Amanda
Prs. Amandy
Następny dzień w psychiatryku i kolejne koszmary tym razem widziałam slendermana i styłu za mną zjawe ducha. Dobra no to wstaje. Podeszłam do szafy i ubrałam czarne rurki i czarną bluzke z napisem "Help Me" oraz szare trampki.
Poszłam na stłówke zjeść śniadanie w mojej ławce i zjadłam kanapke popijając herbatą. I spytałam się czy moge wyjść na dwór. Gdy pani mi pozwoliła wziełam płótno farby i pędzle i zaczełam malować. Namalowałam ciemny las koło niego łąke. Gdy skończyłam przyszła do mnie rodzina i maks.
-Cześć kochana.
-Hej cześć maksiu, hej siostrzyczko.
-Hej.
I wtuliła się we mnie. Widać że tęsknili i maks też.
-Słuchaj dajemy ci Maksa żebyś sama nie była.
-Dobrze.
-My muśmy lecieć do miasta chcesz coś?
-Nie dzięki.
-To pa
-Pa.
Razem z Maksem poszliśmy do pokoju. Znów jestem sama czuje się odrzucona. Rodzina chyba mnie nie chce. To ostatnie odwiedzenie bo jadą na wakacje. Znów ale w psychatryku są inni tacy jak ja. Ale nagle coś we mnie drgneło i upadłam na ziemie. Więc poszłam po tabletki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro