Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

5 lat później...

Piętnastoletni Adrien Lestrange wolno zmierzał w stronę rezydencji swoich rodziców. Nie cieszył się z powrotu do domu. Dawno już przestały go cieszyć. Z roku na rok, kiedy stawał się coraz starszy jego rodzice stali się jeszcze bardziej surowi, tak samo jak i kary. Chłopak nie lubił o tym rozmawiać, choć jedno jest pewne, doskonale zapoznał się już z działaniami i skutkami klątwy Cruciatus. Wiedział, że w te wakacje szczególnie nie będzie łatwo skoro Czarny Pan powrócił. Dla młodego dziedzica rodu Lestrange był to koniec. Wiedział co teraz nastąpi. Jego rodzice będą od niego rządać, aby wstąpił w szeregi Czarnego Pana, być może jako dziecko marzył o tym, by jego rodzice byli z niego dumni, jednak wiele rzeczy zmieniło się od czasów jego dzieciństwa, teraz nawet nie raz żałuje, że wybrał Slytherin.

Zatrzymał się przed wrotami rezydencji i pchnął drewniane wrota. Nic nie zmieniło się od jego jedenastych urodzin. Posiadłość wciąż była mroczna i tajemnicza. Adrien wspiął się po schodach i wszedł do swojego pokoju, od razu rzucając się z westchnieniem na łóżko. Wiedział, że to tylko kwestia czasu zanim jego rodzice wyczują jego magię i zorientują się, że już wrócił. Jak na zawołanie drzwi do jego pokoju ponownie się otworzyły. Nie musiał nawet podnosić głowy by spojrzeć kto to, dokładnie wiedział kto zawitał w jego niezbyt skromne progi.

- Twoja inicjacja odbędzie się na początku sierpnia - powiedziała chłodno jego matka.

- Nie mogę się doczekać - powiedział sarkastycznie Adrien.

- Dobrze ci radzę, chamuj się - upomniał go jego ojciec, mając więcej niż zwykle cierpliwości do niego.

- Coś jeszcze? - zapytał, chcąc mieć już tą rozmowę za sobą.

- Zaręczyliśmy cię z jedną z dziedziczek czystej krwi - powiedział Rudolph jakby to nie było coś co ma wpływ na całe życie jego syna.

Adrien natychmiast poderwał się z łóżka przypatrując się twarzom jego rodzicieli, szukając jakichkolwiek oznak żartu, jednak trafiło to do niego, mówili całkowicie powarznie.

- Ale jak? Tak szybko? Za kogo? Mam dopiero piętnaście lat! - wybuchł Adrien. Nie chciał tego. Za żadne skarby świata. Nie godził się na to.

- Daphne Greengress - powiedziała pani Lestrange.

Adrien przeczesał z frustracją włosy.

- Mogło być gorzej. Zawsze mogliście wybrać Parkinson - zażartował kompletnie bez humoru.

Kiedy jego rodzice wyszli chłopak czuł chęć żeby coś zniszczyć, byle by rozładować stres. Nie myśląc długo wyciągnął różdżkę i wycelował w jedną z szafek, wypowiadając odpowiednie zaklęcie, a szafka chwile później wybuchła. Wiedział, że jego rodzice z całą pewnością to usłyszeli i zapewne za chwilę mu się oberwie, ale nie obchodziło go to. Usiadł na zimnej podłodze, opierając się o łóżko i krzyknął tylko:

- Później to naprawię!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro