Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#1 Lepiej tego nie rób


Jak każdego nudnego dnia przemierzałam pewnym siebie krokiem korytarze tej budy. Ubrana byłam w krótkie czarne spodenki, białą bokserkę, ciemną skórzaną kurtkę i buty na wysokim obcasie, a na lewym nadgarstku jak zawsze widniały czarne, gumowe bransoletki. Spod mojej kurtki można było zobaczyć fragment tatuażu, który znajduje się na prawej ręce po wewnętrznej stronie, jest to jedyny wzór, jaki mam na ciele. Moje blond włosy, które aktualnie były w kolorze brudnego różu z elementami niebieskiego, jak zwykle rozpuszczone opadały luźno na ramiona, ale nie myślcie sobie, że przez ten kolor jestem jakaś tempa, czy jestem jakąś dziwką, bo tak oczywiście nie jest. Mój kolor włosów bardzo często się zmienia, ostatnio były one w odcieniu pastelowego niebieskiego, ale szybko mi się znudziły. Wracając do mojego wyglądu, oprócz tatuażu mam także kilka kolczyków. W języku znajduje się srebrny, który zrobiłam jakiś rok temu i w nosie tzw. septum, ale aktualnie nie mam go na sobie. W moich uszach nie obyło się jedynie na jednej dziurce. Makijaż zawsze mam dość ciemny i mocny, stawiam na bardzo podkreślone oczy eyelinerem.
Idąc szkolnym korytarzem wszyscy patrzą na mnie z szacunkiem, wystarczy jedno krzywe spojrzenie i już mają przejebane. JA rządzę tą szkołą, Bethany Johnson jest tu królową.

Weszłam na szkolną stołówkę obdarzając ludzi znużonym spojrzeniem. To była godzina, gdy dopiero pojawiłam się w szkole, nie chciało mi się przychodzić na wcześniejsze lekcje. Poszłam spojrzeć co dzisiaj 'pysznego' serwują. Gdy przyglądałam się jedzeniu drzwi do jadalni otworzyły się, a wszyscy ucichli tak jak i po moim wejściu. Nagle po pomieszczeniu rozniosły się szepty, że przyszedł nowy. Westchnęłam głośno i wróciłam do poprzedniej czynności, nawet na niego nie spoglądając. Wybrałam sobie hamburgera i udałam się do stolika, przy którym zazwyczaj siedziałam z moimi znajomymi z wyścigów motocyklowych, które są moim życiem. Minęłam tego nowego, spoglądając na niego z obojętnością nawet szczególnie się nie przyglądając. Widziałam tylko jak lustruje moje ciało oblizując przy tym wargę.

-Ale laseczka - skomentował do swojego kumpla.

-Uważaj na nią - odpowiedział mu chłopak, a ja uśmiechnęłam się na te słowa -Ostra jest.

-Lubie takie, może się z nią trochę pobawię - nie zwracałam na to uwagi, tylko szłam dalej przed siebie.

-Lepiej tego nie rób- ostrzegł go kumpel.

Nie słyszałam ich dalszej wymiany zdań, gdyż doszłam do stolika, odłożyłam tackę i przywitałam się ze wszystkimi. Była nas trójka razem ze mną, Andrew - blady, czarnowłosy, wysoki chłopak z masą tatuaży i kolczykiem w wardze oraz uchu. Zajmuje się on moimi motorami, sprowadza je, naprawia, ulepsza i jest on także moim najlepszym przyjacielem od dzieciństwa. Jessica - szczupła, ciemnowłosa dziewczyna o ciemniejszej karnacji oraz z dużą ilością tatuaży, która pokrywa większość jej ciała. Zajmuje się zakładami i ogólnie przetrzymuje kasę podczas wyścigów.

Przywitałam znajomych, położyłam tackę na stolik i już chciałam siadać, ale nagle poczułam jak ktoś zaczął mnie macać po tyłku. Wszyscy w stołówce zamilkli, a ja odwróciłam się do gościa i walnęłam go z pięści prosto w szczękę. Chłopak jęknął z bólu, jego twarz aż odskoczyła w bok, a on lekko zatoczył się w tył. Podeszłam do niego, złapałam za te ohydne łapska i wykręciłam do tyłu, za jego plecy. Wbiłam w jego ręce moje długie paznokcie i wygięłam je, przez co nowy wręcz skomlał z bólu.

-Nigdy więcej tak nie rób, do mnie masz mieć szacunek i te obleśne łapska trzymaj z daleka - wykrzyknęłam z furią -Jeszcze raz taka akcja kochanie, a nie będziesz miał życia w tej szkole - wyszeptałam do jego ucha -Zrozumiano? - zapytałam nadal go nie puszczając, a on jedynie pokiwał twierdząco głową -Zapytałam czy zrozumiałeś?!

-Tt-ak -wyjąkał.

-To dobrze -oznajmiłam ze zwycięskim uśmiechem i puściłam go, na koniec jeszcze popychając - A wy co się tak gapicie?! -krzyknęłam na wszystkich ze stołówki, którzy się w nas wpatrywali, a oni od razu odwrócili głowy.

Usiadłam wreszcie do stolika i zaczęłam jeść mój posiłek.

-Be, pamiętaj dzisiaj o wyścigu -przypomniał mi Andrew.

-O wyścigach to ja nigdy nie zapominam -wyszczerzyłam się do niego.

****
Wyjechałam z garażu jedną z moich ulubionych maszyn, zielono-czarnym Kawasaki ZX-10R Ninja. Z zawrotną prędkością przemierzałam ulice Nowego Jorku, aż wreszcie dojechałam na miejsce wyścigu. Plac, z którego mieliśmy ruszyć, wypełniony był ludźmi. Faceci stojący przy swoich maszynach, a obok nich skąpo ubrane dziewczyny, bądź ostre laski takie jak ja, niektóre także przy swoich motorach, czy też wypasionych autach. Podjechałam do mojej paczki, zdjęłam kask i wciąż siedząc na motorze przywitałam się z nimi.

-Ludzie! Ustawiajcie się na start, zaraz zaczynamy wyścig! -krzyknął Max, chłopak Jessicy, który zajmuje się organizacją wyścigów.

-Powodzenia, Queen -Andrew puścił mi oczko, a ja jedynie uśmiechnęłam się szeroko.
Ubrałam kask i podjechałam do startu, witając się po drodze skinięciem głowy z moimi przeciwnikami.

-Jak zawsze w wyścigu bierze udział nasza mistrzyni, Queen of Death! Jeśli komuś uda się ją pokonać zostanie nowym mistrzem! -zaśmiałam się na słowa Jessie, mnie się nie da pokonać.

-Gotowi!?- krzyknęła skąpo ubrana blondynka stojąca przed nami z jakąś chustą w dłoni, a my w odpowiedzi ryknęliśmy silnikami.

Razem z dziewięcioma innymi zawodnikami staliśmy na wyznaczonym miejscu, ustawieni w równą linię. Dzieliły nas zaledwie sekundy od ruszenia. Wszyscy w skupieniu wyczekiwali tego momentu.

-Do startu!- ponowny ryk silników.

Maszyny były już rozgrzane do czerwoności, czekaliśmy tylko na jedno słowo. Byłam pewna wygranej, muszę w siebie wierzyć by to zrobić, bez tego nigdy by mi nie wyszło. Trzeba wierzyć, iż jest się najlepszym.

-Start!- wyrzuciła chustę w górę, a my ruszyliśmy.

Od razu znalazłam się na pierwszej pozycji, bezproblemowo wymijając pozostałych zawodników. Pędziłam ulicą Nowego Jorku nie zważając na otaczający mnie świat, liczyłam się jedynie ja, mój motor i prędkość, która w tym momencie była bardzo duża. Teraz wreszcie mogłam poczuć się naprawdę wolna, nie trzymana przez nikogo w 'klatce'. Chwilę później widziałam już metę, za sobą słyszałam ryk silników moich konkurentów, choć wiedziałam, że są daleko jeszcze bardziej przyspieszyłam. Jak zawsze dojechałam pierwsza, ludzie mnie otoczyli, skandowali moje imię, gratulowali wygranej.

-Znowu zwycięzcą wyścigu jest Queen of death!

Nagle usłyszałam motor nadjeżdżający z jednej z pustych ulic, była to czarna Honda CBR1000RR Fireblade, której nigdy wcześniej tu nie widziałam. Podjechał do Maxa, który stał na podeście.

-Kto tu jest mistrzem?- zapytał oschle.

Wszyscy odsunęli się tworząc między mną a nim jakby korytarz, a Jessica wskazała na mnie.

-Chce się z nim zmierzyć -zażądał.

Mogę się założyć, iż jest pewny, że jestem mężczyzną. Nikt nie wierzy, że kobieta mogłaby być mistrzem w wyścigach motocyklowych. Dodatkowo pod kaskiem, który wciąż mam na głowie, kryję się burza moich długich włosów, które mogłyby zdradzić moją płeć.

-Zgadzasz się? -zapytał Max, a ja pokiwałam twierdząco głową.

Andrew i Jessie podbiegli do mnie. Mój przyjaciel z kilkoma jego kumplami zajęli się sprawdzeniem mojego motoru, a Jessica zagadała na chwilę.

-Nie martwcie się, wygram to -powiedziałam pewnie.

-Nawet przez myśli mi to nie przeszło, że mogłabyś przegrać - puścił mi oczko Andrew.

Już po chwili stałam na linii startu, a obok mnie był chłopak. Gdy ruszyliśmy szliśmy łeb w łeb, żadne z nas nie odpuszczało, ale to nadal nie było 100% moich zdolności, a właśnie tyle musiałam dać w tym wyścigu. Z każdą chwilą coraz bardziej przyspieszałam, a on robił to samo. Widziałam już metę, a wciąż jechaliśmy na równi, nie mogłam pozwolić, na to że przegram, musiałam wygrać, po prostu musiałam. Przyśpieszyłam jeszcze bardziej. Wiedziałam, że z taką prędkością mogę nie wyhamować, ale nie to było teraz ważne.

"Żyj szybko, umieraj młodo.
Niegrzeczne dziewczyny są w tym dobre"-Przypomniałam sobie słowa, które często słyszałam i już wiedziałam... muszę zaryzykować.

Jeszcze bardziej przyspieszyłam, wyprzedzając przy tym mojego przeciwnika i jako pierwsza przekraczając linię mety. Poczułam wszechogarniającą mnie radość i dumę, ale wiedziałam także że to jeszcze nie koniec. Musze wyhamować. Natychmiast zaczęłam akcje, ale budynek przede mną był na tyle blisko, iż byłam pewna, że jeżeli jakoś nie zareaguje, to w niego uderzę. Skręciłam szybko kierownicą powodując przy tym przewrócenie się mojej maszyny na bok. Wiedziałam jak reagować w takiej sytuacji, więc przed upadkiem przeniosłam nogę wyżej, by nie została ona przygnieciona przez mój motor. Gdy upadłam głosy na około ucichły, a do mnie od razu podbiegli zaniepokojeni przyjaciele.

-Be, żyjesz?!- ukucnęła przy mnie Jessica.

-Haha, zluzuj majty, nie mam zamiaru jeszcze odchodzić z tego świata - zaśmiałam się i od razu się podniosłam z niewieką pomocą przyjaciół, a nasza 'publiczność' powróciła do rozmów.

-Wezmę twoje cacuszko -poinformował nas Andrew.

-W wyścigu wygrała Queen of Death! -wykrzyknął Max, a ludzie zaczęli wiwatować.

-Queen? -zapytał z niedowierzaniem chłopak, z którym się ścigałam.

Zdjęłam kask, rozpuściłam moje długie, kolorowe włosy i spojrzałam na niego ze zwycięskim uśmiechem.

-Zaskoczony? -prychnęłam.

Wpatrywałam się chwile w zaskoczonego chłopaka, teraz był bez kasku i mogłam mu się przyjrzeć. Roztrzepane włosy, które od nasady głowy były w kolorze ciemnego brązu, a dalej jasnego blondu, a nawet bieli. Miał on czekoladowe oczy, lekko widoczne kości policzkowe, pełne lekko zaróżowione usta oraz nieduży zarost. Widać po nim, że jest umięśniony i dużo ćwiczy. Na jego ciele znajduje się sporo tatuaży. Otrząsnęłam się z przyglądania się mu i podeszłam do Jessie.

-Poproszę moją wygraną - uśmiechnęłam się szeroko i już po chwili trzymałam w dłoni plik pieniędzy.

-Zasłużyłaś - uderzyła mnie żartobliwie w ramię.

-Lecę, trzymaj się.

-Do jutra!

Ruszyłam w stronę mojego motoru, przy którym szperał coś Andrew.

-Prawie z tobą wygrałem, księżniczko! -usłyszałam głos brązowookiego.

-Nie jestem księżniczką, tylko KRÓLOWĄ! -podkreśliłam ostatnie słowo.

★★★

Rozdział poprawiony przez @Magiagala  

★★★ 

Pojawia się pierwszy przystojniak, w którego roli widzę Zayna Malika ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro