Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5 - Appearances Are Deceptive

Ahh obrazek w mediach dobrze oddaje ten rozdział ♥

Jimin pov.

Mam dość. Od dwóch dni mam wrażenie, że każdy strażnik na zamku za mną chodzi nie odstępując nawet na krok.

Chce trochę mojej wolności, więc o świcie wstałem z łóżka i ukradkiem dostałem się do stajni, gdzie mój biały i waleczny koń zawsze na mnie czekał. Wyprowadziłem go i wsiadłem odjeżdżając, jak najprędzej.

Kierowałem się w swoje ulubione miejsce. Nikogo tam nigdy nie zabrałem, traktuje to jako moją kryjówkę. Tam po prostu jestem sobą i nie muszę udawać nikogo i niczego.

Pojechałem dobrze mi znanym skrótem i już po chwili wyjechałem na malutką polankę w środku lasu, otoczoną rzecz jasna drzewami. Na środku znajdowało się małe jeziorko. Woda w nim była tak czysta, że idealnie w każdym miejscu było widać piaszczyste dno.

Tak jak miałem w zwyczaju zsiadłem z konia, przywiązując go do jednej z gałęzi i ruszając w stronę jeziorka, rozebrałem się do naga po drodze. Dotknąłem stopą wody. Była ciepła, mimo tego, że ranek był dosyć chłodny. Z przyjemnością wszedłem do jeziorka, rozkoszując się ciszą i chwilą zupełnej samotności.

Zatrzymałem się w miejscu, w którym woda sięgała mi do pasa i zacząłem się obmywać, ciesząc jednocześnie z tak prostej przyjemności. Po dłuższej chwili zrobiło mi się zimno, dlatego odwróciłem się z zamiarem wyjścia.

-Aaaa! – Pisnąłem podskakując w miejscu.

Na brzegu jeziorka stał Jungkook z ewidentnie niezadowoloną miną.

-Co ty tu robisz!? – Zapytałem z wyrzutem, oburzony tym, że mnie śledził, a teraz... Teraz ewidentnie widział mnie nago. Dobrze, że chociaż woda mnie trochę osłaniała, mimo swojej przejrzystości.

-Chyba co ty tu robisz sam. – Ostatnie słowo zostało tak podkreślone, bym zdawał sobie sprawę, w jakie kłopoty się wpakowałem.

-Nie jestem więźniem, mogę wychodzić, kiedy mi się podoba. Odwróć się, jesteś bezczelny.

-A nie przyszło ci do głowy, dlaczego każdy strażnik w zamku cię tak pilnuje? – Zapytał, a moja świetna gadka i pewność siebie nieco przygasły.

-...Dlaczego? – Czy ja o czymś nie wiem?

-Twoja matka wyczuwa coraz bardziej zbliżające się niebezpieczeństwo, a ty wyjeżdżasz samotnie poza mury zamku, w którym jesteś najbezpieczniejszy, tylko po to, by kopać się nago w środku lasu... Pomyliłem się, co do ciebie. Jesteś nieodpowiedzialnym dziec...

-Nie pozwalaj sobie! Co ty możesz wiedzieć o moim życiu? Wystarczyło mi powiedzieć, że jestem w niebezpieczeństwie, a bym nie wyszedł. Nie jestem głupcem Jeon, a teraz odwróć się, bo chce się ubrać. – Jungkook nic już nie mówiąc odwrócił się, bym mógł podejść do swoich rzeczy i ubrać je na siebie.

-Masz racje. – Gdy już prawie byłem ubrany Jeon odezwał się, nadal stojąc do mnie tyłem.

-Co? – Zapytałem, w sumie nie wiedząc, o co mu chodzi i dokończyłem zakładanie koszuli.

-Mógł ci powiedzieć... A teraz nie będzie miał już szansy... - Głos Jungkooka, wcale nie należał do niego. Jeon... Albo raczej to coś, obróciło się do mnie, a oczy zamiast księżycowych i hipnotyzujących, były... Fioletowe?

Nagle istota, która jeszcze przed chwilą wyglądała, jak Jungkook zaczęła się przemieniać, a wtedy już wiedziałem, co to jest....

Demon

-Nie zbliżaj się do mnie! – Wielka ciemna masa z fioletowymi gałkami śmiała się ze mnie bezczelnie, lekceważąc moje krzyki.

Powoli cofałem się do tyłu, szukając jakiejkolwiek możliwości ucieczki, ale wiedziałem z książek i opowiadań, że takie istoty bez żadnego wyszkolenia są praktycznie nie do pokonania...

W takiej sytuacji nawet nie pomyślałem, żebym mógł sam się obronić, poprzez moją moc, ale nie byłem w stanie się skupić. Zbyt się bałem...

Potwór zaśmiał się szyderczo, kiedy moje plecy zetknęły się z pniem drzewa, a panika rosła z sekundy na sekundę.

Wiedziałem, że nic mnie już nie uratuje, dlatego postanowiłem zaryzykować i w momencie, kiedy demon rzucił się do ataku zamknąłem oczy i posłałem w jego kierunku ogromną dawkę magii, nawet większą niż na sali treningowej.

Usłyszałem dziwnie stłumiony wrzask, a gdy otworzyłem oczy pod moimi nogami leżała ciemna masa, a z niej wypływała posoka, w kolorze jego już martwych oczu.

Podniosłem wzrok i o mało nie krzyknąłem. Przede mną stał Jungkook, ten prawdziwy Jungkook z mieczem umazanym w fiolecie.

-Nic ci się nie stało? – Wyciągnął do mnie rękę, którą od razu chwyciłem. Poczułem tą już dobrze znaną mi energię i natychmiast strach odleciał gdzieś daleko, zastąpiony potrzebą bliskości.

Chłopak pomógł mi ominąć zwłoki demona i poprowadził mnie z dala od tego nieprzyjemnego widoku.

Trzymając go za rękę i kątem oka przyglądając się przystojnemu profilowi zacząłem dostrzegać tyle różnić pomiędzy nim, a potworem przypominającym samego Jeona. Jestem pewien, że jeśli kiedykolwiek zdarzy się coś podobnego nie dam się drugi raz oszukać. Będę gotowy.

-Jimin... - Jungkook zatrzymał się i nabrał powietrza, powoli je wypuszczając. Ku mojemu zdziwieniu odwrócił się do mnie, splatając nasze palce i spojrzał prosto w moje oczy.

Nie potrafiłem odczytać błąkającej się emocji w pięknej, czarnej głębi, dlatego czekałem, aż zechce kontynuować...

Ale zamiast tego zanim zdążyłem cokolwiek zrobić przyciągnął mnie i ukrył w swoich silnych ramionach, mocno przyciągając do twardego torsu. Czułem się najbezpieczniej nie w zamku, nie w swojej komnacie, tylko właśnie w jego ramionach... Nawet u matki, gdy byłem mniejszy nie było mi tak dobrze... Nie sądziłem, że można czuć się, aż tak małym, kruchym, a zarazem bezpiecznym i potrzebującym takiej formy bliskości.

-Ja... To moja wina... Nie powinienem pozwolić ci jechać samemu, albo przynajmniej być w pobliżu... Ale chciałem ci dać trochę prywatności... Przepraszam. – Ostatnie słowo wyszeptał tak cicho, że ledwo to usłyszałem. Na te słowa objąłem go mocnej, chowając swoją twarz w szyi Jungkooka.

-Nie musisz mnie przepraszać... Powinienem być bardziej odpowiedzialny i chociaż powiedzieć ci gdzie jadę... Jungkook... Zdajesz sobie sprawę z tego, że żaden poprzedni kapitan gwardii nawet mnie nie dotknął palcem?

-Domyślam się... – Powiedział puszczając mnie, ku mojemu niezadowoleniu i nieco się ode mnie odsuwając.

-Jungkook... Ja...

-Nie musisz mi dziękować, wiem, że książęta mają z tym problem, tak samo, jak z przepraszaniem. – Uśmiechnąłem się delikatnie i skinąłem głową na zgodę.

-Naprawdę nie zorientowałeś się, że to nie ja? – Zapytał patrząc mi głęboko w oczy, więc po chwili odwróciłem wzrok, który mnie przeszywał na wylot.

-Teraz już bym się nie pomylił, ale na początku nawet nie pomyślałem, że to nie ty. W końcu już trochę zdążyłem się zapoznać z twoją... Naturą.

-Wiesz co?... – Zbliżył się do mojego ucha, a ja aż zadrżałem z powodu bliskości czarnowłosego.

-Ja bym się nie odwrócił... Albo nawet do ciebie dołączył. – Odepchnąłem go zaczerwieniony, na co ten głupek zaczął się śmiać.

-Wracajmy, bo mam niedługo lekcje z RM. – Powiedziałem, nie patrząc na wyższego. Krępował mnie, kiedy się we mnie tak intensywnie wpatrywał.

-Twój koń przestraszył się i uciekł z powrotem do zamku, więc albo wsiadasz na mojego, albo wracasz na nogach. – Jungkook wzruszył ramionami, jakby nie widział w tym żadnego problemu. Po moim trupie, nie mam zamiaru łazić po tych zabłoconych ścieżkach.

-Aha, czyli ja jadę na twoim koniu, a ty wracasz na nogach? Ale z ciebie dżentelmen kapitanie. – Naprawdę nie widziałem innej opcji, bo przecież nie będę wracał na nogach, a przy okazji mogę się podroczyć odrobinę z tym osiłkiem.

-Chciałbyś. – Jungkook wyminął mnie i wskoczył na swojego czarnego, jak smoła rumaka, wyciągając do mnie dłoń.

-No chyba nie. – Popatrzyłem na niego, jak na wariata.

-Jednak chyba tak blondyno. – Zachęcił mnie gestem ręki do siebie, a ja z braku wyboru złapałem za jego dużą dłoń i od razu zostałem wciągnięty na konia.

-Gotowy? – Zapytał głupkowato się uśmiechając, kiedy nie wiedziałem, jak mam się go złapać, by nie spaść.

-Ni... Aaa! – Nagły zryw spowodował mój mało męski pisk i objęcie z całej siły czarnowłosego w pasie. Jungkook śmiał się w najlepsze, a ja już obmyślałem zemstę...


********************

Mam nadzieję, że się podobało♥

Macie może album Love Yourself Answer? Mój przyjdzie w przyszłym tygodniu i nie mogę się doczekać, aż się dowiem jaką wersję dostanę. Możecie pochwalić się w komentarzu swoją wersją, jestem ciekawa, jaka wam się trafiła♥

Miłego, odpocznijcie trochę w ten weekend♥

Ps Jutro rozdział Sudden Love♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro