Prośba i groźba
Dziewczyna będąca już w świecie magów, poszła w dobrze jej znane miejsce ćwiczeń gdzie wiedziała, że tam znajdzie Magiego Zniszczenia.
Po chwili zobaczyła osobę, której szukała. Srebrne włosy, w jednym uchu długi kolczyk z fioletowym kamieniem, czerwone oczy i tysiące czarnych rukh.
Ubrany był w swoją naturalną zbroję z wyposażenia dżinna i ćwiczył walkę z kimś z magów.
- Livian!
Krzyknęła Meri, prawie biegnąc w stronę Magiego.
- Meriś! Piękności... co się stało?
Zapytał śmiejąc się i idąc w stronę o głowę niższej od siebie Magini.
Dziewczyna przy nim wyglądała jak młodsza siostra, tym bardziej, że oby dwoje dbali o siebie jak rodzeństwo... byli dla siebie rodziną.
Livian często zamartwiał się o zdrowie Magini. Mimo, że jest ona potężna, czuł się za nią odpowiedzialny.
- Onii- chan! Jak dobrze Cię widzieć... nic się nie stało, mam tylko pytanie, a jak już to nawet i prośbę...
- Więc słucham.
Powiedział Livian, opierając swój ciężar na mieczu z wyposażenia dżinna, mierzwiąc i tak już rozwalone włosy Meri.
Dziewczyna zaczęła się śmiać i przytuliła Magiego.
- Więc pytanie brzmi... Czy byłeś może w świecie istot nie magicznych? W miejscu oddalonym od ludzi lasem?
Livian popatrzył zdziwiony na Maginię.
- Ah.. Tak byłem. Gdy tylko zobaczyłem, że obok Ciebie znajduje się posiadacz całkowicie czarnych rukh, wolałem się upewnić, że nic Ci nie grozi...
Nie bądź na mnie zła...
- Nie jestem... po prostu ten posiadacz czarnych rukh to Claude. Jest demonem i od niedawna zauważył jak ktoś go obserwuje. Nie jest zły... bynajmniej wnioskuję to z tego, że mi jeszcze nic nie jest.
- Jednak wolałbym jeszcze go trochę po obserwować... nie ufam mu, a nie pozwolę, by coś Ci się stało moja Merinko.
Odpowiedział z uśmiechem.
- W takim razie porozmawiaj z nim... słyszałam od niego, że nie za bardzo mu pasuje to, że ktoś go obserwuje...
- Postaram się... skoro tobie na tym zależy, to nie mam wyboru.
- Tak się cieszę! Dziękuję...
Powiedziała Magini z uśmiechem, przytulając się do Liviana.
Livian za namową Magini wraz z nią wybrał się do świata ludzi, by porozmawiać z demonem.
Claude w tym czasie siedział w ogrodzie czekając na przebieg wydarzeń.
Kiedy Magowie pojawili się pod sławnym i bardzo lubianym drzewem przez Maginię, zajęli się sprawą, która bardzo przeszkadzała Claude'owi.
- Claude, to jest Livian, Magi Zniszczenia. Macie sobie coś do wyjaśnienia, jednak nie chciałabym byście traktowali się jak wrogów. Wyjaśnijcie sobie tą sytuację w ugodowych warunkach.
Powiedziała Meri i odeszła trochę dalej wiedząc, że to jest ich sprawą, a ona nie powinna się mieszać, chyba, że sytuacja zaczęła by wymykać się spod kontroli.
- Od razu powiem tyle, że ci nie ufam i cokolwiek powiesz lub zrobisz, mogę wykorzystać przeciwko tobie.
Powiedział Livian z wymuszonym uśmiechem, by Meri nie pomyślała sobie, że właśnie groził jej nowemu znajomemu.
- Ciekawe, że w oczach Meritani starasz się być idealny, a tak naprawdę nawet spokojnie porozmawiać nie umiesz. Może i jestem demonem, nie oznacza to jednak, że bez powodu komukolwiek w taki sposób grożę. Najwidoczniej w przeciwieństwie do ciebie umiem dobrze się zachowywać i normalnie porozmawiać.
Livian czuł, że Claude go tylko prowokuje i mimo, że był bliski wybuchu złości starał się nad sobą panować.
- Może zaczniemy od tego dlaczego mnie obserwujesz...
Bardziej zaproponował niż zapytał Claude.
- Tak jak mówiłem, bo ci nie ufam. Nie pozwolę byś skrzywdził Meri, jest ona zbyt ważna dla mnie jak i dla wielu innych istot.
- A co jeśli ja nie mam zamiaru jej skrzywdzić?
Zapytał Claude
- Nie będę się powtarzał, że ci nie ufam... dla świętego spokoju nie będę ciebie tak kontrolować i obserwować, ponieważ Meri będzie na mnie zła, ale wystarczy, że jeden złoty włos spadnie z głowy Meri, to zobaczysz, że będziesz zdychał w agonii sekundami, minutami, godzinami, dniami, tygodniami, miesiącami, latami i wiekami i będziesz błagał o to by przerwać twoje cierpienie.
- Dziękuję za płomienną przemowę, ale ja też nie będę się powtarzał- NIE ZAMIERZAM SKRZYWDZIĆ MERITANI.
- Dobrze więc, jednak Meri chyba ci o czymś nie powiedziała... ona także nie może dużo czasu spędzać w świecie ludzi i kiedyś nastąpi moment gdzie już nigdy tu nie wróci...
Radzę ci o tym pamiętać.
Claude był zdezorientowany tym, że Livian "poinformował" go o czymś takim bez żadnej podstawy. Starał się jakkolwiek wyjaśnić sobie po co Livian mu to powiedział, bo po dumnej i aroganckiej postawie mógł stwierdzić, że zrobił to żeby mu dopiec, ale Claude w ogóle nie rozumiał w jaki sposób miało go to obrazić.
Po "wyjaśnieniach" całej sytuacji Livian wrócił do świata Magów, a Meri została razem z Claudem w ogrodzie pod drzewem.
Kolejny rozdział gotowy🙂
Mam nadzieję, że się podobał😉
Komentarze i gwiazdki, które mnie dopingują, bardzo mile widziane🙂
Do zobaczenia w kolejnej części😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro