Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

Stał na dachu. Ale nie byle jakim dachu.
Firma pt. Big Hit Entertainment jest wysokim budynkiem. Dlaczego akurat ten budynek? Był wysoki i miał wiele krat po których bez problemu było się dostać na sam szczyt. 10, 15m w dół? Tyle wystarczało. Tyle jest idealnie. Jeszcze tylko brakowało tego aby było cicho. Niebo niby było czarne, niby już po północy i niby wszyscy już śpią. Dzisiaj jest pełnia Księżyca? Nie ma okularów, ciężko było stwierdzić. Jednak nawet w okularach, w ciemnościach nie zauważysz niczego prawdziwego.

Jego życie było wręcz idealne. Sława, pieniądze, przyjaciele. Wszystko czego tylko można było sobie wymarzyć. Ale co z tego? Co z tego jak ON nie był szczęśliwy? Zranił wiele osób. Ba, on je zabił. Zabijał żeby przeżyć. Skrzywdził przez to swoich bliskich i rodzinę. Żałował, i to bardzo. Ciężko jest pogodzić się z własnym błędem, a co dopiero z porażką?

Stanął jak najbliżej krawędzi i spojrzał w dół. Nocą jest tutaj tak pięknie...
Chciałby przychodzić tutaj codziennie, jednak od jutra już nie będzie mógł. Nie będzie miał jak. Nie będzie umiał poruszać kończynami ani myśleć.
A czy tak będzie? Tak przynajmniej zamierzał.

Uciekł z domu nie odzywając się do nikogo. Złożył tylko krótki pocałunek na jej ustach i ze łzami w oczach wyszedł. Nie mógł tak dalej żyć. Miał brudne sumienie, złe wspomnienia, a do tego dzień w dzień widział ją w takim stanie. On już po prostu nie wytrzymywał.

Usiadł na krawędzi i spojrzał w niebo. Na głowę czy na plecy? A może na nogi? Lub na bok? Spróbuje inaczej. Zdjął swoje czarne trampki i w samych skarpetach na stopach machał nogami. Zdjął czarną marynarkę i krawat. Został w samych dżinsach i bluzce na guziki.
Umrzeć z godnością z dobrym ubiorem?
Tylko idiota by to zrobił. Ale on się tak czuł. Jak idiota, który się poddał i próbuje z tym skończyć zaczynając od najgorszego sposobu.

- Kochanie - Szepnęła, na co chłopak na nią spojrzał - Co Ty robisz?

- Odejdź - Odparł - Odejdź jeżeli chcesz jeszcze żyć.

- Jeśli odejdę, Ty umrzesz - Powiedziała.

- To i tak nic nie znaczy. Nie powinno Cię tu być. Już nigdy Cię nie zranię ani nie skrzywdzę - Jego głos drżał.

- Największą krzywdę jaką mógłbyś mi zrobić, to zabicie się.

- Odejdź.

- Nigdy. Ty skaczesz, ja skaczę - Powiedziała i usiadła koło niego.

- Zasługujesz na kogoś lepszego, zostaw mnie w spokoju!

- Ale ja kocham Ciebie idioto!

- Ja Ciebie też ale to wszystko bezsensu! Dość już w swoim życiu zrobiłem! Mam tego dość! Skoczę choćby nie wiem co i gówno mnie obchodzi co zrobisz z tą informacją! - Krzyczał.

Dziewczyna zaczęła płakać. Odeszła od niego i między nimi były może z dwa metry. Patrzyła na jego osobę.

- Nawet się ubrałeś na tę okazję?

- By umrzeć z godnością - Odparł.

- To idiotyzm.

- Wiem.

I naszła cisza. Potrzebowali teraz siebie nawzajem, jednak oboje bali się to powiedzieć. To trudne. Ta chwila była trudna. Nie rozumiała dlaczego on tak postępuje. Przecież nic nie zrobił. A może i zrobił tylko jej nie powiedział?
Nie był z nią szczery? Teraz to i tak nie ma żadnego znaczenia.

- Pamiętasz jeszcze swój sen o nas? - Spytał.

- Tak, pamiętam.

- Wiesz co Ci wtedy próbowałem powiedzieć?

- Nie możesz wiedzieć że...

- ....każdej nocy modliłem się o to, byś przeżyła i była szczęśliwa - Dokończył - Każdej pieprzonej nocy. Aż do momentu w którym Cię porwano. Wtedy już wiedziałem, że to koniec. Koniec ze mną. Bóg miał wyjebane na moje modlitwy. 

- Koniec z Tobą? Jeżeli Cię nie będzie, co będzie ze mną?

- Będziesz szczęśliwa i bezpieczna. Tak jak tego chciałem codziennie. A teraz proszę, pozwól mi... - Nie dokończył bo go czule pocałowała. Pocałunek był pełen emocji, żalu, smutku i przeprosin. Tylko w taki sposób potrafili sobie wyznać co im leży na sercu. Jemu leżało to na samym dnie, dlatego tak ciężko było mu to wyznać.

- Bez Ciebie moje życie będzie jak nieskończona książka - Oświadczyła.

- Beze mnie będziesz jak wolny ptak, który w końcu sam rozwinie skrzydła.

- Musimy kiedyś napisać o tym wiersz - Zachichotała.

- Lub piosenkę - Mruknął i po raz pierwszy od tej chwili się uśmiechnął.

Zszedł z niebezpiecznego krawężnika i usiadł kawałek dalej. Nie obchodziło go to, że temperatura powietrza wynosiła poniżej 10°C. Ogrzewało go ciepło dziewczyny, które otaczało go z każdej strony. Po co w ogóle wychodził z domu? Teraz takie optymistyczne myśli, a jeszcze parę chwil temu zamierzał się zabić. Niesamowite jest to, w jaki sposób bliska osoba potrafi zmienić człowieka. I to zaledwie w kilka sekund.

- Wracamy? - Szepnął.

- Tak, tylko zabierz swoje trampki, czarną marynarkę i krawat - Powiedziała.

Kilka minut później byli w drodze powrotnej, a to tylko dlatego, że wystarczało użyć odpowiednich słów. Słów, które wypowiedziane przez nieznajomego znaczą nic, a przez bliską osobę wszystko.

- O jeju... naprawdę to spotkało tych dwoje ludzi? - Spytał podekscytowany Minsoo.

- Tak skarbie, dokładnie to wszystko. Jesteś jeszcze za mały by to wszystko zrozumieć, jednak z czasem będziesz rozumiał co niektóre rzeczy - Uśmiechnęłaś się szeroko i pogłaskałaś po głowie chłopaka który leżał wraz z Tobą na kanapie na Twoich kolanach.

- Czy to miłość?

- Tak, to miłość.

- Tak jak Ty kochasz tatę i mnie? - Zachichotałaś po chwili przez jego pytanie.

- Tak, tak jak ja kocham tatę i Ciebie - Pocałowałaś chłopaka w czoło i wzięłaś na ręce.

- Dalej masz tą bliznę na brzuszku?

- Tak, mam. I zostanie ona do końca życia. Ale zrobił ją dobry człowiek, z dobrym zamiarem, spokojnie - Uśmiechnęłaś się.

- A kto to taki?

- Kiedyś Ci powiem. Czas już spać skarbie, jutro wstajesz do przedszkola - Szepnęłaś i poszłaś do jego pokoju. Położyłaś go na łóżku i przykryłaś kołdrą po czym wyszłaś.

Wróciłaś do salonu i Twoim oczom ukazał się Yoongi który sprzątał w szafie. Jego mina była lekko rozbawiona. Kiedy Cię zobaczył podszedł do Ciebie i złożył krótki pocałunek.

- Musiałaś mu to opowiedzieć? A jak się domyśli?

- Nie domyśli, jest za mały by to zrozumieć - Uśmiechnęła się - Poza tym i tak się kiedyś dowie.

- Niech Ci będzie. Kiedy masz koncert?

- Za 3 dni, trochę się stresuję, jednak wiem, że będziesz mnie wspierać - Szepnęła.

- Oczywiście, że tak. Mam nadzieję, że zajęłaś mi VIP'owe miejsce? - Chłopak się zaśmiał na co odparłaś tym samym - Idziemy już spać? Skończyłem w sumie sprzątać.

- Tak, tylko schowaj jeszcze swoje trampki, czarną marynarkę i krawat - Uśmiechnęłaś się szeroko i porozumiewawczo, na co chłopak z lekkim zakłopotaniem i zawstydzeniem na myśl o tamtej nocy wykonał jej polecenie, z uśmiechem na ustach.

~~~

Okej, rycze...

Bez kitu, płaczę no ://

Ten epilog pisałam trzy dni i przez te trzy dni było mi smutno xD
Pisałam tą książkę z... pół roku? Może mniej. Coś koło tego.

Chciałam bardzo wam podziękować za czytanie tych wypocin <3

To naprawdę miłe i takie ciepłe, że komuś podoba się to co robisz.
Epilog wyszedł taki o, mam nadzieję, że każdy go mniej więcej zrozumiał, a jak nie to można śmiało pytać c:

Jeszcze raz BARDZO dziękuję każdej osobie która komentowała i gwiazdkowała. Przyznam szczerze, że ta książka stała się śmieszniejsza dzięki waszym komentarzom 😂
*serio, nie które mnie mega rozbawiły XDDD

Epilog ma 1033 słowa, chyba najdłuższy rozdział w tej książce, heh.

Dobra już nie przedłużam tylko kończę. Co będzie dalej z historią Y/N i Yoongi'ego? Jeszcze pomyślę.

Dziękuję i do zobaczenia wkrótce ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro