Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27001. Krótkie historie o Podpalaczu

ROZDZIAŁ I - KRÓTKIE HISTORIE
O PODPALACZU

Calo¹ czwartą godzinę przedzierał się przez Północne Skrzydło i nic nie wskazywało na to, byśmy wkrótce mieli się wydostać.
Im dłużej gubił się w plątaninie ślepych zaułków i opuszczonych ruin, tym mocniej czuł na karku świerzbiące ślady po ataku komarów w Labiryncie Canyona - tak, że prawie zapomniał o ciążącej na nim odpowiedzialności za powodzenie misji i wizji rychłej śmierci od toksyn.
Nie żeby szczególnie mu to przeszkadzało.

Zamek pełen był kurzu i połamanego szkła, które niejednokrotnie zaznaczyło swoją obecność na jego skórze, a popękane ściany porosły gęstym bluszczem i mchem. Pachniało stęchlizną i gazem, którego nie sklasyfikowano, a z komnaty królewskiej dochodził smród zepsutego jedzenia.
W takich chwilach mój kompan na pewno cieszył się, że dawno stracił węch, czego nie mogłem powiedzieć o sobie.

- Przestań gapić mi się na kark.
Wyrwał mnie z głębokiej kontemplacji.

Zeskoczyłem z murka, przez chwilę czując, że moje kolana najchętniej obrzuciłyby mnie wiązanką przekleństw.
Dobrze, że żadnych nie znają.

- Jak dokładnie zamierzasz znaleźć jego ślad? Chłopak jest szybki - rzuciłem. Niezbyt zależało mi na odpowiedzi, ale Calo zawsze spinał się zabawnie, gdy rozmawialiśmy o Podpalaczu.
Tak było i tym razem. Na wspomnienie o nadludzkiej (chociaż, trzeba by rzec, nadelfickiej) szybkości dawnego bohatera, jego oczy się zaszkliły, a dłonie zacisnął w pięści. Zaczął opowiadać mi historię swojego życia, kiedy w płaczu za ukochanym musiał uciekać z kraju, po tym jak

- Co ty tam piszesz? - spytał Calo, zaglądając mi przez ramię do pełnego chaotycznie rozłożonych notatek dziennika.
- Trolle nie widziały takiej sensacji od czasu gdy zakamienił im się król!
- Wy, pisarze, i te wasze fantazje.
- Psujesz mi napięcie. "...po tym jak dowiedział się o popełnionych przez niego..." - wymamrotałem, układając sobie scenę w głowie i odgrywając ją kilka razy, dobarwiając o kilka zbędnych przymiotników.

Calo kilka razy opowiadał mi o Podpalaczu. Zanim opuścił² zamek, wykradł mnóstwo zastrzeganych substancji i kryształów. Swoje laboratorium zostawił doszczętnie zniszczone; dzienniki, których nie zabrał ze sobą, spalił.
Calo nigdy nie wspomniał jego imienia, ale powszechnie wiadomo było, że, tak jak mój towarzysz, należeli do dawno wybranej przez Królową grupy.

- Zanim was wybrała, umarliście?
Calo uniósł brew.
- Trolle średnio znają świat poza własnym lasem, muszę im wyjaśnić zanim przejdziemy dalej - usprawiedliwiłem swoje pytanie.

Zastanowił się chwilę, stukając palcami w ramiona.
- Właściwie to nie wiem.
- Nie jesteś zbyt przydatny, wiesz o tym? - burknąłem, pośpiesznie wypisując jakieś tanie bzdury.
- Nigdy jej nie pytaliśmy. Jej córka też nie wie.
- Czyli... Pozwalasz, żebym ściemniał?
- Przestań i lepiej pomóż mi szukać. - Calo przykucnął przy szerokiej dziurze w ścianie, zastanawiając się zapewne, czy przepchnie przez nią swoje ciało.
- Wysłali mnie z tobą dla historii, nie pracy.
- Chcesz historii? Zamiast dłubać w mojej przeszłości, sam zrób coś ciekawego.
- Trolli nie interesuje moja przeszłość. Mają mnie już wystarczająco dość.
- Nie gadaj? Chyba zaczynam je rozumieć.

Zostawił mnie na pastwę losu, zdruzgotanego i zmartwionego. Oczywiście, nie płakałem.

- Przestań bredzić - powiedział, sięgając po mój dziennik.
- Możesz się nie czepiać? - odsunąłem się pod ścianę, szybko przebierając nogami. Chłopak nie kontynuuował tej przepychanki i po prostu odwrócił się, znowu podchodząc do tej samej dziury.
- Nie, jeśli robisz ze mnie ponuraka bez serca - odparł.
- Do tego nie potrzebują moich opowieści.
- Uważaj, bo cłe pogłyze - wyseplenił, odsłaniając dwa przeraźliwie ostre kły. Ś̶w̶i̶a̶t̶ł̶o̶ ̶p̶r̶z̶e̶n̶i̶k̶a̶j̶ą̶c̶e̶ ̶p̶r̶z̶e̶z̶ ̶o̶k̶n̶o̶ ̶o̶d̶b̶i̶t̶e̶ ̶o̶d̶ ̶k̶r̶y̶s̶z̶t̶a̶ł̶o̶w̶e̶g̶o̶ ̶

- Nie będę ich dokładnie opisywa-ał - mruknąłem przeciągliwie - jeszcze się wystraszą.
Wzruszył ramionami.

Kły były. Ostre. Aaaa.

- Zostawiłeś swoją wioskę dla tej misji, nie boisz się że dużo stracą bez swojego posłańca? - zapytał od niechcenia, chyba tylko po to, żeby wypełnić czymś ciszę, którą to zwykle ja tłumiłem pytaniami.
- Nie zostawiam ich na długo.

To była prawda.
Moje poprzednie podróże trwały niespełna pięć dni. Calo obiecywał, że wrócimy przed jutrzejszym zmrokiem, chociaż obiecywał też, że noc spędzimy w Przystani. (Wieża, raczej szersza niż wyższa, w połowie drogi do Labiryntu. Opis do potencjalnego rozwinięcia).
Nie zauważyłem wcześniej grymasu na jego twarzy. Przeciągnął ręką po karku, możliwe że rozdrapał krosty.
- Będziemy musieli znaleźć jakieś łóżka - mruknął zrezygnowany.

- Mieszkam wśród trolli, nie w pałacu. Spanie na ziemi to norma. - Nie dziwiłem się mu, że szukał wygody w opuszczonych ruinach. Dużo słyszałem o nim i jego przyjaciołach, pałacowych dzieciakach i w większości były to złe rzeczy.
- W takim razie pomożesz mi szukać czegoś, co nadaje się do spania.
- A mogę poopisywać jak krążysz bez c̶e̶l̶u̶?̶ ̶
-̶ ̶Z̶ ̶c̶e̶l̶e̶m̶.̶ ̶P̶o̶t̶e̶n̶c̶j̶a̶l̶n̶i̶e̶ ̶b̶e̶z̶ ̶s̶k̶u̶t̶k̶u̶.̶ ̶P̶o̶w̶i̶n̶i̶e̶n̶e̶ś̶ ̶d̶o̶p̶r̶e̶c̶y̶z̶o̶w̶a̶ć̶.̶ ̶
-̶ ̶D̶z̶i̶ę̶k̶i̶ skutku?
Calo odczekał chwilę z odpowiedzią. W tym czasie zdążyłem usadowić się pod ścianą, w najgęściej porośniętym mchem rogu, gdzie zielony odcień skóry zdawał się wtapiać w otoczenie.

- Prawie jak w domu - zaśmiałem się drętwo sam do siebie, choć mógłbym przysiąc, że Calo prychnął w przyjaźniejszy sposób niż dotychczas. - Będziesz czegoś szukał czy znajdziesz sobie kąt?
Calo znowu się zastanawiał. Nad czym?
- Calo?

Obrócił się gwałtownie w stronę półotwartego okna.
- Podsadzisz mnie? - spytał.
- Chyba śnisz.
Słabo widziałem, co widział. Poruszał się bardziej dynamicznie niż zwykle; nie skradał się martwo, ale wydawało się, że chciał pozostać niezauważony.
- Co tam jest? Co widz‐ słyszysz?

Calo nie odpowiadał.
Miałem ochotę na niego krzyknąć, ale to by było głupie. W porę się powstrzymałem.
- Nawet o tym nie myśl - wyszeptał.
- Czy to... - zwątpiłem.
- On. - Calo otrzepał się, jakby próbował zrzucić z siebie stres. Albo miał coś na koszulce. - I wie, że tu jesteśmy.

───────────────────

¹czyt: [kalo]; bazuje na postaci LokiAndFlash, Otisie
²opuścił zamek - chodzi tu o Podpalacza. Ten akapit spędza mi sen z powiek i nie wiem, jak go przerobić, żeby był czytelny. Kiedyś coś wymyślę

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro