11.
Było już po czwartej a ja dalej siedziałam nad ciałem. Tak dokładnie nic nie odkryłam do tej pory ale nie poddaje się i szukam dalej czegoś.
- Telefon kurwa - Powiedziałam sama do siebie bo zapomniałam że przecież ten telefon znalazłam więc sięgnęłam po niego i zaczęłam go przeglądać. Czytałam wiadomości różne ale jedna mnie zaciekawiła bardzo. Był to nieznany numer i było coś na temat narkotyków oraz nielegalnej broni.
- A ty dalej tutaj siedzisz? - Powiedział ktoś nagle a ja podskoczyłam delikatnie bo się przestraszyłam.
- A ty musisz straszyć? - Zapytał i obróciłam się w stronę chłopaka.
- Ja nie straszę, to ty się boisz za każdym razem gdy przychodzę i coś mowie.
- Może dlatego że wchodzisz tak że cię nie słychać - Spojrzałam na niego a potem wróciłam do telefonu i czytania wiadomości.
- Idziesz spać - Powiedział a ja zakpiłam.
- Nope, muszę skończyć to - Uniósł brew do góry i podszedł bliżej.
- Siedzisz tu cały dzień i nie wychodzisz wcale więc jest czas by odpocząć. - Chciał mi zabrać telefon z ręki ale wyminęłam go. - Żartujesz? - Ja pokręciłam głowa i za każdym razem gdy próbował zabrać mi telefon to omijałam jego każdy ruch i chodziliśmy po całej sali. Pewnie wyglądało to komicznie lecz chłopak nie zaprzestawał aż w końcu wyszło tak że posadził mnie na stole i stanął między nogami. Każdy z nas patrzył sobie w oczy a po chwili chłopak wpił się w moje usta i zacisnął mocno palce na mojej tali, długo się nie zastanawiałam i również zamknęłam oczy i oddawałam jego pocałunki. Chłopak całował dobrze, kurwa, cholernie dobrze całował. Pewnie będę mogła tego żałować później ale trudno, raz się żyję. Zarzuciłam ręce luźno na jej szyje trzymając telefon w ręce a brunet rozluźnił uścisk palców na mojej tali.
Nie mam zielonego pojęcia ile się całowaliśmy ale w końcu się oderwał od niego i spojrzałam w usta.
- Chyba nie powinniśmy tego robić - Wyszeptałam.
- Chyba - Odszepnął i chłopak odszedł trochę ode mnie a ja zeszłam ze stołu i wróciłam do przeglądania wiadomości. Przyjrzałam się bardziej numeru telefonu i wydawał mi się znajomy więc szybko sięgnęłam po swój i spojrzałam na numer Jackob'a i to był jego numer.
- Nie wierze - Powiedziałam i oparłam się rękoma o blat a Ash podszedł i zapytał o co chodzi. - Mój chłopak pisał z moja mamą o narkotykach i nielegalnej broni. Zajebiście kurwa, mój własny chłopak pisze do niej i nic nie mówi - Warknęłam i uderzyłam ręką o stół.
- Nie denerwuj się - Powiedział chłopak a ja spojrzałam na niego i uniosłam brew do góry.
- Nie denerwuj się? Jak mam się nie denerwować gdy dowiaduje się takich rzeczy?! - Prawie wrzasnęłam ale Ash przytulił mnie po prostu i zaczął smerac po plecach mnie żeby się uspokoić i rzeczywiście działało, jego dotyk mnie uspokoił. - Przepraszam że krzyknęłam prawie.
- Nie szkodzi. - Rzekł i wziął ten telefon ode mnie i teraz on przeglądał go a ja badałam ciało by dowiedzieć się czyje to. Po bardzo długim czasie doszłam do tego kto to.
- Wreszcie się udało - Powiedziałam ucieszona do chłopaka a on spojrzał na mnie a potem na godzinę.
- O kurwa, dziewiąta już - Powiedział i szybko wyszliśmy z sali i weszliśmy do naszych pokoi by się przebrać, po wykonaniu tego poszliśmy na śniadanie i przywitaliśmy się z każdym.
- I jak? - Zapytał Dom a ja spojrzałam na niego nie zrozumiale.
- Co jak?
- No czy odkryłaś coś z ciałem? - Zapytał Hobbs a ja pokiwałam głową.
- Tak to ciało należy do jakieś Elizabeth Cohan - Powiedziałam i spojrzałam na chłopaka.
- A ja zajmowałem się sms'ami i kilka było na temat nielegalnej broni oraz narkotyków i pisała ona z Jackob'em, jej chłopakiem. - Pokiwałam głową na potwierdzenie.
- A reszta rozmów jest z nieznanymi numerami którymi dziś się zajmę by odszyfrować czyje to są - Powiedziałam i rozmawialiśmy trochę na ten temat i zaczęliśmy jeść śniadanie.
Mimo że zjedliśmy już to dalej siedzieliśmy przy stole i rozmawialiśmy na temat mamy jak była młodsza i co robiła.
- Pamietam jak pojechaliśmy na jej pierwszy wyścig a gdy go wygrała tak się cieszyła z tego powodu że ciężko było ja opanować, podeszli potem wszyscy i cieszyli się razem z nią - Powiedział Dom i się zaśmialiśmy.
- A miała wtedy jakieś 14 lat - Dodała Letty i nie mogłam uwierzyć że mama była taka dobrą dziewczynką no dobra nie była bo Letty dodała że potem stała się jedna z najlepszych "bandytów" bo kradła bronię różne a potem je sprzedawała i nikt nigdy jej nie nakrył.
- Nie wiedziałam że mama miała aż takie ciekawie życie - Uśmiechnęłam się a potem położyłam rękę na swoim kolanie a Ash dał swoją rękę na moja a potem splotniśmy nasze palce razem i spojrzeliśmy się na siebie kątem oka a ja delikatnie się uśmiechnęłam a potem wróciłam do rozmowy z rodziną. Miałam nadzieje ze uda nam się pogadać na spokojnie ale niestety, nie wyszło bo włączył się alarm i ktoś się włamał do nas więc wyciągnęliśmy wszyscy nasze bronię i prawie wszyscy poszli na różne strony a ja, Ash, Letty, Dom oraz tata zostaliśmy tutaj. Staliśmy i rozglądaliśmy się po sali aż nagle przyszedł Harvy i mama.
- No proszę proszę, po raz kolejny widzimy się Amanda - Uśmiechnął się i podszedł trochę do przodu.
- Czego chcesz - Rzucił nagle tata i celował prosto w jego głowę.
- Macie coś czego potrzebuje - Zaczął iść w moja stronę.
- Niby co takiego? - Zapytał Ash.
- Ją - wskazał na mnie a ja zakpiłam.
- Tkniesz moja córka a pożałujesz - Tata zaczął iść w jego stronę ale moja mama stanęła przed nim.
- Radzę ci nie strzelać - Powiedziała do niego a ja spojrzałam na czarnoskórego chłopa.
- Na chuj ci ja? - Zapytałam i opuściłam broń w dół.
- Z tego co wiem jesteś jedna z najlepszych osób które potrafią szybko coś rozszyfrować - Spojrzałam na nich wszystkich i widziałam że mają broń wystawioną przed sobą i celują cały czas w Harvy'iego.
-Myślisz że pójdę z tobą i ci pomogę? Jeśli tak to grubo się mylisz, nie pomogę tobie rozszyfrować jakiegoś gówna - Powiedziałam a on podszedł bliżej mnie i złapał mnie za szyje a mój tato strzelił w niego ale on nawet nie zareagował na to.
- Zabawę czas zacząć - Trzymał mnie cały czas za szyje i zaczęli wszyscy strzelać aż nagle ktoś wyrzucił granata który wybuchł niedaleko nas, chłopak mnie puścił i udało mi się uciec od nich ale pech tak chciał że nie na długo bo nagle moja mama złapała mnie za nadgarstek i ciągnęła mnie za sobą. Starłam się jej wyrwać ale na nic to nie wyszło bo trzymała mnie za mocno. Po wyjściu z budynku wepchnęła mnie do auta jakiegoś i związała ręce.
- Mam ją ze sobą - powiedziała do krótkofalówki i zaczęła gdzieś jechać.
- Nie wierze kurwa, własna matka mnie gdzieś zabiera i nic nie pamięta a potem się okazuje że pracuje z jakimś czarnoskórym fagasem - warknęłam.
- Po kim ty jesteś tak wygadana? - Zapytała mnie i zerknęła na chwile w moją stronę.
- Hmm pomyślmy, po tobie mamo - Rzuciłam i po chwili uwolniłam się z kajdanek.
- Mogłam cię nie uczyć tego - Powiedziała cicho a ja na nią spojrzałam.
- Chwila, czyli ty jednak pamiętasz coś.
- Tak dokładnie ale nie czas teraz na pogaduszki tylko cię zabieram w bezpieczne miejsce - Powiedziała dość ostro a ja jakoś zatrzymałam samochodów i teraz to ja prowadziłam. - Co ty do cholery robisz?!
- Zatrzymuje się w bezpiecznym kącie żebyś mi wyjaśniła o co tu do jasnej kurwy chodzi - Dojechałam gdzieś gdzie nikogo nie było i zatrzymałam się. - Proszę, teraz mów - Patrzyłam na nią i czekałam aż coś powie.
- Dobra, dostałam zadanie od FBI żeby dostać się do jego paczki o go złapać i oddać im broń którą on stworzy, nie chce żeby cię złapał żebyś nie była torturowana tak długo abyś zdecydowała się że rozszyfrujesz mu to wiec zawożę cię do wujka Deckarda, Owena i cioci Hattie - Pokiwałam głową tylko i oparłam się o oparcie fotela a ona zaczęła jechać. Sięgnęłam po telefon i napisałam do Ash'a.
Do Ash'a:
Okazało się że jednak moja mama pamięta wszystko i zawozi mnie do wujków i cioci.
W szybkim czasie dostałam odpowiedzieć.
Od Ash'a:
Wszystko w porządku??
Do Ash'a:
Tak wszystko gra ale powiedz mojemu tacie i reszcie żeby do mnie nie przyjeżdżali, jedynie ty przyjedź.
Od Ash'a:
Nie będę mógł, mama będzie chciałabym został.
Do Ash'a
To powiedz chociaż Hobbs'owi to co ci napisze teraz.
Napisałam mu to co mama mi powiedziała i schowałam telefon a potem patrzyłam przez okno.
- Jak wszystko się dobrze potoczy to zamieszkamy razem we trójkę gdzieś indziej niż tutaj - Powiedziała mama a ja pokiwałam głowa.
- Daleko mamy do nich? - Spytałam a ona pokręciła głowa.
- Zaraz będziemy u nich.
***
Cała drogę spędziłyśmy w ciszy bo jakoś nie miałam ochoty rozmawiać z nią.
- Już jesteśmy - Powiedziała mama i wjechałyśmy na podwórko a potem wysiadłyśmy z auta.
- Samantha witaj - Powiedział Deck i się przywitał z nią i reszta tak samo. - Amanda? - Spytał a ja pokiwałam głową i przywitałam się z nim - Wydoroślałaś, to dobrze - uśmiechnął się.
- Nie ucz jej tego czego mnie uczyłeś - Powiedziała mama a on pokiwał głową i weszliśmy do środka. Okej wiedziałam że są bogaci ale nie że aż tak, ten dom wygląda jak willa no po prosto ciężko jest opisać ten dom bo wyglada naprawdę cudnie.
- Na długo będzie tutaj? - Zapytał Owen moją mamę.
- Do póki Harvy'iego nie złapie do końca - powiedziała a ja jakoś nie słuchałam tego bo pisałam z Ash'em.
Rozejrzałam się bo nagle nie było nikogo blisko mnie oprócz Hattie.
- Gdzie reszta? - spytałam jej a ona nalała mi jakiś alkohol a potem podała a ja wzięłam od niej to i wypiłam na raz.
- Deck i Owen gadają z twoja mamą na zewnątrz a my mamy czas się poznać - Powiedziała i usiadła obok mnie i dopiero po chwili zaczęłam z nią rozmawiać. Chyba trochę nam to zajęło bo Deck i Owen właśnie wrócili i dołączyli do rozmowy.
- Mama kazała cię pilnować byś nie robiła głupot ale pokaż co umiesz - Uśmiechnęłam się i poszłam z nimi do jakiegoś garażu po auto. Wybrałam Forda GT-40, wsiadłam do niego i wyjechałam na zewnątrz zaczęłam driftować bo w tym byłam najlepsza. Później oni też wsiedli w auta i pojechaliśmy na jakiś teren gdzie zaczęliśmy się ścigać. Pod wieczór wróciliśmy do domu, zjedliśmy kolacje i pogadaliśmy ze sobą trochę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro