Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#11 Nie uciekaj

-Nie, nie, nie! - spojrzałam gniewnie na Charliego -Znowu źle.

-Mówiłem, że nie potrafię tańczyć - uniósł ręce w geście obrony -Jedynie coś tam z hip hopu.

-Nie potrafisz normalnie z dziewczyną tańczyć?

-No nie za bardzo - podrapał się nerwowo po karku.

-Dobra, to nauczę cię na początku podstaw, bo inaczej to nie wyjdzie - westchnęłam głośno.

Podeszłam do niego bliżej.

-Tu ręce - położyłam jedną jego dłoń na moim biodrze, a druga połączyłam z moją -Wyprostuj się - powiedziałam kładąc rękę na jego ramieniu, a on od razu to wykonał -Dobrze, teraz musimy się poruszać w rytm muzyki - poleciłam.

Zaczęliśmy się delikatnie kołysać.

-Dobrze - pochwaliłam -Teraz obrót.

Chłopak prawidłowo mnie obrócił, ale później mocno na niego wpadła, gdyż za mocno mnie przyciągnął.

-Lżej - poprawiłam chcąc się odsunąć, ale chłopak położył swoją dłoń na moich plecach i nie pozwolił mi tego zrobić.

Tym razem zaczęliśmy się kołysać przyciśnięci do swoich ciał. 

-Umiem tańczyć z dziewczyną, nie jestem aż taką łamagą - zaśmiał się kolejny raz obracając mnie.

-Udał ci się mnie wkręcić - uśmiechnęłam się do niego, gdy ponownie mnie do siebie przyciągnął.

Patrzyliśmy sobie w oczy, nasze ciała przylegały do siebie. Chłopak przeniósł także drugą rękę na moje plecy, a ja moje na jego kark. Bujaliśmy się w rytm muzyki wpatrując się cały czas w siebie. Jego zielone oczy były takie piękne, nie mogłam oderwać od nich wzroku. Dziwnie czułam się w tej chwili, nawet nie potrafię opisać tego, ale było to przyjemne uczucie. W tej chwili nie liczyło się nic oprócz nas. Chłopak pochylił lekko głowę i zbliżył się swoimi ustami do moich. Mój oddech lekko przyspieszył. Moje usta delikatnie się otworzyły. Charlie jeszcze bardziej się przybliżył, a nasze wargi już się stykały. Czułam, że jest on niepewny tego co robi. Już chciałam go pocałować, ale nagle się przebudziłam i zdałam sobie sprawę co ja wyprawiam. Odsunęłam się gwałtownie odpychając od siebie chłopaka.

-Na dzisiaj skończyliśmy - powiedziałam pospiesznie i zaczęłam zbierać swoje rzeczy od razu pakując je do torby.

Charlie stał przez chwilę w jednym miejscu obserwując mnie, ale gdy ja już miałam wychodzić jakby się przebudził i zaczął biec w moją stronę.

-Beth, poczekaj! - zawołał.

Chwyciłam za klamkę i już przełożyłam nogę przez próg, ale w tym momencie chłopak chwycił mnie za dłoń i pociągnął w swoją stronę. Mimowolnie odwróciłam się w jego stronę i omal nie wpadłam na jego tors. Odsunęłam się od niego trochę, ale chłopak nadal trzymał mnie za rękę. O dziwo pozwoliłam mu na to, nie wyszarpnęłam się, po prostu pozwoliłam mu się trzymać za rękę.

-Nie uciekaj - poprosił cichym głosem.

-Charlie my nie powinniśmy... - powiedziałam kiwając głową na boki.

-Dlaczego? - zapytał z bólem.

-Ja nie jestem odpowiednią osobą.

-Co ty gadasz? Przecież jesteś cudowną osobą.

-Nie znasz mnie.

-Może nie, ale to ty nie pozwalasz mi na to i z tego co zauważyłem mało kto tak naprawdę cię zna.

-Bo nie chcę żeby ktokolwiek mnie poznawał! - wyrzuciłam ręce na boki.

-Dlaczego?

-Bo wtedy nikt mnie nie skrzywdzi! - powiedziałam zanim zdążyłam pomyśleć.

On za bardzo zaczyna mnie poznawać, tą prawdziwą mnie...

-Ja cię nie skrzywdzę - powiedział łagodnym głosem.

-Wszyscy tak mówią, on też tak mówił i co z tego?! - krzyknęłam nie panując nad sobą.

-Kto tak mówił? - zapytał zaniepokojony.

Nic nie odpowiedziałam, odwróciłam jedynie głowę w bok i zaczęłam głośno oddychać starając się uspokoić.

-Beth, ktoś cię skrzywdził? - dotknął delikatnie mojego policzka.

Odepchnęłam jego rękę i wyszarpnęłam dłoń z jego, po czym się odwróciłam i wyszłam z tej sali.

-Beth, powiedz mi o co chodzi!- Charlie wyszedł za mną.

-Daj mi spokój - powiedziałam cicho.

-Nie odpuszczę Beth - odpowiedział stanowczo.

-I tak się nic nie dowiesz.

Weszłam do szatni zamykając za sobą drzwi. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam się przebierać.

****
Siedziałam na blacie w kuchni i jadłam jabłko nie mając nic do robienia. Nagle zadzwonił dzwonek. Już chciałam iść otworzyć, gdy usłyszałam, że ktoś inny to zrobił. Zaciekawiona poszłam sprawdzić kto przyszedł.

-O ty do naszej kochanej Bethany przyszedłeś, poczekaj chwilę zaraz ją zawołam - usłyszałam głos mojej babci.

Wychyliłam się delikatnie by zobaczyć kto przyszedł, ale staruszka mi zasłoniła stając tuż przede mną.

-Tu jesteś skarbie - uśmiechnęła się szeroko.

-Kto przyszedł? - zapytałam lekko przestraszona.

-Jakiś przystojny młodzieniec - puściła mi oczko - No już nie patrz się tak na mnie tylko idź do niego - pospieszyła mnie.

Przewróciłam oczami. Weszłam na korytarz, a tam zobaczyłam stojącego Charliego. Trochę mi ulżyło, że to on, a nie Noah.

-Mówiłem, że nie odpuszczę - uśmiechnął się delikatnie.

-Widzę, że tak łatwo się ciebie nie pozbędę - westchnęłam głośno, ale mimowolnie na moich ustach pojawił się uśmiech.

-W ogóle masz super babcię - skomentował z uśmiechem.

-Dziękuję, ja ciebie też lubię chłopcze - odkrzyknęła staruszka z salonu.

-Może lepiej chodźmy do mnie - zaśmiałam się, a on razem ze mną od razu się na to zgadzając.

Po chwili weszliśmy do mojej sypialni.

-Mam nadzieję, że nie wyrzucisz mnie stąd jak zrobiłaś to ostatnio - powiedział z rozbawieniem.

-Się zobaczy - zachichotałam.

Usiedliśmy na moim łóżku.

-Nie wyrzucę cię pod warunkiem, że nie będziesz mnie wypytywać o... tamto - postawił warunek.

-Dobrze - zgodził się -Czyli co możemy się kumplować? - zapytał uderzając mnie żartobliwie w ramię.

-Możemy - zaśmiałam się także go uderzając.

-Ale nie bij już mnie, bo zaraz to ja stąd wyjdę - powiedział niby oburzony robiąc przy tym zabawną minę, przez co ja zaczęła się śmiać -No i jeszcze teraz się ze mnie śmiejesz?! Nie wybaczalne - oznajmił niczym jakaś lalunia.

-Będziesz moją Divą - zachichotałam szturchając go ramieniem.

-Czy ja się na to zgodziłem? - zapytał ponownie tym samym głosem.

-A zgadzasz się? - zadałam pytanie nie przestając się śmiać.

-No oczywiście, że tak! - pisnął jak mała dziewczynka.

Oboje nagle wybuchnęliśmy śmiechem. Mój telefon nagle zawibrował, a ja nadal się śmiejąc odblokowałam go i przeczytałam wiadomość, którą dostałam.

-Ej Charlie! - szturchnęłam go przestając się śmiać.

-No co? - uśmiechnął się szeroko.

-Idziemy na imprezę? - zapytałam poruszając brwiami.

-Że ja z tobą? - zmarszczył brwi.

-No tak, przecież nie mogę iść na imprezę bez mojej Divy, hello! - powiedziałam niczym taki typowy plastik, a Charlie zaczął się ze mnie śmiać -To co? - zapytałam po chwili uśmiechając się szeroko.

-Dobra, zgadzam się - wyszczerzył się.

****
-Wyglądasz zabójczo! - pochwaliłam chłopaka widząc jak jest ubrany

Charlie miał na sobie czarne spodnie, biały t-shirt, na to zarzuconą jeansową kurtkę, a do tego czarne vansy. Jego włosy jak zawsze były w artystycznym nieładzie. Oczy aż mu się błyszczały, a na ustach miał szeroki, olśniewający uśmiech.

-Ty wyglądasz o wiele piękniej - puścił mi oczko.

-A dziękuję, dziękuję - uśmiechnęłam się szeroko.

Miałam na sobie czarną rozkloszowaną sukienkę sięgającą do połowy ud z paskiem w tali, na to tego samego koloru skórzaną kurtkę oraz na szyi długi naszyjnik z krzyżem. Włosy jak zwykle zostawiłam rozpuszczone. Makijaż miałam mocny, a usta pomalowane bordową szminką.

****
-Pijemy! - krzyknęłam radośnie unosząc kieliszek do góry -Śmiało Charlie - odezwałam się do niego puszczając mu przy tym oczko.

Chłopak posłał mi niepewny uśmiech, po czym także uniósł kieliszek do góry.

-Zdrowie! - stuknęliśmy się się kieliszkami, po czym wypiliśmy na raz cała ich zawartość - Jeszcze po jednym - powiedziałam po chwili.

Nalałam nam alkoholu i ponownie szybko wypiliśmy ich zawartość.

-Teraz możemy iść tańczyć! - uśmiechnęłam się szeroko.

Pociągnęłam chłopaka za rękę do salonu, w którym był prowizoryczny parkiet taneczny, gdzie tańczyło dużo ludzi.

-Beth... Ja nie wiem... - zaczął niepewnie Charlie, ale ja mu przerwałam.

-Rozluźnij się! - krzyknęłam zaczynając poruszać się w rytm muzyki -Dajesz Charlie!

Złapałam go za dłonie i zaczęłam nimi poruszać. Chłopak zaczął się śmiać, po czym sam zaczął trochę tańczyć. 

Po kilku minutach tańczenia i wygłupiania się poszliśmy napić się jeszcze. Po dużej ilości alkoholu ponowne wróciliśmy na parkiet.

-Daj się temu ponieść - powiedziałam Charliemu do ucha zarzucając mu dłonie na kark. 

Chłopak objął mnie w tali przyciskając bardziej do siebie. Uśmiechnęłam się do niego szeroko, a on to odwzajemnił. Poruszaliśmy się w rytm muzyki ocierając się o siebie swoimi ciałami. Patrzyłam w zielone oczy chłopaka, ale po chwili przeniosłam swój wzrok na jego pełne usta. Nagle przyciągnęłam go do siebie i wpiłam się zachłannie w jego usta, on od razu odwzajemnił pocałunek jeszcze bardziej go pogłębiając.

-Hej, hej, Beth!  - usłyszałam głos Andrew, a chwilę później zostałam odsunięta od bruneta -Chyba trochę za dużo wypiłaś - powiedział zaniepokojony.

-Niee... Ja tylko troszeczkę wypiłam - odpowiedziałam uśmiechając się niewinnie.

-Jutro będziesz tego żałować - mruknął pod nosem.

-Niczego nie będę żałować - odpowiedziałam trochę plącząc się w słowach.

-Chodźcie, odwiozę was do domu.

-Ale ja chcę jeszcze zostać, tak dobrze się bawię - wyskomlałam.

-Idziemy Beth - zaśmiał się.

★★★
Kibicujecie Charliemu czy Noah? Który według was lepszy? I jak myślicie z kim Beth bedzie? ^^
Piszcie w komentarzach wasze teorie 💋

Jeżeli rozdział się podoba proszę o zostawienie gwiazdeczki ⭐

Do następnego 💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro