Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Wcale nie chciałam unikać Lily, ale strasznie bałam się reakcji dziewczyny, po naszej ostatniej rozmowie. Nie mogłam poradzić sobie ze wszystkim co się działo wokół mnie. Kłótnie z Huncwotami mnie dobijały za każdym razem, pomimo, że nie powinnam przejmować się ich zdaniem. Siedziałam na kamiennych schodach z twarzą w dłoniach. Moje jasnobrązowe loki spływały mi po ramionach, a ja starałam się nie płakać, przez bandę debilnych bałwanów, której przewodniczył James Nadęty Potter. Ciągle odbijały mi się w głowie słowa Syriusza Ciesz się, że ciebie przynajmniej nie wydziedziczono. Po moim policzku spłynęła samotna łza. Czułam się słaba i samotna. Musiałam oderwać się od tych myśli, więc postanowiłam pójść do biblioteki i napisać wypracowanie na zaklęcia. Ruszyłam tam najkrótszą możliwą drogą, bo nie miałam siły się z nikim użerać. Jeszcze tego mi brakuje, żeby Huncwoci wygarnęli mi jaka to ja nie jestem zła i beznadziejna.

Kiedy dotarłam do biblioteki wzięłam książkę i rozejrzałam się za wolnym stolikiem.

- Te miejsca są wolne? – Spytałam Severusa Snape'a, który siedział sam przy jednym ze stolików.

- Tak – Mruknął cicho.

Położyłam książkę i torbę na stoliku i usiadłam na krześle. Spojrzałam na książkę, to wypracowanie mieliśmy oddać w przyszłym tygodniu, nie byłam pewna, czy na pewno chce mi się je robić. Spojrzałam na to co pisał Snape.

- Co robisz? – Spytałam.

- Piszę wypracowanie dla Slughorna – Odpowiedział krótko.

- Na kiedy jest? – Przeraziłam się.

- Na jutro

- O cholera – Wymsknęło mi się. Zerwałam się z krzesła i zaczęłam szukać książki, która mogłaby mi pomóc z tym wypracowaniem. Wzięłam dwa opasłe tomy i usiadłam z powrotem przy stole.

Zaczęłam nakreślać zgrabne litery na pergaminie. Kiedy zbliżałam się do końca straciłam wątek. Miałam napisać jeszcze spory kawałek pergaminu, a nie wiedziałam co napisać.

- Co ja mam tu jeszcze napisać? – Zapytałam sama siebie.

- Pomyśl, co będzie, jeśli połączysz te dwie substancje – Snape wskazał palcem na dwie zapisane nazwy. Otworzyłam szerzej oczy.

- Nic dziwnego, że jesteś ulubieńcem Slughorna. Sama, pewnie nigdy, bym na to nie wpadła – Powiedziałam chłopakowi, a on na to tylko wzruszył ramionami. Napisałam ostatni fragment wypracowania i uśmiechnęłam się triumfalnie. – Gotowe! Dzięki Severusie – Powiedziałam nieco podniesionym głosem i wstałam z uniesionym wypracowaniem, przez co Pani Prince na mnie syknęła.

- Nie ma sprawy, ale zacznij rozmawiać z Lily, bo odchodzi od zmysłów, że jej unikasz bez żadnego wyjaśnienia. Cały czas gada o tym, jak to możliwe, że twoja siostra cię obgaduje itd. To moja przyjaciółka, więc sądzę, że powinnaś jej co nieco wyjaśnić sytuację – Stwierdził Snape.

- Jasne. Porozmawiam z nią – Pokiwałam głową.

- I jeszcze jedno pytanie, czy Lily mówiła prawdę mówiąc, że każdy z Gryffindoru cię nienawidził – Spytał.

- Lily nie kłamała – Westchnęłam cicho i zaczęłam szybko zbierać swoje rzeczy. Wzięłam wszystko i ruszyłam między regałami. Jeszcze na sekundkę się odwróciłam, żeby krzyknąć ,,Pa" do Snape'a. Wtedy wpadłam na coś, a raczej na kogoś i upadłam na ziemię. Moje książki, pióra i pergaminy się rozsypały.

- O nie – Jęknęłam.

- Pomogę ci – Usłyszałam znajomy głos. Nie mogłam uwierzyć w to, kto podaje mi rękę, żeby mnie podnieść z podłogi. Remus Lupin stał z delikatnym uśmiechem i czekał, aż podam mu dłoń.

- Skąd mogę wiedzieć, że to nie jakiś żart? – Spytałam niepewnie.

- Gdyby James i Syriusz rozlali farbę lub gluta w bibliotece, Pani Prince, dostałaby zawału, a potem zabiła ich po kolei – Zaśmiał się cicho Lupin.

- W sumie racja – Poczułam, że unoszą mi się kąciki ust. Niepewnie podałam dłoń. Lupin mnie

pociągnął i byłam już na nogach. – Dzięki

Zobaczyłam, że Lupin się schylił i zaczął zbierać moje książki i pergaminy. Kucnęłam i zaczęłam mu pomagać.

- Po co mi pomagasz?

- To moje rzeczy, czemu miałby je zbierać ktoś inny?

- Ale to o mnie się wywróciłaś

- Ale to ja nie patrzyłam

Zaśmialiśmy się cicho.

- Dzięki za pomoc – Wzięłam książki.

- Nie ma sprawy

- No to, do zobaczenia? – Powiedziałam niepewnie.

- Jasne, do zobaczenia.

Ruszyłam korytarzami do domu Gryffindoru. Gdy minęłam Grubą Damę, multum nienawistnych spojrzeń i schody do dormitorium, wreszcie mogłam się rzucić na łóżko. Zaczęłam czytać ponadprogramową książkę z zaklęć. Zaklęcia zmrożenia płomieni na przedmiotach głosił nagłówek. Miałam wrażenie, że kiedyś użyłam już jednego z tych zaklęć. Tylko gdzie? Zadałam sobie pytanie. Wtedy Lily Evans weszła do pokoju.

- Hej Lily – Wstałam i podeszłam do dziewczyny.

- Hej Chris – Westchnęła. – Proszę cię, wyjaśnij mi wszystko. Ja naprawdę nie wiem co o tym myśleć.

- Wyjaśnię ci chodź za mną

Wyszłam z dormitorium i ruszyłam przed siebie. Szłam przez korytarze Hogwartu, próbując pozbierać myśli.

- To wyjaśnisz mi wszystko?

- Tak, siadaj – usiadłyśmy na jakiś schodach.

- Czy to co Severus opowiadał w bibliotece jest prawdą?

- Osobiście tego nie widziałam, ale znając moją siostrę, sądzę, że to prawda – Westchnęłam.

- Dlaczego?

- Bo trafiłam do Gryffindoru.

- Ale cię nie wydziedziczyli.

- Wydziedziczyli, tylko nie przez wyjca jak Blacka, to był zwykły list.

- A co z twoimi koszmarami?

- Na pierwszym roku, pojechałam do domu na święta. To były najgorsze święta w moim życiu. Rodzina zrobiła mi straszną awanturę i było to naprawdę koszmarne. Śni mi się to po nocach. Koszmary są najstraszniejsze, gdy są wspomnieniami. Uwierz mi, to się nazywa masakra.

- Nawet siostra nie chce mieć z tobą nic wspólnego?

- Proszę cię Lily. Ona? Ona stała się teraz ich „pierworodną" córką. Odziedziczy CAŁY majątek wielopokoleniowego rodu. Ja nie dostanę nic. Gdyby się ze mną zadawała też by wszystko straciła. Ona też jest maniaczką czystej krwi jak wszyscy u mnie w domu. Moja młodsza siostra bliźniaczka mnie znienawidziła. – Popłakałam się – Nie mam domu nie mam przyjaciół, a ludzie mnie nienawidzą. Ślizgoni nie są moimi przyjaciółmi, tylko mnie gnębią. Jestem sama. Wiem, że to tak nie wyglądało, ale taka jest prawda. Ja jestem bezsilna. Jestem nieletnia, nie mam pieniędzy, ani nikogo, kto mógłby mnie uratować.

- Hej, Christina, pamiętaj, że masz mnie. Rozumiem, też nie mam najlepszych relacji z siostrą, chociaż muszę przyznać, że u mnie nie jest tak jak u ciebie. Wiem, że łatwo mi mówić, ale obiecuję ci, że będzie dobrze – Przytuliła mnie.

- Mówiłam ci kiedyś, że jesteś cudowna? – Spytałam cicho, a Lily się tylko zaśmiała.

- Smith, musimy pogadać – usłyszałam pewien głos. Głos, którego nie lubiłam słyszeć. Odwróciłam się.

Za mną stali Syriusz Black i James Potter.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro