Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

seumul dul [22]

Impreza skończona. Oh, no dobra. Może jeszcze Namjoon z Taehyung'iem się bujali na boki od alkoholu, ale reszta była już zmęczona. Postanowiłaś się już położyć i zasnąć. Tak i zrobiłaś.
Słyszałaś jeszcze jedynie zza ścianą szepty Yoongiego i Hoseoka. Mówili za cicho byś zrozumiała. Ale to w prawdzie nie Twoja sprawa. 
W końcu po dłuższym rozmyślaniu zasnęłaś. 

***

- Wstawaj! Do szkoły! - Skakał po Twoim łóżku Taehyung.

- Jak do szkoły jak jest wolne?! Są wakacje!

- Wakacje?! Od kiedy??

- Od dwóch dni! Daj mi spokój! - Przykryłaś się cała kołdrą.

- Ale... ktoś musi mi zrobić śniadanko! Seokjin z Namjoonem siedzą w pokoju i mnie nie chcą wpuścić!

- Dobra zrobię Ci to śniadanie, ale potem mnie zostawiasz w spokoju - Powiedziałaś chłodnym tonem i ruszyłaś do kuchni.

Zrobiłaś mu płatki z pierwszymi lepszymi płatkami i pierwszym lepszym mlekiem. Tyle, to idol nie król.

- Dziękuję - Powiedział i zaczął jeść.

Westchnęłaś i wróciłaś do siebie.
Owinęłaś się kołderką i zamknęłaś oczy. Jednak...

- Y/N! Wstawaj! - Krzyczał Jimin.

- Kurwa - Przeklęłaś pod nosem i ruszyłaś szybko do salonu.

- TO, ŻE WY JESTEŚCIE PRZYZWYCZAJENI DO WSTAWANIA TAK WCZEŚNIE NIE ZNACZY, ŻE JA JESTEM!

Wszyscy umilkli. Patrzyli na Ciebie jak na kosmitkę.

- Chcieliśmy żebyś się obudziła.

- Byś z nami porozmawiała.

- Pośmiała się i w ogóle.

- Z Tobą jest zawsze super.

Westchnęłaś. Poszłaś zrobić im to śniadanie. Nie umyta, nie uczesana usiadłaś koło nich na kanapie.

- To o czym chcecie rozmawiać? - Spytałaś.

- O wszystkim! - Uśmiechnął się Jungkook.

- Nie ma mleka. I...płatków. No i chleba.
Ludzie, czy wy serio potraficie zeżreć wszystko w jeden dzień?! - Zirytował się najstarszy. 

Chłopcy zaczęli się śmiać.

- Dobra, nie bój nic Jin. Pójdę do sklepu - Powiedziałaś i ruszyłaś do łazienki się umyć i w miarę ogarnąć.

- No dobra - Mruknął Seokjin.

Po paru minutach byłaś już gotowa.
Wzięłaś swoją biało beżową torebkę i schowałaś do niej portfel i telefon.
Ubrałaś kurtkę i buty. Założyłaś swoją czarną czapkę z napisem I don't care i otworzyłaś drzwi.

- Ejejeje Y/N masz tu listę - Powiedział i podał Ci Jin.

- Dzięki - Mruknęłaś i poszłaś.

***

Może to, a może tamto? Sama nie potrafiłaś wybrać. Miałaś kupić tylko chleb i kilka innych produktów, jednak trafiłaś na dział z ciuchami i tak jakoś wyszło. A każda kobieta zna kobiecą naturę co do ubrań. Stałaś tam i myślałaś która sukienkę wybrać.

Pastelowy róż i delikatna mięta?

Obie były śliczne. Westchnęłaś. Dobra.
Wzięłaś dwie. Nie są drogie. Włożyłaś wszystko do wózka i pobiegłaś w stronę kasy.

Nie zapłaciłaś dużo, chociaż to. Spakowałaś wszystko do reklamówek i żegnając się wyszłaś ze sklepu.

Zakupy były ciężkie, żeby nie było. Ale dawałaś radę. Kiedy znajdowałaś się na cichej uliczce, usłyszałaś czyiś głos po swojej prawej stronie.

- Daj pani ja pomogę - Powiedział mężczyzna.

- Nie, dziękuję. Dom mam naprawdę blisko - Powiedziałaś.

- Nalegam, widzę, że pani się męczy - Próbował Ci zabrać reklamówkę.

Szybko ją wyrwałaś i kierowałaś się przed siebie. Co oni sobie myślą? A może to bandyci? Albo złodzieje?

- Ale my nie skończyliśmy rozmawiać - Powiedział i znowu do Ciebie podszedł.

- Może się pan proszę odpierdolić? Nie ma pan kasy na zakupy, to niech pan wodę pije z kałuży i trawę wpieprza! - Wkurzyłaś się.

Mężczyzna się tylko delikatnie zaśmiał i uśmiechnął. Stanął prosto przed Tobą.

- Tak jak myślałem. Nie wychowana, pyskata - I w tym momencie przerwał kiedy zobaczył dwójkę ludzi z tyłu zabierających Ci zakupy. Po chwili podszedł trzeci i Ci zakrył usta ręką.
Związał ręce i założył bandanę byś nic nie widziała. Jedyne co mogłaś robić to oddychać i w duchu się modlić.

Po chwili, w prawdzie w ułamku sekundy poczułaś silny ból z tyłu głowy.
Upadłaś na asfalt. Nic nie widziałaś.

-...i taka naiwna - Dokończył.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro