Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

09.| Znaki

 — Cor de caelo? — powtórzył Klaus. — Serce z nieba?

— Tak, to dokładne tłumaczenie z łacińskiego — odpowiedziała Ruth. — Caroline ma mała czasu — zauważyła brunetka. — Pozwólcie mi ją najpierw uleczyć, a później odpowiem na wasze pytania.

Klaus był niepewny, czy pozwolić kobiecie podejść do Caroline.

— Kto to? — zapytała Freya, gdy weszła do salonu z Bonnie.

— Najwyraźniej Blondi ma bardzo starą krewną — odparł Damon, patrząc na czarownice. Zachichotał na widok ich zdezorientowanych twarz. — To jeszcze nie koniec. Ona najwyraźniej jest czymś Co co delo — dodał.

— Cor de caelo — poprawiła Magdalene. — Jestem Magdalene Alexandra Forbes, ale wolę, gdy mówi się do mnie Ruth. Przybyłam, żeby pomóc mojej siostrzenicy.

— Jak możesz pomóc Caroline? — zapytała Bonnie, a potem spojrzała na chwilę obok siebie, gdzie zobaczyła Kola, który patrzył z ostrożnością na kobietę, która podawała się za krewną Caroline.

— Wiele mogę jej pomóc — odpowiedziała Ruth, a potem spojrzała na Kola przy Bonnie. — Wampirze, nie możesz mnie skrzywdzić, skoro już nie żyjesz.

— Ty go widzisz? — zapytała zaskoczona mulatka, wcale się nie przejmując spojrzeniami, które wszyscy w salonie jej rzucili. Potem też przypomniała sobie, że Caroline też go dzisiaj widziała.

— Ja mam powód, dlaczego widzę Kola Mikaelsona, ale dlaczego ty?

— Widzisz mojego brata?! — krzyknęła Rebekah z oburzeniem na fakt, że Bonnie tego nie powiedziała wcześniej.

Nagle Caroline zaczęła kaszleć krwią, więc wszyscy się przerazili.

— Ona ma mało czasu — stwierdziła zmartwiona Ruth, podchodząc do Caroline. Uklęknęła przy blondynce. — Cześć, kochanie. Wiem, że możesz mi nie ufać, ale chcę tylko ci pomóc. Nie chcę zrobić ci krzywdy.

Caroline spojrzała w jej oczy i poczuła w sobie, że może jej zaufać, więc kiwnęła głową. Ruth złapała za ręce Caroline, a po chwili można było zobaczyć jasne światło wydobywające się z rąk brunetki. Widać można było, że siły wracały do Caroline, a Klaus odetchnął z ulgą, że klątwa się skończyła. Kiedy Ruth skończyła, upadła na podłogę zmęczona, a Caroline od razu do niej dotarła.

— O mój boże. Powiedz, że nie umierasz — zapiszczała Caroline.

— Nie, nie umieram — zapewniła z delikatnym uśmiechem. — Kiedy kogoś uzdrawiam, tracę siły. Muszę odpocząć tylko, a potem będę jak nowa.

Caroline pomogła jej wstać, a potem zaprowadziła na kanapę.

— Kochanie, sama jeszcze nie doszłaś do siebie. Powinnaś iść spać — stwierdził Klaus, a po chwili dodał, widząc na jej twarzy wahanie. — Ruth dostanie pokój, gdzie będzie mogła odpocząć, a jutro odpowie na pytania.

Blondynka kiwnęła głową, zgadzając się z nim. Teraz gdy, o tym myślała, faktycznie potrzebowała snu.

— Obiecaj mi, że nie będziesz robić nic niewłaściwego — powiedziała Caroline, patrząc na Klausa.

Niklaus wzruszył ramionami.

— Znasz mnie. Zawsze coś robię niewłaściwego.

Przewróciła oczami, patrząc na uśmiechniętą hybrydę.

— Wiesz, co miałam na myśli — powiedziała, krótko spoglądając na krewną, a przynajmniej na kogoś, kto się podawał za rodzinę.

Spojrzenie Klausa zmiękło.

— Nie martw się. Będę czarujący dla twojej prastarej prababki — stwierdził Klaus. — W końcu musimy się dowiedzieć, czym jest.

— I to powie — odparła z przekonaniem. — To też dotyczy mnie i mam prawo wiedzieć — wyznała Caroline.

***

— Słyszałem o wczorajszym wieczorze — powiedział Elijah, gdy rano wrócił do domu po tym, gdy sprzątał po swojej siostrze, żeby ludzie nie zobaczyli martwych ciał wampirów. — Cor de caelo? Jestem szczerze zaskoczony.

— Dla wszystkich to także zaskoczenie — powiedział Klaus. — Widziałem na własny oczy, jak uleczyła Caroline. Może być bardzo potężna.

— Martwisz się, że może być naszym zagrożeniem?

Klaus spojrzał na szklankę alkoholu, rozważając słowa brata. Myślał o tym czasie, gdy Ruth weszła do jego posiadłości i podała się za krewną Caroline.

— Szczerze, nie mam pojęcia — odparł Niklaus. — Musi sobie zasłużyć na nasze zaufanie.

— Bracie, pamiętasz, gdy poznaliśmy naszą siostrę Freyę? — zapytał Elijah. Niklaus doskonale pamiętał tamten czas. Przez długo nie mógł jej zaufać, ale z czasem zobaczył u niej swoją siostrę i stała się kolejną osobą, którą chciał chronić. — Nie podejmuj pochopnych decyzji, Niklaus. Może Ruth jest tutaj naprawdę dla Caroline.

Elijah obejrzał się ostatni raz na brata, zanim udał się do swojej sypialni.

***

— Czy to jakieś zebranie? — zapytała Caroline, gdy weszła do salonu i zobaczyła prawie wszystkich w jednym pomieszczeniu. Jej przyjaciele i rodzina Mikaelson starała się siebie unikać w tym wielkim domu, jednak dzisiaj byli jak jedność. Po chwili zrozumiała, o co chodziło. — Wy wszyscy czekacie na Ruth.

— Jest zagadką, kochanie — odpowiedział Klaus, nalewając do szklanki alkoholu, którą po chwili podał Caroline. — Po prostu wszyscy chcemy wiedzieć, czym mamy do czynienia. Czy to nie dziwne, że zjawia się w twoim życiu dopiero, gdy umierasz?

— Lepiej byłoby, gdyby się zjawiła na moim pogrzebie? — zakpiła, upijając łyka z naczynia.

Klaus przewrócił oczami. Żarty o jej śmierci były ostatnią rzeczą, którą chciał usłyszeć.

— Chodziło mi o to, że dlaczego Ruth zjawiła się teraz, a nie wcześniej, gdy czułaś się dobrze? Zawsze mogła się zjawić, gdy byłaś człowiekiem — podsunął Niklaus.

— Cały czas miałam oko na Caroline. Raz czy dwa nawet mnie widziała, gdy była jeszcze człowiekiem.

Zaskoczona blondynka uniosła brew, spoglądając na brunetkę, która kilka sekund temu dołączyła do nich w salonie. Caroline zastanawiała się, dlaczego nie pamiętała żadnych spotkań z wspomnianą krewną.

Ruth szybko wyjaśniła, widząc zdezorientowaną minę wampirzycy.

— Za każdym naszym spotkaniem, wymazywałam ci pamięć — wyjaśniła brunetka.

— Jak to wymazywałaś? — zapytał Damon. — Myślałem, że wampiry to tylko potrafią.

— Cor de caelo także posiada podobną umiejętność, jednak my jedynie potrafimy zmienić wspomnienie. Nie możemy kogoś zmusić, żeby coś zrobił.

— To ciekawe — podsumowała Bonnie, gdy tylko weszła do pomieszczenia i usłyszała ostatnią wypowiedź Magdalene. — Także jeszcze widzisz duchy.

— To nadal nie wyjaśnia, dlaczego widzisz Kola — odparła oburzona Rebekah, a Elena i Caroline spojrzały zaskoczone na ciemnoskórą dziewczynę. Bonnie sądziła, że one już o tym wiedziały, przynajmniej Elena powinna wiedzieć, jednak pierwszy raz Damon postanowił milczeć.

— Widzisz Kola? — zapytała Caroline.

— Nawet po śmierci mam to coś, co sprawia, że ładne dziewczyny mnie widzą — odparł Kol, mrugając do Bonnie, która spiorunowała go wzrokiem, a Caroline upadła na ziemię, gdy tylko usłyszała głos zmarłego, a po chwili go zobaczyła. Nie była przerażona, tylko zaskoczona i może jednak lekko przerażona tym, że to ona także mogła go zobaczyć, a nie powinna.

— O mój boże, Kol — krzyknęła Caroline, wskazując na przestrzeń, która oprócz Bonnie, Ruth i Caroline była pusta.

Rebekah zmarszczyła brwi.

— Dlaczego ona widzi mojego brata do cholery, a nie ja? — zapytała z oburzeniem. — Może nawet lepiej, że nie mogę go widzieć.

Klaus pomógł wstać Caroline.

— Widzisz Kola? — zapytał Klaus, gdy Caroline stała już na nogach. Jedynie kiwnęła głową, potwierdzając na jego pytanie.

— Cieszę się, że nawet jako martwy, robię takie zamieszanie — powiedział Kol, szczerząc zęby.

— Zamknij się! — powiedziała Bonnie do niego, wcale nie ukrywając faktu, że go widziała. — Nie pomagasz.

— Co on powiedział? — zapytał Elijah.

— Że się cieszy, że nadal może robić zamieszanie, gdy jest martwy — odpowiedziała Caroline, a potem spojrzała na Ruth. — Dlaczego dzisiaj mogę go zobaczyć?

— Nie tylko dzisiaj — powiedziała Bonnie. — Kiedy chorowałaś, zobaczyłaś i usłyszałaś Kola, ale uznałaś, że miałaś halucynacje.

— Nie pamiętam tego — wyznała blondynka, patrząc na swoją przyjaciółkę.

— Ostatnie dni były bardzo ciężkie, więc nic dziwnego, że nie pamiętasz większości — oznajmiła Bonnie.

Caroline może zapomniała prawie wszystko, ale były rzeczy, których nigdy nie zapomniałaby. Doskonale pamiętała uczucie, które czuła, gdy Klaus był w pobliżu i tak wiele robił przy niej. Pokazał nową wersję człowieka, w którym mogłaby się zakochać.

— Są momenty, że pamiętam, ale także są, że nie pamiętam — wyjaśniła Caroline, widząc ponurą twarz Klausa. Mogła zawsze udawać, że nie pamiętała tego, jaki był, gdy przechodziła przez klątwę, ale nie chciała go ani siebie oszukiwać. W końcu byli przyjaciółmi — dziwnymi — ale jednak byli, a przyjaciele nie kłamią. — Teraz chciałabym poznać prawdę i mam pełno pytań.

— Masz prawo mieć wiele pytań. — Uśmiechnęła się Ruth, a potem usiadła na kanapie, jakby była u siebie i spojrzała na siostrzenicę. — Zacznij.

— Czym jest...? — nie mogła dokończyć zdania, bo zapomniała nazwy, ale Ruth doskonale ją zrozumiała.

— Cor de caelo? — Caroline kiwnęła głową. — To stare istoty, jeszcze starsze niż wampiry. Pierwsze Cor de caelo stworzono około dwieście tysięcy lat temu. Tymi stworzeniami mogły być tylko kobiety z czystym sercem pochodzące z rodu Forbes.

— Dlaczego z Forbes? — zapytała Freya.

— Kobiety z Forbes są silnymi kobietami o dobrym sercem. Przejawiają cechy, które wielu brakuje — wyjaśniła Ruth jako odpowiedź, jednak nikt nie mógł tego zrozumieć. — Cor de caelo to istoty stworzone z księżyca i słońca, a ich celem od zawsze było, żeby łączyły świat umarły z żywym.

— I dlatego widzisz zmarłych? — zapytała Caroline.

— Tak, kochanie, dlatego mogę widzieć zmarłych — powiedziała Magdalene, a potem wróciła do opowiadania. — Łączymy świat umarły z żywym, mamy jedno ważne zadanie; przeprowadzić zmarłych na drugą stronę. To może wyczerpywać, ale zostałyśmy obdarzone przydatnymi zdolnościami.

— Dlaczego nikt nie słyszał o tym? — zapytał Klaus, uważnie śledząc każdy ruch brunetki. Nie potrafił jej zaufać.

— I dlaczego nikt nigdy nie pomógł mi przejść na drugą stronę? — zapytał Kol, uważnie spoglądając na Ruth, a Caroline powtórzyła jego słowa, żeby wszyscy mogli usłyszeć. To wciąż było dla niej dziwne i bała się, że do tego może dochodzić Ruth.

— Bo nigdy nie chciałeś umrzeć i tkwisz między światem żywym a umarłym. Nigdy nie pogodziłeś się ze śmiercią i też dlatego, że chcesz tutaj być.

Kol ukradkiem spojrzał na Bonnie. Była jego jedynym powodem, dlaczego wciąż jeszcze był przy nich wszystkich. Zakochał się i nie mógł odejść.

Caroline zaskoczona spojrzała na przyjaciółkę, a w jej oczach mogła zobaczyć, że błagała, żeby blondynka nie wypowiadała swoich myśli na głos. Na szczęście nikt nie zwrócił uwagi na dwie przyjaciółki i nie mogli zobaczyć tajemnicy, która się kryła. Bonnie Bennett była zakochana w Kolu Mikaelsonie, a on w niej.

Ruth wróciła spojrzeniem na Klausa. Wiele widziała i słyszała od duchów, żeby wiedzieć, że Klausowi się nie ufa. Większość duchów, które widziała, były zamordowane za życia przez niego i jego rodzinę.

— Wiemy do czego jesteśmy zdolne i łatwo można byłoby użyć nas jako broń, więc dlatego nikt nigdy o nas nie słyszał. Jesteśmy dobre w ukrywaniu.

— Jak wiele was jest? — zapytała Rebekah.

— Tylko ja — odpowiedziała. — Było nas dużo, jednak ludzie i czarownice się nas bali. Wiele kobiet z Forbes nie dostaje daru, bo są nieodpowiednie, a jeśli dostaną, to niewiele jest, które uaktywniłyby swój dar.

— Jak go uaktywnić? — spytała Elena.

— Wystarczy tylko umrzeć, gdy zaczną pokazywać się znaki.

— Znaki? — Caroline zapytała niepewnie.

Ruth uśmiechnęła się do siostrzenicy miłym uśmiechem.

— Wierzę, że już je odkryłaś — odpowiedziała Ruth. — Widzenie duchów to dobry początek, żeby wiedzieć, że posiada się dar.

— Ale jestem wampirem.

— A twój chłopak był wilkołakiem i wampirem — odparła Ruth, wspominając Tylera. — Myślę, że możesz być hybrydą; pół wampirem, pół Cor de caelo. Decyzja należy do ciebie, Caroline. Nie musisz uaktywniać daru, jeśli nie chcesz.

Klaus stanął przed Caroline, groźnie patrząc na Ruth.

— Skąd pewność, że Caroline obudzi się, gdy umrze? Zasugerowałaś, że może być hybrydą, ale pewności nie miałaś.

— Caroline byłaby pierwszą hybrydą złączoną z wampira i Cor de caelo, jednak nie mam pewności, że mogłaby przeżyć przemianę, ale jej znaki pokazują, że to bardzo możliwa opcja.

— „Bardzo możliwa" a „na pewno" to dwie inne sprawy. Nie pozwolę Caroline umrzeć dla „bardzo możliwa", kiedy się nie ma stu procentowej pewności — warknął Klaus.

— To decyzja Caroline — wyjaśniła spokojnie Ruth, wcale nie pod wrażeniem temperamentu Klausa. — Nie jestem tutaj, żeby zmuszać ją do podjęcia decyzji. Wierz mi lub nie, dbam o dobro mojej siostrzenicy.

Caroline wzięła głęboki oddech, myśląc o wszystkim, co dzisiaj usłyszała.

— Nawet jeśli podjęłabym jakąkolwiek decyzję, mam wiele pytań.

Ruth zwróciła się do Caroline i z serdecznością odpowiedziała:

— Ależ oczywiście, kochanie. Mamy wiele dni, żeby o tym porozmawiać.

— Jak to wiele dni? — zapytała Hayley, wcale nie uradowana tym, że obca nieznana kobieta, z nie znającymi dla nich umiejętnościami miałaby przebywać w Nowym Orleanie. Już wiele mieli kłopotów, nie potrzebowali kolejnych.

— Oczywiście zostanę w Nowym Orleanie dla Caroline. Jeśli zdecydowałaby się uaktywnić dar, potrzebowałaby pomocy, żeby z niego korzystać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro