Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

swin daseos [55]

- Yoongi hyung! Co Ty robisz?! - Krzyknął Tae kiedy zobaczył jak Yoongi chowa pistolet do szuflady.

- Nie powinno Cię to obchodzić, nie Twoja sprawa - Powiedziałem.

- Czy Ty kogoś za...

- Tae! - Krzyknęła Y/N.

- Tak?!

- Chodź tu!

- Idę! - Pobiegł w tamtą stronę.

Odetchnąłem z ulgą. Wkurzało mnie, że Tae zawsze musi wcisnąć swój nos w nie swoje sprawy. Nie musi wszystkiego wiedzieć. Tak w ogóle to ta informacja powinna zostać między mną a Y/N, bo to nasza sprawa co się działo te kilka dni temu. Do dzisiaj miałem wiele na sobie za złe to co zrobiłem, jednak wiedziałem, że słusznie. Y/N żyje. To się dla mnie liczyło najbardziej.

Co do reszty członków? Tak jak wcześniej, chociaż nie, trochę się pozmieniało. Namjoon i Seokjin z dnia na dzień się do siebie przybliżali i poznawali swoją osobę. Tae zaczął w końcu dojrzewać i stawał się co raz bardziej "normalny", o ile mogę go tak nazwać. Kocha Jimin'a chyba najbardziej na świecie i uważam to za słodkie. Hoseok... jest sam - Zaśmiałem się na tą myśl. Ale tak. Jest szczęśliwym singlem, który bez przerwy się uśmiecha. Seokjin... a właśnie. Jin się dowiedział, że Jungkook pali. Do teraz żałuję z całego serca, że tego nie nagrałem.

Jungkook obiecał przestać palić. I nie pali. Już od kilku dni nie czuję od niego tytoniu. Chyba na poważnie przestraszył się gróźb Jin'a. W sumie kto normalny by olał groźbę pt.:
Jeszcze raz zapalisz, a podpalę Ci jaja!
Tak, to był nasz kochany Jin. Surowy i motywujący do bólu.

- Teraz wszystko będzie szło sprawnie? - Podszedł do mnie Namjoon.

- Co masz na myśli? - Odpowiedziałem pytaniem.

- No wiesz. Jean zabity, wszystko wyjaśnione. Tajemnice rozwiązane. Wszystko teraz będzie szło tak jak miało iść? - Westchnąłem na jego słowa.

- Chyba tak.

- Chyba?

- Oh Namjoon, ciężko mi się po tym wszystkim pozbierać, okej? Nie wiem co będzie. Y/N będzie na 100% bezpieczna, a ja? Nie wiem. Nawet nie wiem czy coś ze mną będzie - Palnąłem.

Dopiero po chwili się zorientowałem, że powiedziałem o parę słów za dużo. Cholera. Popatrzyłem na Namjoon'a który patrzył na mnie zszokowany.

- Co to znaczy, nawet nie wiem czy coś ze mną będzie, Yoongi?

- Nie powinieneś się w to mieszać, Monie. Nic mi nie będzie, muszę po prostu parę rzeczy przemyśleć.

- Niech Ci będzie - Mruknął i poszedł do swojego pokoju.

Postanowiłem, że pójdę do swojego studia. Tam się czuję bezpiecznie. No i przy Y/N oczywiście. Kiedy tam dotarłem, usiadłem na kanapie i wziąłem telefon do ręki.

Śpioch 😂: Przyjdziesz?

Słowianin 😜: Gdzie jesteś?

Śpioch 😂: W studiu

Słowianin 😜: Idę

Po chwili usłyszałem jak drzwi mojego studia się otwierają, a w nich zobaczyłem moją dziewczynę. Uśmiechnąłem się szeroko, wstałem i pocałowałem czule.

- Coś się stało, Yoongi? - Spytała po chwili.

- Wszystko w porządku, chciałbym abyś posiedziała tu ze mną, o ile chcesz.

- Oczywiście - Uśmiechnęła się szeroko i rozejrzała po pomieszczeniu - Ty ogarniasz ten cały mechanizm? - Wskazała palcem na komputery połączone z głośnikami i Bóg wie z czym jeszcze.

- Tak - Zaśmiałem się.

- Coś Cię trapi, Yoonie?

- Wszystko jest okej, Y/N. Po prostu... dalej nie mogę przełknąć tej myśli. Dalej masz tę bliznę? - Dziewczyna na moje słowa podniosła lekko bluzkę i moje oczy ujrzały dużą, wyraźną jasnobrązową rysę. Odwróciłem gwałtownie wzrok i wstrzymałem łzy.

Y/N usiadła mi na kolanach i spojrzała na mnie.

- Yoongi, rozmawialiśmy już o tym. To nic takiego. Ta blizna będzie mi przypominać jaki heroiczny czyn zrobiłeś wobec mnie - Uśmiechnęła się.

- Tak, wiem. Nie zrobisz sobie jakiejś operacji?

- Nie-e. Raz, że boję się operacji a dwa, chcę być do końca mojego życia naturalna.

- Niech Ci będzie - Uśmiechnąłem się lekko.

Spojrzałem na godzinę. Dobijała 22.00. Ziewnąłem. Byłem śpiący. Brak snu przez kilka dni był dla mnie koszmarem. Do tego w skład wchodził stres i okropny żal do samego siebie. Ale wszystko jest teraz chyba w porządku. Tak mi się przynajmniej wydaje.

- Idziemy już spać? - Spytałem.

- Jasne - Odparła i wraz ze mną po kilkunastu minutach znaleźliśmy się już u nas w domu.

Położyliśmy się wygodnie w łóżku i owinęliśmy kołdrą. Nawet się nie umyliśmy, jedyne co zrobiliśmy to ubraliśmy się w piżamy. Y/N położyła głowę na mojej klatce i zasnęła. A ja? Ja czułem ogromny stres. Bałem się co teraz zrobić. Przecież ją kocham. To moja miłość życia, która mnie jedyna rozumie. Niestety, miałem zrytą psychikę i ona postanawiała zrobić swoje. Czeka mnie to tak czy inaczej.

Ta noc jest dla mnie ostatnią. Ostatnią jeżeli chodzi o stres. Od jutra już nie będzie zmartwień, żalu, stresu, wstydu i innych tego typu gówien. Od tej nocy, mogę się poczuć już wolny. A Y/N będzie już na zawsze bezpieczna. Tej nocy... aish. Co będzie, to będzie. Mimo, że się tego bałem w cholerę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro