Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{01} Mój ulubiony typ

„Po pierwsze, miej zdefiniowany, jasno określony cel. Po drugie, zdobądź potrzebne zasoby by do niego dojść; wiedzę, pieniądze, materiały, metody. Po trzecie, skieruj wszystkie te zasoby na osiągnięcie celu"


Calum's POV

Bycie nastolatkiem jest do dupy.

Bycie jeżdżącym na wózku nastolatkiem pochodzenia szkocko-nowozelandzkiego, jest totalną porażką.

Jeśli tobie także trafił się ten wątpliwy zaszczyt, przybij piątkę.

W ciągu tych dwóch miesięcy, od kiedy moje nogi w ich najważniejszym zadaniu zastępuje ta przeklęta kupa złomu, nauczyłem się kilku rzeczy. Na przykład tego, że matki nigdy nie przestają płakać nad twoim marnym losem oraz tego, że nie ważne jak szerokie wydaje ci się przejście - ty i tak się w nim nie zmieścisz. Och, no i jeszcze najważniejsze!

Ludzie z twojego otoczenia w takich przypadkach zazwyczaj przybierają jedną z czterech postaw.

Typ pierwszy: ludzie sztucznie współczujący. Najczęściej będą to przewodniczący młodzieżowych grup modlitewnych w twojej szkole lub co gorsza działacze jakiś charytatywnych kółek. Tacy natręci będą zasyłać cię smutnymi spojrzeniami i łapać się za serce na twój widok, jakby chcieli powiedzieć "Cóż za tragedia!" Jakbyś sam doskonale nie wiedział, że twoje życie ssie.

Typ drugi (swoją drogą jedyny gorszy od typu pierwszego): szkolni kaci. Czyli grupka durnych, sfrustrowanych mięśniaków, chcących się na kimś wyżyć. Jeśli padło na ciebie - masz dużego pecha, jeśli nie - uciekaj zanim zmienią zdanie. Rada dla wszystkich nowych w temacie: kiedy jeden z nich cię zaatakuje, nazwanie go "większym kutasem z charakteru niż w rzeczywistości", nie jest dobrą opcją. Uwierzcie mi na słowo.

Typ trzeci: ludzie którzy za wszelką cenę nie chcą urazić twoich niepełnosprawnych uczuć. To ta grupka, która zawsze omija cię spojrzeniem, byle byś tylko nie pomyślał, że się na ciebie gapią. To ci, którzy odsuwają się od ciebie, będąc pewnym, że smutno będzie ci patrzeć na ich sprawnie działające kończyny. To twoi byli znajomi, którzy z jakiegoś powodu uznają, że potrzeba ci przestrzeni. Na przykład całego stolika w stołówce tylko dla siebie.

No i jest jeszcze ostatni typ, mój osobisty faworyt. Ten typ jest specjalny. Ten typ ma bowiem niesamowicie brązowe oczy, które potrafią zahipnotyzować cię jednym spojrzeniem. Ma także skłonność do sarkazmu i naprawdę złą reputację.

Oczywiście mowa o Nii Lovelis. Chyba nie ma ucznia w naszym liceum, który nie słyszałby tego nazwiska. Chociaż oczywiście częściej nazywana jest "dziwką" czy "szmatą".

Cóż, tak czy inaczej, Nia to mój przykład typu czwartego (jedyny w zasadzie). Typu ludzi, którzy pomimo twego wypadku nie zmienili swojego zachowania w stosunku do ciebie ani odrobinkę. A, uwierzcie mi, takich osób jest strasznie mało.

I nawet jeśli nasza dziecięca przyjaźń już dawno zniknęła, to nasza teraźniejsza relacja wciąż mi wystarcza. Jej wieczne złośliwości i nazywanie mnie grubym zadem (przysięgam, to brzmi naprawdę zabawnie, kiedy wychodzi z jej słodko-gorzkich ust). Jej zgryźliwe komentarze i ciągły sarkazm połączony z pesymizmem. Jej nie przejmowanie się opinią innych i gardzenie wszystkimi po równo, bez wyjątków.

Okay, pewnie brzmię jak totalny wariat, ale powiem wam jedno. Ta wredna dziewczyna z najgorszą reputacją w szkole, ta sarkastyczna rekordzistka w wywracaniu oczami, ma w sobie coś co sprawia, że nie potrafiłbyś jej nie polubić. Słowo największego frajera w szkole.

Nia Lovelis którą znałem to zabawna, szalona dziewczyna potrafiąca stać przez godzinę na zewnątrz i śpiewać kolędy dla zwierzaczków w mroźne wieczory. Nia Lovelis to dziewczyna, która zawsze udawała, że nie rozumie zadań z matematyki, tylko po to, by pozwolić mi bawić się w nauczyciela kolejny raz. Nia Lovelis zawsze miała swoje serce otwarte na krzywdę innych i widziała w ludziach tylko dobro.

Nia Lovelis jest specjalną osobą w moich wspomnieniach.

Oczywiście tamta Nia miała dwanaście lat i zdecydowanie różniła się od dzisiejszej Nii. Chociażby świetnym tyłkiem i wiem, że nie powinienem tak mówić, ale nie wińcie mnie - jestem tylko jeżdżącym na wózku nastolatkiem pochodzenia szkocko-nowozelandzkiego. Mam prawo do bycia dupkiem od czasu do czasu.

Tak czy inaczej, chociaż w naszych życiach wiele się wydarzyło, a nasza przyjaźń została zerwana, nigdy nie potrafiłem traktować jej obojętnie. I kiedy przez lata widziałem, jak moja słodka przyjaciółka zmienia się w sypiającą z wszystkimi chłopakami w szkole imprezowiczkę, wcale nie czułem się zachwycony. Ale Nia miała przyjaciół, więc pozostawiałem martwienie się o nią im.

Tyle że niedawno zacząłem zauważać, że być może zły humor i podłe odzywki stały się jej codziennością. Jej oczy straciły radosny blask, a uśmiech na jej twarzy nie ciężko było określić jako sztuczny.

Otóż moi drodzy, Nia Lovelis, najodważniejsza dwunastolatka z wiecznie poobijanymi kolanami, chyba straciła dziecięcą radość. A jako, że jest moim ulubionym typem cztery, ja Calum Hood zobowiązuję się dopilnować, by uśmiech na jej twarzy przestał być tylko maską.

Zobowiązuję się wydobyć z niej moją najlepszą przyjaciółkę, choćbym miał stracić te wszystkie cudowne zalety mojego życia.

Bo tak szczerze, co niby mogę stracić? Popularność? Tłum zakochanych we mnie fanek?

°°°°°

- Więc zamierzasz... co dokładnie? - Pyta Styles marszcząc swoje brwi zdezorientowany.

- Cóż, to nic złego. Chcę tylko sprawić, że znów będzie szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa. - Tłumaczę wyluzowany. W tym gabinecie po prostu nie da się być spiętym. Nie kiedy każdy centymetr kwadratowy ścian pokryty jest plakatami nakazującymi traktować ludzi z życzliwością.

Mężczyzna kiwa swoją głową i przez chwilę milczy, żeby w końcu radośnie wzruszyć ramionami.

- To chyba nic, czego mógłbym ci zakazać. - Stwierdza i podaje mi plan lekcji Nii. - Tylko... no wiesz. Gdyby ktoś się dowiedział, że go masz... Powiedz, że go wykradłeś, łaziłeś za nią obsesyjnie dopóki nie nauczyłeś się jej planu na pamięć czy coś. Mam całą szóstkę kotów na utrzymaniu i nie wiem co poczną, kiedy strace moją posadę.

Śmieję się wesoło i kiwam mu w podziękowaniu głową. Nawracam moim wózkiem i w przeciągu kilkudziesięciu sekund wydostaję się z gabinetu szkolnego psychologa.

Dobrze, że jeszcze istnieją tacy pedagodzy jak Styles - zawsze gotowi wspomóc uczniów w każdym głupim pomyśle.


°°°°°

Rozdział pierwszy za nami. Wiem, że to nie jest rozdział o Larrym ani Ziamie, ale cóż mogę poradzieć. Przypominam, że wszystkie osoby zawarte we wprowadzeniu bądź zwiastunie są głównymi bohaterami i każda z tych historii jest równie ważna.

Mam nadzieję, że mimo braku akcji (ponieważ bądźmy szczerzy, nic się jeszcze nie działo xD), rozdział wam się spodobał.

Wszystkich którzy jakimś cudem przegapili cudowny zwiastun wykonany przez @Hazzowa21 zapraszam do obejrzenia go!

Kocham was, Wiktoria xoxo

PS: następny rozdział postaram się dodać za tydzień.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro