Prolog
♡~Kenza pov.~♡
Biegłem ile sił w kościach do sali wychowania fizycznego(A dokładniej biegnącz szukałem jej)
Nie,nie,nie!nie mogę się spóźnić!nie na początek roku!
Przez swoje zdenerwowanie,niestety wpadłem na kogoś i się wywróciliśmy.
Ten "ktoś" był szkieletem,ubranym w czarną bluze z kapturem,szarymi sortami...oraz miał glicza na lewym oku...
-P-p-przpraszam!-powiedziałem szybko,dość zdenerwowany.
-Nic się nie stało...-powiedział szkielet,po czy, wstał i podał mi ręke.
-Jestem Silver,a ty?~zapytał trochę dziwnym tonem...
-K-kenza-powiedziałem łapiąc jego ręke,a on mi pomógł wstać(jakbym sam nie mógł tego zrobić)
-Urocze imię...-lekko się na to zarumieniłem-jesteś tu nowy,zgadza się?
-T-tak...
-Niech zgadne,szukasz sali od w-fu,tak?
-Tak!
-Zaprowadzić cię do niej?-zaproponował,na co się ucieszyłem.
-J-jeżeli mógłbyś...-nerwow się uśmiechnąłem.
-Jasne że mogę,choć!-ruchem ręki wskażał abym za nim szedł.
Uff....jednak nie będę musiał przeszukiwać całej szkoły,aby znaleść salę od w-fu...
****
Sorreczka za błędy,i że tak nudno się zaczyna,ale później "raczej" będzie ciekawiej( ͡~ ͜ʖ ͡°)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro