Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prośba i groźba

Dziewczyna będąca już w świecie magów, poszła w dobrze jej znane miejsce ćwiczeń gdzie wiedziała, że tam znajdzie Magiego Zniszczenia.
Po chwili zobaczyła osobę, której szukała. Srebrne włosy, w jednym uchu długi kolczyk z fioletowym kamieniem, czerwone oczy i tysiące czarnych rukh.
Ubrany był w swoją naturalną zbroję z wyposażenia dżinna i ćwiczył walkę z kimś z magów.

- Livian!
Krzyknęła Meri, prawie biegnąc w stronę Magiego.

- Meriś! Piękności... co się stało?
Zapytał śmiejąc się i idąc w stronę o głowę niższej od siebie Magini.
Dziewczyna przy nim wyglądała jak młodsza siostra, tym bardziej, że oby dwoje dbali o siebie jak rodzeństwo... byli dla siebie rodziną.
Livian często zamartwiał się o zdrowie Magini. Mimo, że jest ona potężna, czuł się za nią odpowiedzialny.

- Onii- chan! Jak dobrze Cię widzieć... nic się nie stało, mam tylko pytanie, a jak już to nawet i prośbę...

- Więc słucham.
Powiedział Livian, opierając swój ciężar na mieczu z wyposażenia dżinna, mierzwiąc i tak już rozwalone włosy Meri.

Dziewczyna zaczęła się śmiać i przytuliła Magiego.

- Więc pytanie brzmi... Czy byłeś może w świecie istot nie magicznych? W miejscu oddalonym od ludzi lasem?
Livian popatrzył zdziwiony na Maginię.

- Ah.. Tak byłem. Gdy tylko zobaczyłem, że obok Ciebie znajduje się posiadacz całkowicie czarnych rukh, wolałem się upewnić, że nic Ci nie grozi...
Nie bądź na mnie zła...

- Nie jestem... po prostu ten posiadacz czarnych rukh to Claude. Jest demonem i od niedawna zauważył jak ktoś go obserwuje. Nie jest zły... bynajmniej wnioskuję to z tego, że mi jeszcze nic nie jest.

- Jednak wolałbym jeszcze go trochę po obserwować... nie ufam mu, a nie pozwolę, by coś Ci się stało moja Merinko.
Odpowiedział z uśmiechem.

- W takim razie porozmawiaj z nim... słyszałam od niego, że nie za bardzo mu pasuje to, że ktoś go obserwuje...

- Postaram się... skoro tobie na tym zależy, to nie mam wyboru.

- Tak się cieszę! Dziękuję...
Powiedziała Magini z uśmiechem, przytulając się do Liviana.

Livian za namową Magini wraz z nią wybrał się do świata ludzi, by porozmawiać z demonem.
Claude w tym czasie siedział w ogrodzie czekając na przebieg wydarzeń.
Kiedy Magowie pojawili się pod sławnym i bardzo lubianym drzewem przez Maginię, zajęli się sprawą, która bardzo przeszkadzała Claude'owi.

- Claude, to jest Livian, Magi Zniszczenia. Macie sobie coś do wyjaśnienia, jednak nie chciałabym byście traktowali się jak wrogów. Wyjaśnijcie sobie tą sytuację w ugodowych warunkach.
Powiedziała Meri i odeszła trochę dalej wiedząc, że to jest ich sprawą, a ona nie powinna się mieszać, chyba, że sytuacja zaczęła by wymykać się spod kontroli.

- Od razu powiem tyle, że ci nie ufam i cokolwiek powiesz lub zrobisz, mogę wykorzystać przeciwko tobie.
Powiedział Livian z wymuszonym uśmiechem, by Meri nie pomyślała sobie, że właśnie groził jej nowemu znajomemu.

- Ciekawe, że w oczach Meritani starasz się być idealny, a tak naprawdę nawet spokojnie porozmawiać nie umiesz. Może i jestem demonem, nie oznacza to jednak, że bez powodu komukolwiek w taki sposób grożę. Najwidoczniej w przeciwieństwie do ciebie umiem dobrze się zachowywać i normalnie porozmawiać.

Livian czuł, że Claude go tylko prowokuje i mimo, że był bliski wybuchu złości starał się nad sobą panować.

- Może zaczniemy od tego dlaczego mnie obserwujesz...
Bardziej zaproponował niż zapytał Claude.

- Tak jak mówiłem, bo ci nie ufam. Nie pozwolę byś skrzywdził Meri, jest ona zbyt ważna dla mnie jak i dla wielu innych istot.

- A co jeśli ja nie mam zamiaru jej skrzywdzić?
Zapytał Claude

- Nie będę się powtarzał, że ci nie ufam... dla świętego spokoju nie będę ciebie tak kontrolować i obserwować, ponieważ Meri będzie na mnie zła, ale wystarczy, że jeden złoty włos spadnie z głowy Meri, to zobaczysz, że będziesz zdychał w agonii sekundami, minutami, godzinami, dniami, tygodniami, miesiącami, latami i wiekami i będziesz błagał o to by przerwać twoje cierpienie.

- Dziękuję za płomienną przemowę, ale ja też nie będę się powtarzał- NIE ZAMIERZAM SKRZYWDZIĆ MERITANI.

- Dobrze więc, jednak Meri chyba ci o czymś nie powiedziała... ona także nie może dużo czasu spędzać w świecie ludzi i kiedyś nastąpi moment gdzie już nigdy tu nie wróci...
Radzę ci o tym pamiętać.

Claude był zdezorientowany tym, że Livian "poinformował" go o czymś takim bez żadnej podstawy. Starał się jakkolwiek wyjaśnić sobie po co Livian mu to powiedział, bo po dumnej i aroganckiej postawie mógł stwierdzić, że zrobił to żeby mu dopiec, ale Claude w ogóle nie rozumiał w jaki sposób miało go to obrazić.
Po "wyjaśnieniach" całej sytuacji Livian wrócił do świata Magów, a Meri została razem z Claudem w ogrodzie pod drzewem.

Kolejny rozdział gotowy🙂
Mam nadzieję, że się podobał😉
Komentarze i gwiazdki, które mnie dopingują, bardzo mile widziane🙂
Do zobaczenia w kolejnej części😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro