samsib [30]
Wyszliście ze szpitala. Zostawiliście u Yoongi'ego trochę ciastek, mini pluszaków i nawet kwiaty. Płakałaś cały czas, bez przerwy. Było Ci po prostu przykro. W sumie, po co to mówisz? Komu Ty się wyżalasz? W prawdzie gadasz do siebie. Nikt Ci nie pomoże. Nikt nie przytuli. Będziesz po prostu ryczeć i bezmyślnie żałować, że nic nie mogłaś i nie możesz robić. Jesteś aktualnie studentką. Masz już te swoje dwie dychy, powinnaś odpowiadać i sama się martwić o swoją upośledzoną dupę. Ale pytanie, jak? Jak, jak Twój najlepszy... a w sumie nie.
Yoongi to nie jest Twój najlepszy przyjaciel. Ty go kochasz. Tak, Ty go kochasz. Nieustannie, od kiedy tylko poznałaś zespół BTS. Eh, no dobra może nie zakochałaś się w nim poprzez zdjęcie, ale to on był Twoim biasem. Twoim ub, jak to mówią nastoletnie fanki. Kochałaś go jak fanka idola. Trzymałaś kciuki by wychodziło mu jak najlepiej i kiedy on płakał, Ty też płakałaś. Proste.
A teraz? Teraz Ty płaczesz, a on leży pół przytomny w szpitalu. Nie wiesz co robić, jesteś bezsilna. Co ma Ci dać siłę? On? Jego wzrok? Jego dotyk? Do tej pory czułaś się wyśmienicie kiedy miałaś podświadomość, że jest on tutaj z tobą. A teraz? Nawet nie może Ci nic powiedzieć. Tęskniłaś. Tęskniłaś za nim, i to bardzo. Bałaś się jak cholera, że już się nie obudzi. Zaczęłaś się nawet bezsensownie modlić z nadzieją, że to pomoże. Ale czy to zadziała? Zostaję Ci tylko czekać. Czekać, i wylewać łzy nocami.
POV. JEAN
Tak, żyję. Dziwne, nie? Sam nie do końca rozumiem tę sytuację. Yoongi ma zeza, tyle w temacie. Celował w brzuch, trafił w nogę, debil. To teraz planuję zemstę. Chciałem sprawę załatwić normalnie, ale niestety. Yoongi woli pod górkę, to pod górkę Yoongi będzie miał. Zrobię wszystko, żeby zniknął z tego świata. Nie wierzysz? No to się przekonasz.
- Martin! - Krzyknąłem.
- Tak, szefie? - Po chwili znalazł się w pokoju jeden z moich pracowników.
- Przynieś mi proszę apteczkę.
- Matko kochana, co się panu stało?! Trzeba do szpitala!
- Nie! Broń boże do szpitala... nie ma mowy. Powiedziałem, abyś mi przyniósł apteczkę.
- Zaniosę pana na łóżko i sam zabandażuję. Nie da rady szef sam tego zrobić - Powiedział i po chwili przybiegło więcej ludzi. Posadzili mnie na wózek i zawieźli do mojego gabinetu. Usiadłem na łóżku.
- Jak to się stało? Ten chłopak pana zaatakował? - Dopytywała pielęgniarka.
- Można tak powiedzieć. Ale całe szczęście, że mi trafił w nogę, a nie w brzuch Odparłem.
- Co pan planuje zrobić jak pańska noga już wyzdrowieje? - Spytał Martin.
- Jeszcze nad tym pomyślę. Z tego co na razie wiem, to bardzo zależy mu na tej dziewczynie - Zamyśliłem się.
- Niech szef jej nic nie robi, po co niewinna ma cierpieć? Pan chcę chłopaka, prawda?
- Tak, to prawda. Ale w takim razie jak go zdobędę?
- Może... ktoś z nas wyjdzie na miasto i go spotka, zapozna się i wyniesie wiele przydatnych informacji? - Rzuciła pielęgniarka.
- Dobry pomysł, jednak i bardzo skomplikowany. Yoongi nie jest taki głupi, pozna, że coś się kroi. Któryś z was coś zepsuje i plan się pójdzie jebać - Odparłem.
- Potem o tym pomyślimy. Na razie muszę coś zjeść, od rana nie jadłem...
- Już panu niosę - Szepnęła kucharka i po chwili przyniosła na tacy przeróżne rodzaje jedzenia. Zacząłem jeść.
POV. YOONGI
- Wstawaj Yoongi, wstawaj! - Słyszałem głosy.
- Musisz się obudzić, nie możesz umrzeć!
- Yoongi pamiętasz? Ty kreska, ja kreska... - Szeptała.
- Proszę, nie rób mi tego - Usłyszałem męski głos. Czyżby Jimin? Tak, tylko on ma piskliwy i taki dziewczęcy głosił.
- Yoongi hyung, tęsknię - Odezwał się Jungkook.
- Yoongi, kocham Cię - Szepnęła ona.
Codziennie słyszałem głosy, jednak nie wiedziałem skąd. Ja śpię? Niby jak?
Obudźcie mnie! Halo! Ej!
Nic. Cisza.
Znajdowałem się w ciemnej otchłani, w której panowała niezmierna cisza. Jedyny hałas jaki można było usłyszeć to krzyki mojego imienia moich przyjaciół i... Y/N. Płaczącej Y/N. Łkającej z bólu i cierpienia. To ja jej to zrobiłem? Niemożliwe. Nie skrzywdził bym jej.
Ale zaraz...
Ja ją uratowałem. Przed... Przed....
O kurwa. Jean! Ten kutas co ją zabrał myśląc, że przyjdę i mnie złapie. Argh, całe szczęście, że uciekłem wraz z Y/N.
I... Zabiłem go. Tak, w końcu go zabiłem.
Problemy minęły. Przez całe moje życie przez które przechodziłem. Życie pełne bólu i rozpaczy. Ale to minęło. Nareszcie jestem wolny. W końcu wyznań światu, co czuję. Wyznam także i Y/N, co mi chodzi na głowie. Tak, zrobię to.
Tylko muszę się obudzić. Ale... jak? Jest to niewykonalne. Nie umiem, nie potrafię. A może ja nie śpię tylko umieram? To też jest zawsze opcja. Nie, Yoongi nie myśl tak. Obudzisz się, i wszystko wróci do normy. Tak, jak było 11 lat temu.
~~~
aнн, jeѕт wyczeĸιwany rozdzιał przez ponad 20 oѕóв o.0...
jeѕтeм zaѕĸoczona, ι jednocześnιe ѕzczęślιwa ❤
dzιęĸυje тaĸże za jυż ponad 1 тyѕ. gwιazdeĸ! ❤
jeѕтeścιe nιeѕaмowιcι ❤
do naѕтępnego rozdzιałυ ~
🌹🌹🌹
🌹 ǫʟɪʟʏǫ ~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro