Nie mogę
Są dni, kiedy już nie myślę
Że nie mogę wrócić do tamtego miejsca odległego
Że nie mogę już zobaczyć osób z czasem zapomnianych
Że nie mogę już powtórzyć wielu zdarzeń ukochanych
Jednak mogę
Mogę wrócić, mogę spotkać, dni powtórzyć
Mogę wszystko, jeśli tylko bardzo tego pragnę
No, może z jednym wyjątkiem
Choćbym wyszedł naprzeciwko
Choćbym góry przeniósł jak najdalej
Choćbym podał ci swą rękę w autobusie, na przystanku
Na zakupach, na spacerze
Jedno też wiem doskonale
Bo ja ciebie mieć nie mogę
Bo ktoś tak zarządził chyba
Bo ten pierwszy raz, gdy czułem, że historia moja krótka
Może w końcu znajdzie ważny, może główny wątek
Ktoś popatrzył i powiedział od niechcenia "nie"
A co mogę więc w tej sprawie?
Chyba tylko się pogodzić z brakiem ciebie
Jestem ciekaw, co dziś robisz
Czy się budzisz uśmiechnięty, wypoczęty
Czy też może złe sny miałeś
Czy źle spałeś
Jestem ciekaw czy też kiedyś o mnie pomyślałeś
Czy ostatnim razem, kiedy mnie widziałeś
Doskonale już wiedziałeś, że to tyle
Koniec niespisanej opowieści
Tak naprawdę nigdy nie zaczętej
Dawno nam przypadek dróg nie splątał
A to dziwne, prawda?
Przecież zawsze się tym bawił (skurwiel sprytny, nieuchwytny)
Póki się nie wydarzyła rzecz tak odwlekana
I postawił na tej drodze wielki mur żelazny
Godzę się z tym stale
Wciąż nie mogę ruszyć dalej
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro