Rozdział 2
- Tak, Panie, pragnę ci służyć - powiedział klęcząc u boku obitego w ciemnozielony kaszmir fotela. Nie miał odwagi by spojrzeć mu w oczy, nie dlatego, że się go bał... Jego prawdziwym powodem było to, że jego przyżeczenia nie były do końca prawdą. Jego rodzice zmusili go do tego. A on bał się teraz, że gdy spojrzy w oczy Czarnego Pana on wyczuje,że łga.
- Adrien - zaczął a jego głos odbił się echem po pokoju - Twoi rodzice są mi bardzo wiernymi sługami i nie wątpię, że ty również nim będziesz... Ale czy na pewno dobrze przemyślałeś swoją decyzję ? - zapytał obracając swoją różdżkę w długich , kościstych palcach.
- Panie ja...
- Zapewne wiesz , że Lord Voldemort nie toleruje zdrajców - po tych słowach serce chłopaka zaczęło bić jeszcze mocniej.
- Panie, mój syn nie mógł by zdradzić naszego pana - odezwał się trzeci głos i z cienia wyłoniła się Bellatrix, a jej dzikie spojrzenie było teraz utkwione w Voldemorcie, chciała coś jeszcze powiedzieć, ale Czarny Pan uciszył ją dłonią i odwrócił swój wzrok ponownie na Adriena.
- Jesteś pewien,że tego chcesz ? - zapytał ostatecznie Voldemort.
- Tak, jestem - odrzekł chłopak i poraz pierwszy spojrzał na niego oczami tej samej barwy co oczy jego matki, tylko łagodniejszymi i spokojniejszymi. Wyciągnął lewą rękę i podwinął rękaw bluzki. Voldemort uniósł swoją różdzkę i przyłożył ją do jego przedramienia, nieco poniżej łokcia. Adrien wydał z siebie ciche jęknięcie bólu i ukrył swoje wielkie oczy pod powiekami. Po chwili Czarny Pan wziął różdżkę z jegi ręki, Lestrange spojrzał w miejsce gdzie przedtem spoczywał koniec różdżki Voldemorta - widniał w tym miejscu świeżo wypalony Znak Śmierciożerców.
Adrien wyszedł z pomieszczenia wciąż oszołomiony, nie docierało to do niego. Został śmierciożercą na jego przedramieniu wypalony jest mroczny znak. Jego ojciec zauważył zdezorientowanie syna i złapał go za ramię, prowadząc do pokoju chłopaka. Gdy wraz z Bellatrix byli na miejscu, Adrien usiadł na swoim łóżku łapiąc się za przedramie.
- Co teraz będzie? - zapytał.
- Wrócisz po wakacjach do Hogwartu i zaczniesz szpiegować dla Czarnego Pana - wyjaśniła mu pani Lestange.
- A jak ktoś się dowie? - młody Lestrange wciąż miał wątpliwości.
- Przecież nie będziesz biegał po Hogwarcie krzycząc, że służysz Czarnemu Panu, ty głupi chłopaku - powiedział Rudolph - Poza tym u was w Slytherinie nie będzie to żadna nowość.
- Z tego co pamiętam Draco tak nie dramatyzował - powiedziała Bellatrix.
- Ja nie dramatyzuje - powiedział - A poza tym Draco jest starszy - stwierdził.
Rodzice posłali mu karcące spojrzenie, po czym wyszli z jego pokoju. Chłopak spojrzał na węża na swoim ramieniu.
- Dobrze, że ten znak nie jest ani trochę widoczny - prychnął i zasłonił ramię rękawem bluzki.
Już za dwa tygodnie miały odbyć się jego zaręczyny z dziedziczką rodu Greengress. Młody Lestrange jeszcze raz westchnął. Czy cokolwiek w jego życiu będzie zaplanowane przez niego?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro