Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Szczęście w nieszczęściu [KdFd]

Akio starał się wytłumaczyć sobie, że to nie jego wina. Bóg mu świadkiem, próbował.

I jak zwykle gówno z tego wyszło.

Słysząc pierw huk, później wariackie szczekanie Pingwina, wiedział, po prostu wiedział, że coś złego się stało.

Jak jeszcze nigdy chciał się mylić.

Kidou leżał na ziemi, a jego ciało miotane było przez silne drgawki. Pies wiercił się niespokojnie, przestępując z łapy na łapę, jakby to mogło szatynowi w jakikolwiek sposób pomóc.

Nie pomogło.

A jedynym co Fudou mógł zrobić, było zaciśnięcie drżących warg i upewnienie się, że Kidou nie zrobi sobie krzywdy uderzając o kant stołu.
Delikatnie odchyliłszy głowę Yuuto do tyłu, co by udrożnić drogi oddechowe, czekał. Pingwin nerwowo prychał co jakiś czas, dodatkowo jeszcze szargając i tak już nieomal do granic możliwości doprowadzone nerwy bruneta. 

Drgawki ustały dopiero po kilku minutach, zupełnie tak, jak Akiowe serce na widok sinych ust i zamkniętych oczu.

Pochyliwszy się nad Kidou, nie tak jak zawsze, bo delikatnie chwycił jego ramię. Szatyn tylko zamrugał sennie oczyma, jakby naiwnie próbując odgonić resztki snu spod powiek. 

- Akio?

- Tak. 

- Co się-

- Atak - wyjaśnił pokrótce- Wszystko w porządku, Yuuto. No już.

I to powiedziawszy pomógł szatynowi podnieść się z ziemi. Na szczęście podczas tego ataku nie doszło do rozluźnienia pęcherza- pomyślał. Nierzadko bywało, że podczas jednego z epizodów padaczkowych mięśnie zwyczajnie się rozluźniały, w konsekwencji popuszczając mocz. 

Mimo że chwiejnie, mimo że będać przez Akio wspieranym, Kidou powoli stanął na nogach. 

Fudou z całego serca nienawidził choroby, która odebrała im wszystko. 

- Uderzyłeś się gdzieś? Nic cię nie boli?- dopytał, na co Yuuto pokręcił jedynie głową.

- Jest- zaciął się, jakby nie mogąc znaleźć odpowiedniego słowa.

- Ok?- podsunął brunet.

- Właśnie, ok. 

Przytuleni do siebie usiedli na powycieranej miejscami, pomarańczowej kanapie, a po chwili merdając ogonem dołączył do nich i Pingwin, liżąc uśmiechającego się ponuro Kidou po bladych dłoniach. 

Szczęście w nieszczęściu. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro