Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{06} Teoria Wielkiego Poświęcenia

[17 wrzesień 2018, poniedziałek. Gabinet szkolnego psychologa. Godzina 12:35] 

"Człowiek to rzeczownik, a rzeczownikiem rządzą przypadki."


Ashton's POV

Istnieje pewna legenda, bajka, przypowieść, czy jakkolwiek wolisz to nazwać, mówiąca o chłopcu, który chcąc zwalczyć zagrażającego wiosce smoka, sam musiał zmienić się w potwora. W tym celu udał się w głąb Mrocznego Lasu, pokonując po drodze multum przeszkód, ryzykując własne zdrowie, a nawet życie. Na końcu swojej podróży spotkał potężnego Maga, który w zamian za oddanie mu ogromnej przysługi, dał mu moc potrzebną do zabicia stwora. Problem pojawia się w momencie, kiedy po zabiciu smoka, chłopiec sam zmienia się w krwiożercze monstrum. Napada na wioskę i będąc o krok od pożarcia niewinnej niewiasty, dostrzega w jej oczach swoje odbicie. Podąża za swoją ostatnią ludzką myślą i topi samego siebie w morzu, ratując ludzi. A przy okazji, poświęcając siebie.

Co prawda wymyśliłem tą historyjkę sekundę temu, ale to jest akurat mało istotne. Ważne jest tylko znaczenie. Bo łapiecie przesłanie, prawda? Chodzi o poświęcenie. A raczej o jakiś wyższy cel. Coś dla czego warto się poświecić.

Od kiedy pamiętam, mam obsesję na punkcie znalezienia owego 'wyższego celu'.
Starałem się próbować wielu różnych rzeczy, na przykład walki o prawa zwierząt, organizowania akcji charytatywnych czy nawet kółek modlitewnych. Nic jednak nie zrobiło na mnie wystarczającego wrażenia. Nie wydawało się warte Wielkiego Poświęcenia.

Oczywiście kiedy mówię o Wielkim Poświęceniu, nie mam na myśli niczego tak drastycznego jak w tej mojej historyjce (to znaczy... nie przez większość czasu). Po prostu pragnę znaleźć sprawę, dla której warto byłoby stracić wszystko, nawet jeśli byłoby to życie. Ponieważ wierzę, że właśnie to mogłoby nadać mu sens (troszkę ironiczne, czyż nie?).

Prawdopodobnie przesadzam, jestem zbyt dramatyczny czy też po prostu ekstremalnie... Jakiś.

Ale czy jest cokolwiek złego w poszukiwaniu celu?

Cóż, prawdopodobnie tak, jeśli to doprowadza cię do włamania się do gabinetu szkolnego psychologa i zmuszenia twojego jeżdżącego na wózku przyjaciela, do skupienia na sobie uwagi okolicznych nauczycieli poprzez udawanie wypadku.

Tak czy inaczej, cel uświęca środki.

A przynajmniej to sobie powtarzałem, otwierając szufladę z aktami uczniów . Oby to wszystko było tego warte, albowiem ja, Ashton Irwin, mam zamiar zostać światłem w czyimś życiu (kogoś więcej niż samego Caluma, oczywiście).

- Czy on sobie coś złamał?! - Zapiszczała spanikowana bibliotekarka za drzwiami.

- Jego nogi sterczą pod dziwnym kątem. Daję stówę, że się połamał. - Odparł na to rozbawiony głos, który od razu wywołał u mnie niezadowolenie. Liam Payne i jego cudowni koledzy. Czy mogło być lepiej?

Chociaż... może jeśli Calum się postara, udałoby się nam oskarżyć ich o ten "wypadek". A pozbycie się ze szkoły tego dupka zdecydowanie można uznać za wielki akt łaski i miłosierdzia z naszej strony.

- Czujesz ból w nogach? Możesz nimi ruszyć? - Dopytuje kobieta i wyobrażam sobie jej przerażoną twarz. 

- Nie sądzę, żeby zwykle mógł to zrobić, Anne. - Odpowiada jej na to rozbawiony głos Stylesa, a ja wywracam oczami słysząc rozbawione parsknięcie Hooda. Och, ten dzieciak jest całkowicie nieprzydatny. Na co mi niby kaleka, skoro nie umie nawet udawać porządnie rannego? 

- Wydaje się całkiem żywy jak na moje oko. - Mówi dalej mężczyzna i po chwili słyszę ciężkie sapnięcie połączone z protestem mojego przyjaciela. - Wygląda jak nowy. - Rzuca, wciskając go na wózek, a najgorszy aktor świata wybucha śmiechem.

Kręcę głową z rozczarowaniem, przy okazji wyciągając żółtą teczkę z prywatnymi danymi przypadkowo wybranej osoby. Niech los zadecyduje.

Chowam ją za plecami w momencie, kiedy drzwi gabinetu delikatnie otwierają się, a Calum wydaje z siebie zatrważający dźwięk bólu. Wszyscy znów biegną w jego kierunku, kiedy ja robię zdjęcie pierwszych kilku stron, licząc na to, że okażą się czymś ciekawym. Teczkę zamykam i wsuwam pomiędzy inne, z pozoru nieróżniące się niczym teczki. Następnie ostrożnie zamykam szafkę, a klucz do niej chowam za porcelanową figurką kota. Styles jest dość przewidywalny jak na psychologa. 

Wychodzę przez okno, nawet nie kłopocząc się z próbą zamknięcia go. Temu babciniemu pomieszczeniu przyda się odrobinka powietrza, która nie pachnie jak koty i wanilia.

"Cięcie. Oskara za to nie dostaniesz."

Wysyłam sms Calowi, licząc na to, że odpuszczą mu wizytę u pielęgniarki. Czymże ta biedna kobieta mi zawiniła? 

°°°°°  

Kiedy wchodzę do domu, zastaję Carol i Kelly siedzące po przeciwnych stronach stołu, wpatrzone w całą masę papierów przed nimi.

- Cześć! - Krzyczę, szybko przebiegając przez korytarz. Żadna z nich nawet nie podnosi swojego spojrzenia, ale teraz nie jest to ważne. To nigdy nie było ważne.

Lub może jest zbyt ważne. Tak bardzo, że wolę udawać razem z nimi, niż spojrzeć prawdzie w oczy.

Wbiegam po schodach i z rozpędu wpadam do mojej małej jaskini. Powietrze jest gęste, a przez zaciągnięte rolety, nie przedostaje się ani odrobinka światła. Rzucam mój plecak na stertę ubrań zalęgającą na krześle i otwieram to głupie okno. Upalne wrześniowe powietrze nie jest do końca tym, na co liczyłem, ale trzeba brać to co się ma, prawda?

Rzucam się na łóżko, a sprężyny skrzypią znajomo pod moim ciężarem. Uśmiecham się sam do siebie, kiedy odnajduję w telefonie odpowiednie zdjęcie.

Czytam imię  mojego nowego Wielkiego Poświęcenia  i moja szczęka zaciska się ze złości. Przymykam oczy i lekko uderzam głową o ścianę za mną.

Przez moment kusi mnie, żeby znów podrzucić Caluma nauczycielom i może jednak wybrać teczkę z większa uwagą, ale jest już za późno. Los zadecyował. Poza tym ten sam numer mógłby nie przejść dwa razy z rzędu.

Bridgit Horan, gratulacje. Właśnie zostałaś moim celem numer jeden.

O ile twój brat nie zabije mnie wcześniej.

O Jezu. 



°°°°° 
Pięć miesięcy przerwy... Ehh, cześć ponownie :)
Nie wiem kiedy będzie następny, ponieważ jestem tylko kawałkiem gówna posypanym różowym brokatem. 
Wciąż jeszcze nie wiem, o kim będzie następnym rozdział, ani gdzie są moje notatki do Psycholoogist, ale bądźmy dobrej myśli! ;)

Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał.
Wiktoria xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro