Masky x Reader
Shoteł dla NakuraKanra
-----------------------------------------------------------------
Jest wieczór, słońce już dawno zaszło i jest ciemno, ulice oświetlają jedynie lampy. Szłaś chodnikiem cała zapłakana, nie chciałaś już wracać do domu. Twoja mama znowu ciebie i twoją siostrę pobiła bo za późno wróciłyście do domu. Tylko tobie udało się stamtąd uciec. Nie chcesz nawet myśleć co się dzieje teraz z twoją siostrą. Weszłaś do jakiegoś ciemnego lasku, szłaś w głąb żeby nikt cię nie widział. Usiadłaś pod jakimś drzewem i zaczęłaś cicho płakać nie umiejąc pohamować łez.
Dopiero po dobrej godzinie się uspokoiłaś. Po pewnym czasie wstałaś z pod drzewa i poszłaś jeszcze bardziej w głąb. Ciągle czułaś jakby ktoś cię obserwował. Znalazłaś się na polanie gdzie był mały stawek. Położyłaś się na trawie patrząc na gwiazdy. Po chwili poczułaś ból przeszywający twoją głowę, a później tylko ciemność.
*Parę godzin później*
Zaczęłaś się powoli budzić . Otworzyłaś powoli swoje (kolor) oczy. Znajdowałaś się w jakimś pokoju. Nie widziałaś dokładnie jak wyglądał, ponieważ było ciemno. Przejechałaś jedynie wzrokiem po pokoju. Jednak zatrzymałaś wzrok na postaci siedzącej przy łóżku w którym leżałaś. Przysunęłaś się bliżej tej osoby i ją szturchnęłaś . Ten ktoś szybko obrócił się w twoją stronę, widocznie ją lub jego wystraszyłaś
- O! Już się obudziłaś. Pójdę powiadomić szefa. Poczekaj tu. - usłyszałaś chłopięcy głos
- Mhm... - mruknęłaś nie do końca jeszcze ogarniając co się dzieje.
Chłopak wyszedł z pokoju, a ty wstałaś żeby odsłonić okno. Przymrużyłaś oczy bo słońce świeciło niemiłosiernie. Skoro już wszystko widziałaś rozejrzałaś się po pokoju. Ściany były (kolor), podłoga zrobiona z (wybrać se ^^). Na jednej z ścian była duża szafa z lustrem, a obok było (kolor) biurko. W rogu pokoju było (Kolor) łóżko z baldachimem. Po chwili do pokoju wszedł chłopak z żółtej bluzie z białą maską na twarzy i dwu metrowy mutant bez twarzy w garniturze.
- Witaj (imie). Jestem Slenderman - usłyszałaś głos w głowie
- To ty do mnie mówisz? - wskazałaś na Slendera trochę zdziwiona
- Tak, ja - powiedział zirytowanym głosem
- A tak wogule. Co tutaj robię? - zmieniłaś temat nie chcąc go wkurzyć
- Spokojnie. Zaraz się wszystkiego dowiesz ale najpierw zadam ci kilka pytań
- Ok
- Pierwsze, boisz się widoku krwi? Drugie, odważyła byś się zabijać ludzi? Trzecie, chcesz się zemścić na swojej matce?
- Pierwsze, nie. Drugie, jeśli bym musiała i sprawiało by mi to przyjemność to tak. Trzecie, tak.
Mężczyzna powiedział chyba coś chłopakowi, bo ten kiwnął głową i wyszedł z pomieszczenia.
- Od dzisiaj jesteś jednym z moich proxy's. Toby, Masky i Hoodie będą cię szkolić. Od jutra zaczynasz naukę.
- Już mi się podoba - uśmiechnęłaś się do niego
Olbrzym zaczął kierować się w stronę wyjścia, lecz przed drzwiami się zatrzymał i odwrócił do ciebie.
- A zapomniałem ci powiedzieć. Będziesz w jednym pokoju z chłopakami. - Po tym wyszedł z pokoju zostawiając cię samą
Przez dobrą połowę dnia poznawałaś się z innymi creepypastami. Bawiliście się, śmialiście i rozmawialiście. Nie poznałaś jeszcze wszystkich, ale większość tak. Szłaś właśnie z Masky'm do twojego domu po najpotrzebniejsze rzeczy. Szliście w ciszy. Po 5 minutach byliście już na miejscu. Zauważyłaś, że światło się świeci w pokoju twojej siostry. Wspięłaś się po drzewie przy oknie do pokoju (imię siostry) i zajrzałaś do środka. Po tym co tam zobaczyłaś, jeszcze bardziej chciałaś zabić swoją matkę. W pokoju, (Imię siostry) siedziała związana na krześle cała zakrwawiona i poraniona, a twoja matka biła ją biczem.
- Masky. Daj mi jakiś nóż, albo coś czym ją zabije - powiedziałaś próbując się nie rozpłakać
- Na pewno chcesz to zrobić? - spytał powoli sięgając do kieszeni bluzy
- Tak - powiedziałaś pewnie ciągle patrząc się w okno pokoju
Masky wyciągnął z kieszeni nóż i ci go podał. Wzięłaś go szybko, weszłaś powoli do pokoju tak żeby cię nie usłyszała. Podeszłaś do niej na tyle blisko żeby zadać jej cios w plecy. Wzięłaś szybki zamach i już po chwili nóż znajdował się w jej plecach, a krew ciekła strumieniami. Kobieta z hukiem upadła na podłogę, a ty zabrałaś nóż i odwróciłaś ją twarzą do siebie
- No cześć mamusiu!
- (I-Imię)?
- Tak to ja. Dzisiaj będzie miała zamianka - uśmiechnęłaś się psychopatyczne.
- O... O co ci... Ch... Chodzi?
- Dzisiaj to ja cie po torturuje kochana mamusiu
Matka spojrzała na ciebie przerażona, a ciebie to tylko bardziej nakręciło. Wzięłaś nóż od Masky'ego i zaczęłaś powoli rozcinać jej ciało. Kobieta krzyczała z bólu, nie umiałaś się w tamtym momencie opanować. Męczysz już ją 10 minut i męczyłabyś dłużej gdyby Masky nie wyrwał cię z transu
- Spokojnie już nie żyje
Wstałaś szybko z ciała matki i podbiegłaś do siostry. Sprawdziłaś czy żyje, na szczęście oddychała. Odetchnęłaś z ulgą i wstałaś.
- Slender ją wyleczy? - Spytałaś Masky'ego z nadzieją w głosie
-Raczej tak - odpowiedział drapiąc się po głowie.
Westchnęłaś i zaczęłaś się kierować do swojego pokoju. Zanim jednak tam doszłaś weszłaś jeszcze an strych po walizkę. Spakowałaś do niej najpotrzebniejsze rzeczy i poszłaś do pokoju w którym był Masky i twoja siostra.
-Weźmiesz ją? - spytałaś chłopaka ciągnąc za sobą walizkę
- Jasne - Masky podszedł do poranionej dziewczyny i wziął ja na plecy
- Dziękuje - uśmiechnęłaś się do niego i poszłaś w stronę schodów.
Do willi też szliście w ciszy. Gdy dotarliście na miejsce od razu pobiegłaś do gabinetu Slendera.
- Coś się stało (Imię)?
- Mógłbyś... pomóc... mojej... siostrze...? - mówiłaś próbując złapać oddech.
Slender kiwnął tylko głową i gdzieś się teleportował. Poszłaś do Masky'ego który stał przed drzwiami w którym ty się dzisiaj obudziłaś
- Slender tam jest z moją siostrą? - spytałaś się chłopaka z smutkiem w oczach
- Tak. Powiedział, że może tam trochę posiedzieć.
Usiadłaś obok drzwi, chowając głowę w rękach i zastanawiając się czy wszystko będzie dobrze. Nie wybaczyłabyś sobie gdyby ona umarła bo nie zdążyła z tobą uciec. Po chwili poczułaś jak ktoś Cię przytula.
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Slender na pewno ją wyleczy - Powiedział Masky chcąc cię choć trochę pocieszyć.
Przytuliłaś się do niego bardziej czekając na jakiekolwiek informacje od Slendera.
Po dwóch godzinach Slender wyszedł z pokoju. Wstałaś jak oparzona gdy zobaczyłaś dwu metrowca.
- I co?! Przeżyje?!
- Tak, lecz tydzień będzie w śpiączce...
Nie słuchałaś go dalej tylko pobiegłaś żeby usiąść przy łóżku (Imię siostry)
*Time skip*
Siedzisz już pięć dni przy jej łóżku. Jesz i pijesz tylko tyle żeby przeżyć. Zaczynasz powoli myśleć, że ona jednak się nie obudzi. Masky codziennie przynosi ci jedzenie i picie bo ty sama byś nie poszła. Wszyscy przez te pięć dni się o ciebie martwili, a najbardziej właśnie Masky. W tym momencie do pokoju wszedł chłopak trzymając talerz z kanapkami i szklankę wody.
- Dziękuję - powiedziałaś cicho wymuszając uśmiech
Masky kucnął przed tobą i zaczął się patrzeć w twoje oczy
-Coś się stało? - spytałaś się chłopaka ale on nic nie powiedział, tylko ściągnął maskę i cię pocałował.
Nie rozumiejąc co się stało dopiero po chwili zorientowałaś się, że chłopak cię całuje. Zaczęłaś oddawać pocałunek.
-Nie wiedziałam, że będę miała takie widoki jak się obudzę - odezwała się twoja siostra, która właśnie się obudziła
--------------------------------------------------------------------
Musiałam dać to zdanie na końcu :3
Jeśli końcówka jest do kitu to wina choroby bo wczoraj shota kończyłam :P
Jak ja się przy tym rozpisałam O.o
Sam shoteł bez informacji ma 1115 słów! Normalnie moje rekordy pobijam!
A teraz idę zdychać xD
Do następnego reader'a! :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro