08 • doctor
~*~
Jungkook miał deja vu.
Po raz kolejny stał w sypialni Namjoona, który po raz kolejny szykował się na jakieś spotkanie i po raz kolejny mówił mu, że dzisiejszy dzień miał spędzić z Taehyungiem.
Nawet miał założony ten sam krawat.
- ..I pamiętaj, że o 21.00 ma iść spać bo ostatnio szalał do północy i spał do czternastej, a to dla niego niezdrowe. - Powiedział Kim kończąc swój wywód. Sięgnął po granatową marynarkę, którą zarzucił na barki i wyszedł z pokoju, a Jungkook niczym wierny pies podążył za nim.
- Tak, pamiętam. - Mruknął sprawdzając coś na telefonie.
- I błagam niech nie będzie tak jak ostatnio bo skończysz pięć metrów pod ziemią. - Ostrzegł go jeszcze mężczyzna, a brunet uniósł zdziwiony brew.
- Niby jak było ostatnio? Przecież się z nim bawiłem. - Odparł, a blondyn westchnął głośno.
- Jungkook błagam cię, nie załamuj mnie. Mieliście się bawić w chowanego i powiedziałeś, że będziesz go szukać, a poszedłeś sobie nie wiadomo gdzie i po 3 godzinach sobie o nim przypomniałeś. - Powiedział zakładając czarne, lakierowane buty.
Brunet za to przewrócił oczami i wzruszył tylko ramionami. To nie była jego wina, że dzieciak siedział tak cicho, że aż o nim zapomniał.
- No ale ważne, że nie płakał czy coś.
- Bo zasnął pod moją szafą.
- Ale przynajmniej się wyspał. - Stwierdził Jeon, a Kim pokręcił z politowaniem głową.
- A już myślałem, że był jakiś postęp. - Westchnął i po prostu wyszedł.
~*~
- Jungkookie, pobawmy się w chowanego! - Wykrzyczał Taehyung wbiegając do pokoju bruneta. Wcześniej rysował w salonie jednak po paru minutach mu się znudziło, a teraz miał ochotę rozruszać starszego bo miał wrażenie, że ten przykleił się do łóżka.
- Puka się. - Odparł czarnowłosy.
Pięciolatek kucnął, zapukał trzy razy w podłogę i podbiegł do ogromnego łoża, a czarnowłosy przewrócił oczami. To dziecko zawsze go zadziwiało.
- Zapukałem. To co, idziemy się bawić? - Zapytał z wielkim uśmiechem, a Jeon westchnął przeczesując dłonią włosy.
- Niech ci będzie. - Odpowiedział odkładając na półkę swoją komórkę. Na jego słowa Tae zaklaskał w ręce i z wielkim uśmiechem na ustach wybiegł z pokoju wykrzykując jeszcze, że Jeon ma policzyć do dziesięciu.
Jungkook jak mu powiedziano - tak zrobił i po dziesięciu sekundach poszedł na poszukiwanie dzieciaka. Nie było to trudne bowiem doskonale słyszał szybkie bicie serca dochodzące z pokoju Taehyunga, więc powolnym krokiem się tam skierował, nie śpieszyło mu się za bardzo.
Poszedł dłuższą drogą udając, że go szuka i paru minutach dotarł pod odpowiednie drzwi, po czym wszedł do środka wcale nie starając się robić tego jak najciszej.
- Hmm.. gdzie ten Tae może być? - Zapytał głośno. - Ale się ukrył, nie mogę go nigdzie znaleźć.
Pochodził chwilę po pokoju specjalnie stawiając gdzieniegdzie głośniejsze kroki i po chwili zatrzymał się przed szafą pięciolatka. Uśmiechnął się kącikiem ust łapiąc za klamkę, po czym otworzył drzwi i...
Bum!
Dosłownie, bum.
Nie zarejestrował nawet co się stało kiedy poczuł nagły ból na środku czoła, a jego ciało, aż ugięło się w tył.
- Co do cholery? - Warknął. Złapał się za bolące miejsce i spojrzał zaskoczony na Taehyunga, który siedział po turecku w szafie, z nowym modelem Nerfa w ręce i śmiał się na cały głos.
- Ha! Prosto w czachę! Za dziesięć punktów! - Stwierdził z uśmiechem i wskazał na starszego oskarżycielsko palcem. - To za to, że ostatnio mnie nie szukałeś!
Śmiał się na cały głos tak, że wypuścił pistolet z rąk, a Jeon nadal nie mógł uwierzyć, że Tae właśnie do niego strzelił za taką błahostkę.
- Ty gnojku.. - Mruknął gniewnie ciskając z oczu piorunami w stronę dziecka. Może dostał tylko gumową strzałką no ale jednak zabolało, w dodatku kompletnie się tego nie spodziewał. Kto by pomyślał, że pięciolatek jest taki mały, a taki mściwy.
Chłopczyk uspokoił się dopiero wtedy, kiedy zobaczył, że brunet z krzywą miną cały czas trzymał się za czoło. Wtedy zastygł w bezruchu, oczy rozszerzyły się i po chwili rzucił się na Jeona przytulając się do jego nogi.
- Przepraszam Kookie! Nie chciałem zrobić ci ała. - Powiedział ściskając w rączkach materiał jego spodni, a Jungkook od razu odsunął go od siebie.
- Spoko dzieciaku nic mi nie jest. Po prostu jestem zdziwiony, ze masz takiego dobrego cela. - Odparł zgodnie z prawdą, jednak mały Kim nie wydawał się być przekonany. Zmarszczył brwi, po czym używając całej swojej siły popchnął wampira w stronę łóżka.Ten zdezorientowany usiadł na materacu jednak po chwili chłopiec popchnął go tak, że musiał się położyć.
- Tae, co ty ro-
- Cichaj! Jesteś teraz moim pacjentem, muszę cię wyleczyć z tego ała. - Przerwał mu "groźnym tonem" pięciolatek.
Brunet przekręcił oczami i chciał usiąść jednak ten znowu go popchnął do tyłu i przykrył kołdrą.
- Musisz leżeć. Zaraz doktor Tae przyniesie ci leki na twoje ała i będziesz zdrowy. - Powiedział maluch wskazując na zaczerwienione miejsce na środku czoła starszego.
Wziął Alfreda stojącego na szafce obok i położył go koło Jeona, który z politowaniem patrzył na dziecko. Dla niego było to jakaś komedia. Chłopczyk najpierw do niego strzela, a potem opiekuje. Paradoks.
- Alfred cię popilnuje. - Oznajmił Kim i dotknął palcem wskazującym nos wampira patrząc mu się w oczy. - A jeśli się ruszysz Jungkookie to strzelę w ciebie jeszcze tyle razy, że będziesz musiał leżeć w szpitalu bardzo długo. Milion lat. - Powiedział mrużąc oczy, a czarnowłosy westchnął głośno i ułożył się wygodniej.
Wykłócanie się z dzieckiem i tak nic by mu nie dało bo miał się nim zajmować tak czy siak, więc teraz przynajmniej poleży w wygodnym łóżku, a Tae będzie mu usługiwał. Jak dla niego bomba. Po głębszym zastanowieniu doszedł do tego, że mógł dać się postrzelić wcześniej.
- Ok, nigdzie nie pójdę smarku. - Obiecał, a ten jak na zawołanie szeroko się uśmiechnął.
- Zaraz wracam. - I pobiegł nie wiadomo gdzie.
~*~
- Tae.. co ty masz kurde na sobie? - Zapytał Jeon kiedy po paru minutach chłopczyk w końcu do niego wrócił.
Taehyung miał na siebie zarzuconą białą koszulę należącą prawdopodobnie do Namjoona, która miała chyba robić za lekarski kitel, na głowie miał białą kartkę z czerwonym krzyżem, którą przypiął sobie do włosów spinkami w biedronki, na szyi wisiał jakiś kabel, który miał być chyba stetoskopem, a w ręce trzymał zeszycik, fioletowy mazak i...
- Po co ci ta łyżka? - Jeon uniósł do góry brew kiedy zobaczył srebrny przedmiot w dłoni młodszego. - Chcesz mi wydłubać oczy czy co?
- Będę cię leczyć pacjencie Jungkook. - Uśmiechnął się szeroko i usiadł obok wampira na łóżku. - Dziękuję, że go popilnowałeś. - Zwrócił się do swojego pluszowego królika głaszcząc go po głowie.
A Jeon naprawdę zastanawiał się co było z tym dzieciakiem nie tak.
- Teraz zmierzę ci temperaturę. - Powiedział Kim i wyciągnął z kieszeni koszuli jakaś kredkę. - Nie ruszaj się pacjencie. - Nakazał i wsadził mu ją pod pachę, a Jeon się po prostu załamał. Załamał się tym, że daje sobie robić takie rzeczy i, że jeszcze nie uciekł z tego wariatkowa.
Gdyby któryś z jego znajomych go teraz widział to byłby skończony.
- Nie mam gorączki. - Zauważył.
- Masz czerwone czoło, więc masz gorączkę. - Stwierdził Taehyung wyciągając kredkę.
- Mam czerwone czoło bo mi w nie strzeliłeś jakaś głupią strzałką. - Mruknął, ale Kim go zignorował.
- O widzisz! Sześćdziesiąt stopni! - Powiedział za to pokazując mu kredkę. Prawie wybił mu nią oko, ale to już szczegół. Nabazgrał jakieś szlaczki w swoim zeszyciku, po czym uśmiechnął się szeroko.
- Nie martw się pacjencie, zaraz cię wyleczę. - Powiedział i wziął do ręki łyżkę.
Jeon przełknął ślinę.
W tamtej chwili naprawdę martwił się o swój wzrok.
Jednak na szczęście jego oczy były bezpieczne bo pięciolatek przyłożył zimny przedmiot do jego czoła chłodząc bolące miejsce. Co prawda od dobrych paru minut go w ogóle nie bolało, ale Jungkook i tak był pod lekkim wrażeniem bo Tae - ku jego zdziwieniu - wiedział co robi.
- Skąd wiesz, że kiedy cię boli musisz przyłożyć coś zimnego? - Zapytał, a Taehyung uśmiechnął się dumnie.
- Kiedy ostatnio bawiłem się z Hobim i zrobiłem sobie ała to wziął łyżeczkę, potrzymał i już mnie nie bolało. - Odpowiedział.
- Hoseok to czasem jednak jest mądry.
- Hobi hyung jest bardzo mądry. Ale wujek Namjoon i tak jest najmądrzejszy z was wszystkich. - Stwierdził chłopczyk znowu bazgrząc w zeszycie. - No i ma fajne okulary, a wy nie.
- A co okulary mają do bycia mądrym? - Uniósł brew brunet wpatrując się w pięciolatka.
- Jest swag. - Wzruszył ramionami Kim, a Jeon tylko zrobił tzw. face palm'a i głośno westchnął.
Taehyung zdecydowanie za dużo czasu spędzał z Hoseokiem.
~*~
- Co ty masz kurde na głowie?
To była pierwsza rzecz jaką Jeon usłyszał z ust Hoseoka, kiedy ten wrócił do rezydencji. Widząc zawinięty na głowie Jungkooka bandaż, który ledwo się trzymał nie potrafił zapanować nad swoim śmiechem, a brunet miał po prostu ochotę powybijać mu jego wszystkie śnieżnobiałe zęby.
- Hobi!! - Zapiszczał Tae i podbiegł do rudzielca, który z szerokim uśmiechem wziął go na ręce i obkręcił się z nim wokół własnej osi.
- Hej lisku, jak było dzisiaj z Jungkookiem? Widzę, że fajnie sie bawiliście. - Zaśmiał się wampir mrugając do bruneta, który tylko przewrócił oczami.
- Bardzo fajnie, musiałem go wyleczyć bo miał ała, ale już jest zdrowy. - Powiedział dumnie chłopiec, kiedy mężczyzna odstawił go na ziemię. - Nawet zrobiłem mu opatrunek. Ładny, prawda?
- Przepiękny. - Stwierdził Jung i odstawił chłopca na podłogę, po czym głośno westchnął. - Dobra, ja idę pod prysznic i zaraz do ciebie wracam. - Poczochrał Taehyunga po głowie i skierował się w stronę schodów, a uśmiechnięty pięciolatek wskoczył na kanapę obok Jeona, biorąc do ręki pilot do telewizora.
- Ej smarku, co ty robisz? Zaraz idziesz spać, nie ma czasu na bajki. - Stwierdził brunet kiedy zobaczył, że pięciolatek rozkłada się na kanapie. Już nawet pominął fakt, że nogi malca spoczęły na jego udach bo takie rzeczy działy się zbyt często, maluch w ich domu miał jedną wielką samowolkę.
- Chcę pooglądać bajkę i poczekać na Hobiego. - Powiedział Tae przełączając kanał, a czarnowłosy tylko westchnął poirytowany i wstał. Wyrwał pięciolatkowi pilot i wyłączył telewizor, na co ten głośno jęknął i obrażony założył ręce na piersi, wydymając usta.
- O tej porze nie ogląda się telewizji.
- To nie fair, Hobi mi pozwala. - Mruknął obrażony Kim.
- Ale ja ci nie pozwalam, więc raz dwa na górę i bez dyskusji do łóżka. - Odparł Jungkook.
- Nie chcę.
Na jego słowa zirytowany wampir przetarł twarz dłonią i głośno westchnął. Dlaczego zawsze kiedy zajmował się Tae chłopakowi musiał włączać się tryb księżniczki? To dziecko zawsze, ale to zawsze kiedy się nim opiekował miał jakieś fochy i Jeon miał powoli tego tego dość.
- Nie pytam się czy chcesz czy nie chcesz. Marsz do łóżka. - Stwierdził ale chłopczyk pokręcił tylko przecząco głową.
- Nie będę spać, nie chcę. - Mruknął. - Hobi mi zawsze pozwala długo nie spać.
- Ale ja nie jestem Hobi. - Stwierdził.
- Nie będę spać. Powiem wujkowi Namjoonowi, ze mnie zmuszasz i będziesz mieć karę. - Powiedział, a Jungkook prychnął pod nosem.
- Coś mi się nie wydaje. - Mruknął i podszedł do pięciolatka z zamiarem wzięcia go na ręce, jednak ten zaczął kręcić głową na wszystkie strony i głośno piszczeć.
- Nie chcę się kąpać, nie pójdę! Same se idź! jesteś głupi!! Nie b-
- Jeszcze jedno słowo i inaczej sobie pogadamy. - Warknął ostro zirytowany Jeon, przerywając tym samym młodszemu. Taehyung zamilkł i wcisnął się jeszcze bardziej w fotel, jakby chciał ukryć się przed wkurzonym spojrzeniem wampira.
Jednak nie na długo bowiem nagle zerwał się z miejsca i krzycząc głośne "amen", z uśmiechem pobiegł schować się do swojego pokoju, zostawiając zszokowanego Jeona w salonie.
- Kto go do cholery nauczył przeklinać? - Mruknął pod nosem brunet i pobiegł za chłopczykiem chcąc w końcu położyć go spać.
~*~
Nie miałam pojęcia jak zakończyć ten rozdział, więc wyszło coś takiego xd ta akcja z "amen" jest na faktach, moja siostra powiedziała tak ostatnio mojej mamie i mnie zainspirowała xd
mam nadzieję, że się podoba, przesyłam dużo miłości i do następnego <333
p.s. jeszcze jakieś 2/3 rozdziały i w końcu zacznie się główna akcja B)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro