11 • longing
~*~
Kiedy tylko przekroczyli próg pokoju wampira młodszy od razu rzucił się na ogromne łoże stojące po środku. Jeon przewrócił oczami ściągając z siebie skórzaną kurtkę, po czym z wampirzą prędkością znalazł się przy Taehyungu, który od razu oplótł go swoimi rękami. Młodszy uwięził go w swoich objęciach chowając twarz w klatce piersiowej wampira, który uśmiechnął się kącikiem ust, zaczął bawić się jego włosami, na co Kim zamruczał z przyjemności. Tęsknił za starszym, tak cholernie za nim tęsknił. Minęło tylko kilka dni, ale Taehyung miał wrażenie, że minęły miesiące.
- Chcesz mi wyjaśnić jak to się stało, że wracam po paru dniach nieobecności, a moje łóżko pachnie twoim żelem pod prysznic, hm? - Zapytał po chwili brunet, a nastolatek jeszcze bardziej się w niego wtulił chcąc zasłonić swoją poczerwieniałą buzię. Przy okazji zaciągnął się zapachem starszego (jego ulubionym w gwoli ścisłości). Przez chwilę nie odpowiadał kompletnie zawstydzony tym, że Jungkook dowiedział się o jego małej tajemnicy.
To nie była jego wina, że tak bardzo tęsknił za starszym i tylko przypadkiem w jego łóżku mu się najlepiej spało. Po prostu Jeon był posiadaczem największego łoża w rezydencji, z milionem poduszek i najbardziej miękkim materacem. To naprawdę nie była wina Tae, że jego organizm tak bardzo potrzebował odpoczynku akurat w tym miejscu. Tak po prostu wyszło.
Odezwał się dopiero kiedy czarnowłosy połaskotał go po bokach domagając się odpowiedzi. Wziął głęboki wdech i wymamrotał:
- Stęskniłem się za tobą ty wredna świnio. - Stwierdził przywracając oczami, a Jeon zaczął się jedynie śmiać, na co Tae poderwał się do góry i zmarszczył brwi oburzony.
- Nie śmiej się ty durny dzbanie, zostawiłeś mnie bez wyjaśnienia. Martwiłem się o ciebie głupku i jedyne co trzymało mnie przy życiu to twoja durna kołdra.
Chłopak nadal miał na twarzy widoczne niezadowolenie, ale wyglądał w tamtej chwili tak uroczo, że Jeon nie mógł się powstrzymać przed poczochraniem jego włosów i uszczypnięcia zaróżowionych policzków. Mimo tego, że nastolatek rzucał w jego stronę (uroczymi) przezwiskami to szatyn wiedział, że tak naprawdę Kim nie był na niego zły. Był po prostu małym wredziochem, który nie chciał się przyznać, że za nim tęsknił.
- Nie wiem jak moja kołdra mogła ci tak bardzo pomóc ale cieszę się, że żyjesz. - Odparł nadal z szerokim uśmiechem. Naprawdę, kiedy spędzał czasz tym chłopakiem był cały w skowronkach i nawet nie starał się tego ukrywać. Taehyung był po prostu jego szczęściem, a spędzanie każdej chwili razem było dla niego przyjemnością. Podczas jego krótkiej wycieczki nie mógł się doczekać kiedy wróci do swojej kochanej mendy.
- Lepiej mi powiedz czemu w ogóle pojechałeś. - Powiedział Kim i spowrotem ułożył się przy wampirze kładąc głowę na jego wysunięte ramię. Uwielbiał leżeć w takiej pozycji, starszy od kilku lat był jego ulubioną poduszką i za nic w świecie by jej nie wymienił na nic innego. Hoseok zawsze się nabijał z niego z tego powodu, ale nastolatek wiedział, że mu po prostu zazdrościł bo sam nie miał nikogo, do kogo mógłby się tak tulić. Młodszy zawsze mu jednak powtarzał, że Yoongi jest tylko kilka kilometrów dalej - za co mu się obrywało, ale widząc minę rudowłosego było warto.
Jeon przetarł twarz dłonią i westchnął pod nosem. - Mingyu chciał się spotkać, pomogłem mu w czymś i przy okazji zaliczyłem darmowe wakacje. - Wyjaśnił i zaczął jeździć dłonią po ramieniu człowieka.
Tae jednak nie był zadowolony z jego odpowiedzi, nie wydawał się być zbytnio przekonany, ale nie naciskał na starszego i nie błagał o dokładniejsze wyjaśnienia. Taki był charakter Jungkooka. Jeśli nie chciał powiedzieć nic więcej, to nie powie i żadna siła go do tego nie przekona. Nie miał pojęcia kim był ten "Mingyu" i co robił z Jungkookiem, który był najlepszym przyjacielem Taehyunga, ale stwierdził, że odpuści i nie będzie go przepytywać. Na razie.
Leżeli tak chwilę ciesząc się swoją obecnością. Pomimo tylko kilku dni rozłąki to stęsknił się niemiłosiernie. Wcześniej byli praktycznie nierozłączni i nawet jeśli Jeon gdzieś wyjeżdżał to na maksymalnie jeden dzień i nie dłużej. Taehyung za to nigdy nie wychodził poza rezydencję.
Całe dnie spędzał w murach ogromnego domu przesiadując w bibliotece, czytając powieści, wiersze lub ucząc się o jakiś nieprzydatnych rzeczach. Jeśli była ładna pogoda wychodził na zewnątrz, spacerował po wielkim ogrodzie lub siedział w wielkiej altanie z kubkiem gorącej herbaty i książką w ręku. Jednak kiedy pytał się Namjoona czy może wyjść mężczyzna zabraniał mówiąc, że to zbyt niebezpieczne. Kim traktował starszego jak ojca, którego odebrano mu w młodym wieku jednak czasem naprawdę miał dość nadopiekuńczości wampira.
Taehyung słyszał historie o grasujących w mieście wampirach. Krwiożercze bestie nieliczące się z ludzkim życiem, czyhające w ciemności na swoje ofiary brutalnie mordowały, torturowały i rozrywały na strzępy każdego, kto wszedł im w drogę.
Nienawidził tego. Nienawidził opowieści Hoseoka o rzeziach, które miały miejsce co najmniej raz w tygodniu, nienawidził czytać w gazetach o kolejnych znalezionych ciałach. Przez ostatnie trzynaście świat niesamowicie się zmienił. Jednak to go nie powstrzymywało przed chęcią wyjścia za mur. Zakazany owoc ponoć smakuje najlepiej.
Wiedział, że było to niebezpieczne, ale jednocześnie tak bardzo chciał zobaczyć świat. Już prawie nie pamiętał jak wyglądał.
Taehyung westchnął głośno przytoczony swoimi myślami, co zdecydowanie nie uszło uwadze Jeona, który od razu zmarszczył brwi.
- Co cię gryzie? - Spytał masując delikatnie ramię chłopaka.
Ten znowu westchnął i pokręcił lekko głową.
- Nic.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. - Odparł wampir. Nienawidził kiedy Kim czymś się przejmował. Zaczynał się wtedy o niego martwić. Tae zaczynał być nieswój, chodził zgarbiony i bez życia. Szatyn nienawidził wtedy go obserwować, czuł się okropnie kiedy widział smutnego człowieka.
- Nie bój się, przecież wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć.
Cisza.
W pokoju zapanowała grobowa cisza przerywana jedynie oddechem młodszego, który zatracił się w swoich myślach. Toczył wewnętrzny spór, nie wiedział co ma zrobić. Ufał Jeonowi, ufał mu najbardziej na świecie jednak gdzieś z tyłu głowy cichy, niepewny głosik podpowiadał mu, że wampir może wydać wszystkie jego plany Namjoonowi i wtedy wszystko będzie skończone. Jego marzenie o przekroczeniu wysokiego muru nigdy nie zostanie spełnione. Westchnienie irytacji opuściło jego usta, a on pokręcił głową. Zdecydowanie za dużo analizował. Nie było mowy o tym by nie powiedział o czymś Jungkookowi, po prostu nie potrafił utrzymać przed nim niczego w tajemnicy.
Zacisnął usta w wąską linię i podniósł się na łokciach tak, że górował nad leżącym na plecach wampirem. Szatyn uniósł brew czekając na to, co wyjdzie z ust jego najlepszego przyjaciela.
- Za niedługo będę już pełnoletni. -Zaczął ostrożnie człowiek starając się dobrać jak najodpowiedniejsze słowa. Nie chciał przez przypadek zdenerwować Jeona. Starszy przytaknął nie chcąc przerywać nastolatkowi, a ten biorąc głęboki wdech kontynuował. - Okej, więc no.. Chciałbym wtedy wyjść no wiesz... Na miasto. - Oznajmił.
Ciało wampira od razu się spięło, co nie uszło uwadze Kima. Jungkook zacisnął subtelnie szczękę (gdyby Tae nie przypatrywał mu się uważnie nawet by tego nie zauważył), a ciemne brwi lekko się zmarszczyły. Chociaż wampir nie dał tego po sobie poznać był niezadowolony. Jednak człowiek za dobrze go znał, doskonale wiedział jakie podejście miał wampir co do jego pomysłu.
- Jak to chcesz wyjść na miasto? - Zapytał i gdyby Kim nie miał pojęcia z kim ma do czynienia to mógłby stwierdzić, że szatyn był zły.
Po raz kolejny wziął głęboki wdech i aby choć trochę uspokoić starszego zaczął jeździć dłonią po jego brzuchu.
- Jestem już pełnoletni, a odkąd do was trafiłem nie wychyliłem palca u stopy poza mur. - Wymruczał. Jego palec wskazujący rysował kółka na spiętych mięśniach chłopaka, ale kiedy ten dalej nie odpowiadał Taehyung kontynuował. - Rezydencja jest śliczna, wasze towarzystwo super ale ile mam siedzieć w zamknięciu? Trzymacie mnie w zamknięciu jak jakiegoś królika doświadczalnego, a ja się po prostu duszę. Chcę wyjść i zobaczyć świat na własne oczy, nie tylko na stronach podręczników czy filmach w telewizji.
Czarnowłosy westchnął i złapał nastolatka za dłoń splatając ich palce.
- Tae już ci to tłumaczyłem. To nie jest ten sam świat, który pamiętasz z czasów dzieciństwa, teraz jest kompletnie inaczej, teraz jest-
- Niebezpiecznie. Tak, wiem. Już słyszałem ta gadkę. - Kim wywrócił oczami.
Jeon westchnął głośno i przetarł dłonią twarz. Prośba Taehyunga była...niemożliwa i nawet jeśli chciałby ją spełnić to nie mógł. Ile razy marzył o tym by zabrać stąd nastolatka?
Ile razy leżał w łóżku rozmyślając o tym, co by było gdyby zabrał Kima daleko z tego przeklęte miasta? Niezliczoną ilość razy. Pragnął pokazać młodszemu świat, chciał aby chłopak na własne oczy zobaczył bogactwa świata, wszystkie zabytkowe miejsca, budowle, piaszczyste plaże, wysokie góry i inne krajobrazy. Lecz nie mógł. Przez te przeklęte trzynaście lat wampiry stały się prawdziwymi bestiami.
Nie miały celu, ich życie ograniczało się do zabaw, alkoholu i polowań na ludzi. Grupy krwiopijców okupywały różne placówki, hotele i bary, po czym pustoszyły miasta niczym szarańcza. Byli szaleni. A Taehyung chciał rzucić się bestii na pożarcie.
Nie mógł na to pozwolić.
Kim jednak był niesamowicie zdeterminowany. Zirytowany szybko zmienił swoją pozycję, teraz jego długie nogi oparte były po obu stronach wampira, ręce ułożył na uwydatnionych kościach policzkowych starszego pochylając się nad nim tak, że ich nosy prawie się stykały.
Znał wszystkie słabości wampira. Wiedział, że ma nad nim przewagę - od zawsze jego osoba był słabością Jeona.
- Jungkookie błagam. - Powiedział cicho patrząc w jego czarne jak noc oczy. - Tylko do ciebie mogę się zwrócić o pomoc. Tylko tobie ufam na tyle, bardzo proszę zrób to dla mnie.
Taehyung wiedział, że zniszczył im dzień zaczynając ten temat, a raczej noc bo było trochę po północy. Jednak był egoistą i musiał spróbować, planował to od dłuższego czasu. Teraz albo nigdy.
Jungkook ani na chwilę nie odwrócił wzroku od czekoladowych tęczówek nastolatka. Duże oczy wpatrywały się w niego z taką nadzieją, widział w nich prośbę oraz wielkie pragnienie. Byli tak blisko, ich oddechu się zmieszały. Ręce wampira rwały się do bioder młodszego, a na usta cisnęła się zgoda.
Cholera, przecież on był gotów zrobić dla tego chłopca wszystko.
Wszystko, tylko nie to.
- Przepraszam Tae.
Tylko tyle powiedział zanim zmienił ich pozycję. Plecy Kima dotknęły satynowej pościeli jednak sylwetka starszego zniknęła. Został z nim tylko intensywny zapach wody kolońskiej, uchylone drzwi i słowa wampira, które zawisły w powietrzu.
- Przepraszam, ale nie mogę tego zrobić.
~*~
I'm alive! Mam nadzieję, że się podobało ;) powoli akcja się rozkręca, wampiry w mieście wariują, a z Tae robi się rebel i nadal z Jk znajdują się w "bestfriend zone" xd
W te wakacje mam w planach ponadrabiać braki rozdziałów z ostatnich tygodni, a nawet skończyć "Castaways" bo już blisko końca ;) także stay tune bo rozdziały mogą pojawić się w każdej chwili,
Much love 💞💞💞
P.s. Zapraszam na Twittera bo jestem tam praktycznie cały czas ;)
( @/monic_hp )
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro