VII
Wika
Biorę Przemka za rękę. Idziemy razem do salonu, gdzie byli nasi znajomi i oznajmiam im:
W: Idziemy na randkę. Nie mielibyście nic przeciwko?
Kręcą głową.
P: No to zajebiście. Chodź Wikusia.
~~~
Julita
Wika i Przemek wychodzą z pokoju.
Q: Co to kurwa było?
J: Też chciałabym wiedzieć. Dosyć dziwne jak na nich.
***
Jest już po jedenastej w nocy. Siedzę przy stole w kuchni przeglądając Instagrama na telefonie. Po chwili wchodzi Patryk.
Q: Chcesz herbatę? Będę gotować wodę.
Kiwam głową.
W czasie, gdy on zaczyna gotować wodę, dosiada się do mnie.
Q: Podoba ci się tutaj?
Spytał. Zastanawiam się chwilę, po czym mówię:
J: Tak, jest całkiem... Przytulnie.
Uśmiecha się do mnie.
Q: Też mi się podoba. Tak w ogóle... Wika z Przemkiem strasznie chamsko się zachowują. Serio aż tak do siebie pasujemy¹?
Śmieje się cicho.
Q: W sumie... To jesteś całkiem spoko.
Uśmiecham się.
Wow...
J: Ty też!
Oboje się śmiejemy.
Kurwa, cudowny jest...
__________________________
¹: TAK.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro