Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4 - Strange Phenomena And a Disinterested Resident


Jimin pov.

-Dobrze, więc podejdź do mnie. – Wstyd mi przyznać, ale Jungkook trochę mnie onieśmielał swoją bezpośredniością i samym wyglądem, bo był dobrych kilka razy większy ode mnie i przy okazji... Jest jedynym mężczyzną, który mnie interesuje. Przyznaję.

-Co teraz? – Zapytałem, stając jakieś trzy metry od większego.

-Bliżej.

-Po co ma...

-Ja tutaj rządzę, więc rób co mówię.

-Pfff. – Mimo wszystko ton, jakim wypowiedział te słowa zadziałał na mnie tak, że wypełniłem jego polecenie. Ja, wielki książę Królestwa Jasności, słucham się tego irytującego osiłka. Tego jeszcze nie było...

-Co teraz? – Jungkook przewrócił oczami i złapał mnie za rękę przyciągając do siebie, przez co wpadłem na jego twardy, jak skała tors.

-Ej! Co ty sobie wyo... O... – To, co poczułem, kiedy nasze ciała się zetknęły, było dziesięciokrotnie silniejsze, niż wcześniejsze zetknięcie naszych dłoni. Teraz miałem ochotę jęknąć, bo siła doznania wręcz mnie otumaniła.

Wewnętrznie szalałem.

-Ja czuje się tak samo, wiem, że właśnie mentalnie doznajesz spełnienia. Nie jesteś w tym sam... - Jungkook szeptał koło mojego ucha, a pode mną ugięły się kolana.

Jeon złapał mnie delikatnie i ułożył na materacu obok, by odsunąć się już na bezpieczną odległość.

-Dobrze, więc zacznijmy lekcję... Wszystko w porządku?

-Nie wiem, co ze mną robisz, ale to nie jest normalne. – Leżałem wygodnie i starałem się odszukać w pamięci choćby jakąś wzmiankę, w książkach, które przeczytałem, ale niestety nic sobie nie przypomniałem.

-Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. Wstań teraz.- Nogi miałem trochę, jak z waty, ale udało mi się wstać.

-Jesteś w stanie użyć teraz swojej mocy, w jakikolwiek sposób?

-Spróbuje. – Odpowiedziałem, skupiając się na stole, na którym, jak wszędzie czekały na mnie przekąski, najczęściej w postaci owoców.

Zamknąłem oczy i zrobiłem to tak, jak zawsze próbowałem, gdy nikt nie widział.

-...To może być trudniejsze niż myślałem. – Usłyszałem nieco zrezygnowany głos Jungkooka, a gdy otworzyłem oczy, by zobaczyć efekt, aż zamarłem. Miałem na myśli zamrożenie jednego owocu, no może góra kilku, ale... Nie połowy komnaty!

-I co teraz? – Zapytałem, w sumie nie wiedząc, czy chce to usłyszeć.

-To. – Powiedział, a jego oczy zabłysły, jakby miał w nich światło księżycowe i te pół sali, które zamroziłem nagle stanęło w płomieniach, by po sekundzie zniknąć wraz z moim lodem i...

-...Kim ty jesteś? – Wszystko wyglądało, jakby nikt tego nawet nie tknął, było dosłownie tak, jak tutaj przyszedłem. To nie jest normalne...

-Też nauczę cię nad tym panować, ale na dzisiaj koniec. Mam nadzieję, że dla swojego i mojego dobra zachowasz to w tajemnicy. – Powiedział i wyszedł z sali, a ja nadal stałem tam, jak głupiec z otwartymi ustami.

Gdy tylko drwi się zamknęły podbiegłem do stołu z owocami, chcąc sprawdzić, czy to jest w ogóle możliwe.

Moje oczy otworzyły się jeszcze szerzej, orientując się, że te pół sali, włącznie z owocami jest w nienaruszonym stanie.

Czy to możliwe, by ktoś nie posiadający czystej krwi miał taką moc? Czy to w ogóle możliwe, by zwykły mieszkaniec krain miał jakąkolwiek moc?

Odpowiedź jest tylko jedna i na pewno nie jest ona twierdząca...

Jungkook pov.

Nie wiem, czy dobrze zrobiłem poniekąd odkrywając wszystkie karty przed Jiminem, ale wierzę, że razem możemy naprawdę wiele się nauczyć, a to jak nasze ciała reagują na siebie jest po prostu magicznie... Ale nie tylko magicznie, bo w mojej typowo człowieczej części dzieje się to samo. Zwyczajnie, ludzko i przyziemnie Jimin jest dla mnie niesamowitym obiektem. Mądry, piękny, z nieziemskim ciałem. Zadziorny, a przy tym czuje, że jego czyste serce, jest tak niewinne i dobre... I do tego dochodzi ta moc, równająca się mojej.

Pełnia już niedługo, a ja nie wiem, jak się opanuje, kiedy on będzie w pobliżu. Obawiam się, że tym razem nasze wewnętrzne moce nie będą w stanie powstrzymać tak intensywnej rządzy w tę specjalną noc... Bo do szaleństwa już w tym momencie jej nie potrzebuje.

Do wieczora mam jeszcze trochę czasu. Jadąc przez miasto do zamku miałem wrażenie, że przez moment wyczułem bardzo znajomą mi energie, więc korzystając z tego, że Jimin ma teraz lekcje z dworskim uczonym niejakim RM przejadę się tam, by to sprawdzić.

Poszedłem do stajni po konia, który został dla mnie sprowadzony. Tak się składa, że mam dobre znajomości i moi słudzy podmienili tamtego kona, którego miałem dostać, na mojego stałego, z którym się praktycznie nie rozstaje.

-Jungkook? – Już miałem wychodzić, kiedy w stajni zjawił się Hoseok, mój słu... Przyjaciel.

-Co tutaj robisz, coś się stało? – Zapytałem chcąc wiedzieć, co robi lekko śmierdzącej stajni.

-Nie... A właściwie tak. Mój koń chyba jest chory, ale nie mam pojęcia, jak mu pomóc, gdybym tylko znał mowę zwierząt... Niestety w tym królestwie nie ma takich osób, zresztą jest ich tylko garstka we wszystkich krainach... Nie chce go tracić, bo to dobry koń. – Chłopak wyglądał na zmartwionego, co nie napawało mnie zadowoleniem, bo kto, jak kto, ale Hoseok i zły humor to nie jest dobra mieszanka.
-Jak wrócę z miasta, to postaram się jakoś pomóc. Na razie opiekuj się nim dobrze. – Hoseok skiną głową, chyba z przyzwyczajenia, a ja ruszyłem pędem.

Jeśli moje podejrzenia się spełnią, to rumak Hoseoka przeżyje.

Czułem to coraz mocniej. Znajoma energia doprowadziła mnie, aż do sadu. Zsiadłem z konia, przywiązując go do jednego z drzew i ruszyłem magicznym szlakiem, który co chwilę zmieniał kierunek. Moja wewnętrzna magia jest zachwiana przez Jimina...

Znalazłem

Chłopak o twarzy dziecka, zrywał dojrzałe jabłka z drzewa. Uśmiech błądził na jego ustach, aż do momentu, w którym się odezwałem.

-Co robisz tak daleko od domu? – Jasnowłosy wzdrygnął się i ze strachem w oczach na mnie popatrzył.

-J...Ja je... Jestem w domu. – No mistrzem kłamania to ty nie jesteś...

-Wyczuwam twoją energię, nie musisz kłamać. Nic ci nie zrobię.

-Proszę nie mów nikomu. – Miałem wrażenie, że zaraz się rozpłaczę.

-Nie powiem, ale mam warunek.

-Jaki? Zrobię wszystko. – Chyba naprawdę mu zależy na mieszkaniu tutaj.

-Moja magia podpowiada mi, że masz dar... Więc chcę byś pomógł uzdrowić konia mojego przyjaciela. Nie wiemy, co mu jest.

-Więc chodźmy, gdzie jest ten koń?

-Wsiadaj na swojego. Jedziemy na zamek. – Oczy jasnowłosego zaświeciły się, jakbym co najmniej obwieścił mu, że pochodzi z rodziny królewskiej. Chociaż muszę przyznać, że szanuje go za dar, który w sobie nosi. Tak jestem nauczony, by osoby, które są wyjątkowe i dobrze to wykorzystują zostały nagrodzone. Tak będzie też i tym razem, gdy koń wyzdrowieje.

Wjechałem do stajni, a tuż za mną jasnowłosy. Właśnie, wypadałoby zapytać, tak robią chyba zwykli, uprzejmi ludzie.

-Jak masz na imię sadowniku?

-Taehyung, a ty?

-Jungkook, a... To jest mój przyjaciel Hoseok i jego koń. – Chłopak zsiadłszy z konia obrócił się w stronę Hoseoka i...

-Może zaczniecie ratować tego konia, zamiast bezmyślnie się na siebie patrzeć?

******************

Mam nadzieję, że się podobało ♥

Jutro pojawi się też nowy rozdział Sudden Love♥

Miłego♥


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro