Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

4 lata później...

Na świat przyszedł nowy członek rodziny, córka Ash'a i Amandy. Jest ona śliczną brunetką i jest mieszanką mamy i taty. Dziś rodzina zebrała się by zobaczyć już trochę starszą kruszynkę. Pierwszymi gościami było rodzeństwo Shaw.

- Hej - powiedział Ash i przywitał się z blondynką.

- Gdzie ta wasza córeczka? - zapytał Deck

- W garażu z Amandą i się bawią tam - powiedział brunet a rodzeństwo Shaw przyszli do mnie i mamy.

- Deckard - powiedziałam i wstałam razem z mamą z ziemi.

- Amber - uśmiechnął się a ja pobiegłam i przytuliłam się do niego. - Ale wyrosłaś.

- Szybko rośnie - powiedziała mama.

- Ale pasje do naprawy aut przejęła po mamie - powiedziała Hattie i podeszłam do niej i przywitałam się z nią. Po jakimś czasie przyjechała reszta a mama wzięła mnie na ręce i przywitaliśmy resztę.

- No proszę, mała Toretto rośnie jak na drożdżach - powiedziała ciocia Letty.

- Gdzie mały B? - zapytała mama.

- Zaraz powinien przyjechać - powiedziała dziewczyna i wszyscy usiedliśmy do stołu. Rozmawiali miedzy sobą a ja bawiłam się w powietrzu samochodem.

Po przyjeździe Dom'a wraz z synem zaczęliśmy odmawiać modlitwę. Jak Dom skończył mówić wszyscy zabraliśmy się za jedzenie posiłku.

Późnym wieczorem gdy wszyscy wrócili do domu to nagle ktoś wszedł do nas i zaczęli zabierać tatę.

- Czego chcecie od niego?! - krzyknęła mama.

- Zabił niewinnego człowieka oraz złamał prawo więc zabieramy - powiedział chyba policjant.

- Nie macie dowód!

- Owszem mamy. lepiej niech Pani pozwoli nam iść - moja mama pokręciła głową i zaczęli walczyć lecz moja mama przegrała a tatę zabrali.

- NIE! - krzyknęła głośno i się rozpłakała.

10 lat później

Obudziłam jakoś wcześnie bo była siódma ale nie przeszkadzało mi to, ubrałam się, związałam włosy i zeszłam na sam dół domu i zaczęłam uderzać w worek treningowy. Wszyscy spali raczej ale trudno, najwyżej ich obudzę. Pewnie was zastanawia czemu trenuje boks. A to dlatego by poradzić sobie w życiu i nie być jakąś ciamajdą i nie płakać jak moja mama. Okej rozumiem, jej mąż poszedł siedzieć za to że niby coś zrobił a niby nie ja w to nie wnikam ale no proszę, ile można leżeć w łóżku i płakać całymi dniami. Mama powiedziała że lepiej będzie jak zamieszkam z Hattie i chłopakami więc właśnie jestem u nich i dobrze. Jest na pewno lepiej tu niż tam w domu.

- No proszę jest tak wcześnie a ty zamiast spać to trenujesz - powiedziała blondynka.

- I? Wole zacząć trenować teraz by później móc robić inne rzeczy - odpowiedziałam jej i trenowałam dalej.

- Czyli co? - zapytała i oparła się o framugę drzwi.

- Czyli iść na wyścig a potem do klubu - Odpowiedziałam jej i na chwile oderwałam się od worka treningowego i spojrzałam na nią. - Hm?

- Nic, tylko każdy mówi że zmieniłaś się bardzo, w sensie z miłej i spokojnej dziewczynki stałaś się wredną suką - Uniosłam brew do góry.

- No cóż lepiej być wredną suką niż słabą dziewczynką którą łatwo skrzywdzić - napiłam się wody i wyszłyśmy stamtąd, udałyśmy się do kuchni gdzie Deckard robił śniadanie.

- Trenowałaś już? - zapytał Owen a ja pokiwałam głową a oni spojrzeli na mnie.

- O co wam wszystkim chodzi? - spojrzałam na nich wszystkich a potem przewróciłam oczami i weszłam do swojego pokoju i przebrałam się w czarny brzuch który odsłaniał mi brzuch i trochę cycki mi było widać i założyłam do tego krótkie spodenki z niskim stanie i czarne Conversy. rozpuściłam swoje czarne długie włosy i pomalowałam się. Jak się ogarnęłam to wzięłam kluczyki do swojego czarnego Chevroleta Camaro i zeszłam na dół. Wzięłam ze sobą kurtkę skórzaną w razie wu i wyszłam z domu, wsiadłam do auta i pojechałam do klubu.

Na miejscu przywitałam się z wszystkimi a potem udałam się do wysokiego bruneta który siedział na kanapie i gadał z znajomymi i popijał w miedzy czasie drinka.

- Witam Alex - usiadłam mu na kolanach i cmoknęłam go w usta.

- Hej Amber - oddał cmoknięcie a potem podał mi fajkę którą sobie odpaliłam i zaczęłam się zaciągać a potem wypuściłam dym z ust.

- Twoja matka dalej tak płacze za twoim ojcem? - spytał Dave a ja pokiwałam głową.

- Szkoda gadać aż ale co ja poradzę jak ona nie chce wstać z łóżka i woli w nim leżeć i płakać przez co mieszkam u rodzeństwa Shaw.

- Oni chociaż są lepsi niż twoja rodzinka Toretto - powiedział Samu a ja mu przyznałam rację.

- Gdzie Aurora i Olivia? - spytałam chłopaków a oni wzruszyli ramionami.

- Pewnie się zabawiają z chłopakami jakimiś jak to one - powiedział Alex i wziął łyk drinka i zaczęliśmy rozmawiać sobie ale potem usiadłam przodem do bruneta i zaczęliśmy się namiętnie całować.

- Wróciłyśmy - powiedziały dziewczyny a ja wystawiłam im kciuka do góry.

- Gdzie byłyście? - zapytał Samu.

- Zabawiałyśmy się przez co zdobyłyśmy fury na wyścig - przybiły sobie piątki a chłopak zjechał z pocałunkami na szyję moją i się uśmiechnęłam na ten czyn. Wplotłam rękę w jego włosy i zaczęłam je miziać.

- A nie macie swoich? - spytałam je.

- Mamy ale teraz mamy lepsze - powiedziała Aurora i się uśmiechnęły.

- Co zrobiłyście że oddali klucze - zapytał Alex bo akurat skończył całować moją szyję i zrobił mi dwie malinki.

- No wiecie - powiedziała Ava a potem dodała - uśpiłyśmy ich - wyciągnęły z torebek fiolki z jakimś płynem który dodały im do napoi pewnie.

- Wykorzystujecie naszą broń która jest do spraw poważnych - powiedział Samu.

- Daj spokój chłopie, mamy tego pełno - powiedziałam i usiadłam przodem do chłopaków.

- Amber ma rację - przyznał Alexander i dał rękę na moja talie a ja zaciągnęłam się papierosem a potem wypuściłam dość spory dym.

***
Gdzieś koło 17 pojechaliśmy na wyścig, oczywiście Ava i Aurora się ścigały a ja sobie dziś odpuściłam i stałam wtulona plecami w chłopaka.

- No proszę, kolejna z rodziny Toretto przyjechała na wyścig - powiedział mężczyzna a ja przejechałam go wzorkiem.

- Nie żadna Toretto bo ta rodzina to porażka - powiedziałam mu a on się uśmiechnął.

- Jedna jedyna z tej całej rodzinki wyrzeka się ich. toż to cud - powiedział a ja uniosłam brew.

- Dobra koleś jeśli nie chcesz nic konkretnego to spadaj chyba że wolisz spotkać się z moją spluwą choć moje ręce bardziej by chciały poznać twoją krzywą mordę - odpowiedziałam mu a on se poszedł a ja przewróciłam oczami i patrzyłam jak dziewczyny się ścigają ale rozejrzałam się trochę i na dachu ujrzałam Cipher która mnie obserwowała a ja się uśmiechnęłam i szepnęłam chłopakom na ucho że jest tutaj.

- To dobrze, dziewczyny skończą się ścigać to pójdziemy do niej, może coś ciekawego będzie do roboty - powiedział Dave i tak się stało, dziewczyny przyjechały i poszliśmy do niej.

- Jakaś robota jest? - zapytałam a ona pokiwała głową.

- Napad na bazę Pana Nikt bo twoja matka - wskazała na mnie - przekazała je właśnie jemu i on je chroni, trzeba je rozszyfrować i wykraść czołg z bronią - powiedziała kobieta.

- Znając życie oni się dowiedzą że włamaliśmy się do jego kryjówki i wyruszą jak najszybciej - powiedziałam.

- Ale bez twojej mamy to ciężko im raczej będzie - powiedziała Aurora.

- Mamy przewagę i tak bo nie wiedzą że Amber pracuje z nami więc może być niby z nimi i im pomagać, przynajmniej będziemy znać ich plan działa - powiedział Samu a Alex pokręcił głową.

- Zbyt ryzykowne, jak ją przyłapią to przycisną by coś wyśpiewała bądź zamontują jej chip w aucie by ją śledzić - powiedział Alex oni tam dyskutowali między sobą a ja wymyślałam plan.

- Wiem co zrobimy. Będę właśnie z nimi ale to zainstaluje im chipy do aut mówiąc że podrasuje ich auta trochę a w nocy wyjadę od nich wrócę do was. Dzięki temu zdobędziemy jeszcze większą przewagę bo będziemy wiedzieć gdzie są - powiedziałam a Chiper pokiwała głową.

- Lepiej idźcie już, spotkamy się później w bazie - powiedziała blondynka a my pokiwaliśmy głowami i zeszliśmy na dół. Słyszałam w oddali rozmowy kogoś i obróciłam się delikatnie do tyłu i była to cała jakże cudowna rodzinka.

- Amber? - spytała Letty bo podeszła do nas z resztą.

- Hm - patrzyłam przed siebie.

- Mama prosiłabyś siedziała u Deck'a - powiedziała Mia.

- Oh przykro mi że nie się posłuchałam ale nie będę tkwić w domu tak jak ona - powiedziałam obojętnie to.

- Boli ją strata twoja ojca a jej męża Amber - powiedziała Samantha, nie, nie mówią na nią babcia bo ona nawet nie chce by na nią tak mówić i dobrze. - Ciebie to nie obchodzi?

- Mówiąc szczerze nie, może coś zrobił może nie, nie wnikam w to - powiedziałam i wsiadłam do auta i pojechałam na linię mety bo jednak będę się ścigać bo ktoś kto miał się ścigać z Dom'em nie przyjechał więc ja się zgłosiłam i spojrzałam na niego a po usłyszenia słowa "Go" ruszyliśmy i jechaliśmy łeb w łeb ale w końcu go wyprzedziłam i byłam pierwsza.

Po 20 pożegnałam się z znajomymi i pojechałam do nich by wykonać pierwszą część misji. Najpierw była kolacja i modlitwa a potem każdy siedział w salonie a ja im powiedziałam że idę. podrasować im trochę auta. Będąc w garażu zaczęłam działać i montowałam im wszystkim chipy. Jak się udało to dałam znać swoim że pierwsza część planu wypaliła i że zaraz przyjadę. Po cichy wyszłam z domu, wsiadłam do auta i wróciłam do swoich.

Koniec całej Sagi

Okej a więc właśnie nastąpił koniec całej mojej sagi książek związanych z szybkimi i wściekłymi. Może jeśli ktoś będzie chciał to się zabiorę za pisanie dodatku czyli będę kontynuować to co jest w epilogu. A więc dziękuję że trzy pierwsze części się przyjęły a szczególnie ta pierwsza która właśnie ma 5.19k wyświetleń jesteście kochani! No to jeszcze raz się z wami żegnam i może jak to się przyjmie i jak ktoś będzie chciał to wyjdzie książka z udziałem właśnie Amber, córki Ash'a i Amandy. Życzę wam miłych i spokojnych wakacji kochani.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro