Szczęście w nieszczęściu [KdFd]
Akio starał się wytłumaczyć sobie, że to nie jego wina. Bóg mu świadkiem, próbował.
I jak zwykle gówno z tego wyszło.
Słysząc pierw huk, później wariackie szczekanie Pingwina, wiedział, po prostu wiedział, że coś złego się stało.
Jak jeszcze nigdy chciał się mylić.
Kidou leżał na ziemi, a jego ciało miotane było przez silne drgawki. Pies wiercił się niespokojnie, przestępując z łapy na łapę, jakby to mogło szatynowi w jakikolwiek sposób pomóc.
Nie pomogło.
A jedynym co Fudou mógł zrobić, było zaciśnięcie drżących warg i upewnienie się, że Kidou nie zrobi sobie krzywdy uderzając o kant stołu.
Delikatnie odchyliłszy głowę Yuuto do tyłu, co by udrożnić drogi oddechowe, czekał. Pingwin nerwowo prychał co jakiś czas, dodatkowo jeszcze szargając i tak już nieomal do granic możliwości doprowadzone nerwy bruneta.
Drgawki ustały dopiero po kilku minutach, zupełnie tak, jak Akiowe serce na widok sinych ust i zamkniętych oczu.
Pochyliwszy się nad Kidou, nie tak jak zawsze, bo delikatnie chwycił jego ramię. Szatyn tylko zamrugał sennie oczyma, jakby naiwnie próbując odgonić resztki snu spod powiek.
- Akio?
- Tak.
- Co się-
- Atak - wyjaśnił pokrótce- Wszystko w porządku, Yuuto. No już.
I to powiedziawszy pomógł szatynowi podnieść się z ziemi. Na szczęście podczas tego ataku nie doszło do rozluźnienia pęcherza- pomyślał. Nierzadko bywało, że podczas jednego z epizodów padaczkowych mięśnie zwyczajnie się rozluźniały, w konsekwencji popuszczając mocz.
Mimo że chwiejnie, mimo że będać przez Akio wspieranym, Kidou powoli stanął na nogach.
Fudou z całego serca nienawidził choroby, która odebrała im wszystko.
- Uderzyłeś się gdzieś? Nic cię nie boli?- dopytał, na co Yuuto pokręcił jedynie głową.
- Jest- zaciął się, jakby nie mogąc znaleźć odpowiedniego słowa.
- Ok?- podsunął brunet.
- Właśnie, ok.
Przytuleni do siebie usiedli na powycieranej miejscami, pomarańczowej kanapie, a po chwili merdając ogonem dołączył do nich i Pingwin, liżąc uśmiechającego się ponuro Kidou po bladych dłoniach.
Szczęście w nieszczęściu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro