pierwszy łyk
Alice.
Widzę cię codziennie, kiedy uśmiechasz się do mnie delikatnie, kiedy pomagasz Peterowi z pracą na transmutacje, kiedy pijesz z Remusem gorące kakao i kiedy...kiedy patrzysz na Syriusza, jak na ósmy cud świata. To boli, wiesz? Jeszcze dwa lata temu nie przeszłoby mi przez myśl, że mogę być zazdrosny o mojego najlepszego kumpla. A teraz żal mnie ściska, gdy kładziesz rękę na jego kolanie, jemu to nie przeszkadza. Dlaczego by miało? Syriusz od zawsze lubił ładne dziewczyny, zwłaszcza ciebie. Co on ma, czego ja nie mam?
Powiedz mi Alice, w czym on jest taki świetny. Czemu on może się do ciebie przytulić, pocałować, ścisnąć twoją rękę. Dlaczego pozwalasz mu na to wszystko?
Chciałbym być na jego miejscu.
Kolejna zarwana noc. Przez ciebie. Chłopaki śpią od dobrych paru godzin, wnioskuje to po chrapaniu Petera i bezwładnej stopie Remusa. Merlinie, jak on chrapie. Po głowie wciąż chodzą mi twoje słowa, powiedziałaś, że jestem twoim najlepszym przyjacielem. Tak. Przyjacielem. Fajnie byłoby być kimś więcej, ale chyba nie jesteśmy sobie pisani. Dobrze by było, gdybyś tu przy mnie była, gdybym mógł cię przytulić. Powiedzieć, że jesteś moja. Głowa mi pęka od nadmiaru myśli. Wiesz co? Przypomniało mi się, że jutro jest kartkówka z eliksirów. Za późno na jakiekolwiek uczenie się. Nie uważasz?
Idę spać. Może uda mi się zasnąć.
Może wyjdziesz z mojej głowy i również pójdziesz spać.
Może.
Dobranoc Ali, kolorowych snów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro