Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10.

Obudziłam się chyba jako ostatnia bo gdy wstałam nie czułam zapachu Ash'a oraz strasznie cicho było ale postanowiłam się na szybko ubrać i uczesać włosy w wysoką kitkę. Wyszłam z pokoju i widziałam Emily i Ash'a gadających o czymś.

- O wstałaś już Amanda. - Powiedziała kobieta a ja pokiwałam głową i podeszłam tam do nich.

- Gdzie wszyscy? - Zapytałam i szukałam czegoś do picia.

- Hobbs, Han i Dom gdzieś pojechali a Letty i chłopacy śpią jeszcze. - Powiedziała i podała mi szklankę z wodą którą wzięłam od niej i wzięłam łyka. - Ash smaży jajecznicę wiec zaraz powinna być. - Rzekła blondynka i wzięła talerze z szafki i zaczęła wykładać na stół a ja podeszłam do chłopaka i rozmawiałam z nim.

- Wyspałaś się? - Zapytał nagle.

- Tak a szczególnie że spałam wtulona w ciebie to lepiej mi się spało. - Spojrzałam na niego i widziałam jak się uśmiechnął. Zrobiliśmy śniadanie i podeszliśmy do stołu by nałożyć na talerze.

- Idealnie wróciliśmy na śniadanie. - Powiedział Dom a ja się obróciłam i spojrzałam na nich.

- Jak widać ale gdzie wy byliście? - Zapytałam i usłyszałam to samo co od Emily.

- A reszta gdzie śpi? - Zapytał tata.

- Śpią. - Odparłam i usiadłam do stołu, Han i wujek Dom poszli obudzić Letty i chłopaków. Czekaliśmy na nich bo budzenie chłopaków trochę trwało ale udało im się w końcu. Odmówiliśmy modlitwę tak jak zawsze i jedliśmy śniadanie i rozmawialiśmy ze sobą.

Wróciłam do swojego pokoju i zaczęłam prostować swoje włosy, patrzyłam w lustro i myślałam nad czymś. Z myśli mnie wyrwał SMS który przyszedł mi więc sięgnęłam po niego i sprawdziłam od kogo to.

Od Jackob'a:
Przykro mi słońce ale się nie spotkamy dziś.

Do Jackob'a:
Jasne rozumiem.

Od Jackob'a
Kocham cię :*

Odłożyłam telefon na bok i westchnęłam po przeczytaniu "kocham cię" bo teraz nie wiedziałam czy napewno czułam coś do niego po sytuacji z Ash'em naprawdę nie byłam co do kogo czuje. Nagle do pokoju ktoś zapukał do drzwi.

- Amanda ruszamy. - Powiedziała Letty a ja wstałam od lustra, wzięłam klucze od auta i przyszłam do nich.

- Co się dzieje? - Zapytałam bo widziałam że wszyscy są w pośpiechu.

- Napadli do bazy z ważnymi danymi. - Powiedział Hobbs.

- Gdzie to? - Zapytałam a gdy dostałam odpowiedzieć to wsiadłam do auta i zaczęłam jechać już.

- Amanda do chuja co ty robisz? - Zapytał zdeterminowany tata przez krótkofalówkę.

- Działam. - Odparłam i jechałam cały czas. - Po za tym mam ze sobą broń i umieć się bronić. - Mówili coś do mnie ale ja nie słuchałam tylko jechałam dalej.

                                 ***
Będąc na miejscu wysiadłam z auta i rozejrzałam się.

- Znowu się widzimy. - Odezwał się chłopak a ja się rozglądałam za nim.

- Jak widać. - Rzekłam.

- Jesteś sama i nawet nie masz broni ze sobą. - Uśmiechnął się i wyszedł z cienia.

- Skąd taka pewność że jestem sama i nie mam broni? - Patrzyłam mu cały czas w oczy i również obserwowałam jego każdy ruch.

- Nie puścili by cię samej i gdybyś miała jakąś broń to dawno broniłabyś się. - Powiedział i okrążał mnie cały czas.

- Grubo się mylisz. - Ujrzałam u góry dwie osoby celujące w moją stronę. - Ale ja widzę żeby spotkać się sam to jaj nie masz. - Powiedziałam a on zakpił.

- Są tutaj gdyby jednak ktoś był tutaj razem z tobą kochana. - Szepnął mi na ucho. - Ale jednak jesteś sama więc mam większą przewagę by mnie zabić. - Stanął przede mną i spojrzał mi w oczy i dodał. - Zły ruch a zniszczę ciebie i twoją idealną rodzinkę. - Usłyszałam pisk opon za mną i Ash oraz tata przyjechali tutaj. - No proszę jednak nie jesteś sama. - Szepnął i chciał dać znak do swoich żeby strzelać i widziałam ze tata i Ash byli gotowi na to.

- Nie! - krzyknęłam do chłopaków a czarnoskóry facet również cofnął swoich.

- Mądra dziewczyna. - Rzekł chłopak. - Ale jednak zobaczymy się niebawem. - Wsiadł do swojego auta i odjechał oraz jego ludzie też.

- Mieliśmy go Amanda! - Krzyknął tata.

- Chciałeś mieć krwawą zasadzkę tutaj? - Zapytałam. - Właśnie, więc nie krzycz bo nie ma sensu strzelać do innych gdy oni tego nie robią. - Wróciłam do auta i pojechałam. Nie wracałam do domu tylko pojechałam sobie na plaże by się odprężyć.

Usiadłam sobie na bluzie i patrzyłam na morze i się wyciszyłam, a przynamniej próbowałam. Chociaż ciężko mi było gdy miałam natłok myśl na temat Jackob'a i Ash'a i uczuć do nich. Miałam wrażenie że byłam z Jackobem tylko po to by nie być sama i zaspokoić swoje myśli o mamie. A gdy już troszkę się zbliżyłam do Ash'a to poczułam się dużo lepiej, poczułam się kochana i wartościowa. Długo myślałam nad tym aż w końcu nie wytrzymałam i krzyknęłam na prawie całą plaże. Przynamniej poczułam się lepiej. Oparłam brodę o kolana swoje i patrzyłam na morze z powrotem.

***
Pod wieczór wróciłam do domu i szlam w stronę swojego pokoju lecz nie było mi dane wejść do niego w ciszy.

- Gdzie byłaś? - Zapytał tata.

- Pomyśleć. - Rzuciłam krótko.

- Tak długo? - Zapytał i założył ręce na piersi a ja pokiwałam głowa. - Nie wydaje mi się żebyś tak długo myślała. - Spojrzałam na niego i uniosłam brew do góry.

- Czyli według ciebie byłam gdzieś gdzie nie powinnam być tak? - Zapytałam go na co on pokiwał głową a gdy spytałam się jego czy pomyślał że byłam w klubie to on to potwierdził a ja zakpiłam. - Naprawdę tak myślisz tato? Że poszłam do klubu się upić w cztery dupy tak? To się kurwa grubo mylisz. Byłam na jebanej plaży by przemyśleć sprawy o których ci nie powiem. - Miałam wrażenie że zaraz krzyknę i że będzie widowisko zaraz.

- Twoja mama też tak mówiła jak była młodsza i szlajała się po klubach. - Widziałam że był wściekły ale ja też zaczynałam po woli się wkurzać.

- Super ale skąd to wiesz jak ciebie nie było co? Byłeś kurwa wtedy pod wpływem jakieś suki. A to że mama tak niby "robiła" to spoko ale ja nie jestem nią i nie poszłabym sama do klubu nigdy! Jedynie kurwa poszłabym z Camilą która by mnie pilnowała albo ja jej ale widzę że mój własny ojciec ma zajebiste zdanie o mnie. - Warknęłam i weszłam do pokoju trzaskając drzwiami i usłyszałam jak Rom powiedział że normalnie charakter mamy mam.

Zamknęłam się w pokoju, założyłam słuchawki na uszy, włączyłam muzykę i walnęłam się na łóżko. Nie sądziłam że mój własny ojciec będzie myśleć że szlajam się po klubach jak jakaś dziwka. Nie wiem jaka była za młodu bo nigdy nic mi nie mówił ale miałam to w dupie bo teraz była bardzo dobrym człowiekiem, właśnie była, teraz nawet nie mogę ocenić jaka jest gdy straciła pamięć oraz jest pod wpływem tego faceta.

- Jaki świat się kurwa nie sprawiedliwy. - Rzekłam sama do siebie i patrzyłam przez okno. W szybkim czasie coś mi przyszło do głowy więc przebrałam się w jakiś czarny top na ramiączka, krótkie spodenki jeansowe a pod spodem miałam czarną koronkowa bieliznę i założyłam kabaretki jeszcze. Sięgnęłam po kurtkę skórzaną i ją ubrałam, otworzyłam okno i zaczęłam wychodzić przez nie ale ktoś wszedł do mojego pokoju.

- Co ty robisz? - Zapytał Ash a ja zerknęłam na niego.

- Jak widać wymykam się stąd bo mam dość. - Wyszłam przez nie i widziałam że chłopak zrobił to samo.

- Idę z tobą. - Stanął przede mną a ja spojrzałam mu w oczy z których nie dało się nic wyczytać tak samo jak i w moich teraz.

- Po co? Nie lepiej ci być tutaj z tą idealną rodzinką bez problemów? - Zapytałam i założyłam ręce na piersi.

- Uwierz mi że też męczy mnie to. - Powiedział i nie odrywał wzroku od moich oczu.

- To jesteśmy oboje. - Podeszłam do niego bliżej. - Więc oboje wynieśmy się stąd. - Szepnęłam i chciałam coś zrobić ale wycofałam się i wsiedliśmy do naszych aut i ja przyprowadziłam nas na wyścig. Wysiedliśmy z aut i poszłam się zapisać.

- Podejrzewałem że tutaj przyjedziemy. - Powiedział a ja oparłam się o maskę auta jego.

- Aż tak bardzo jestem przewidywalna? - Zapytałam a on pokiwał głową i się uśmiechnął a potem złapał mnie za talie i posadził na masce swojego auta a ja rozchyliłam nogi by mógł stanąć między nimi, przybliżaliśmy się do siebie coraz bliżej, prawie byśmy się pocałowali ale ktoś podszedł i nam przerwał.

- O widzę Ash że niezłą sztukę masz tu. - Powiedział jakiś facet.

- To nie sztuka a dziewczyna i nie waż się jej tknąć. - Spojrzał na niego ale rąk z mojej nie tali nie zabierał w ogóle, mówiąc szczerze podobało mi się to i siedziałam tak długo dopóki ktoś mnie nie zawołał na linie startu.

- Chwila co? Stary czemu ty nie gadasz nic że znasz legendę driftingu? - Zapytał go chłopak, za nim wsiadłam do auta zauważyłam jak brunet przewróciłam oczami na te słowa.

Jak siedziałam w aucie to spojrzałam na moje przeciwnika i okazał się nim być moją mamą.

- Zajebiście. - Powiedziałam sama do siebie. Jak kobieta wypowiedziała dane słowa to ruszyłyśmy i byłam na prowadzeniu. Oczywiście wyścig ten polegał na driftowaniu a byłam w tym bardzo dobra, nigdy ale to nigdy nie przegrałam żadnego wyścigu. Nawet nikt z rodziny ze mną nie wygrał, zawsze to ja byłam pierwsza. Jak widać uczeń przerósł mistrza. Jednak przypomniałam sobie że nigdy się nie ścigałam z mamą bo powiedziała że zrobimy to w pewnym momencie i jak widać nastąpił ten moment. Została ostatnia prosta i przyspieszyłam, wygrałam, wygrałam z legendą tych wyścigów też. Wszyscy bili brawa a ja wyszłam z auta i odebrałam nagrodę. Moja mama też przyjechała tam i czekała aż wsiądę do auta z powrotem, po odebraniu gratulacji itp. Wsiadłam do niego z powrotem i pojechałam za nią.

- Jedź za mną ale nie za blisko. - Powiedziałam przez krótkofalówkę do niego i po chwili byłam na miejscu i czekałam aż wysiądzie z auta ale nie uczyniła tego ja to zrobiłam i znowu zauważyłam czarnoskórego typa. - Znowu ty. - Warknęłam a po chwili moja mama wysiadła z auta i stanęła obok niego.

- Mówiłem że spotkamy się niebawem. - Uśmiechał się głupio.

- Nie szczerz tak mordy bo jeszcze ci tak zostanie. - Powiedziałam na co on się zaśmiał.

- Widzę że gadkę masz taką samą jak twoja ciotka bądź mama. - Powiedział a ja starłam się opanować by nie rzucić się na niego.

- A ty jak widać popełniasz wiele błędów. - Rozejrzałam się i nikogo nie było od niego ale jednak pozostawałam czujna.

- To ty popełniasz błędy słońce, zawsze sama się spotykasz ze mną i jeszcze nigdy bez broni.

- Nie masz pewności że jestem sama i bez broni, chociaż bez niej też bym dała sobie radę by cię zabić.

- Wątpię, nie strzelałaś nigdy a obserwuje cię od bardzo długiego czasu.

- Oh szkoda bo gdybyś chciał wiedzieć to dawno bym wycelowała w dół i odstrzeliła ci jaja których i tak nie masz. - Zauważyłam jego uśmieszek lekki.

- Taka sama jak twoja matka. - Spojrzeliśmy oboje na nią a potem wróciliśmy do patrzenia w swoje oczy. - Ale to dobrze, przydasz się nam. - Powiedział i zaczął iść w moją stronę.

- Nie dołącze do ciebie Harvy nigdy. - Warknęłam a on się zatrzymał i przejechał mnie wzrokiem.

- Widzę że poznałaś już moje imię. - Rzekł i podszedł bliżej mnie.

- Jak widać tak a teraz odpierdol się od nas. - Patrzyłam mu w oczy.

- Nigdy kochana. - Uśmiechnął się głupio i odszedł ode mnie i zarzucił luźno rękę na ramie mojej mamy i zaczęli odchodzić i ktoś zaczął strzelać do mnie więc wyciągnęłam szybko broń i zastrzeliłam dwóch typów od niego i widziałam że wsiedli do auta więc też to uczyniłam i zaczęłam jechać za nimi.

- Amanda gdzie jesteś? - Zapytał Ash przez krótkofalówkę.

- Jadę za nimi, wyślę ci moje położenie. - Jechałam cały czas za nimi i wysłałam mu gdzie jestem i szybko znalazłam się obok nich. Szatyn przyspieszył i też to zrobiłam, jechaliśmy w chuj krętą drogą ale nie zgubiłam go w ogóle. Nagle jakieś auto wyjechało przede mnie przez co musiałam delikatnie zadriftować. Dziewczyna z samochodu przede mną zaczęła strzelać do mnie, byłam bez szyby więc wystawiłam rękę przez nią i strzeliłam w nią i po dwóch strzałach zginęła. Ogarnęłam po chwili że ich zgubiłam.

- Kurwa! - Krzyknęłam i walnęłam rękoma o kierownice. Ash po chwili znalazł się obok mnie. Spojrzałam na niego przez szybę.

- Wszystko okej? - Zapytał a ja pokiwałam głową i wykręciłam autem tak że wyjechałam i zaczęłam jechać dalej a chłopak jechał za mną.

- Miałam go prawie. - Powiedziałam sama do siebie. - Spieprzyłam to, cholera. - Westchnęłam wkurzona i zatrzymałam się na światłach.

Będąc w domu nie odezwałam do niego tylko weszłam do pokoju i weszłam od razu pod prysznic i zaczęłam się kąpać i rozmyślałam nad pewną sprawą. Bo jednak pozostawało pytanie jakim cudem mama przeżyła gdy widzieliśmy jej martwe ciało, coś mi w tym nie pasowało więc szybko się ogarnęłam i wyszłam z pokoju i poszłam do Hobbs'a.

- Coś mi nie pasuje. - Rzekłam bez zawahania.

- Co takiego? - Spojrzał na mnie i Emily też.

- Bo widzieliśmy na pogrzebie martwię ciało mamy to jakim cudem niby przeżyła to? - Zapytałam a oni spojrzeli na mnie. - Przecież nie możliwością by było że żywą ją zakopaliśmy plus nic nie pamięta, więc czyje to jest ciało? - Spytałam a oni aż byli w szoku.

- Ona ma racje. - Powiedział nagle Dom który z nikąd się pojawił. - Coś jest nie tak. - Potwierdził moje słowa.

- Powiem reszcie. - Powiedziała blondynka a ja pokręciłam głową.

- Nie, pojedziemy we czwórkę i sprawdzimy to. - Rzekłam i zaczęłam iść w stronę wyjścia.

- I pomyśleć że Han nie chciał żeby jechała. - Powiedział Luke do Dominic'a i wyszliśmy z domu. Udaliśmy się do naszych aut i zaczęliśmy jechać. Do jechaliśmy na miejscu bo bardzo długim czasie i zaczęliśmy kopać dół. Jak już udało nam się otworzyć grób to ciało dalej była w środku.

- To nie mama. - Spojrzałam na nich. -

- Tylko pytanie kto to? - Zapytała Emily.

- Nie mam zielonego pojęcia ale się dowiem. - Powiedziałam i zaczęłam szukać po kieszeniach w jej spodniach czegoś. Znalazłam telefon mamy i podałam ją Hobbs'owi i znalazłam również jej naszyjnik z wilkiem, przyglądałam się mu a potem włożyłam do kieszeni w spodniach z tylu i nic więcej nie znalazłam oprócz tych dwóch rzeczy. - Będzie trzeba ciało zbadać. - Powiedziałam a oni spojrzeli na mnie.

- Nie mamy osoby która się tym zajmuje. - Powiedział Hobbs.

- Kto powiedział ze potrzebuje specjalisty? Sama to zrobię. - Spojrzałam na nich i widziałam że byli w szoku trochę. - Uczyłam się dużo o tym. - Powiedziałam i wyciągnęłam ciało z trumny i wsadziłam do bagażnika a po zakopaniu dziury wróciliśmy do domu.

Z ciałem poszłam do sali gdzie miałam spokój i zaczęłam się zajmować ciałem ale najpierw wzięłam telefon i chciałam go włączyć lecz był padnięty więc go podłączyłam i przebrałam się w takie ciuchy w których naprawiam auta i związałam kłosy w koka i zaczęłam badać to cholerne ciało.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro