest postrachem szkoły, w swoim towarzystwie jesteśmy otwarci i radości. Kompletnie inni niż wszyscy mogą sobie wyobrażać.

Aktualnie stoimy przed szkołą i czekamy na Paula, kumpla Andrew, który od niedawna chodzi z nami do szkoły.

Nagle w tłumie uczniów zobaczyłam zagubionego chłopaka, który zapewne jest nowy w szkole i nie orientuje się gdzie co jest. Przyjrzałam mu się uważniej i okazało się, iż jest to Charlie, którego poznałam wczorajszego dnia w kawiarni. Postanowiłam pójść do niego i pomóc mu się odnaleźć. Wydawał się być bardzo miłym chłopakiem, więc nie widzę przeciwwskazań, aby tego nie zrobić. Mam gdzieś co pomyślą sobie ludzie, gdy ja Bethany, postrach szkoły, bad girl będę pomagać jakiemuś nowemu. Naprawdę nie obchodzi mnie ich zdanie. Mam tylko nadzieję, że chłopak nie będzie miał jakichś nadziei na związek ze mną czy coś, bo na to to nie może liczyć.

Zostawiłam moich przyjaciół, informując ich najpierw o tym i ruszyłam w stronę Charliego.

-Hej! -przywitałam się z chłopakiem, który dopiero zwrócił na mnie uwagę.

-O! Część, Beth. Co ty tu robisz? -zapytał z lekkim zdezorientowaniem.

-Chodzę tu do szkoły. - zaśmiałam się -A Ty jesteś tu nowy?

-Tak, dziś mój pierwszy dzień. -uśmiechnął się niemrawo.

-Gdzie masz lekcje?

-Yyy... -spojrzał na kartkę, którą trzymał w dłoni. -103?

-Chodź, zaprowadzę cię. -pociągnęłam go za dłoń w stronę szkoły. Po chwili chłopak dorównał mi tempa i szliśmy obok siebie ramię w ramię.

-Czemu ludzie się na nas tak gapią?

-Jest to właśnie twój pierwszy dzień w tej budzie, a idziesz ze mną, czyli dziewczyną, której większość się boi i spotyka się ona jedynie z ograniczoną paczką przyjaciół, ale w sumie to nie wiem czemu mogą się tak patrzeć. - pokiwałam głową, próbując powstrzymać śmiech.

-Ty tak serio? -zaśmiał się.

-Powiedz mi czy ja ci wyglądam na grzeczną dziewczynkę? -wskazała ruchem ręki na swoje ciało.

-Nie, zdecydowanie nie -zaśmialiśmy się.

-To tu - wskazała na salę z napisem '103' zatrzymując się przed nią.

-Dzięki, za to że mi pomogłaś. Dałabyś się może zaprosić po szkole na mocne espresso? -zapytał z nadzieją.

-Nie, raczej nie, sorry- odwróciłam się na pięcie i odeszłam.

★★★

Rozdział poprawiony przez @Magiagala  

★★★  

No i pojawia się nasz drugi przystojniak ^^ Idealnie mi tu pasuje Manu Rios, a wy co o tym sądzicie?

Rozdziały będą się pojawiać we wtorki, czwartki i soboty ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro