Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13 - Ku wolności -

Przyjemnie ciepłe promienie wschodzącego słońca otuliły moją twarz. Leniwie przeciągnęłam się w łóżku, rozglądając się po pomieszczeniu. Wyglądało na to, że Marcin przepadł na całą noc i nie raczył się pojawić w mieszkaniu.

Nawet lepiej.

Zadowolona zrzuciłam z siebie kołdrę, wstając na równe nogi. Nadal odczuwając niedobór snu, zerknęłam na telefon. Roiło się tam od powiadomień - chyba jak nigdy.

06:05
Wiktor napisał do ciebie: Witaj piękna 😘 Miłego dnia Ci życzę 😉 Jakie plany na dziś?

Kto by pomyślał, że taki koleś jak Wiktor wstanie w niedzielę o szóstej rano.

07:01
Amelia do Wiktor: Hej😃 Dziękuję i wzajemnie ☺️ Właśnie wstałam i muszę wziąć się za pakowanie swoich rzeczy. Później jadę nad jezioro.

Następna wiadomość była od mamy i szczerze, nie spodziewałam się jej.

Nadawca: Mama❤
Odbiorca: Amelia
Data: 27.08.2023
Godzina: 02:01

Szkoda, że cię tu kochanie z nami nie ma. Tata cały czas myśli o tobie.

Otwórz załączniki.

Szybko weszłam w nie i ujrzałam kilka fotografii. Jedna z nich przedstawiała moich rodziców, którzy obejmowali się przy ścianie z czarno-złotych balonów. Drugie zdjęcie ukazywało mojego ojca, który wyraźnie nad czymś myślał, wpatrzony nieobecnym wzrokiem gdzieś w dal. Natomiast trzeci załącznik prezentował moich rodziców wraz ze staruszkami Karola i nim samym. Nie wyglądał na specjalnie szczęśliwego.

Jednak miałam wrażenie, że mama wysłała to ostatnie zdjęcie z premedytacją.

Nadawca: Amelia
Odbiorca: Mama❤
Data: 27.08.2023
Godzina: 07:06

Hej mamuś ❤ Najważniejsze, że Wy się dobrze bawiliście. Tata niech tyle nie myśli, tylko łapie chwile. Piękne zdjęcia. Odpoczywajcie ❤

Poszło.

Jednak zdjęcie moich rodziców naprawdę mi się podobało. Cudownie ze sobą wyglądali, szczególnie w tych szykownych strojach - mama cała w bieli oraz błękicie, natomiast tata w szarym garniturze.

Z cichym westchnieniem postanowiłam zmienić tapetę wygaszacza na fotografię rodziców. Na tej starej obejmowałam Marcina na przyjęciu z okazji czterdziestych urodzin jego rodzicielki.

Pozostała mi jeszcze tylko główna tapeta, którą zmieniłam na tymczasową z kotkiem pobranym z internetu.

Nadawca: Amelia
Odbiorca: Mama❤
Data: 27.08.2023
Godzina: 07:08

Mogę przyjechać dzisiaj do was i zostać na parę dni?

Wraz tym sms-em podeszłam do szafy na korytarzu, aby wyjąć z niej swoją torbę podróżniczą. Powróciłam z nią do sypialni, gdzie rzuciłam ją na łóżko. Widząc jednak na zegarku już dość późną porę postanowiłam się wpierw ogarnąć przed wyjazdem.

Jechałam nad jezioro z Hubertem i maluchami!

Z niewiadomych mi przyczyn czułam niesamowite podekscytowanie. Odrobinę pozytywnie poddenerwowana wykopałam z szuflady najładniejszy strój kąpielowy, jaki miałam. Ciemnozielona góra z ozdobną falbanką na krawędzi stanika wiązanego na cienkie paseczki oraz dość mocno wykrojone majtki z białego materiału.

Dość szybko przebrałam zwykłą bieliznę na tą kąpielową, czując łomot własnego serca. Miałam paradować półnago przed swoim sąsiadem. Niby nic takiego, gdyż wielokrotnie bywałam na plaży lub na basenie, lecz z nieznanych mi powodów ta myśl mnie podniecała i zarazem stresowała.

Jak tylko wbiłam się w strój, poczułam wyrzuty sumienia. Przecież minęło tak niewiele czasu od wysłania Marcinowi sms-a z informacją o zakończeniu naszego związku, a ja już myślałam o innym. Tyle że ja myślałam o innym już dawno - zaczynając od Wiktora, lecz dzielnie odsuwałam od siebie to wszystko.

Teraz, przy Hubercie nie potrafiłam tego zrobić.

Czułam się przy nim szczęśliwa, rozumiana i bezpieczna. Czemu więc było mi wstyd?

Przybita ponurymi spostrzeżeniami spuściłam głowę, ciężko przełykając ślinę. Wtem usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości na messengerze. W pierwszej chwili pomyślałam o Marcinie i aż zimny pot oblał moje ciało.

07:31
Wiktor napisał do ciebie: Nad jeziorko? A dokąd? Jedziesz sama czy z chłopakiem?

Odetchnęłam z ulgą widząc wiadomość od Wiktora. Wtem uderzyła we mnie pewna myśl - bałam się Marcina. Prostując ramiona, wzięłam głęboki oddech.

Bałam się go, a to nie było czymś normalnym.

07:32
Amelia do Wiktor: Tak, nad jezioro ale nie wiem gdzie. Zabieram się ze znajomym i jego dziećmi, więc zdaje się na niego. Mój chłopak z nami nie jedzie.

Poczułam się troszkę jak na przesłuchaniu, lecz z drugiej strony może chciał po prostu się tego wszystkiego dowiedzieć. Może w ten sposób chciał pociągnąć naszą średnio klejącą się rozmowę?

Rozkminiając nad zachowaniem Wiktora zabrałam się za pakowanie swoich najpotrzebniejszych rzeczy. Chciałam od razu po powrocie złapać za torbę i wyjść z mieszkania. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon.

— Cześć mamuś!— wręcz krzyknęłam do słuchawki, emanując radością.

— Witaj kochanie — głos rodzicielki wydawał się ociupinę podejrzliwy.— Słyszę, że humorek dopisuje — niby się zaśmiała, lecz odniosłam wrażenie, że badała mentalną stopą grunt, na którym się znalazła.

— To źle?— spytałam, wrzucając do torby kilka rzeczy.

— Nie! Broń panie Boże... Tylko po prostu brzmisz tak inaczej niż zawsze — cicho westchnęłam z uśmiechem wymalowanym na twarzy.

— Czuje się szczęśliwa — wyznałam zgodnie z prawdą. Czułam się szczęśliwa i przede wszystkim wolna. Jednak miałam przeczucie, że to tak łatwo nie mogło się skończyć.

— Zerwałaś z Marcinem?— mama nie kryła się ze swoją radością.

— Jak? Skąd?— nawet nie wiedziałam jak ubrać swoje myśli w słowa. Przecież spytałam się tylko o przenocowanie...

— Najpierw twój sms-es, teraz emanujesz radością. Połączyłam dwa do dwóch i trochę strzeliłam w ślepo z nadzieją na usłyszenie pozytywnej odpowiedzi — szczerość kobiety nie przestała mnie zaskakiwać.

— Trafiłaś mamo w samo sedno. Zerwałam z Marcinem i właśnie pakuję swoje rzeczy. Jednak mam niedługo wyjazd i wrócę pewnie wieczorem, więc od razu po wyjeździe zawitam u was, jeśli mogę oczywiście — ostatnie słowa wypowiedziałam z nadzieją słyszalną w głosie.

Choć rodzice powtarzali mi wielokrotnie, że mogłam do nich wrócić, to w sercu poczułam strach.

— Kochanie, wracaj kiedy chcesz. Nawet nie masz pojęcia, jak się cieszę, że zerwałaś z nim. Mam nadzieję, że jakoś się trzymasz. Takie chwile nie są łatwe — pomimo swojej radości mamuśka naprawdę martwiła się o mój stan emocjonalny.

— Nie jest źle mamo. Myślałam, że będzie jakoś gorzej — w sumie sama siebie zaskakiwałam. Coś musiało być nie tak, gdyż jeszcze do niedawna płakałabym a teraz?

— Może zrozumiałaś córuś, że to nie był odpowiedni facet dla ciebie lub już cię tak bardzo skrzywdził, że nie chcesz mieć z nim do czynienia. Porozmawiamy sobie na spokojnie w domu. Tak się cieszę, że moja córeczka wraca do domu — kąciki moich ust mimowolnie uniosły się do góry na dźwięk emanującego szczęścia w głosie mamy.

— Jak będę do was jechać, to dam ci znać — na myśl o powrocie w rodzinne mury aż serce zabiło mi szybciej.

Kochałam ten spokój, który tam panował. Tą harmonię i ciszę. Wszystkie zapachy, które towarzyszyły mi przez cały okres dorastania. Przyjemne ciepło oblało moje wnętrze, wywołując delikatny trzepot motylich skrzydeł w żołądku.

— Kochamy cię córuś. Uważaj na siebie — czuły ton mamy sprawił, iż upewniłam się w słuszności swojej decyzji. Pragnęłam do nich wrócić - do miejsca, gdzie czułam się bezpieczna.

— Też was kocham, pa — po tych słowach rozłączyłam się.

Z durnowatym uśmiechem rozejrzałam się po sypialni. Choć spędziłam w tym miejscu dość sporo czasu, to nie byłam do niego przywiązana. Jakoś ten pokój wywoływał u mnie negatywne odczucia.

W błyskawicznym tempie wrzuciłam do bagażu jeszcze kilka rzeczy - trochę kosmetyków, ubrań oraz butów, podeszłam do kartonu, gdzie czekały posegregowane chronologicznie dzienniki.

Tego dnia planowałam skończyć czytać notes z tysiąc dziewięćset trzydziestego szóstego i zabrać się za kolejny. Włożyłam więc oba do plażowego koszyczka, do którego wsadziłam także kilka podręcznych rzeczy - krem do opalania, ręcznik, okulary przeciwsłoneczne i takie tam.

Resztę dzienników wyniosłam w kartonie do korytarzyka, gdzie dołączyła do nich także wypchana po brzegi torba. Tak napakowałam do niej gratów, że wybrzuszenia materiału aż rozpychały zamek. Oby tylko wytrzymał napór.

Zmęczona podparłam się dłońmi o biodra, czując potworne duszności w klatce piersiowej. Dopiero słońce zaczynało witać świat, a już panowała straszna gorączka.

Mój telefon ponownie dał o sobie znać.

07:53
Wiktor napisał do ciebie: Jak to nie wiesz dokąd jedziesz? To jest nieodpowiedzialne... Powinnaś bardziej zważać na swoje bezpieczeństwo.

Ciężko sapnęłam, unosząc oczy ku górze. Mogłabym to jakoś skomentować, lecz nie chciałam psuć sobie dobrego humoru. Cisnęłam telefon do koszyka, idąc do sypialni, aby wdziać coś na strój kąpielowy.

Postawiłam na żółtą, zwiewną sukienkę, wiązaną na ramionach cienkimi sznureczkami. Sięgała do połowy uda, nigdzie mnie nie opinając. Zdecydowanie ceniłam to sobie w letnie dni, szczególnie, że tego dnia temperatura miała sięgnąć dwudziestu ośmiu stopni.

Po wbiciu się w kieckę oraz japonki, pomaszerowałam do kuchni, szykując sobie śniadanie oraz kawę. Jak już prawie kończyłam pałaszować tosta z dżemem ktoś zapukał do moich drzwi. Mimowolnie pomyślałam sobie o Marcinie, przez co moje serce aż zamarło mi w piersi. Ciężko przełknęłam ślinę, omal nie dławiąc się przypieczonym kawałkiem tosta.

Jednak racjonalna część mojej podświadomości powtarzała mi, że przecież chłopak posiadał własne klucze od mieszkania i nie musiał pukać.

Zestresowana podszedł do drzwi, za którymi po ich otworzeniu ujrzałam Huberta z dziewczynkami.

— Hej — mój uśmiech nie był jeszcze nigdy tak szeroki. Odniosłam wrażenie, że moje oczy zaczęły się błyszczeć od nadmiaru endorfin.

— Cesc — Oliwka pomachała do mnie rączką, robiąc przy tym tak słodką minkę, że nawet skała by się ugięła.

Maluszek z radością patrzył na mnie swoimi niebieskimi oczkami, trzymając zaciśniętą piąstkę przy mokrych ustach. Miała na sobie błękitną sukieneczkę w białe groszki na cienkie szelki oraz kapcie basenowe. Włoski Hubert upiął jej w dwie kiteczki.

— Hej — tym razem odpowiedział Hubert, na którego przeniosłam wzrok. Trzymał na rękach Jagodę, która z otwartą buzią obserwowała klatkę schodową, pokazując na wyższą kondygnację budynku małym paluszkiem, mamrocząc po swojemu.— Gotowa na wycieczkę? — na widok ciepłego uśmiechu mojego sąsiada, zapomniałam na moment o tym całym syfie, jaki mnie otaczał.

— Pewnie — niemalże krzyknęłam podekscytowana, łapiąc haust powietrza w płuca. Od razu poczułam zapach perfum mężczyzny, który zaczął wywoływać u mnie przyjemne dreszcze na ciele oraz ściskać żołądek z płynącej ekscytacji owego doznania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro