{28 → dance}
━━━━━ 🐺 ━━━━━
𝒟𝒶𝓃𝒸𝑒
chapter twenty eight
━━━━━ 🐺 ━━━━━
Michael poprawił koszulę, którą miał za sobie, wodząc wzrokiem po gościach zgromadzonych w sali balowej. Traktowali go jak swojego. Wystarczyło być dobrze ubranym, głupio się uśmiechać i udawać, że się słucha, po czym człowiek od razu dostawał etykietę kogoś nadwornego. Blondyn odchrząknął cicho, unikając wzroku służby, aby nikt go nie rozpoznał, po czym poruszył się trochę do przodu, aby zbliżyć się w końcu do Red. Gdy zjawił się już w sali balowej jeszcze jej nie było, a wszyscy trwali w irytującym oczekiwaniu na gwiazdę wieczoru. Po chwili jednak drzwi na pierwszym piętrze się otworzyły, a brunetka zjawiła się, mając na sobie jedną z najpiękniejszych sukni, jakie blondyn mógł zobaczyć w całym swoim życiu. Nie mógł oderwać od niej wzroku jeszcze bardziej niż to było normalne, czując przy tym jak serce wyrywało mu się w stronę Królowej. W końcu miał zamiar się jej posłuchać i nie stchórzyć. Obwiniał się za to cały czas i gdy dowiedział się jak bardzo przez niego cierpiała, uznał, że zasłużył na to, aby ktoś dał mu w pysk. I to tak porządnie.
Blondyn przebierał niecierpliwe nogami, czekając, aż przyjdzie jego kolej, aby się przy niej znaleźć. Wszyscy książęta tylko czekali na to, aby móc się jej przedstawić i jakoś sobą oczarować. Brunetka jednak z daleka wyglądała na niezainteresowaną i tylko grzecznie uśmiechała się do potencjalnych kandydatów, a potem odsyłała ich z kwitkiem. Im bliżej jednak był Królowej, tym bardziej chciał już mieć to za sobą i upewnić się, że da mu cokolwiek powiedzieć. Tego obawiał się najbardziej w tym wszystkim, co sobie zaplanował, bo jeśli nie zamierzała go wysłuchać to cały plan poszedł na marne, a w dodatku czekałyby go niemałe problemy. Jego i Jacka, który czym prędzej ulotnił się z dziedzińca, aby nikt nic nie podejrzewał. Miał jednak nadzieje, że Red nie okaże się mściwa i zamknie go w lochach za to co jej zrobił. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie zachował się jak na dżentelmena przystało, ale obiecał sobie, że zrobi wszystko, żeby ją przeprosić i sprawić, aby mu wybaczyła.
Gdy przyszła jego kolej, skłonił się tak jak robili to jego poprzednicy, a brunetka dygnęła. Patrzyła się gdzieś w dal i dopiero, gdy przeniosła stamtąd wzrok na jego posturę, uśmiechnął się lekko, widząc, że zamarła w bezruchu i zakłopotana uniosła brwi.
– M-michael?
– Tak, stokrotko. To ja – powiedział, układając swoją dłoń za plecami, tak jak to robił książę przed nim. Starał się jak najlepiej odegrać rolę następcy tronu z dalekich krain. Miał nadzieje, że mu to wychodzi i gdy usłyszał ciche szepty zachwytu po swojej prawej stronie, które należały do jakiś panien na wydaniu, uśmiechnął się pewniej. – Przyszedłem porozmawiać - dodał cicho, wpatrując się w brunetkę.
– N-nie wiem, czy mamy jeszcze o czym rozmawiać – powiedziała szczerze i założyła drżącą dłonią kosmyk włosów za ucho. Michael skinął głową.
– Zdaje sobie z tego sprawę. Ale mimo wszystko chciałbym, abyś mnie wysłuchała. Jestem ci to winien – powiedział całkiem poważnie, robiąc kolejny krok w jej stronę. Ku swojemu zdziwieniu stwierdził, że brunetka zrobiła to samo. Poczuł, że jeszcze nie wszystko stracone, choć trzeba było przyznać, że przez jej słowa jego serce na moment zamieniło się w kamień. I to wyjątkowo ciężki. – Proszę, Red. Zrób to dla mnie, dla nas - dodał, chcąc ją złapać za dłoń, ale wiedział, że to nie był odpowiedni czas i miejsce.
– Myślałam już, że cię nie zobaczę. Wyjechałeś tak bez słowa, myślałam, że to przeze mnie – Pokręciła głową, a Michael zobaczył jak jej oczy zaczęły błyszczeć od zbierających się w nich łez. – Tak bardzo za tobą tęskniłam – dodała szczerze.
– Cichutko kochanie, nie płacz. Już jestem przy tobie – powiedział, a później wyciągnął dłoń w jej stronę. Usłyszał jak salę balową wypełniła melodia do tańca i zamierzał to wykorzystać. O tym jednak miał jakieś pojęcia i nie ukrywał, że był dobrym tancerzem. Dzięki temu też zyskałby szansę, aby na spokojnie porozmawiać z brunetką. Z daleka od wścibskich oczu i uszu, a także od zniecierpliwionych książąt, którzy myśleliby o niej jak o potencjalnym przedmiocie do nabycia. Nie mógł na to pozwolić i nie zamierzał. – Mogę prosić do tańca? – dodał, na co brunetka pokiwała głową, a łza spłynęła w dół jej policzka. Szybko jednak ją otarła, a blondyn poczuł jak zaciskała swoje palce na jego, chcąc mieć pewność, że rzeczywiście przy niej był.
– Dlaczego wyjechałeś? – spytała, gdy przybliżył ją do siebie i ułożył dłoń na jej talii. Zanim odpowiedział, zaciągnął się jeszcze jej zapachem, którego mu bardzo brakowało i westchnął z ulgą.
– Nigdzie nie wyjechałem, po prostu zaczailiśmy się w lesie na pewnego księcia, który miał tu być zamiast mnie – powiedział, patrząc się na brunetkę, gdy zaczęli się poruszać po parkiecie w rytm melodii. Wszystkie pary oczu skupiły się na nich, ale blondyn stwierdził, że nie będzie się tym przejmował skoro miał ją przy sobie. – Chciałem tu się jakoś wślizgnąć, bo nie mógłbym ci się pokazać tak po prostu, zresztą nawet by mnie tu nie wpuścili. Zrozumiałem, co czuje do ciebie i kim bez ciebie jestem. A jestem nikim – dodał, splatając ich palce razem, gdy wirowali pośród wszystkich gości i innych par, które zaczęły tańczyć wraz z nimi.
– Zrobiłeś to dla mnie? – spytała, jakby nie dowierzała w to, co usłyszała. Michael zauważył, że kąciki jej ust uniosły się do góry.
– Byłem ci to winien, choć tak naprawdę powinienem teraz klęczeć przed tobą i błagać o wybaczenie. To jak cię potraktowałem woła o jakąś pomstę do nieba - powiedział, kręcąc głową. – Bardzo przepraszam, stokrotko. Powinnaś zamknąć mnie w jakiś lochach i skazać na śmierć. Nie tak postępuje prawdziwy mężczyzna i wiem, że wykazałem się tylko tchórzostwem, a nie męstwem, czy odwagą. Nie miałem jej nawet, gdy wtedy rozmawialiśmy u ciebie w komnacie i wolałem uciec od tego, co do ciebie czułem i cały czas czuje.
– Najważniejsze, że jednak wróciłeś i jesteś tutaj - przyznała szczerze, a jej głos był niewiele głośniejszy od szeptu. – Bardzo się cieszę, że tu jesteś. Nie wierzę jeszcze, że zrobiłeś to wszystko specjalnie dla mnie, ale bardzo mi miło – dodała i jej twarz przyozdobił piękny, szczery uśmiech. – Gdzie się nauczyłeś tak dobrze tańczyć?
– Tajemnica – zachichotał, czując jak robi mu się lżej na sercu i duszy. Miał już przygotowane wiele słów, które by jej powiedział, gdyby się nie zgodziła go wysłuchać, aby jednak zmieniła swoje zdanie, ale na szczęście nie musiał się o nie kusić, za co był bardzo wdzięczny. Obrócił brunetkę z gracją, a później znowu przyciągnął ją do siebie. – Wyglądasz przepięknie. Jak gwiazda na niebie – dodał jej do ucha, gdy spojrzeli w sobie w oczy. Brunetka mimowolnie się zarumieniła i podgryzła swoją wargę. Michael chciał ją coraz bardziej pocałować i przyciągnąć do siebie.
– Dziękuje – wyszeptała po chwili, a gdy znowu ją obrócił, zachichotała pod nosem i zmniejszyła odległość pomiędzy nimi. – Ty również prezentujesz się niczego sobie. Chociaż to nie twoje rzeczy, to trzeba przyznać, że dobrze wybrałeś - dodała, chichocząc, choć wcale nie powinna tego robić. Wcale jej to jednak nie przeszkadzało i nie zawracała sobie tym głowy.
Michael roześmiał się radośnie, a gdy melodia dobiegła końca, ukłonił się brunetce z szacunkiem i pozwolił jej się wziąć pod ramię. Sam wyprostował się i uniósł lekko podbródek, jakby rzeczywiście był księciem z prawdziwego zdarzenia. Red zachichotała przez to, a później rozejrzała się po zgromadzonych gościach. Wszyscy coś o nich szeptali i obserwowali ich uważnie, ale zdała sobie sprawę z tego, że nie zwracała na to najmniejszej uwagi. Była bardzo szczęśliwa i chociaż wciąż nie dowierzała, że blondyn do niej wrócił, do tego wszystko wskazywało na to, że już się nie bał. Zarówno uczucia do niej jak i magii.
– Wszyscy się na nas patrzą – przyznała, gdy jakaś służka wręczyła im kielichy z czerwonym winem. Brunetka przyjęła je z wdzięcznością, bo wiedziała, że musi jakoś oswoić się z tym wszystkim, co się działo. Już i tak kręciło jej się w głowie od ciasno zawiązanego gorsetu, ale nad tym akurat mogła zapanować i łudziła się, że nie pobędzie w nim za długo, a tu się okazało, że blondyn postanowił pokrzyżować jej plany. – Wcale się nie dziwie, pewnie wyglądamy bardzo dostojnie.
– Jeśli się patrzą, to tylko na ciebie, Red. Dzisiaj wyglądasz naprawdę cudownie. Ja sam nie mogę oderwać od ciebie wzroku - powiedział, dotykając jej twarzy opuszkami swoich palców. Brunetka zarumieniła się znowu, a później upiła trochę wina i oddała już kielich. Chciała wszystko wyjaśnić, gdy nie była jeszcze pod wpływem żadnego alkoholu. Musiała mieć pewność, że to nie była żadna gra, czy żart, bo wiedziała, że tego by już nie przeżyła. – Wiem, że musimy porozmawiać, ale nie chcę tego robić tutaj. Nie przy tych wszystkich ludziach – dodał, jakby czytał jej w myślach.
Red rozejrzała się po zgromadzonym tłumie, zdając sobie sprawę, że sama źle się czuła w natłoku ludzkich uszu i oczy. To co było pomiędzy nimi, powinno zostać tylko pomiędzy nimi i uznała, że blondyn miał rację. Jeśli chcieli mieć siebie tylko na wyłączność, to trzeba było się gdzieś ulotnić. Gdzieś, gdzie nikt by im nie przeszkodził w tym najmniej odpowiednim momencie.
– Wymknijmy się do ogrodu – powiedziała, splatając dłoń blondyna ze swoją. – Tam będziemy mieli spokój – dodała cicho i uśmiechnęła się zachęcająco do blondyna. Gdy nie usłyszała sprzeciwu, udała się w tamtą stronę, czując jak serce zaczynało jej bić coraz bardziej i mocniej. Chciała tyle powiedzieć Michaelowi i w końcu dostała szansę na to, aby to zrobić.
━━━━━ 🐺 ━━━━━
jutro ostatnie dwa x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro