Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4.

Obudziłyśmy i poszłyśmy do kuchni coś zjeść, potem wróciłyśmy do mojego pokoju i każda z nas się ubrała a potem w łazience ogarnęła włosy, umyła zęby i zrobiła makijaż, wzięłyśmy swoje torby, wyszłyśmy z domu i pojechałyśmy do szkoły.

***

Będąc w szkole podeszli do nas chłopacy i się przywitali.

- Piłyście wczoraj coś? - zapytał Harry

- Tsaa, po jednej koronie, a co? Aż tak widać? - zapytałam

- Po tobie nie ale po Hayzel i Cami tak - stwierdził Lucas

- Miło to słyszeć - powiedziała Hayzel i przewróciła oczami

- A tak w ogóle Amanda, Jackob coś chciał od ciebie - powiedział Michael

- Ja pierdole, czego ten dupek chce - westchnęłam wkurzona trochę

- A bo ja wiem? Kazał przekazać ci ze chce pogadać i tyle - powiedział Lucas

- Super ale nie będę gadać z tym loczkiem, przykro mi - wzruszyłam ramionami jeszcze chwile pogadaliśmy a potem zadzwonił dzwonek na lekcje. Oczywiście na lekcji matematyki rysowałam sobie projekt samochodu

- Amando, zapraszam do mnie - powiedziała nauczycielka i podeszłam do niej - spakuj swoje rzeczy i idź przed szkołę - szepnęła mi na ucho a ja podeszłam do swojej ławki, spakowałam rzeczy.

- Hej, gdzie idziesz? - szepnęła Hayzel

- Nie wiem, powiedziała mi że mam się spakować i wyjść przed szkołę, napisze ci później o co chodziło - odszepnęłam, wyszłam z klasy i wyszłam przed szkole a przed nią czekał mój tato.

- Co się stało?? - zapytałam bo widziałam minę taty

- Zabieram cię do domu i tam ci powiemy - powiedział tato a ja wiedziałam że coś jest nie tak, wróciliśmy do domu i zobaczyłam tam wszystkich oprócz mamy.

- Gdzie jest mama?? - zapytałam i popatrzyłam na każdego i wszyscy mieli wzrok spuszczony w dół - Nie to nie prawda, nie nie nie - powiedziałam a głos mi się łamał

- Tak mi przykro - powiedziała Letty i podeszła do mnie a ja się do niej przytuliłam i zaczęłam płakać

- Jak to się stało? - zapytałam i spojrzałam na Letty

- Podczas misji ona osłaniała nas i coś poszło nie tak i ktoś ją zepchnął na pobocze i samochód stanął w płomieniach a potem wybuchł - powiedziała Letty

- Nie, nie nie nie, to nie prawda - powiedziałam zapłakana i nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam, wątpię że to jest prawda, znam mamę i napewno udało się jej uciec jakoś. Odsunęłam się od Letty i poszłam do swojego pokoju, zamknęłam drzwi, usiadłam na ziemie a głowę oparłam o drzwi i płakałam.

Godzina 16:30
Siedziałam tam tak dobrze kilka godzin, dostałam multum wiadomości od Hayzel, Camili, Lucasa, Harrego oraz Michaela, napisałam im co się stało ale potem już nie odpowiadałam im na SMS ani nie odbierałam telefonów. Usłyszałam pukanie do drzwi.

- Amanda, chce wejść i pogadać - powiedziała Letty a ja się nie odzywałam - Andzia, proszę otwórz - powiedziała a ja znowu siedziałam cicho i nic nie mówiłam, po chwili Letty odeszła od drzwi, słyszałam o czym gadają.

- I co? - zapytał tata

- Nie chce otworzyć drzwi ani się nie odzywa - powiedziała Letty

- W końcu jej przejdzie, dajcie jej czas spokojnie - powiedziała Mia

- Za 2/3 dni napewno jej przejdzie - powiedział Brian

- Mam nadzieje - powiedział tata, potem odsunęłam się od drzwi i usiadłam na łóżko ale stwierdziłam że się przebiorę i pójdę się pościgać, ubrałam czarny croop top, czarne spodenki jeansowe oraz czarne conversy, wzięłam kluczyki do swojego nissana skyline, wyszłam przez okno, wsiadłam do samochodu i pojechałam na miejsce. Jak już tam byłam to poszłam się zapisać, po zrobieniu tego usiadłam na maskę swojego samochodu, siedziałam sobie i nagle podeszli do mnie chłopacy, na szczęście był to Lucas i Harry.

- Czemu nie odbierałaś telefonów? Martwiliśmy - powiedział Harry

- Tak jakoś i nie mieliście się po co martwić, siedziałam w pokoju i płakałam nic więcej a teraz przyszłam się pościgać - powiedziałam

- Spodziewaj się że będziesz musiała spowiadać się dziewczyną - powiedział Lucas

- No nie wiem - powiedziałam

- Jak to nie wiesz? Nie gadaj że pójdziesz na wagary - powiedział Lucas

- Może tak, może nie - powiedziałam i wzruszyłam ramionami, zeszłam z maski swojego samochodu a potem wsiadłam do niego i podjechałam na linie startu a na go ruszyłam, po kilku minutach wygrałam, odebrałam kasę i wróciłam do chłopaków.

- Wiesz co? Dla pewności przyjadę jutro po ciebie żeby mieć pewność że napewno będziesz w szkole i nie zrobisz sobie wagarów - powiedział Lucas

- Nie potrzebuje niańki - warknęłam

- Andzia, proszę cię, nie chce żebyś sobie krzywdę zrobiła - powiedział Lucas

- Nie jestem na tyle głupia by robić sobie krzywdę! - krzyknęłam do niego, wsiadłam do samochodu i pojechałam w miejsce gdzie zawsze mogłam być sama, usiadłam sobie na ziemi, wzięłam fajkę i ją zapaliłam, po chwili usłyszałam jakieś kroki i się obróciłam - Jeszcze ciebie tutaj brakowało, ktoś cię posłał? - spytałam i spojrzałam na chłopaka

- Em nie, też tu przychodzę by pobyć sam - powiedział Jackob

- Świetnie ale to miejsce jest zajęte od dawna - powiedziałam obojętnie i dalej paliłam

- Czemu palisz do świństwo? Nie masz nawet 18 lat - powiedział chłopak

- Hmm może dlatego że to mi pomaga zawsze - fuknęłam

- Nie rozumiem czemu tak mnie nie lubisz ale okej - powiedział i westchnął

- Tak jakoś - wzruszyłam ramionami

- Słyszałem co się stało i...

- Tak tak super, nie mówmy o tym teraz - przerwałam

- Okej... - powiedział i patrzył przed siebie, spojrzałam na niego a potem przed siebie - Jak długo jeździsz?

- 7 lat może - wzruszyłam ramionami

- W wieku 10 lat zaczęłaś?? - spytał zaciekawiony

- Możliwe, od dziecka się interesuje samochodami i wyścigami - powiedziałam - A ty jeździsz?

- Tak ale nie chodzę na wyścigi za bardzo ale powiem ci że nieźle jeździsz - powiedział Jackob

- Dzięki - uśmiechnęłam się, przybliżyłam się do niego i...

Hej mam pytanie do was, ktoś to w ogóle czyta?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro