Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

seoleun hana [31]

- Y/N! Chcesz oglądać z nami film?! - Krzyczał zza ściany Jimin.  

- Tak, za chwilkę przyjdę! - Odkrzyknęłaś. 

Siedziałaś w pokoju i prasowałaś chłopakom i sobie ubrania. Od tamtego zdarzenia siedziałaś z chłopakami w dormie, bo bałaś się spać sama. Studiów nie ma, więc masz praktycznie wolne. Po za tym to Twoi przyjaciele. Wspierają Cię tutaj i za każdym razem kiedy tylko czujesz się smutna podchodzą do Ciebie i pocieszają. Jesteś szczęśliwa, że masz takich przyjaciół. Takie osoby to skarb, którego warto szukać nawet bez mapy przez całe życie. 

Wyprasowałaś ostatnie koszulki, poskładałaś ładnie i schowałaś do szafy. Posprzątałaś jeszcze tylko po sobie i ruszyłaś do salonu. Zobaczyłaś jak Jimin, Jungkook i Hoseok już na Ciebie czekają. Namjoon siedział w swoim studiu, Seokjin coś znowu gotował jak na niego przystało, a Taehyung grał w grę w swoim pokoju z ARMY. Usiadłaś wygodnie koło chłopaków i wzięłaś do ręki miskę z paprykowymi chipsami. 

- Ej! To moje chipsy! - Wyrwał mi z rąk opakowanie pyszności Jungkook. 

- Skoro mnie zaprosiłeś na seans to nasze! - Wyrwałaś mu z powrotem. 

- Dzieci, spokój! - Krzyknął z pokoju najstarszy. 

- To, że jesteś starszy tylko o kilka lat nie wyklucza Cię z tego, że jesteś dorosły! - Odparł Jungkook. 

- Jak Ty się zwracasz?! Trochę szacunku do starszych! - Odparł Seokjin tonem oburzonej staruszki. 

Zaczęłaś się śmiać. Wszyscy wiedzieli, że Seokjin sobie robi jaja, a Jungkook i tak w to wszystko wierzył. Uważał, że Seokjin jest - jak to określił - zarozumiały. Najstarszy Kim oczywiście nie brał tego wszystkiego na poważnie, często się z tego śmiał. Sama wiedziałaś jaka to radocha w byciu najstarszym i "dowodzeniem" resztą. Ty jednak nigdy nie miałaś okazji tego doświadczyć. 

Nigdy nie miałaś rodzeństwa. Byłaś jedynaczką. Ale za to miałaś mnóstwo kuzynów i kuzynek, do których przyjeżdżałaś w wakacje. Ogółem Twoja rodzina była jakoś niespecjalna do czulszych spotkań. Zawsze woleli siedzieć w domu, nie pokazywać się nikomu. Ty jakoś się wyróżniałaś. To pewnie dlatego wyszłaś w świat, a oni zostali w tych swoich jaskiniach.

- Czemu ta kobieta jest goła? - Spytał Jimin.

- Bo ją rozebrali - Odparł Jungkook.

- Bo tak było w scenariuszu - Odparłaś.

- Dobra, obiad! - Krzyknął z kuchni najstarszy.

- Nażarłem się chipsów i coli, nie dziękuję - Odparł Jimin.

Seokjin spiorunował go wzrokiem.

- Powiedziałem, obiad.

- Niee - Ociągał się nasz Mochi.

- Liczę do trzech. Raz..

- Nie-e.

- Dwa..

- No Seokjin hyung.

- Dwa i pół..

- No już no - Westchnął Jimin i usiadł przy stole.

Jin się uśmiechnął dumny i poruszył znacząco brwiami w Twoją stronę co miało znaczyć: "Tak to się robi". Zaśmiałaś się i usiadłaś do stołu. Po chwili dołączyła reszta. Zaczęliście jeść.

- Co u was nowego? - Spytał Namjoon.

- Nic - Odparliście.

I tyle było z rozmowy. Niby niczego wam teraz nie brakowało, a jednak czuliście pustkę w sercu. Yoongi w prawdzie jest zawsze cicho, nic nie mówi. Jednak jego obecność jest ostatnim puzzlem układanki. Dlaczego wciąż o nim myślisz? Dlaczego nie możesz o nim zapomnieć choć na jeden dzień? Westchnęłaś. Dlaczego on? I Ty?

POV. JEAN

Tik, tak, tik, tak. Wskazówki zegara zakłócały ciszę. Siedziałem na fotelu i paliłem cygara czytając gazetę. Tyle się dzieje na świecie, a oni piszą o jakiejś czterdziestoletniej Krupie która urodziła dziecko. Szczyt głupoty. 

Westchnąłem. Noga z dnia na dzień bolała co raz mniej. Zaczęła się w końcu goić. Za parę tygodni będę mógł z powrotem ustać bez problemu na nogi. W domu była cisza. Kompletna cisza. Taka, jaką zawsze lubiłem. Tutaj mogę przemyśleć parę spraw i się zrelaksować. Muszę sobie znaleźć dziewczynę. A może chłopaka?
Tak naprawdę nigdy nikogo nie miałem, nie wiem jak to jest mieć kogoś. W prawdzie dziewczyny są piękne i wrażliwe, a chłopacy męscy i wytrwali.

Tak przynajmniej piszą w książkach.

Od kiedy tylko pamiętam nigdy nie miałem dobrego kontaktu z ludźmi. Zazwyczaj zawsze mnie omijano szerokim łukiem. To pewnie dlatego, że moje zachowanie było nieodpowiednie.
W szkole podmieniałem testy, łapałem młode nauczycielki za pośladek i wyrzucałem kredę za okno. Tak tak, to robiłem. Pewnego dnia się poddałem i podczas rozpoczęcia roku szkolnego uciekłem stamtąd i usiadłem przy starej chacie na murku. Zacząłem płakać.

I w tym momencie odezwał się do mnie pewien głos. Głos, o którym jeszcze nie miałem pojęcia, co ze mną zrobi. Jak mi zniszczy życie. Wykorzysta. Zrani do potęgi. Tak, mówię o Yoongi'm. Mam do niego żal, a jednocześnie wdzięczność za pewne rzeczy. Gdyby nie on, nie palił bym tutaj teraz cygara. Nie siedział bym teraz na kanapie. Ba, gdyby nie on, nie założyłbym firmy. Zmotywował mnie do tego wszystkiego. Ale jest zawsze ale. 

Zniszczył mnie od środka, zaczynając od serca. Zabrał mi przyjaciół, zaufanie u rodziny. A to wszystko załatwił tylko jednym, drobnym szczegółem.

Był sławny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro