11| uderzenie [EREN YEAGER]
Charaktery: Eren Yeager x Reader
Anime: Shingeki no Kyojin
Pierwowzór: manga
Autor: Hajime Isayame
One shot na zamówienie: Romanticranger. Naprawdę przepraszam za czekanie.
✴
Ogromny tytan nie zapanowując nad sobą, roztrzaskał głowę o budynek naprzeciw. Z dachu błyskawicznie opadały dachówki, a cegły z głośnym hukiem uderzyły o podłoże. Dym z tynku zasłonił część pola widzenia.
Eren Yeager w swojej drugiej postaci upadł, przy tym rozbijając chodnik.
– Musimy go stamtąd wyciągnąć! – krzyczał Armin, będąc przerażony obecnym stanem swojego przyjaciela.
– Odsuńcie się! – oznajmiła troskliwie Mikasa, zatrzymując sprzęt do trzywymiarowego manewru. – Ja to zrobię...
– NIE! – krzyknęła [imię], lądując tuż obok nieprzytomnego tytana.
– Ale ja jestem jego...
– Wiem kim jesteś, Mikasa – przerwała jej. – Ale zaliczasz się także do jednych z najlepszych żołnierzy. Ty musisz walczyć nadal!
– Ale...
Tymczasowe ciało Erena zaczęło się nagrzewać. Pole widzenia ograniczyło się jeszcze bardziej.
Przez swoje położenie, bohaterka nie mogła zobaczyć nic poza parą oraz dwoma niewyraźnymi sylwetkami.
– Nie mamy na to czasu! – wrzasnęła jak najgłośniej była w stanie. – Mikasa, ochraniaj nas! Armin, jesteś niezwykłym intelektualistą, zbadaj nasze położenie! NIE MA INNEGO WYJŚCIA!
Obydwoje początkowo spojrzeli niepewnie po sobie, jednakże wkrótce poruszyli sprzętem i zaczęli postępować zgodnie z poleceniem.
[Imię] wsadziła noże do pasa, po czym wykonując kilka krótkich ruchów za pomocą manewru znalazła się tuż obok Erena.
Był niesamowicie gorący. Domyśliła się, że jeżeli szybko nie uzyska świadomości, może spłonąć.
Nie mogła do tego dopuścić. Ignorując palenie swoje skóry, uklękła obok jego szyi i wyciągnęła jeden z sztyletów. Dobrze, że wylądował na brzuchu.
– Przepraszam, Eren – szepnęła, unosząc broń.
Krzywdzenie chłopaka w jakikolwiek sposób, nie było dla niej łatwe. Nawet gdy był w tej postaci, której tak wiele osób nienawidziło.
Dlatego też nim wykonała zamach, nie chcąc na to patrzeć, zacisnęła mocno powieki. Dopiero potem wbiła ostrze w jego skórę.
Tytan zawył, chwilowo gwałtownie się podnosząc. Wskutek czego dziewczyna omal nie spadła.
– EREN! – zawołała, cudem się utrzymując. Od razu po usłyszeniu pierwszej głoski ryku, mocno ścisnęła trzymaną oręż.
Miała nadzieje, że zrobiła to wystarczająco mocno, aby się obudził, ale też tak, aby jakoś specjalne go to nie bolało. Niestety, tylko jedna opcja mogła mieć miejsce.
– HALO! – pytała głośno. – SŁYSZYSZ MNIE?! EREN! OBUDŹ SIĘ! – dodała, słysząc jak idą tu inni tytani. – JUŻ!
Niestety nie poskutkowała. Jeszcze bardziej wchodząc na jego plecy, przytuliła się do jego gorącej skóry.
Piekło ją to, ale musiała w jakiś sposób ocucić chłopaka. Tylko on miał jakieś szanse z innymi tytanami i tylko on mógł uchronić świat od kolejnej masakry cywilów.
On był nadzieją wielu ludzi.
– Eren... – zaczęła czuło. – Pamiętasz jak kiedyś mnie uratowałeś? Była wtedy wiosna, dwójka chłopaków chciała mnie skrzywdzić... Pamiętasz co zrobiłeś? Tego dnia uratowałeś mnie, za co będę ci wdzięczna po kres moich dni... Czy ty rozumiesz? – zapytała. – Uratowałeś mnie – powtórzyła głośnej. – Nie chcę żebyś zginął... – Zawahała się. Bała się tego, że jeżeli będzie to pamiętał, odrzuci ją. – B-Bo zależy mi na tobie o wiele bardziej... Wiesz... J-Ja koch... – Urwała. – Chcę ci się odwdzięczyć – szybko zmieniała kontekst zdania, odczuwając zbyt duże obawy. – P-Przepraszam za to, ale ja... – Sięgnęła do pasa. – Pozwól mi cię uratować. Błagam. – Zacisnęła klingę. – Proszę, bądź znowu moim bohaterem. Jak tamtego razu. – Wyciągnęła drugi sztylet. – Bądź tym dupkiem, którym jesteś zawsze i ignoruj mnie, ale zrób dla mnie jedną rzecz... Żyj! – Z całych sił, wbiła w jego skórę drugie ostrze. – EREEEN!
Tytan wrzasnął wniebogłosy, przy tym przypadkowo zrzucając z siebie [imię]. Jej bronie upadły na ziemię.
Mocno uderzyła plecami w cegły, upadając na twardy chodnik.
Czuła ból, jednakże widząc jak chłopak żwawo wstaje i biegnie w stronę ogromnego głazu, uśmiechnęła się.
Pomimo problemów, udało się. Czując ulgę, oparła głowę o kamienie.
– Dziękuję, świecie.
✴✴✴
[Imię] leżała w łóżku. Plan Armina odnośnie Muru Rose, pomimo mas przeszkód i utraconych żołnierzy, ostatecznie wypalił.
Po zobaczeniu przytomnego Erena, pośród stert gruzu inni znaleźli ją bardzo szybko. Można powiedzieć, że szybciej niż tego się spodziewała.
Sama nie bardzo mogła się ruszyć, ponieważ jej sprzęt do trzywymiarowego manewru przy upadku, trochę się uszkodził. Poza tym, jej ból również odgrywał tutaj swoją rolę.
Dlatego też musieli jej pomóc wrócić do kwatery. Właśnie dlatego aktualnie była przywiązana do łóżka.
Potrafiła się ruszyć, lecz jakieś większe ruchy sprawiały jej problem.
Niespodziewanie usłyszała pukanie do drzwi. Nie wyczekiwała nikogo, więc zdziwiła się.
– ...Proszę – powiedziała.
Usłyszała dźwięk naciskanej klamki, po czym dostrzegła wychylającą się brązową czuprynę oraz zielono- niebieskie oczy.
– Eren! – Nie wierząc własnym oczom, gwałtownie podniosła się.
Niestety to był jej błąd, ponieważ błyskawicznie odczuła ból, który wykrzywił jej twarz w grymasie bólu.
– [Imię]! – Zignorował formy grzecznościowe i wbiegł do pomieszczenia. – Wszystko dobrze? – Złapał ją za ramiona.
– Eren... – Położyła jedną z dłoni na jego.
– Co jest? – zadał pytanie, patrząc w jej oczy.
Dziewczyna poczuła się głupio z faktem, że cieszył ją jego dotyk, a on traktował to obojętnie.
– To boli...
– Wybacz. – Szybko zabrał swoje ręce.
– Nic nie szkodzi. – Rozmasowała swoje ramiona.
Zapadła cisza, w której każdy zastanawiał się co powiedzieć.
– To... Co cię do mnie sprowadza? – [Imię] niepewnie odezwała się. Ciągle niepokoiło ją to, co wyznała nieprzytomnemu Erenowi.
– Armin opowiedział mi o tym, jak pomogłaś mi wykonać misje – wyjaśnił. – Chcę ci podziękować...
– Nie ma za co, ale to oznacza... że nic nie pamiętasz? – W jej głosie dało się usłyszeć smutek.
Pomimo strachu i wszelkich obaw, jak na to spojrzeć z perspektywy czasu, jednak chciała, żeby wiedział co czuje.
– Pamiętam ja wbijałaś we mnie sztylety i mówiłaś mi, że ci na mnie zależy. – Złapał ją za wolną dłoń i podniósł na wysokość swojej klatki piersiowej.
– ...Tak? – Uważnie mu się przyglądała.
– Mnie też na tobie zależy – przyznał, wkładając palce pomiędzy jej.
– ...S-Słucham? – Miała nadzieję.
– Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. – Uśmiechnął się.
Słysząc to zdanie, [imię] poczuła nagły wzrost wściekłości w żyłach. Nie próbując nawet się uspokoić, wyrwała dłoń z jego.
– TY ŻARTUJESZ?! – podniosła głos.
– ...Co? – Nie rozumiał.
– Nie chcę być tylko twoją przyjaciółką! – wyznała zdenerwowana. – Powiedziałam wtedy, że jesteś dla mnie ważny, ale to dlatego, że traktuje cię jak przyjaciela!
– O czym ty mówisz? – Eren czuł się w tej sytuacji doprawdy nieswojo.
Dziewczyna nigdy wcześniej na niego nie krzyczała. Zawsze była po jego stronie, nawet gdy nie miał racji.
– Kocham cię, dupku! – krzyknęła. – Rozumiesz?! KOCHAM!
– Oh... – Chłopak usiadł na łóżko obok niej, nie wierząc w to co się dzieje.
Dopiero po tym zachowaniu, [imię] zrozumiała jak egoistycznie się zachowała. Eren po prostu chciał sprawić jej przyjemność, będąc dla niej miłym, a ona go tak potraktowała.
– ...Ty nie odwzajemniasz moich uczuć? – Czując się strasznie głupio, spuściła głowę.
– To nie tak...
– Przepraszam cię! – wyskoczyła nagle. – Naprawdę! Nie powinnam stawiać cię w takiej sytuacji! Zachowałam się okropnie! Nie powinnam tego mówić! J-Ja...
– ZAMKNIJ SIĘ, [IMIĘ]! – Chłopak uciszył ją. Nie wiedząc co zrobić, obrócił się w jej stronę, położył dłoń na jej policzku i pocałował ją.
Trwało to kilka sekund, lecz to wystarczyło, aby [imię] zaniechała swojego krzyku nie do wytrzymania.
– Posłuchaj. – Oddalił się od niej. – Nigdy nie patrzyłem na ciebie pod tym względem, ale chcę spróbować.
✴
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro