#11 Nie uciekaj
-Nie, nie, nie! - spojrzałam gniewnie na Charliego -Znowu źle.
-Mówiłem, że nie potrafię tańczyć - uniósł ręce w geście obrony -Jedynie coś tam z hip hopu.
-Nie potrafisz normalnie z dziewczyną tańczyć?
-No nie za bardzo - podrapał się nerwowo po karku.
-Dobra, to nauczę cię na początku podstaw, bo inaczej to nie wyjdzie - westchnęłam głośno.
Podeszłam do niego bliżej.
-Tu ręce - położyłam jedną jego dłoń na moim biodrze, a druga połączyłam z moją -Wyprostuj się - powiedziałam kładąc rękę na jego ramieniu, a on od razu to wykonał -Dobrze, teraz musimy się poruszać w rytm muzyki - poleciłam.
Zaczęliśmy się delikatnie kołysać.
-Dobrze - pochwaliłam -Teraz obrót.
Chłopak prawidłowo mnie obrócił, ale później mocno na niego wpadła, gdyż za mocno mnie przyciągnął.
-Lżej - poprawiłam chcąc się odsunąć, ale chłopak położył swoją dłoń na moich plecach i nie pozwolił mi tego zrobić.
Tym razem zaczęliśmy się kołysać przyciśnięci do swoich ciał.
-Umiem tańczyć z dziewczyną, nie jestem aż taką łamagą - zaśmiał się kolejny raz obracając mnie.
-Udał ci się mnie wkręcić - uśmiechnęłam się do niego, gdy ponownie mnie do siebie przyciągnął.
Patrzyliśmy sobie w oczy, nasze ciała przylegały do siebie. Chłopak przeniósł także drugą rękę na moje plecy, a ja moje na jego kark. Bujaliśmy się w rytm muzyki wpatrując się cały czas w siebie. Jego zielone oczy były takie piękne, nie mogłam oderwać od nich wzroku. Dziwnie czułam się w tej chwili, nawet nie potrafię opisać tego, ale było to przyjemne uczucie. W tej chwili nie liczyło się nic oprócz nas. Chłopak pochylił lekko głowę i zbliżył się swoimi ustami do moich. Mój oddech lekko przyspieszył. Moje usta delikatnie się otworzyły. Charlie jeszcze bardziej się przybliżył, a nasze wargi już się stykały. Czułam, że jest on niepewny tego co robi. Już chciałam go pocałować, ale nagle się przebudziłam i zdałam sobie sprawę co ja wyprawiam. Odsunęłam się gwałtownie odpychając od siebie chłopaka.
-Na dzisiaj skończyliśmy - powiedziałam pospiesznie i zaczęłam zbierać swoje rzeczy od razu pakując je do torby.
Charlie stał przez chwilę w jednym miejscu obserwując mnie, ale gdy ja już miałam wychodzić jakby się przebudził i zaczął biec w moją stronę.
-Beth, poczekaj! - zawołał.
Chwyciłam za klamkę i już przełożyłam nogę przez próg, ale w tym momencie chłopak chwycił mnie za dłoń i pociągnął w swoją stronę. Mimowolnie odwróciłam się w jego stronę i omal nie wpadłam na jego tors. Odsunęłam się od niego trochę, ale chłopak nadal trzymał mnie za rękę. O dziwo pozwoliłam mu na to, nie wyszarpnęłam się, po prostu pozwoliłam mu się trzymać za rękę.
-Nie uciekaj - poprosił cichym głosem.
-Charlie my nie powinniśmy... - powiedziałam kiwając głową na boki.
-Dlaczego? - zapytał z bólem.
-Ja nie jestem odpowiednią osobą.
-Co ty gadasz? Przecież jesteś cudowną osobą.
-Nie znasz mnie.
-Może nie, ale to ty nie pozwalasz mi na to i z tego co zauważyłem mało kto tak naprawdę cię zna.
-Bo nie chcę żeby ktokolwiek mnie poznawał! - wyrzuciłam ręce na boki.
-Dlaczego?
-Bo wtedy nikt mnie nie skrzywdzi! - powiedziałam zanim zdążyłam pomyśleć.
On za bardzo zaczyna mnie poznawać, tą prawdziwą mnie...
-Ja cię nie skrzywdzę - powiedział łagodnym głosem.
-Wszyscy tak mówią, on też tak mówił i co z tego?! - krzyknęłam nie panując nad sobą.
-Kto tak mówił? - zapytał zaniepokojony.
Nic nie odpowiedziałam, odwróciłam jedynie głowę w bok i zaczęłam głośno oddychać starając się uspokoić.
-Beth, ktoś cię skrzywdził? - dotknął delikatnie mojego policzka.
Odepchnęłam jego rękę i wyszarpnęłam dłoń z jego, po czym się odwróciłam i wyszłam z tej sali.
-Beth, powiedz mi o co chodzi!- Charlie wyszedł za mną.
-Daj mi spokój - powiedziałam cicho.
-Nie odpuszczę Beth - odpowiedział stanowczo.
-I tak się nic nie dowiesz.
Weszłam do szatni zamykając za sobą drzwi. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam się przebierać.
****
Siedziałam na blacie w kuchni i jadłam jabłko nie mając nic do robienia. Nagle zadzwonił dzwonek. Już chciałam iść otworzyć, gdy usłyszałam, że ktoś inny to zrobił. Zaciekawiona poszłam sprawdzić kto przyszedł.
-O ty do naszej kochanej Bethany przyszedłeś, poczekaj chwilę zaraz ją zawołam - usłyszałam głos mojej babci.
Wychyliłam się delikatnie by zobaczyć kto przyszedł, ale staruszka mi zasłoniła stając tuż przede mną.
-Tu jesteś skarbie - uśmiechnęła się szeroko.
-Kto przyszedł? - zapytałam lekko przestraszona.
-Jakiś przystojny młodzieniec - puściła mi oczko - No już nie patrz się tak na mnie tylko idź do niego - pospieszyła mnie.
Przewróciłam oczami. Weszłam na korytarz, a tam zobaczyłam stojącego Charliego. Trochę mi ulżyło, że to on, a nie Noah.
-Mówiłem, że nie odpuszczę - uśmiechnął się delikatnie.
-Widzę, że tak łatwo się ciebie nie pozbędę - westchnęłam głośno, ale mimowolnie na moich ustach pojawił się uśmiech.
-W ogóle masz super babcię - skomentował z uśmiechem.
-Dziękuję, ja ciebie też lubię chłopcze - odkrzyknęła staruszka z salonu.
-Może lepiej chodźmy do mnie - zaśmiałam się, a on razem ze mną od razu się na to zgadzając.
Po chwili weszliśmy do mojej sypialni.
-Mam nadzieję, że nie wyrzucisz mnie stąd jak zrobiłaś to ostatnio - powiedział z rozbawieniem.
-Się zobaczy - zachichotałam.
Usiedliśmy na moim łóżku.
-Nie wyrzucę cię pod warunkiem, że nie będziesz mnie wypytywać o... tamto - postawił warunek.
-Dobrze - zgodził się -Czyli co możemy się kumplować? - zapytał uderzając mnie żartobliwie w ramię.
-Możemy - zaśmiałam się także go uderzając.
-Ale nie bij już mnie, bo zaraz to ja stąd wyjdę - powiedział niby oburzony robiąc przy tym zabawną minę, przez co ja zaczęła się śmiać -No i jeszcze teraz się ze mnie śmiejesz?! Nie wybaczalne - oznajmił niczym jakaś lalunia.
-Będziesz moją Divą - zachichotałam szturchając go ramieniem.
-Czy ja się na to zgodziłem? - zapytał ponownie tym samym głosem.
-A zgadzasz się? - zadałam pytanie nie przestając się śmiać.
-No oczywiście, że tak! - pisnął jak mała dziewczynka.
Oboje nagle wybuchnęliśmy śmiechem. Mój telefon nagle zawibrował, a ja nadal się śmiejąc odblokowałam go i przeczytałam wiadomość, którą dostałam.
-Ej Charlie! - szturchnęłam go przestając się śmiać.
-No co? - uśmiechnął się szeroko.
-Idziemy na imprezę? - zapytałam poruszając brwiami.
-Że ja z tobą? - zmarszczył brwi.
-No tak, przecież nie mogę iść na imprezę bez mojej Divy, hello! - powiedziałam niczym taki typowy plastik, a Charlie zaczął się ze mnie śmiać -To co? - zapytałam po chwili uśmiechając się szeroko.
-Dobra, zgadzam się - wyszczerzył się.
****
-Wyglądasz zabójczo! - pochwaliłam chłopaka widząc jak jest ubrany
Charlie miał na sobie czarne spodnie, biały t-shirt, na to zarzuconą jeansową kurtkę, a do tego czarne vansy. Jego włosy jak zawsze były w artystycznym nieładzie. Oczy aż mu się błyszczały, a na ustach miał szeroki, olśniewający uśmiech.
-Ty wyglądasz o wiele piękniej - puścił mi oczko.
-A dziękuję, dziękuję - uśmiechnęłam się szeroko.
Miałam na sobie czarną rozkloszowaną sukienkę sięgającą do połowy ud z paskiem w tali, na to tego samego koloru skórzaną kurtkę oraz na szyi długi naszyjnik z krzyżem. Włosy jak zwykle zostawiłam rozpuszczone. Makijaż miałam mocny, a usta pomalowane bordową szminką.
****
-Pijemy! - krzyknęłam radośnie unosząc kieliszek do góry -Śmiało Charlie - odezwałam się do niego puszczając mu przy tym oczko.
Chłopak posłał mi niepewny uśmiech, po czym także uniósł kieliszek do góry.
-Zdrowie! - stuknęliśmy się się kieliszkami, po czym wypiliśmy na raz cała ich zawartość - Jeszcze po jednym - powiedziałam po chwili.
Nalałam nam alkoholu i ponownie szybko wypiliśmy ich zawartość.
-Teraz możemy iść tańczyć! - uśmiechnęłam się szeroko.
Pociągnęłam chłopaka za rękę do salonu, w którym był prowizoryczny parkiet taneczny, gdzie tańczyło dużo ludzi.
-Beth... Ja nie wiem... - zaczął niepewnie Charlie, ale ja mu przerwałam.
-Rozluźnij się! - krzyknęłam zaczynając poruszać się w rytm muzyki -Dajesz Charlie!
Złapałam go za dłonie i zaczęłam nimi poruszać. Chłopak zaczął się śmiać, po czym sam zaczął trochę tańczyć.
Po kilku minutach tańczenia i wygłupiania się poszliśmy napić się jeszcze. Po dużej ilości alkoholu ponowne wróciliśmy na parkiet.
-Daj się temu ponieść - powiedziałam Charliemu do ucha zarzucając mu dłonie na kark.
Chłopak objął mnie w tali przyciskając bardziej do siebie. Uśmiechnęłam się do niego szeroko, a on to odwzajemnił. Poruszaliśmy się w rytm muzyki ocierając się o siebie swoimi ciałami. Patrzyłam w zielone oczy chłopaka, ale po chwili przeniosłam swój wzrok na jego pełne usta. Nagle przyciągnęłam go do siebie i wpiłam się zachłannie w jego usta, on od razu odwzajemnił pocałunek jeszcze bardziej go pogłębiając.
-Hej, hej, Beth! - usłyszałam głos Andrew, a chwilę później zostałam odsunięta od bruneta -Chyba trochę za dużo wypiłaś - powiedział zaniepokojony.
-Niee... Ja tylko troszeczkę wypiłam - odpowiedziałam uśmiechając się niewinnie.
-Jutro będziesz tego żałować - mruknął pod nosem.
-Niczego nie będę żałować - odpowiedziałam trochę plącząc się w słowach.
-Chodźcie, odwiozę was do domu.
-Ale ja chcę jeszcze zostać, tak dobrze się bawię - wyskomlałam.
-Idziemy Beth - zaśmiał się.
★★★
Kibicujecie Charliemu czy Noah? Który według was lepszy? I jak myślicie z kim Beth bedzie? ^^
Piszcie w komentarzach wasze teorie 💋
Jeżeli rozdział się podoba proszę o zostawienie gwiazdeczki ⭐
Do następnego 💖
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro