20| nikt (notatka - chyba ważna) [SHUU SAKAMAKI]
Charaktery: Shuu Sakamaki x Reader
Anime: Diabolik Lovers
Pierwowzór: gra otome
Autor: ?
Zamówienie dla _Yuzuki_chan_.
Po kolejnej kilku miesięcznej nieobecności, kompletnie nie wiem jak się przywitać. I pomyśleć, że w poprzednim shocie pisałam, że teraz powinnam być częściej?
Tak samo jak to, że osobie zamawiającej, powiedziałam, że shot powinien być za około tydzień po ostatniej publikacji?
To omylne wrażenie weny. Achh... Naprawdę nie wiem czy lepiej się śmiać czy płakać.
Chciałabym przeprosić, ale nie widzę w tym najmniejszego sensu. Po co przepraszać za każdym razem i twierdzić, że będzie poprawa, jak ostatecznie skończy się to tak samo jak ostatnio?
Najgorsze później tylko jest uczucie, gdy po takich sytuacjach ponownie musisz odezwać się do zamawiającej i nie wiesz jak to zrobić, ponieważ prawdopodobieństwo na to, że cię pamięta lub nie zajmuje się niczym innym, nie ma nawet 1% pewności... ale cóż, ostatecznie nie ma innej opcji.
Zważając na to, że cały shot, pomimo skrócania tego jak najbardziej się da, ma aż 3000 słów (przysięgam, to nie żart, wciąż nie wiem jak to się stało), pisałam do Yuzuki czy woli aby opublikować całość czy rozdzielić to na dwie części.
Yuzuki zdecydowała, że mam opublikować jak jest ^^
Co jeszcze mogłabym napisać? Hmm... Nawet nie jestem w stanie określić ile czasu pisałam tego shota, ani też tego ile razy rozważałam nad fabułą. W ostateczności niespecjalnie ją zmieniając.
Początkowo bardzo chciałam napisać coś pozbawione słów i scen niekoniecznie odpowiednich dla młodszych czytelników, jednakże jeżeli chodzi o Diabolik Lovers, zwłaszcza gdy masz opisać relacje romantyczną i nie chcesz, żeby ktokolwiek wymiotował tęczą, przynajmniej dla mnie, jest to niewykonalne.
Nie sądzę, że to co stworzyłam można nazwać ecchi, nie wiem też czy przypadkiem nie jest to coś więc niż to, ale uwierzcie, starałam się!
Naprawdę uważałam by dobierać stosowne słownictwo, ale takie aby każdy mógł zrozumieć o co chodzi, pomijając sporą część nieodpowiednich opisów.
Ale dla bardziej wrażliwych osób na punkcie tego typu spraw, chyba zalecałabym nie czytanie tego shota.
A wracając. Nie będę oszukiwać, było ciężko i to nawet bardzo, ale według mnie, chyba może być. Chociaż cały czas bolą mnie powtórzenia i za szybka akcja... logika również leciutko załamuje.
Zamiast bardziej skupić się na rozwoju relacji, skupiłam się bardziej na opisaniu scen pomiędzy Reader x Shuu. Prościej mówiąc, można powiedzieć, że poszłam na łatwiznę. Naprawdę nie jestem z tego dumna, ale nie miałam już siły by to bardziej dopracowywać.
Nie jestem również pewna czy dobrze odzwierciedliłam charakter Shuu, ale skoro mam usprawiedliwienie, to błędem byłoby go nie wykorzystać, czyż nie? Więc, DL oglądałam na samym początku "swojej historii" z anime, czyli około półtora roku temu, a jako że mam pamięć krótkotrwałą, mogłam trochę zapomnieć.
Jednak pomimo tego, mam nadzieję, że dla Was będzie to do wytrzymania.
Więc, miłego czytania!
✴
Do rezydencji Sakamakich, [imię] trafiła przez zupełny przypadek.
Podczas pewnej deszczowej nocy, kiedy wracała z wycieczki za miasto, jej samochód miał wypadek. Nie pamiętała co się stało. Była pewna wyłącznie tego, że straciła przytomność. A kiedy się ocknęła, szofer, który jej towarzyszył zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach.
Próbując zrozumieć obecną sytuacje, z trudem wydostała się z pojazdu. Odczuwając silne zawroty głowy, zaczęła robić pojedyncze kroki. Jej nogi drżały, więc miała problem z poruszaniem się. Średnio kontaktowała, jej ubrania w szybkim tempie przemaczały się. Jedyne o czym myślała było znalezienie schronienia.
Idąc przed siebie, w końcu natknęła się na ogromnych rozmiarów dom. Kompletnie nie zdolna do myślenia, położyła dłoń na klamkę i nacisnęła ją. Drzwi były otwarte, jednakże w tamtej chwili, naprawdę nie przykuwała do tego żadnej uwagi.
Resztkami sił otworzyła drzwi, po czym przekroczyła ich próg. Tracąc władzę nad kończynami, jej kolana się zgięły i zaczęła spadać na twarz.
Lecz w tamtym momencie czyjeś ramiona złapały ją. Mocno otoczyły jej ciało, gwałtownie unosząc je do góry.
[Imię] ociężale uniosła powieki. Jej wzrok był zamglony, więc jedyne co zobaczyła były niebieskie oczy świecące w ciemności.
– Co za kretynka...
Słysząc te słowa jakby zza odległej ściany, ponownie straciła przytomność.
Ciało dziewczyny przeszywał niemożliwy ból. Z trudem podniosła się na łokciach, tylko po to by po chwili ponownie upaść. Lecz ku jej zdziwieniu, nie poczuła pod sobą nic twardego. Wręcz przeciwnie.
Znajdowała się na wygodnej kanapie w salonie z bogatym urządzeniem. Od początku myślała, że wędruje do domu kogoś z arystokratów, ale nie sądziła, że trafi na coś takiego.
Lekko wykrzywiając twarz w grymasie bólu, podniosła się do pozycji siedzącej. Wtedy jej oczom ukazała się sylwetka chłopaka o blond włosach siedzącego na fotelu nieopodal jej. Miał zamknięte powieki, wsłuchując się w muzykę, która grała mu w słuchawkach.
Przez chwilę mu się przyglądała, rozważając czy chłopak śpi. Był bardzo przystojny.
Chwilę się wahając, w końcu wyciągnęła rękę i spróbowała dotknąć jego twarzy.
Błyskawicznie poruszając się, gwałtownie złapał ją za nadgarstek, po czym wreszcie otworzył oczy. Były jeszcze piękniejsze niż sam on.
[Imię] od razu je poznała. Pomimo tego, iż różnica świateł pomiędzy korytarzem, a salonem była spora, była pewna, że to te same.
– Co ty robisz? – zapytał chłopak ostrym tonem.
– Ja... – Spuściła głowę, czując winę. Nie chciała wywoływać w nim żadnych negatywnych uczuć, zwłaszcza, że zawdzięczała mu ratunek. – Chciałam zobaczyć czy śpisz...
– Nie masz prawa dotykać mnie bez mojej zgody, czy to jasne? – Wypowiadając to zdanie, zwiększył siłę uścisku. A następnie, zauważając jak dziewczyna krzywi się w lekkim grymasie bólu i zaciska wargi, wyłącznie po to aby nie wydać z siebie żadnego odgłosu, puścił ją.
Zaskoczony jej postępowaniem, zmrużył oczy. Następnie wstał z fotela i odwrócił się do niej plecami.
– P-Przepraszam – odpowiedziała, nim zdążył zrobić choć jeden krok.
Kompletnie nie rozumiejąc jej zachowania, zerknął na nią przez ramię. Zamierzał coś jeszcze dodać, jednak automatycznie jego wzrok spoczął na jej klatce piersiowej.
Przez wypadek, który miała [imię] jej ubrania były mocno podarte. Nawet bez wysiłku mógł zobaczyć większą część jej biustu.
– Przebierz się, wyglądasz jak lafirynda – Zabrał z pobliskiego stołu sukienkę i rzucił ją w stronę dziewczyny.
Złapała ją bez problemu, nie wiedząc o co chodzi.
– ...Niedługo będziesz mieć gości. – Nie czekając na jej reakcje, wyszedł z pomieszczenia.
✴
Przez kolejne kilka dni, [imię] za nic nie mogła znaleźć Shuu. O jego naturze, tak samo jak reszty rodzeństwa Sakamakich, dowiedziała się w ten sam dzień, w którym znalazła się w rezydencji. Reszta braci pojawiła się w salonie chwilę po tym jak się przebrała. Początkowo chciała uciekać, ale zdała sobie sprawę, że jest to kompletnie bezsensu.
Tak czy inaczej, ostatecznie nie miała gdzie się podziać. Po wypadku nie pamiętała nic oprócz swojego imienia.
Aktualnie [imię] szybkim krokiem poruszała się przez korytarze miejsca, w którym egzystowała przez kilka dni. Szukała Shuu, by w końcu podziękować mu za ratunek.
Błądziła pomiędzy masą korytarzy, do momentu aż zza jednych z drzwi usłyszała bardzo przyjemną muzykę.
Obracając się w kompletnie przeciwnym kierunku, szybko ruszyła w stronę wydobywających się dźwięków.
Pomieszczenie, do którego zawędrowała było delikatnie uchylone. Dzięki czemu mogła dostrzec kto i co się w nim znajdowało.
Przy czarnym fortepianie siedział Shuu, grając melodie, która tak ją zachwyciła. Wyglądał jakby był w transie. Zupełny spokój i harmonia malowały się na jego twarzy. Włosy opadały mu delikatnie na jego zamknięte powieki. Palce z gracją poruszały się na klawiszach. To wszystko sprawiało, że wydawał się... taki niewinny.
Dziewczyna nie chciała mu przerywać, jednak przypadkowo, przyciągana przez nuty, lekko popchnęła drzwi.
Usłyszawszy minimalne skrzypnięcie, od razu się wystraszyła. Chcąc jakoś zreperować szkody, pospiesznie cofnęła się i przyłożyła plecy do drewna.
– Wiem, że tam jesteś – głos Shuu dobiegł z pokoju, nim zdążyła zrobić chociażby jeden krok. – Wyłaź. Teraz.
Zrobiła jak powiedział. Wychodząc z ukrycia, od razu spuściła głowę.
Ciagle stojąc w miejscu, zaczęła cicho:
– Pięk...
– Wynoś się. – Nim zdążyła dokończyć zdanie, uświadamiając sobie kto to, Shuu przerwał jej tonem bez emocji.
Słysząc jego słowa, natychmiastowo obróciła się do drzwi. Miała już wychodzić, kiedy nagle zatrzymała się.
– S-Shuu... – Jej ręka spoczywała na klamce, gdy ponownie się do niego odezwała, patrząc w dół. – Dlaczego nie chcesz ze mną rozmawiać?
Odpowiedź wampira była dokładnie tym czego się spodziewała, ale mimo to, nie zrezygnowała z szansy. W końcu wciąż nie wykonała tego, co było jej celem i... nadal miała jakąś małą nadzieje, że on jednak jest inny. Przecież inaczej nie uratował by jej, prawda?
– ...Bo jesteś nikim? – Wciąż nie zmieniając tonu, nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem.
Pomimo, że nie zbierało jej się na łzy, zabolało ją to. Nie chciała, aby się zezłościł. Wręcz przeciwnie, w jakiś sposób chciała sprawić mu przyjemność.
W ten sam sposób, sprawiając, aby jej sercu ulżyło. Ale z wszystkiego, najbardziej pragnęła, by w końcu potraktował ją inaczej.
Mocno zacisnęła jedną pięść, przykładając ją w okolice swojej klatki piersiowej.
– J-Ja... – zaczęła, starając się zebrać w sobie odwagę. – Tylko c-chciałam...
W jednej chwili, Shuu znalazł się tuż obok niej. Złapał za jej nadgarstki i obrócił ją do siebie tyłem. Po czym popchnął ją do drzwi, powodując, że dotknęła ich otwartymi rękami. Następnie wyciągnął swoją dłoń i położył ją nad jej głową.
Drugą odgarnął jej włosy na jeden bok, ostatecznie nachylając się nad jej odsłoniętym karkiem.
– Działasz mi na nerwy. – Poczuła jego chłodny oddech na swojej skórze, wskutek czego przeszły ją delikatnie dreszcze. Nie spodziewając się takiego obrotu spraw, była kompletnie oszołomiona.
Nawet to, że dobrze wiedziała na czym polega teleportacja, nie pomogło jej tego zrozumieć.
Nie potrafiła się ruszyć, nie mówiąc o zabraniu głosu, więc tylko stała nieruchomo, podczas gdy wampir pochylił swoją głowę przez jej ramię i rozpoczął zbliżać się do jej szyi.
W tej chwili, w końcu zrozumiała po co ustawił ją w takiej pozycji. Znała już ból, który ją czekał. Reszta braci Sakamakich już wielokrotnie to robiła, lecz nawet nie pomyślała o zmienieniu jej postawy.
Jeżeli tak mogła mu podziękować, mogła cierpieć przez to o wiele więcej razy. I nawet to, nie wydawało jej się wystarczające.
Uratował jej życie, a dla niej była to najcenniejsze rzecz. Zwłaszcza, gdy przez utratę pamięci, tylko to jej pozostało.
Kiedy zamknęła oczy, czekając na nieuniknione, niespodziewanie Shuu się zatrzymał. Centralnie przed momentem, w którym w końcu miał wypić jej krew.
Znowu to samo – pomyślał. Każdy normalny w takiej sytuacji, chciałaby uciec i zrobiłby wszystko, by się uratować. Natomiast ona była inna.
Nie obchodziło ją, że sama cierpi, ważne tylko by innym było lepiej. Nie sądził, że na tym marnym świecie, są jeszcze tak dobre osoby.
– Czemu nie krzyczysz, nie wiercisz się ani nie błagasz o litość? – zapytał. To było silniejsze od niego.
Dziewczyna nie miała najmniejszego problemu z odpowiedzią. Wreszcie mogła wykonać to, po co przeszła całą drogę do tego pokoju.
– Bo mnie ocaliłeś – wyznała, kątem oka zerkając na jego twarz. – Jeżeli jest to jedyny sposób w jaki mogę ci podziękować... Proszę bardzo.
– Naprawdę jesteś kretynką. – Nie czekając na nic więcej, tym razem wbił kły w jej skórę.
Dziewczyna poczuła przeszywający ból. Jednak w porównaniu z innymi braćmi, nie było aż tak źle. Z jakiegoś powodu, Shuu robił to najdelikatniej z wszystkich Sakamakich.
Tylko dlaczego? To było pytanie, na które nawet sam on nie mógł odpowiedzieć.
Jednak to nie wokół tego krążyły myśli bohaterki. Cieszył ja fakt, że dzięki temu, nie miała tak sporego problemu z powstrzymywaniem głosu. Nie chciała swoim piskiem podrażnić jego uszu. Była pewna, że mogłoby to go wyłącznie zirytować, czego naprawdę nie chciała.
Blondyn zamierzał zakończyć to szybko, ale w chwili, w której poczuł jaki ma smak, po prostu nie mógł dłużej trwać przy tym postanowieniu.
Przestał się spieszyć, powoli, z każdą kolejną sekundą, coraz bardziej rozkoszując się jej smakiem. Jej krew rozpływała się w ustach, tworząc przyjemny posmak.
Kiedy skończył i ją wypuścił, dziewczyna spojrzała się w jego stronę.
– Dziękuję za ratunek – wypowiadając te słowa, delikatnie się uśmiechnęła.
Nie odpowiadając, obrócił się do niej plecami i wyszedł z pomieszczenia. Co jest z nią nie tak? – zastanawiał się, nie mogąc przestać o niej myśleć.
✴
Jakiś czas temu [imię] została porwana przez braci Mukamich. Stało się to, podczas gdy wraz z rodzeństwa Sakamakich wracała ze szkoły. Jako że wyglądała na osobę w ich wieku, według zasad również musiała nadal się uczyć. I oczywiście nie mogła iść do tej trwającej w trakcie dnia, ponieważ trzeba było mieć na nią oko.
Shuu nie miał wtedy jeszcze pojęcia skąd to się wzięło, ale w momencie, w którym zobaczył jak ją zabierają, natychmiastowo poczuł wzrost wściekłości. Od razu chciał za nią ruszyć i odzyskać. Jednakże powstrzymał go Reiji, mówiąc, że tak czy inaczej nic nie zdziała, wyłącznie tracąc czas. Za nim natychmiastowo podążyła reszta, więc ostatecznie nie mógł nic zrobić.
Naprawdę niechętnie, ale musiał przyznać im racje. Nie miał kompletnego pojęcia gdzie znajduje się ich rezydencja. Poza tym miał nieomylne wrażenie, że za nic nie pozwoliliby komukolwiek dostać się tam tak łatwo.
Co nie znaczyło, że jego nastawienie do tej sprawy się zmieniło. Wręcz przeciwnie, wkurzał się jeszcze bardziej, czego tym bardziej nie rozumiał. Była dla niego nikim, więc dlaczego, do jasnej cholery, tak bardzo denerwowała go myśl, że ktoś z nich kładł na niej swoje brudne, mieszane łapy?
Chodził po rezydencji wte i we wte, nie umiejąc znaleźć dla siebie miejsca.
– Proszę, proszę, czyżby Shuu zamartwił się o naszą małą suczkę? – odezwał się Laito z ogromnym uśmiechem, siedząc na fotelu. Podbierał się łokciem, uważnie go obserwując.
W odpowiedzi spodziewał się wszystkiego, ale nie tego, że blondyn użyje teleportacji i znajdzie się tuż przed nim. Z całą agresją, którą przez ostatni okres w sobie tłumił, złapał za jego kołnierz i szarpnął do siebie.
– Jeszcze raz ją tak nazwiesz, a przyrzekam, że wydłubię ci oczy – warknął, jeszcze bardziej zwiększając siłę ucisku, wskutek czego kapelusz zielonookiego spadł na ziemię.
Początkowo ten patrzał na niego całkowicie zszokowany, jednak później na jego twarz wrócił delikatny uśmieszek i lekko się zarumienił.
– Nie tak ostro... – odpowiedział lekko zachrypniętym głosem, ponownie sobie coś wyobrażając.
Widząc reakcje swojego przyrodniego brata, Shuu odsunął się wyraźnie obrzydzony i skierował się do swojego pokoju muzycznego, aby w jakiś sposób się uspokoić.
Z każdym kolejnym dniem nieobecności dziewczyny, coraz bardziej nie umiał nad sobą zapanować. I z każdym kolejnym dniem uświadamiał sobie, że to nie wyłącznie z powodu braku jej krwi. Z jakiegoś powodu, zaczęło brakować mu jej głosu, uśmiechu i... całej jej, czyli czegoś czego przez tak długi czas się wzbraniał.
Siedział przy fortepianie, chcąc zagrać jakąś melodię, aby się uspokoić. Jednakże im bardziej się starał, tym bardziej mu nie wychodziło. Wskutek czego jeszcze bardziej się w nim zagotowało.
Mając dość ciągłego siedzenia i bezradności, z wściekłości uderzył pięścią w klawisze instrumentu. Zrobił to z taką siłą, że z hukiem upadła klapa.
– Pieprzyć to! – Nie potrafiąc dłużej wytrzymać, ponownie użył teleportacji. Aczkolwiek tym razem przeniósł się do balkonu i otworzył go z całej siły. Szklane drzwi uderzając w ściany, sprawiły, że wstawione w nich okna zadrżały.
W chwili, w której znalazł się na zewnątrz, automatycznie poczuł silny chłód. Spojrzał w niebo, kilka gwiazd i półksiężyc świeciły jasno, rzucając blady blask na krajobraz.
Odnajdę cię, [imię]. Za wszelką cenę – pomyślał, ściskając pięść. Po czym ruszył w pościg.
Shuu po kilku godzinach udało się odnaleźć rezydencje Mukamich, jak również samą [imię], ponieważ zapachu krwi dziewczyny nigdy nie potrafił zapomnieć. Miał szczęście, że akurat znajdowała się na krańcu ogrodu.
Była posłuszna braciom, ale robiła to wyłącznie dlatego, aby w jakiś sposób znaleźć stąd drogę ucieczki. W końcu większe prawdopodobieństwo zaufania jest kiedy ma się dobre kontakty, niżeli przeciwnie, czyż nie?
Naprawdę chciała ponownie zobaczyć blondyna. Co prawda, była zdania, że pewnie nawet nie odczuwa braku jej obecności, jednakże nawet to nie mogło zmienić jej silnych uczuć.
Fakt, praktycznie od zawsze powtarzał jej, że jest nikim, lecz z całego jego rodzeństwa w stosunku od niej był najdelikatniejszy. Zdarzały się również przypadki, w których dotrzymywał jej towarzystwa oraz zamienił z nią kilka zwykłych słów. Tęskniła za nim, to było coś czemu nie mogła zaprzeczyć.
Dlatego też w chwili, w której ujrzała go wychodzącego z lasu wokół domu, wewnątrz siebie automatycznie poczuła rozrastające się ciepło.
– Shuu! To naprawdę ty? – Koszyk, który trzymała wypadł jej z palców. Wzięła go by zebrać kwiaty.
Od razu chciała rzucić mu się ramiona, jednak automatycznie się powstrzymała. Nie sądziła, że spodobał mu się ten pomysł, więc zatrzymała się kilka centymetrów przed nim, nie wiedząc jak się zachować, co powiedzieć i co zrobić.
Na szczęście blondyn wyręczył ją z tego, natychmiastowo wyciągając rękę w jej stronę. Złapał ją za ramię i szybko przyciągnął ją do siebie, następnie mocno obejmując jej ciało.
Jedną dłoń położył jej na plecy, a drugą na głowę, po czym przycisnął jej twarz do swojej klatki piersiowej.
Policzki dziewczyny natychmiastowo lekko się zarumieniły.
– S-Shuu...? – Była kompletnie zmieszana. Nie tylko samą sytuacją, jak również tym jak szybko biło jego serce. Czy on również czuł to samo? Nie, to niemożliwe... – W-Wszystko w...?
– Zamknij się – uciszył ją, jeszcze bardziej zacieśniając uścisk wokół niej. – Po prostu... pozwól zostać mi tak przez chwilę.
Nadal była w szoku, jednak również się do niego przytuliła. Zaplatając swoje ręce wokół jego pleców, zamknęła oczy.
Czując narastające wewnątrz ciepło, łzy zaczęły zbierać się pod jej powiekami. Ścisnęła mocniej powieki, chcąc je powstrzymać, jednak kilka i tak spłynęło po jej policzkach.
Nie pamiętała, aby kiedykolwiek była tak szczęśliwa.
✴
Kiedy wrócili z powrotem do Mukamich, trzymając [imię] za dłoń, Shuu zaprowadził ją do jej pokoju, który od czasu jej zniknięcia pozostał nienaruszony. Przez korytarze prowadził ją w szybkim tempie, tak aby nikt z jego braci jej nie zobaczył. Reiji kompletnie zakazał interwencji w tej sprawie, więc jedynie przysporzyłoby to kłopotu, na co nikt nie miał ochoty.
To prawda, że jutro już nie będzie mógł ukryć jej powrotu, ale to zawsze o kilka godzin spokoju więcej.
W chwili, w której przekroczyli próg pomieszczenia, puścił ją.
Zamierzał sobie odpuścić i dać jej spokój, aby odpoczęła, bo zapewne jest zmęczona, jednakże kiedy zobaczył ją tak bezradną i nie wiedząc co zrobić, rozglądającą się wokół, nie mógł się dłużej powstrzymywać. Wydała mu się taka urocza.
Podszedł do niej, najpierw przejeżdżając kciukiem po jej ustach i zjeżdżając ręką do jej karku, a ostatecznie ją całując.
Na ten odważny gest ze zdziwienia dziewczyna otworzyła usta, co ten wykorzystał, wsuwając swój język wewnątrz.
– Agh...? – Poczuła, że jej twarz automatycznie przybiera czerwonego koloru.
Shuu, jakby zachęcony jej reakcją, zbliżył się do niej jeszcze bardziej. Następnie, przenosząc rękę i wplatając ją w jej włosy, jeszcze bardziej pogłębił pocałunek.
Silne zawstydzenie nowym obrotem spraw, sprawiło że początkowo nie wiedziała co robić i jej ruchy były wyraźne niepewne, jednakże z każdą kolejną chwilą, coraz bardziej oddawała się tejże czynności.
Im głębiej sięgał, tym bardziej jej nogi robiły się miękkie. Za wszelką cenę chcąc utrzymać równowagę, przykleiła się do niego i mocno ścisnęła jego koszulę.
Kiedy wreszcie przerwał, klatka dziewczyny poruszała się w bardzo szybkim tempie, powodując, że dyszała z zmęczenia. Próbując złapać oddech, miała lekko otwarte usta.
W tym momencie nie tylko jej policzki nie miały swojego naturalnego koloru, ale również jej uszy, kark i całe ciało. Po raz pierwszy czuła tak silny gorąc.
Ponownie zaczął zmniejszać dystans pomiędzy nimi, ostatecznie zatrzymując się jedynie kilka milimetrów przed jej wargami.
Przeniósł dłoń z jej pasa do twarzy i otarł jednym palcem ślinę z kącików jej ust.
Następnie owinął ramiona wokół jej talii i za pomocą kilku sprawnych ruchów, sprawił, że wylądowali razem na łóżku.
W chwili, w której ręce dziewczyny opadły po obu stronach jej głowy, a plecy lekko odbiły się od materaca, z jej gardła wydobył się dźwięk.
Wampir pochylił się i zaczął całować jej szyję, schodząc do obojczyków, aż kończąc na jej dekolcie. Skupiał się, wyraźnie czegoś szukając, aż w końcu pociągnął jej skórę, ostatecznie ją gryząc.
[Imię] poczuła ból, jednakże było to inne uczucie niż zazwyczaj. Nie poczuła wyłącznie dwóch zębów, tylko więcej, poza tym były w innym kształcie.
Blondyn w skupieniu podrażniał jej skórę, tworząc wyraźny czerwony ślad w tym samym miejscu, który z każdą kolejną sekundą coraz bardziej przybierał na barwie.
Natychmiastowo się napinając, zamknęła mocno powieki, co Shuu od razu wyczuł. Chcąc ją w jakiś sposób ją uspokoić, przeniósł ręce, które do tej pory spoczywały na jej biodrach i złączył palce z jej.
Wydając dość głośny odgłos, dziewczyna od razu silnie zacisnęła je z swoimi.
Gdy przestał, a ich uścisk się poluźnił, odrobinę się podniósł i skoncentrował na jej uchu. Muskając go delikatnie ustami, szepnął cicho:
– Od teraz będziesz tylko moja.
Było późno w nocy. Shuu znajdował się w pokoju [imię], będąc na jej łóżku. Wcześniej wspomniana dziewczyna leżała tuż obok niego. Spała na boku do połowy okryta kołdrą. Nie miała nic pod sobą, jednakże to nie był problem. Mocno przytulała się do wampira, ukrywając najwyraźniejsze części ciała, które nikt nie powinien zobaczyć. Nikt, poza nim. Rzecz jasna.
Wciąż była lekko zaczerwieniona przez te wszystkie rzeczy, które razem zrobili tej nocy, lecz poza tym wydawała się szczęśliwa. Delikatnie się uśmiechała.
Wyciągnął rękę spod przykrycia i odgarnął z oczów [imię] kosmyk włosów, powodujący, że co jakiś czas odrobinę marszczyła brwi. Po czym powędrował do jej nagiego ramiona, zaczynając go głaskać.
Jej skóra była tak delikatna i wrażliwa, a mimo to nie poczuł pragnienia wbicia w nią kłów i wypicia jej krwi.
Szczerze, już od jakiegoś czasu, nie miał na nią ochoty, nawet przed jej zniknięciem. Ale nie chcąc się przyznać, że zaczęła znaczyć dla niego o wiele więcej niż powinna i nie chce jej stracić, wciąż to robił.
Przy tym sprawiając jej jeszcze silniejszy ból, jednak ona mimo to nigdy nie odmawiała. Nie skarżyła się ani nie chciała uciec.
Cicho westchnął na te wspomnienia, nie mogąc uwierzyć, że mógł być aż tak głupi.
Przybliżył się do jej śpiącej twarzy i musnął jej wargi, tak aby jej nie obudzić.
– Nie mogę uwierzyć, że zakochałem się w śmiertelniczce. – Mocniej przyciągnął ją do siebie, jeszcze bardziej obejmując ramionami i zamknął oczy, w końcu również zasypiając.
✴
Jakby ktoś chciał wiedzieć, jak mniej więcej wyglądała przedostatnia scena pomiędzy Reader x Shuu. Napisałam shot przed wyszukaniem grafik, które wydały mi się odpowiednie do shota i przez przypadek natknęłam się na to, więc przysięgam, że to był przypadek! Naprawdę! XDD
(gdyby ktoś pytał, to wydaje mi się, iż to materiał z gry).
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro