Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

03 • hate



°°°



Czas mijał nieubłaganie i zanim ktokolwiek się obejrzał minęło kilka tygodni, podczas których Taehyung przystosował się do życia w rezydencji.

W miarę przyzwyczaił się do zasad panujących w ogromnym domu jak i do samych jego mieszkańców. Na początku różnie to wyglądało jednak po jakimś czasie zaakceptował fakt, że nie są oni normalnymi ludźmi tylko żądnymi krwi stworzeniami. Namjoon nawet trochę mu poopowiadał o historii wampirów i wytłumaczył co i jak, przez co pięciolatek już się aż tak nie bał. Przynajmniej ich trójki.

Zazwyczaj bawił się sam w ogrodzie lub w swoim pokoju nie wchodząc nikomu w drogę, jednak codziennie któryś z domowników dopilnował by choć przez chwilę pograć w coś z maluchem aby ten nie czuł się samotny w tak dużym domu.

Oczywiście oprócz Jungkooka, który ostatnimi czasy w rezydencji był z sporadycznie i omijał szerokim łukiem małego chłopca. Co prawda Tae starał się mu nie przeszkadzać ale Jeon i tak nie chciał mieć z pięciolatkiem nic wspólnego chociaż ten bardzo chciał się zaprzyjaźnić z wampirem.

Taehyunga czasem nachodziły koszmary, przez co płakał w poduszkę, a brunet nie potrafił tego znieść i najczęściej spędzał noce poza domem szlajając się po mieście.

Nie był przyzwyczajony do nowej osoby w rezydencji i raczej nie będzie.

Przez parę stuleci była tylko ich trójka - on, Hoseok, Namjoon i nikt inny. No może oprócz przyjaciół, z którymi widywali się sporadycznie raz na pięćdziesiąt lat. Byli takimi trzema muszkieterami, którzy przeżywali różne przygody podróżując po całym świecie czerpiąc z nieśmiertelności i nagle ich sielanka została zburzona, przez zwykłego, śmiertelnego dzieciaka, który nagle pojawił się w ich domu.

Uziemił ich, sprawił, że każdy zwracał na niego uwagę, a bujne życie powoli zaczynało zmieniać się w te nudne, pozbawione adrenaliny. Namjoon całe dnie przesiadywał w swoim gabinecie szperając w starych zapiskach, a Hoseok starał się zaprzyjaźnić z pięciolatkiem, przez co spędzał mniej czasu z brunetem, którego powoli zaczynało to wkurzać.

Tak też było tego wieczoru. Jeona tradycyjnie nie było w rezydencji bo szwędał się niewiadomo gdzie, a mały Kim i Jung siedzieli w salonie kolorując kolorowanki, które kupili maluchowi. W tle leciała piosenka dla dzieci, a dwójka dobrze się bawiła korzystając ze swojej obecności zabarwiając rysunek smerfa Ważniaka niebieskim kolorem.

W pewnym momencie brzuch Tae zaburczał, więc chłopiec zaśmiał się głośno, po czym skierował się do kuchni po jego ulubione czekoladowe ciastka. Przez te wszystkie dni już prawie nauczył się układu korytarzy i klatek schodowych, po których już w miarę komfortowo się poruszał.

Gdy przechodził przez duży hol drzwi otworzyły się, a do rezydencji wszedł Jeon, który widząc patrzącego w jego stronę chłopca po prostu wyminął go totalnie ignorując smutną minę pięciolatka.

- Kookie chcesz się z nami pobawić? - Zapytał za nim chłopczyk jednak odpowiedziała mu cisza.

Brunet zniknął za zakrętem udając, że nie słyszy, a malec westchnął i powoli poszedł do kuchni. Nie miał pojęcia dlaczego wampir go unikał. Przecież nic takiego mu nie zrobił, był miły i grzeczny, a Jeon traktował go jak zło konieczne, czego on zupełnie nie rozumiał. Nie krzyczał, nie hałasował - przynajmniej tak mu się zdawało bo czasem robił to nawet nieświadomie, więc nie widział w sobie żadnego problemu.

Stawiał drobne kroczki w stronę kuchni, a kiedy w końcu wszedł do pomieszczenia przywitał się z kucharką, która przygotowywała kolację. Została ona zatrudniona specjalnie dla niego by mógł jeść normalne i zdrowe posiłki. Kobieta jedynie kiwnęła głową i uciekła spojrzeniem od malca, który poczuł się przez to jeszcze gorzej. Nawet ona nie chciała z nim rozmawiać.

- Poda mi pani ciaztka? - Spytał wskazując na duży szklany dzbanek stojący na półce, a kobieta nadal się nie odzywając sięgnęła po naczynie i wręczyła je chłopcu.

Brązowowłosy uśmiechnął się smutno i uprzednio dziękując wrócił do salonu. Był smutny. Bardzo smutny. Nie wiedział dlaczego nawet kucharka nie chciała się do niego odzywać. Był aż tak niefajny?

Oczywiście nie wiedział tego, że kobieta została zastraszona. Miała tylko wykonywać swoje obowiązki bez spoufalania się z nikim innym, a zwłaszcza z małym chłopcem, który nie miał pojęcia o tej sytuacji. Kucharka za to współczuła Taehyungowi, który był dobrym dzieckiem jednak podejrzewała, że malec wychowany przez potwory stanie się tym samym co oni, więc pozostało jej modlić się, że historia obierze inny obrót.

Po paru minutach Kim wrócił do salonu gdzie usiadł na kanapie i w ciszy zaczął przeżuwać pierwsze ciastko. Hoseok zmarszczył brwi i usiadł obok niego obejmując drobne ciało ramieniem. Coś mu nie grało w zachowaniu młodszego, jeszcze przed chwilą był roześmiany i tryskał energią, a teraz zmarkotniał i po wcześniejszym optymiźmie nie było śladu.

- Coś się stało TaeTae? - Spytał i pogładził go po plecach, a pięciolatek pokręcił tylko przecząco głową i nadal w ciszy jadł.

Rudowłosy westchnął i wziął do ręki ciastko. Skoro chłopczyk nie chciał mu powiedzieć co się dzieje nie będzie go zmuszać. Kiedy ten będzie gotowy to wszystko wyzna, a on nie będzie na razie na niego naciskać.

Siedzieli w ciszy przeżuwając jedzenie dopóki do uszu wampira nie dotarło ciche pociągnięcie nosem. Spojrzał na Tae, który siedział ze spuszczoną głową i zmarszczył brwi. Złapał go za podbródek i uniósł go tak, że miał przed sobą twarz pięciolatka i serce go zabolało kiedy zobaczył jak po policzku spływa mu pojedyncza łza.

- Co jest lisku? - Zapytał i przyciągnął go do siebie zamykając w uścisku.

Chłopczyk ufnie się w niego wtulił zaciskając piąstki na koszulce starszego i znowu pociągnął nosem.

- Dlaczego Kookie hyung mnie nienawidzi? - Wyszeptał, a rudowłose się spiął.

Jungkook.

Oczywiście, że stan pięciolatka to wina Jeona - tylko on potrafił doprowadzić go do płaczu nie robiąc praktycznie nic. Westchnął i zaczął smyrać małego po głowie bując się na boki by jakoś się uspokoił.


- Nie nienawidzi cię skarbie. Po prostu ma dużo na głowie i jest przez to zdenerwowany, więc jak przychodzi do domu to jest bardzo zmęczony i idzie spać. - Wytłumaczył trochę naginając prawdę.

Kim uniósł głowę i spojrzał dużymi oczami na starszego, a ten uśmiechnął się lekko widząc, że przynajmniej już nie płakał.

- Czyli Kookie mnie lubi? - Zapytał z nadzieją, a Jung starł kciukiem łezki z jego policzków.

Nie lubił patrzeć kiedy chłopiec był smutny. Przez ostatnie tygodnie naprawdę się do niego przywiązał i zaczął traktować jak małego braciszka, o którego trzeba dbać. Taehyung był bardzo delikatny i łatwo było go zranić - co najczęściej robił Jungkook - a Hoseok obiecał sobie, że dopóki pięciolatek będzie u nich mieszkał to będzie mu się z nimi dobrze i komfortowo żyło.

- Oczywiście, że tak. - Uśmiechnął się co chłopiec odwzajemnił. Wtulił się w klatkę piersiową wampira, a Jung już wiedział, że bez poważnej rozmowy z Jeonem się nie obejdzie.



~*~




- Ty naprawdę jesteś idiotą. - Stwierdził Hoseok wchodząc do sypialni bruneta i zatrzaskując za sobą drzwi.

- Puka się. - Mruknął Jeon, który stał w samym ręczniku obowiązanym w biodrach i wycierał mokre po prysznicu włosy. Nie był zaskoczony wizytą przyjaciela bo jego kroki i ciche przekleństwa pod jego adresem słychać było już z daleka.

- Ty mi tu o kulturze nie pierdol bo sam jej nie masz. - Warknął i podszedł do przyjaciela wskazując na niego oskarżycielsko palcem.

Jungkook nie miał pojęcia o co chodziło starszemu. Zrobił mu jakąś krzywdę? A może porysował ulubioną płytę młodszego? Nie przypominał sobie aby wyrządził rudowłosemu jakąś szkodę, więc tylko uniósł brew patrząc na Junga dając mu tym znak aby kontynuował.

- Matko Kukson. - Prychnął i skrzyżował ręce na piersi. - Ty naprawdę nie wiesz o co chodzi? - Zapytał i popatrzył się na niego niedowierzająco.

- Eee... No nie.

- Ja nie mogę trzymajcie mnie. - Mruknął Hoseok i wziął głęboki wdech nie chcąc zacząć krzyczeć na ciemnowłosego. - Chodzi o Tae. - Oznajmił czekając na jakąkolwiek reakcję.

Brunet za to ściągnął ręcznik i ubrał czyste bokserki, po czym podszedł do szafy i zaczął szukać jakiś dresów totalnie ignorując przyjaciela, któremu żyłka na czole zaczęła niebezpiecznie pulsować.

- No i co w związku z nim? - Spytał w końcu Jeon wciągając na tyłek spodnie. - Nic mu przecież nie robię.

W mgnieniu oka Jung znalazł się przy nim dociskając do szafy. W jego ciemnych oczach dało się wyczytać ogromną złość, jednak Jungkook nawet nie drgnął. Znajdował się już w gorszych sytuacjach.

- O to chodzi pajacu. On ma dopiero pięć lat, a dwie godziny temu płakał mi na kolanach pytając się dlaczego go nienawidzisz. - Powiedział oskarżycielskim tonem. - To tylko dzieciak. Wiesz jak on musi się czuć nie wiedząc dlaczego jesteś dla nim takim chujem? On chce się z tobą tylko zakolegować.

Czarnowłosy uśmiechnął się kącikiem ust, po czym odepchnął od siebie Hoseoka.

- Problem w tym, że ja nie chcę zakolegować się z nim. - Stwierdził i podszedł do komody sięgając po swoją komórkę.

- Powiedz mu nawet te głupie cześć na korytarzu i się uśmiechnij. Tyle wystarczy. A jeśli jeszcze raz usłyszę, że Tae przez ciebie płakał to własnoręcznie wbije ci w klatkę kołek. - Oznajmił Jung, po czym wyszedł trzaskając za sobą drzwiami.

A Jeon tylko przygryzł wargę patrząc w miejsce, w którym zniknął i głośno westchnął. Pierwszy raz widział żeby Hoseok był taki zły.



~*~



W końcu napisany, mam nadzieję, że się podoba i nie martwcie się Kukson nie będzie chujkiem cały czas

Kocham i do następnego <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro