Volare
Byłem dziś w kuchni, pół dnia zajęło
Ileż tam można zdziałać!
Gdzieś z radia głosy słychać donośne
Piosenki ciche, piosenki głośne
Cóż ja to widzę? Skąd żeś się wzięła?
Siedzi na ścianie i do mnie macha
Skrzydła jej małe błyszczą od lampy
Było ci zimno? Źle jest za oknem?
Nie moja sprawa! Zmiataj już sobie
Przestań się wiercić, pokażę ja tobie!
Lata bez celu, nad głową bzyczy
Śmieje się z ciebie, bo choć ty większy
Złapać nie umiesz, też byś chciał fruwać!
Innym owadom życie zatruwać
Stale umyka, wredna, natrętna
Wciąż irytuje, spokój zakłóca
Zwodzi człowieka, z góry narzuca
Swoje warunki, nowe zasady
Tańczysz jak zagra, to same wady!
Ona zmęczona, również ma dosyć
Jak się z pułapki ludzkiej wydostać?
Czuje wnet usta wiatru na skrzydłach
Nie ma zamiaru dłużej tu zostać
Zapewne w głowie już jej się kręci
Stworzenie słabe, poobijane
Tak jak uczucie mucha jest głupia
Otwórz jej okno
A trafi w ścianę
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro