Epilog
4 lata później...
Na świat przyszedł nowy członek rodziny, córka Ash'a i Amandy. Jest ona śliczną brunetką i jest mieszanką mamy i taty. Dziś rodzina zebrała się by zobaczyć już trochę starszą kruszynkę. Pierwszymi gościami było rodzeństwo Shaw.
- Hej - powiedział Ash i przywitał się z blondynką.
- Gdzie ta wasza córeczka? - zapytał Deck
- W garażu z Amandą i się bawią tam - powiedział brunet a rodzeństwo Shaw przyszli do mnie i mamy.
- Deckard - powiedziałam i wstałam razem z mamą z ziemi.
- Amber - uśmiechnął się a ja pobiegłam i przytuliłam się do niego. - Ale wyrosłaś.
- Szybko rośnie - powiedziała mama.
- Ale pasje do naprawy aut przejęła po mamie - powiedziała Hattie i podeszłam do niej i przywitałam się z nią. Po jakimś czasie przyjechała reszta a mama wzięła mnie na ręce i przywitaliśmy resztę.
- No proszę, mała Toretto rośnie jak na drożdżach - powiedziała ciocia Letty.
- Gdzie mały B? - zapytała mama.
- Zaraz powinien przyjechać - powiedziała dziewczyna i wszyscy usiedliśmy do stołu. Rozmawiali miedzy sobą a ja bawiłam się w powietrzu samochodem.
Po przyjeździe Dom'a wraz z synem zaczęliśmy odmawiać modlitwę. Jak Dom skończył mówić wszyscy zabraliśmy się za jedzenie posiłku.
Późnym wieczorem gdy wszyscy wrócili do domu to nagle ktoś wszedł do nas i zaczęli zabierać tatę.
- Czego chcecie od niego?! - krzyknęła mama.
- Zabił niewinnego człowieka oraz złamał prawo więc zabieramy - powiedział chyba policjant.
- Nie macie dowód!
- Owszem mamy. lepiej niech Pani pozwoli nam iść - moja mama pokręciła głową i zaczęli walczyć lecz moja mama przegrała a tatę zabrali.
- NIE! - krzyknęła głośno i się rozpłakała.
10 lat później
Obudziłam jakoś wcześnie bo była siódma ale nie przeszkadzało mi to, ubrałam się, związałam włosy i zeszłam na sam dół domu i zaczęłam uderzać w worek treningowy. Wszyscy spali raczej ale trudno, najwyżej ich obudzę. Pewnie was zastanawia czemu trenuje boks. A to dlatego by poradzić sobie w życiu i nie być jakąś ciamajdą i nie płakać jak moja mama. Okej rozumiem, jej mąż poszedł siedzieć za to że niby coś zrobił a niby nie ja w to nie wnikam ale no proszę, ile można leżeć w łóżku i płakać całymi dniami. Mama powiedziała że lepiej będzie jak zamieszkam z Hattie i chłopakami więc właśnie jestem u nich i dobrze. Jest na pewno lepiej tu niż tam w domu.
- No proszę jest tak wcześnie a ty zamiast spać to trenujesz - powiedziała blondynka.
- I? Wole zacząć trenować teraz by później móc robić inne rzeczy - odpowiedziałam jej i trenowałam dalej.
- Czyli co? - zapytała i oparła się o framugę drzwi.
- Czyli iść na wyścig a potem do klubu - Odpowiedziałam jej i na chwile oderwałam się od worka treningowego i spojrzałam na nią. - Hm?
- Nic, tylko każdy mówi że zmieniłaś się bardzo, w sensie z miłej i spokojnej dziewczynki stałaś się wredną suką - Uniosłam brew do góry.
- No cóż lepiej być wredną suką niż słabą dziewczynką którą łatwo skrzywdzić - napiłam się wody i wyszłyśmy stamtąd, udałyśmy się do kuchni gdzie Deckard robił śniadanie.
- Trenowałaś już? - zapytał Owen a ja pokiwałam głową a oni spojrzeli na mnie.
- O co wam wszystkim chodzi? - spojrzałam na nich wszystkich a potem przewróciłam oczami i weszłam do swojego pokoju i przebrałam się w czarny brzuch który odsłaniał mi brzuch i trochę cycki mi było widać i założyłam do tego krótkie spodenki z niskim stanie i czarne Conversy. rozpuściłam swoje czarne długie włosy i pomalowałam się. Jak się ogarnęłam to wzięłam kluczyki do swojego czarnego Chevroleta Camaro i zeszłam na dół. Wzięłam ze sobą kurtkę skórzaną w razie wu i wyszłam z domu, wsiadłam do auta i pojechałam do klubu.
Na miejscu przywitałam się z wszystkimi a potem udałam się do wysokiego bruneta który siedział na kanapie i gadał z znajomymi i popijał w miedzy czasie drinka.
- Witam Alex - usiadłam mu na kolanach i cmoknęłam go w usta.
- Hej Amber - oddał cmoknięcie a potem podał mi fajkę którą sobie odpaliłam i zaczęłam się zaciągać a potem wypuściłam dym z ust.
- Twoja matka dalej tak płacze za twoim ojcem? - spytał Dave a ja pokiwałam głową.
- Szkoda gadać aż ale co ja poradzę jak ona nie chce wstać z łóżka i woli w nim leżeć i płakać przez co mieszkam u rodzeństwa Shaw.
- Oni chociaż są lepsi niż twoja rodzinka Toretto - powiedział Samu a ja mu przyznałam rację.
- Gdzie Aurora i Olivia? - spytałam chłopaków a oni wzruszyli ramionami.
- Pewnie się zabawiają z chłopakami jakimiś jak to one - powiedział Alex i wziął łyk drinka i zaczęliśmy rozmawiać sobie ale potem usiadłam przodem do bruneta i zaczęliśmy się namiętnie całować.
- Wróciłyśmy - powiedziały dziewczyny a ja wystawiłam im kciuka do góry.
- Gdzie byłyście? - zapytał Samu.
- Zabawiałyśmy się przez co zdobyłyśmy fury na wyścig - przybiły sobie piątki a chłopak zjechał z pocałunkami na szyję moją i się uśmiechnęłam na ten czyn. Wplotłam rękę w jego włosy i zaczęłam je miziać.
- A nie macie swoich? - spytałam je.
- Mamy ale teraz mamy lepsze - powiedziała Aurora i się uśmiechnęły.
- Co zrobiłyście że oddali klucze - zapytał Alex bo akurat skończył całować moją szyję i zrobił mi dwie malinki.
- No wiecie - powiedziała Ava a potem dodała - uśpiłyśmy ich - wyciągnęły z torebek fiolki z jakimś płynem który dodały im do napoi pewnie.
- Wykorzystujecie naszą broń która jest do spraw poważnych - powiedział Samu.
- Daj spokój chłopie, mamy tego pełno - powiedziałam i usiadłam przodem do chłopaków.
- Amber ma rację - przyznał Alexander i dał rękę na moja talie a ja zaciągnęłam się papierosem a potem wypuściłam dość spory dym.
***
Gdzieś koło 17 pojechaliśmy na wyścig, oczywiście Ava i Aurora się ścigały a ja sobie dziś odpuściłam i stałam wtulona plecami w chłopaka.
- No proszę, kolejna z rodziny Toretto przyjechała na wyścig - powiedział mężczyzna a ja przejechałam go wzorkiem.
- Nie żadna Toretto bo ta rodzina to porażka - powiedziałam mu a on się uśmiechnął.
- Jedna jedyna z tej całej rodzinki wyrzeka się ich. toż to cud - powiedział a ja uniosłam brew.
- Dobra koleś jeśli nie chcesz nic konkretnego to spadaj chyba że wolisz spotkać się z moją spluwą choć moje ręce bardziej by chciały poznać twoją krzywą mordę - odpowiedziałam mu a on se poszedł a ja przewróciłam oczami i patrzyłam jak dziewczyny się ścigają ale rozejrzałam się trochę i na dachu ujrzałam Cipher która mnie obserwowała a ja się uśmiechnęłam i szepnęłam chłopakom na ucho że jest tutaj.
- To dobrze, dziewczyny skończą się ścigać to pójdziemy do niej, może coś ciekawego będzie do roboty - powiedział Dave i tak się stało, dziewczyny przyjechały i poszliśmy do niej.
- Jakaś robota jest? - zapytałam a ona pokiwała głową.
- Napad na bazę Pana Nikt bo twoja matka - wskazała na mnie - przekazała je właśnie jemu i on je chroni, trzeba je rozszyfrować i wykraść czołg z bronią - powiedziała kobieta.
- Znając życie oni się dowiedzą że włamaliśmy się do jego kryjówki i wyruszą jak najszybciej - powiedziałam.
- Ale bez twojej mamy to ciężko im raczej będzie - powiedziała Aurora.
- Mamy przewagę i tak bo nie wiedzą że Amber pracuje z nami więc może być niby z nimi i im pomagać, przynajmniej będziemy znać ich plan działa - powiedział Samu a Alex pokręcił głową.
- Zbyt ryzykowne, jak ją przyłapią to przycisną by coś wyśpiewała bądź zamontują jej chip w aucie by ją śledzić - powiedział Alex oni tam dyskutowali między sobą a ja wymyślałam plan.
- Wiem co zrobimy. Będę właśnie z nimi ale to zainstaluje im chipy do aut mówiąc że podrasuje ich auta trochę a w nocy wyjadę od nich wrócę do was. Dzięki temu zdobędziemy jeszcze większą przewagę bo będziemy wiedzieć gdzie są - powiedziałam a Chiper pokiwała głową.
- Lepiej idźcie już, spotkamy się później w bazie - powiedziała blondynka a my pokiwaliśmy głowami i zeszliśmy na dół. Słyszałam w oddali rozmowy kogoś i obróciłam się delikatnie do tyłu i była to cała jakże cudowna rodzinka.
- Amber? - spytała Letty bo podeszła do nas z resztą.
- Hm - patrzyłam przed siebie.
- Mama prosiłabyś siedziała u Deck'a - powiedziała Mia.
- Oh przykro mi że nie się posłuchałam ale nie będę tkwić w domu tak jak ona - powiedziałam obojętnie to.
- Boli ją strata twoja ojca a jej męża Amber - powiedziała Samantha, nie, nie mówią na nią babcia bo ona nawet nie chce by na nią tak mówić i dobrze. - Ciebie to nie obchodzi?
- Mówiąc szczerze nie, może coś zrobił może nie, nie wnikam w to - powiedziałam i wsiadłam do auta i pojechałam na linię mety bo jednak będę się ścigać bo ktoś kto miał się ścigać z Dom'em nie przyjechał więc ja się zgłosiłam i spojrzałam na niego a po usłyszenia słowa "Go" ruszyliśmy i jechaliśmy łeb w łeb ale w końcu go wyprzedziłam i byłam pierwsza.
Po 20 pożegnałam się z znajomymi i pojechałam do nich by wykonać pierwszą część misji. Najpierw była kolacja i modlitwa a potem każdy siedział w salonie a ja im powiedziałam że idę. podrasować im trochę auta. Będąc w garażu zaczęłam działać i montowałam im wszystkim chipy. Jak się udało to dałam znać swoim że pierwsza część planu wypaliła i że zaraz przyjadę. Po cichy wyszłam z domu, wsiadłam do auta i wróciłam do swoich.
Koniec całej Sagi
Okej a więc właśnie nastąpił koniec całej mojej sagi książek związanych z szybkimi i wściekłymi. Może jeśli ktoś będzie chciał to się zabiorę za pisanie dodatku czyli będę kontynuować to co jest w epilogu. A więc dziękuję że trzy pierwsze części się przyjęły a szczególnie ta pierwsza która właśnie ma 5.19k wyświetleń jesteście kochani! No to jeszcze raz się z wami żegnam i może jak to się przyjmie i jak ktoś będzie chciał to wyjdzie książka z udziałem właśnie Amber, córki Ash'a i Amandy. Życzę wam miłych i spokojnych wakacji kochani.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro